Bojan Krkić to jeden z najsłynniejszych niespełnionych talentów ostatnich lat. Niespełna 31-letni wychowanek Barcelony ostatnio występował w ekipie Montreal Impact, a teraz zagra dla japońskiego Vissel Kobe.
Krkić opuścił Barcelonę w 2011 roku i trafił do AS Romy, pod skrzydła Luisa Enrique. Miał zostać twarzą nowego sportowego projektu, kształtującego się wówczas w Rzymie, lecz nic z tego nie wyszło. Od tamtego czasu jego kariera to jedna wielka tułaczka. Reprezentant Hiszpanii zahaczył o AC Milan, powrócił do Barcy, potem wylądował na wypożyczeniu w Ajaksie Amsterdam, a następnie trafił do Stoke City. Tam spędził stosunkowo długi czas, bo pięć lat, ale w praktyce dalej był rzucany po wypożyczeniach – a to do Niemiec, a to do Hiszpanii. Ostatnie lata Bojan, jako się rzekło, spędził natomiast w Montrealu.
Bojan Krkić zagra w lidze japońskiej
Złoty dzieciak z La Masii świata już z pewnością nie podbije, lecz w Japonii spotka swojego starego znajomego ze stolicy Katalonii. Barw Vissel Kobe od kilku lat broni bowiem nie kto inny, tylko 37-letni obecnie Andres Iniesta, niekwestionowana legenda Blaugrany. W kadrze klubu są również tacy gracze jak Thomas Vermaelen czy Sergi Samper (kolejny wychowanek Barcy, który nie objawił pełni potencjału w seniorskim futbolu).
Ofensywa transferowa Vissel Kobe na Krkiciu się zresztą nie kończy. Do Japonii powracają również Yoshinori Muto (znany z występów w Bundeslidze, ale i Premier League czy La Lidze) oraz Yuya Osako (wieloletni zawodnik FC Koln i Werderu Brema). Szykuje się niezła paka.
W 2020 roku Vissel Kobe zajęło 14. miejsce w lidze i dotarło do półfinału Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Obecnie drużyna plasuje się na trzeciej pozycji w japońskiej ekstraklasie, lecz ma olbrzymią stratę do lidera – Kawasaki Frontale. W tym zespole błyszczy z kolei Leandro Damião – 17-krotny reprezentant Brazylii, któremu również przed laty wróżono niesamowitą karierę w Europie, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Może więc i Krkić odnajdzie w Japonii bezpieczną przystań.
fot. NewsPix.pl