Kjaer: – Żaden ze mnie bohater

redakcja

Autor:redakcja

19 sierpnia 2021, 14:35 • 2 min czytania

Simon Kjaer był jednym z bohaterów Euro 2020. Raz, że świetnie spisywał się na boisku. Dwa, że był kapitanem charakternych Duńczyków. Trzy, że wraz z kolegami fenomenalnie zachował się, kiedy podczas meczu z Finlandią na boisku przytomność stracił Christian Eriksen.

Kjaer: – Żaden ze mnie bohater
Reklama

Pisaliśmy:

Nie możesz przewidzieć, że coś takiego się wydarzy. Nie możesz zakładać, że młody chłopak, piłkarz, w dodatku niewyeksploatowany, nagle upadnie na murawę i zacznie gasnąć. Dlatego z takim podziwem patrzę na zachowanie reprezentantów Danii. Zarzuca się piłkarzom, że są mało empatyczni, że są miękcy. Gdy widziałem kordon, który stawiał Kasper Schmeichel do spółki z Simonem Kjaerem, w głowie miałem mnóstwo epitetów, lecz żaden nie był przywarą.

Reklama

Chrisitana Eriksena otoczyła żywa ściana złożona z ludzi. Kamery bowiem wciąż wycelowane były w sylwetkę Duńczyka, przypatrywały się akcji reanimacyjnej, do której szybko ruszyli lekarze. Ale tego świat widzieć nie powinien. Rozgrywała się tragedia, która mogła urosnąć do rangi jednego z największych dramatów w historii tej dyscypliny. Świat nie powinien na to patrzeć zza szklanego ekranu. Duńczycy o to zadbali. Osłonili swojego kumpla z szatni, zrobili coś, czego w tym momencie potrzebował sam Eriksen, jak i służby, które udzielały mu pomocy. Zapewnili spokój. Jeśli piłkarzy grających w jednej drużynie faktycznie łączą jakieś szczególne więzi, to niech będą one tak silne, jak te, które łączą Eriksena z resztą jego przyjaciół. Nie dało się bowiem inaczej wówczas Duńczyków postrzegać. To nie były wkłady do koszulek, zgraja przypadkowych sportowców. Przyjaciele, którzy razem walczyli o to, by jeden z nich przeżył.

Niektórzy w sposób najbardziej dosłowny. Simon Kjaer – wspomniany już wcześniej – był bodaj pierwszym piłkarzem, który zorientował się w powadze sytuacji. Upewnił się, czy Eriksen nie dławi się swoim językiem, czy leży w sposób, który nie zagraża jego zdrowiu. Kjaer poszedł o krok dalej. Po zapewnieniu bezpieczeństwa swojemu przyjacielowi, zadbał o to, by lekarze mieli niezbędną przestrzeń. 

To był piękny gest humanizmu i altruizmu. Po dwóch miesiącach Duńczyk wraca do tamtych wydarzeń w długim wywiadzie dla Corriere della Sera.

– Nie jestem bohaterem. To, co zrobiłem, było czystym instynktem, zrobiłem to bez zastanowienia. Kierował mną instynkt i robiłem wszystko automatycznie, mając gotowość do zachowania świadomości. Liczy się tylko to, że z Christianem jest teraz w porządku – podsumował Kjaer.

Najnowsze

Reklama
Reklama