Juventus notuje zasłużoną porażkę. Przez większość spotkania bił w głową w mur, ale robił to tak nieumiejętnie, że aż momentami trudno było na to patrzeć. Zabrakło dzisiaj w tym zespole lidera, który poruszyłby resztę i zrobił coś z niczego. A jeśli Wojciech Szczęsny na tle swoich kolegów wypada całkiem nieźle, to wiedz, że drużyna Allegriego zagrała naprawdę mizernie.
Juventus – Empoli. Rozczarowująca ekipa Szczęsnego
Juventus od samego początku meczu miał problemy. Nie dość, że stracił bramkę (Szczęsny raczej bez szans), to jeszcze po dwóch kwadransach nie posiadał kontroli nad przebiegiem spotkania. Tak naprawdę jedyne poważne zagrożenie stwarzał Chiesa, który czasami szarpnął po skrzydle i oddał strzał. Ba, prawie strzelił nawet samobója głową, ale Polak był czujny w bramce, zrobił co trzeba. Reszta była dość przewidywalna, ot, podopieczni trenera Allegriego niczym szczególnym oprócz indywidualnych akcji nie potrafili zaskoczyć swoich rywali. Szarże zaczął robić również Cuadrado, natomiast to było za mało, żeby odrobić jedną bramką jeszcze w pierwszej odsłonie.
Jasne, Empoli oddało tylko jeden celny strzał do 45. minuty. Po golu zaczęło bronić wyniku, nie szło za ciosem. ALe tym bardziej trochę wstyd dla Juventusu, że nie potrafił podkreślić swojej wielkości na tle zdecydowanie słabszego zespołu. Brakowało tu jakiegoś pazura, Juventus był bezjajeczny, a mina szkoleniowca “Starej Damy” schodzącego do szatni mówiła wszystko.
Juventus – Empoli. Bezradność “Starej Damy”
Na początku drugiej połowy Juventus musiał się trochę napocić. Szczęsny musiał często interweniować, prawie nawet stracił kolejną bramkę, ale tuż za bramką padł strzał głową zawodnika Empoli. Szczęsny stanął wtedy jak wryty. Źle to wyglądało dla Juventusu, pachniało kolejną stratą i wizja zwycięstwa oddalała się z każdą minutą. Ataki “Starej Damy” wciąż były nieudolne, a poprawiło się jedynie jej posiadanie piłki. Fajną zmianę zrobił Kulusevski i tyle.
W 80. minucie na boisko wszedł Żurkowski. Jak zagrał? Raz wywalczył fal, umiejętnie się zastawił. Poza tym – nic szczególnego. Trudno się jednak dziwić, skoro ostatni kwadrans nie był porywający piłkarsko. Bezradność gospodarzy biła po oczach i to musiało się tak skończyć. W ekipie, która powinna walczyć o mistrzostwo Włoch, nie było żadnego piłkarza, na którym można by oprzeć grę. Kogoś, kogo rywale by się bali. Czyli co, Ronaldo wcale nie był problemem?
Juventus – Empoli 0:1 (0:1)
Mancuso 21′
Fot. Newspix