Reklama

Typowa… Wróć! Nietypowa Pogoń!

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

21 sierpnia 2021, 17:50 • 4 min czytania 22 komentarzy

Pogoń to drużyna, która świetnie broni (mimo że jej defensywa rzadko ma coś do roboty) i średnio atakuje (choć formacje ofensywne na pozór wyglądają dobrze i cały czas mają piłkę przy nodze). Gdy „Portowcy” tracą jako pierwsi gola, zazwyczaj tracą też punkty. Od 9 lutego 2020 roku przekonali się o tym Zagłębie, Raków, Warta, Stal, Legia, Lech, Wisła Kraków, Podbeskidzie, znów Wisła Kraków, Cracovia, Lechia, znów Lech, znów Zagłębie, Jagiellonia i Górnik. Niemalże cała liga. Te kluby jako pierwsze strzelały Pogoni gola i wygrywały (12 przypadków na 15) albo remisowały (trzy razy).

Typowa… Wróć! Nietypowa Pogoń!

9 lutego 2020 roku Pogoń po raz ostatni wygrała mecz, w którym jako pierwsza straciła bramkę. Rywalem była wówczas Wisła Płock. Być może pamiętacie to spotkanie – „Portowcom” nic się nie kleiło, męczyli się niemiłosiernie, a pod koniec mecz sieknęli trzy bramki w pięć minut. Dziś aż tylu fajerwerków nie było. Zwycięstwo ze Stalą nie było tak dramatyczne, ale – mimo pierwszej połowy – bardzo pewne.

Mimo pierwszej połowy, która była… Chciałoby się powiedzieć, że kuriozalna, ale przecież Pogoń już kilka razy przerabiała podobne scenariusze. Stal oddała przez 45 minut tylko jeden strzał. I nie, nie mamy na myśli strzałów celnych, a jakichkolwiek. JEDEN STRZAŁ! I schodziła z boiska z prowadzeniem 1:0. Przy golu Tomasiewicza główną rolę odegrał Bartkowski, który wyszedł z założenia, że nie musi nic robić przy dośrodkowaniu Urbańczyka. No więc pomocnik Stali wykorzystał bierność swojego rywala, wsadził nogę, Stipica nie miał nic do powiedzenia.

Pachniało sporymi ciężarami dla Pogoni, która – tak ogólnie – wyglądała nieźle. Ustawienie z dwoma napastnikami może nie funkcjonowało najlepiej (Zahović miał działać między liniami, a Parzyszek czekać na okazje), ale kilka dogodnych sytuacji gospodarze sobie stworzyli. Najlepszą miał wspomniany już Bartkowski, którego obecność w polu karnym przy rzucie rożnym z jakichś powodów nie wzbudziła zainteresowania obrońców Stali. Przez cały czas był niepilnowany, dostał piłkę, ale trafił w solidnego dziś Strączka. Co jeszcze? Strzał głową Parzyszka z czternastu metrów (złapany w zęby), strzał Kowalczyka, gdy Strączek leżał na glebie po interwencji (wylądował na głowie Żyry), strzał Parzyszka z ostrego kąta, dwie próby Kucharczyka (zablokowana i niecelna), a także uderzenie jajami Bartkowskiego po rogu. Pogoń miała o wiele więcej z gry. Na logikę – ten stracony gol nie mógł sprawić jej wielkich kłopotów. Ale to Pogoń. Drużyna, która nie potrafi odrabiać strat.

Ale w drugiej połowie przyszło przełamanie, a koncertowy mecz zagrał Drygas, który swoją drogą najbardziej podobał nam się też w pierwszej połowie. Pomocnik miał udział przy trzech golach – wykorzystał dwa karne i to po jego strzale Getinger skierował piłkę do swojej siatki. Obie jedenastki były bardzo podobne. Najpierw Parzyszek strzelał głową, co ręką zablokował Jankowski, a później próbował wolejem, co także trafiło w rękę, tym razem de Amo. Napastnik Pogoni nie grał niczego wielkiego, ale miał ogromną pazerność na gola. Strzelał nawet z pozycji, z których strzelać nie powinien. I to zaowocowało dwoma karnymi. Mamy wrażenie, że właśnie kogoś takiego – pozytywnego wariata, kogoś w stylu Kucharczyka – brakowało na szpicy Pogoni.

Reklama

Przy dwóch kolejnych golach pomógł Getinger, zdecydowanie najgorszy piłkarz meczu. Najpierw wybił piłkę głową prosto pod nogi Drygasa, ten strzelił i… nastrzelił Getingera, z czego wziął się samobój. Już w samej końcówce wahadłowy stali podał po rogu piłkę do Kostasa. Grek po prostu skorzystał z prezentu.

Stal mogła strzelić jeszcze jednego gola. Najbliżej byli Jankowski (trafił w Matę) i Mak (mógł wsadzić do pustaka z metra, ale trochę mu zabrakło przy robieniu wykroku). Pogoń też miała kilka innych okazji, choćby Kucharczyk nawinął sobie Żyrę i minimalnie przestrzelił, setkę po kontrze Jeana Carlosa spartolił z kolei Kurzawa.

Nie wiemy, czy ten mecz będzie pewnym przełomem dla Pogoni. Ale bez dwóch zdań wydarzyła się historia, która już dawno nie miała miejsca. Pogoń jako pierwsza traci gola. A mimo to Pogoń wygrywa. I to całkiem efektownie.

Nietypowa sprawa.

Fot. FotoPyK

Reklama

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...