Ależ bomba na koniec dnia (w sumie to już początek)! Mówiło się o tym od paru godzin, ale początkowo wydawało się, że to jakiś absurdalny ruch, niemożliwy do realizacji. Potem wiele wskazywało na to, że transakcja upadła ze względu na spóźnienie. Tymczasem po analizie dokumentów, La Liga stwierdziła, że wszystko odbyło się w wymaganym terminie, a Atletico Madryt oficjalnie potwierdziło, że w ostatniej chwili udało się im dopiąć wypożyczenie Antoine’a Griezmanna.
Nie wiemy, czy jest sens znęcać się nad Barceloną, która pół dnia negocjowała dzisiaj ściągnięcie Luuka De Jonga. O tym, że w katalońskim klubie jest źle wiemy wszyscy, o tym, że kadra będzie wyglądać kiepsko – również. Ratowanie finansów jakimiś dziwnymi ruchami jest wpisane w koszta – trwa w końcu wielkie sprzątanie, w dodatku w środku wielkiego kryzysu, można się było spodziewać desperackich ruchów.
🇫🇷 @AntoGriezmann volverá a vestir nuestra camiseta tras el acuerdo alcanzado entre nuestro club y el Barcelona para su cesión.
Bienvenue, Antoine! 🤙
➡ https://t.co/NZcnFfJqp8 pic.twitter.com/nFsJIxZgSy
— Atlético de Madrid (@Atleti) August 31, 2021
Natomiast trzeba na chwilę przystanąć przy Atletico. Simeone już wcześniej miał naprawdę świetną kadrę – wobec fiaska transferu Kyliana Mbappe i odejścia Lionela Messiego, nawet na papierze Atletico wygląda na godnego rywala dla największych przeciwników. Griezmann, który przecież w Atletico zna każdy kąt, może być domknięciem dream teamu na miarę możliwości zespołu z Hiszpanii.
Czy przełoży się to na wyniki? Na pewno szansa na skuteczną obronę tytułu jest dziś odrobinę większa, niz wczoraj. Atletico wynegocjowało ponoć również kwotę wykupu na poziomie 40 milionów euro. Jeśli informacje Sky w tej kwestii się potwierdzą… No nie jest to łatwe okienko dla kibiców Barcelony. A sam Griezmann? Dla Barcelony pozostanie mimo wszystko symbolem niespełnionych nadziei…
Fot.Newspix