My doskonale zdajemy sobie sprawę, że Pogoń Szczecin była dziś osłabiona. Że nie miała Dąbrowskiego, Kurzawy, Gorgona i Żurawskiego. Ale tak słabo Pogoni grać po prostu nie wypada. Pierwszego gola Portowcy w Lubinie strzelili sobie sami. A jak już szczecinianie tracą bramkę pierwsi, to wiadomo, że nie wygrywają. Dzisiaj Zagłębie tę słabą Pogoń po prostu wypunktowało.
Jasne, Runjaic może tłumaczyć się problemami kadrowymi. Ale wydaje nam się, że nawet bez Kurzawy czy Dąbrowskiego szczecinian stać na zdecydowanie lepszą grę. A dziś w Lubinie przez pierwsze 45 minut grali na stojąco. Z kolei przez drugie 45 minut grali na wrzutkę do Parzyszka, co jest planem dość naiwnym.
Runjaic dzisiaj przekombinował. My wiemy, że Parzyszka trzeba jeszcze doprowadzić do stanu używalności, ale ten pomysł z Jeanem Carlosem na szpicy, z zagęszczeniem środka pola… No nie, nie kleiło się to totalnie. A jeśli do tego dorzucić zagrania, które Portowcy odstawiali dzisiaj w tyłach, to nie ma co się dziwić, że do przerwy było 0:1.
Akcja bramkowa. Luis Mata stoi z piłką w kole środkowym. Gra do Smolińskiego, który ma dwóch rywali na plecach. Ale gra tak słabo, że piłka do tego Smolińskiego nawet nie dolatuje. Starzyński puszcza na ściganie Szysza, ten idealnie wyczekuje moment na podanie do Daniela, a Daniel puszcza szczura między słupkiem a nogą Stipicy.
Jak Runjaic to zobaczył, to chwilę później Matę zdjął z boiska.
Ale to było nic. Matę mógł spektakularnie przebić Kostas, który z 30 metrów od własnej bramki tak podał do Stipicy, że wyszedł z tego strzał obok słupka.
Hit.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 2:0. Runjaic wpuścił jednak napastnika
Runjaic ze swoich pomysłów z Jeanem Carlosem na szpicy wycofał się w przerwie. Wpuścił Parzyszka na atak i zaordynował pałowanie wrzutek na napastnika. Ile z nich doszło faktycznie do dziewiątki Pogoni? Ze dwie? Może trzy? Potwornie naiwny to był plan. Akurat Simić i Soler wirtuozami bronienia nie są, ale do główki wyskoczyć potrafią. Soler jednak uznał, że czas ożywić ten mecz. I na dwie minuty podłączył Pogoń do respiratora. Pomylił się przy obliczaniu toru lotu piłki, ta przeleciała obok niego, Parzyszek wbiegł przed stopera Zagłębia, a Soler powalił go na trawę. Karny, druga żółta kartka i szansa na wyrów…
… a, nie, jednak VAR. Spalony Parzyszka, nie ma karnego, nie ma drugiej żółtej kartki, Zagłębie bezpieczne.
No i wróciliśmy do stałego elementu rozegrania akcji przez gości. Wrzutka, wrzutka, strata, strata. Jedna z tych strat zakończyła się kontrą – Bartolewski podał do Baszkirowa, ten ośmieszył Fornalczyka siatką i puścił w bój Porębę, który sieknął obok Stipicy. 2:0 i po grze.
I to nie tak, że Zagłębie wyszło z dwiema kontrami i strzeliło dwa gole. Baszkirow mógł mieć gola po dograniu Poręby, ale w ostatniej chwili skasował go Kowalczyk. W pierwszej minucie okazję miał Szysz. Kapitalną akcję przeprowadził rzeczony Szysz, gdy zmasakrował Kostasa (co za zwód, myk, myk piętkami!) i wyłożył piłkę Starzyńskiemu, a jego strzał z bliska zblokowali Portowcy.
Pogoń po prostu nie zrobiła nic, a Zagłębie punktowało ją siarczyście.
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 2:0. Szyszu, nie odchodź!
Świetny był dzisiaj Szysz. Imponujące jest tempo jego rozwoju – wchodził do ligi trochę jeszcze taki surowy piłkarsko, a dzisiaj? Tu kiwka, tam bomba z dystansu, tutaj sprytne przepuszczenie piłki między nogami, na to zgrabna asysta, drybling… No naprawdę trudno będzie Zagłębiu go zatrzymać jeszcze chociaż na pół roku. Przez te dwa tygodnie okienka Szysz jeszcze z Lubina może wyfrunąć, a co wtedy? No wtedy będzie musiał trener Żuraw mocno szyć w ofensywie.
I jeszcze słówko o Pogoni. My naprawdę doceniamy, że oni na tym skromnym w polot stylu dojechali do trzeciego miejsca. Ale weźmy takie mecze, jak dzisiaj. Mecz im się nie układa, tracą gola i kibic Pogoni może właściwie wyłączyć telewizor i wcześniej położyć się spać. Bo czy ekipa Runjaica odrobi straty? Przecież wiadomo, że nie, bo oni nie wygrali meczu, w którym przegrywali, od czasów Piłsudzkiego. O minimalistycznej ofensywie to już nawet nie chce nam się pisać. A przecież tam ma kto grać – Kozłowski dzisiaj był mocno przeciętny, Kucharczyk nic, Carlos słabiutko, Kowalczyk kiepsko, Smoliński tak samo. Właściwie dzisiaj dobrze wyglądali tylko Zech z Bartkowskim.
Zamkniemy tę relację klamrą. Pogoń może się tłumaczyć problemami kadrowymi. Ale po takim sezonie, jak poprzedni, tak tłumaczyć po prostu im nie wypada.