Przez długi czas wszystko wskazywało na to, że łodzianie zgarną kolejny komplet punktów. Do 66. minuty spotkania z GKS Jastrzębie prowadzili 2:0 i nic nie zapowiadało tego, że goście zdołają odrobić straty. Z tym że świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Daniel Freuga i tym samym strzelił bramkę kontaktową, a następnie kilka minut przed końcem rywalizacji jastrzębianie wyrównali za sprawą trafienia z rzutu karnego.
ŁKS zanotował remis drugi w tym sezonie. W 1. kolejce podzielił się punktami z GKS Tychy (1:1). Dzisiejszy wynik dla gospodarzy na pewno rozczarowaniem. Przez większość spotkania prezentowali się bardzo dobrze, byli stroną dominującą i co istotne, potrafili to udokumentować, jednak po stracie gola role całkowicie się odwróciły i finalnie nie zdołali dociągnąć prowadzenia do ostatniego gwizdka.
Podopieczni Kibu Vicuni strzelili bramkę już w 13. minucie rywalizacji. Stipe Jurić wykorzystał dośrodkowanie Michała Trąbki i uderzeniem głową pokonał golkipera gości. Mimo kolejnych okazji, ŁKS strzelił bramkę dopiero po przerwie – indywidualną akcją popisał się Pirulo i umieścił futbolówkę w sieci. Sielankowe nastroje w obozie łodzian zmącił Daniel Freuga, który zdjął pajęczynkę w bramce strzeżonej przez Dawida Arndta. Oznaczało to nerwową końcówkę i niespełna dziesięć minut przed końcem meczu w niegroźnej sytuacji Adrian Klimczak sfaulował we własnej szesnastce Szymona Zalewskiego. Sędzia Damian Kłos wskazał na wapno, a Dawid Witkowski wykorzystał znakomitą szansę na wyrównanie.
ŁKS po czterech kolejkach ma koncie osiem punktów. Z kolei GKS Jastrzębie wywalczył dziś czwarte „oczko” w tej kampanii ligowej.
ŁKS Łódź – GKS Jastrzębie 2:2 (1:0)
S. Jurić 13, Pirulo 52 – D. Freuga 66, D. Witkowski 82 (k)
fot. Newspix