Nika Kvekveskiri przeżywa do tej pory najlepszy czas w Lechu Poznań. Dał bardzo dobrą zmianę w Niecieczy, a w starciu z Lechią Gdańsk zdobył pięknego gola z rzutu wolnego. Na łamach oficjalnej strony Kolejorza wyjaśnia też skąd się wzięła niecodzienna cieszynka po tym trafieniu.
Wiosną wydawało się, że Kvekveskiri nie zagrzeje długo miejsca w Poznaniu. Podpisał z Lechem tylko półroczny kontrakt z opcją przedłużenia go na dwa kolejne sezony. Dariusz Żuraw jednak na niego nie stawiał, murowane miejsce w składzie miał Pedro Tiba. Ale po zmianie szkoleniowca status Gruzina uległ zmianie. Nie był może pierwszoplanową postacią, ale dostawał swoje minuty. Skorża zaufał mu i poprosił zarząd o aktywowanie zapisów w kontrakcie dotyczących przedłużenia umowy.
Kvekveskiri odwdzięcza się za to zaufanie bardzo dobrze. Właściwie każde wejście z ławki Gruzina sprawia, że coraz ciekawiej wygląda jego rywalizacja z Tibą o miejsce w składzie. Tydzień temu w starciu z Termalicą Portugalczyk wyglądał przeciętnie, a gruziński pomocnik dał bardzo dobrą zmianę. Stąd decyzja, by w starciu z Lechią dokonać zmiany na pozycji rozgrywającego.
Gruzin odwdzięczył się Skorży kluczowym podaniem przy golu Ishaka, a po przerwie sam pokonał Dusana Kuciaka potężnym strzałem z rzutu wolnego. Choć wydawało się początkowo, że do tego stałego fragmentu gry podejdzie Barry Douglas.
– To proste, Barry na początku oczywiście chciał strzelać, ale odbyliśmy krótką pogawędkę i powiedziałem mu, że jeżeli chce wygrać ten mecz, to ja muszę strzelić, bo trafię – mówi na stronie Lecha sam Gruzin.
– A ja zachęcam wszystkich, żeby obejrzeli sobie powtórkę tego meczu w telewizji, bo zanim Kvekve uderzył, to ja najpierw dotknąłem jeszcze stojącą piłkę nogą, także śmiało możecie zapisać mi asystę przy tym golu – dodaje z uśmiechem Douglas.
Kvekvesiri wyjaśnił też pochodzenie cieszynki, którą wykonał po golu. – To była celebracja zaczerpnięta z NBA, w ten sposób cieszy się po swoich akcjach James Harden, imitując na parkiecie “gotowanie”. Nie jestem takim typem osoby jak on, nie jestem “showmanem” i chyba trochę mnie poniosło, ale buzowało we mnie tyle emocji, że nie dałem rady się powstrzymać. Na przyszłość chyba lepiej jednak, żebym celebrował gola trochę bardziej skromnie – tłumaczy pomocnik Kolejorza.
fot. NewsPix