Często można mieć pretensje do Ekstraklasy, że kolejne gole padają tam z przypadku, bo komuś się odbije, ktoś inny nie trafi, no to piłka poleci do napastnika i czasem jest bramka. Natomiast mamy wrażenie, że w tej lidze jest ostatnio więcej sensu, a przynajmniej choć troszeczkę więcej i mecz Wisły Płock z Rakowem Częstochowa jest tego dowodem. To się naprawdę przyjemnie oglądało, bo piłka często było kierowana tam, gdzie piłkarz chciał, a nie tam, gdzie akurat ona chciała polecieć.
WISŁA PŁOCK – RAKÓW CZĘSTOCHOWA. CEBULA SHOW
Wiadomo, gdyby wszystko było różowo i zawodnicy nie mieliby problemu ze skutecznością, to obejrzelibyśmy z osiem bramek, ale podobało nam się to – szczególnie w pierwszej połowie – że gra była całkiem płynna. Jedni i drudzy z pomysłem, jedni i drudzy z przyzwoitą jakością. Ale wyróżnić trzeba tego jednego, a więc Cebulę, który wręcz latał dzisiaj ponad boiskiem.
Po pierwsze strzelił bramkę i to jaką… Cudną. Najwyższy poziom trudności, jeśli chodzi o technikę. Cebula musiał bowiem najpierw zmylić rywala ruchem bez piłki, potem przyjąć na udo i uderzyć z pierwszej piłki. Gdyby cokolwiek wykonał tutaj inaczej, przeciwnicy by zdążyli, bez dwóch zdań. Jednak zawodnik Rakowa wypełnił plan od A do Z i zmieścił piłkę po długim rogu. Naprawdę – było to prześliczne.
Ale kto wie, czy wyżej nie cenilibyśmy jego uderzenia z drugiej połowy, lecz tam czujność zachował Kamiński. Cebula stwierdził, że walnie z połowy boiska i co więcej, walnął celnie. Piłka ewidentnie leciała w światło, ale Kamiński wracał szybko i zdążył ją zgarnąć przed linią bramkową. Wiadomo, wykonał swoją pracę i brawo, natomiast w takich chwilach można pomyśleć: szkoda, że nie wpadło.
A kamyczek do ogródka Cebuli? Moment, kiedy trafił w sytuacji sam na sam z Kamińskim w słupek. Miał mnóstwo miejsca i czasu po podaniu Iviego, w sumie aż dziwne, że wcześniej trafił, a potem nie. Futbolówka obiła aluminium i wyszła na plac. Natomiast podkreślmy świetne zagranie Iviego, bo to jest to, o czym wspominaliśmy na początku. Pomysł i jakość. Trudne podanie między wielu rywali i to takie, które wypuszcza kolegę w polu karnym przed bramkarza. Klasa.
WISŁA PŁOCK – RAKÓW CZĘSTOCHOWA. ODPOWIEDZI WISŁY
Nie chcemy jednak, byście pomyśleli, że show dawał Cebula z Rakowem, a Wisła patrzyła i narzekała, że tak nie potrafi. Potrafiła. Szczególnie Szwoch z Wolskim. Jak sympatycznie patrzyło się na Wolskiego, który praktycznie każdym ruchem starał się zdobywać przewagę dla Nafciarzy. Powinien mieć kluczowe podanie, równie genialne co Ivi przy próbie asysty – Polak sunął niedaleko pola karnego i wypatrzył prostopadłą piłką Vallo. Jak? Trudno powiedzieć, nie mamy takiej wizji. W każdym razie Vallo zagrał wzdłuż pola karnego, ale Sekulski w prostej sytuacji nie trafił nawet bramkę. Łukasz, spokojnie – bierzesz gościa na zamach, ten już leżał na dupie i masz gola.
Tego ma więc znów Warchoł. Niesamowity posiada ten chłopak instynkt, tak często potrafi stanąć tam, gdzie akurat spadnie futbolówka. Wykorzystał to w pierwszej połowie. Wrzucił Szwoch z wolnego, Warchoł uderzył głowę i wpadło. Kovacević nie miał żadnych szans, piłka leciała gdzieś w okolicach wideł.
Natomiast oddajmy bramkarzowi, że drugi pojedynek z Warchołem wygrał, kiedy napastnik uderzał – już nogą – z pola karnego. Jednak znów zwracał uwagę fakt, że piłka poleciała właśnie pod jego nogi, nikogo innego.
I dziwiliśmy się, że Bartoszek go ściąga. Bo końcówka tego meczu dawała nadzieję, że padnie gol, ale nie do końca można było orzec dla kogo, bo jedni i drudzy mieli ochotę, nie zadowalali się remisem. No i Warchoł z tym magnesem mógłby być pomocny. Ostatecznie nic nie wpadło, ale groźnie było wtedy, gdy Rasak trafił w poprzeczkę po rzucie rożnym, strzał Susnjary zbił Kovacević, z kolei Musiolik w dobrej okazji z piątego metra nie trafił czysto w piłkę.
1:1 to chyba uczciwy wynik. Jedni i drudzy stanęli na wysokości zadania, podkreślimy, że ten mecz oglądało się bardzo przyjemnie. Oby tak dalej, zwracamy się tu w szczególności do Wisły Płock. Tam jest jakość, by cieszyć kibiców niezłą piłkę. Trzeba z niej korzystać tak jak dzisiaj, oczywiście patrząc z ich perspektywy – z lepszym wynikiem.
Fot. Newspix