Czy Śląsk ma autostradę do fazy grupowej Europa Conference League? Nie, niech nas nie zwiodą dotychczasowe wyniki polskich drużyn – żaden klub Ekstraklasy nie ma w pucharach autostrady do czegokolwiek. Chyba, że do porażki na Kaukazie przy 42 stopniach.
Ale, bez pompowania wrocławskiego balonika, trzeba zarazem powiedzieć: Śląsk ma realne szanse na fazę grupową. Realne, bo nie ma na swojej ścieżce żadnego rywala, którego wyeliminowanie byłoby sensacją. Wymagać gry w grupie byłoby przesadą, ale możliwa jest naprawdę fajna przygoda.
Śląsk Wrocław – Hapoel Beer Sheva: szansa sama się nie wykorzysta
Historia nie gra, ale historia bywa pouczająca. Tak jest też w przypadku dzisiejszego meczu Śląska.
Pamiętacie bowiem, jak Śląsk Wrocław wspiął się na wyżyny możliwości, Waldek Sobota zagrał mecze życia, a wrocławianie puknęli Club Brugge? To był kawał sukcesu, po którym Śląsk zameldował się w rundzie play-off. Gdzie trafił jednak Sevillę, drużynę z kosmosu. Mógł trafić Czernomorec, Sheriff, a dostał przyszłego triumfatora rozgrywek. Sevilla przejechała walcem po Śląsku, w dwumeczu było 9:1 i mało kto pamiętał, że w sumie w pierwszym spotkaniu do czerwonej kartki Paraiby wyglądała fajnie. Ba – przecież sensacyjnie prowadziła na Sanchez Pizjuan.
A pamiętacie, jak Śląsk zagrał najpierw z Dundee United, gdzie po dramatycznym dwumeczu awansował? Potem ograł po karnych Łokomotiw Sofia? I w play-off, zamiast Sevilli, rywalizował z Dinamem Bukareszt? Gdzie prowadził 1:0 po golu Sebastiana Mili we Wrocławiu, potem stracił trzy gole, ale na wyjeździe zremisował 1:1? Czyli było jasne, że mógł z tą drużyną powalczyć i trochę pokpił sprawę?
Te dwa przykłady uczą nas dwóch rzeczy:
Po pierwsze, jeśli nie masz mocnego rankingu, w pucharach potrzebujesz szczęścia. Bez tego trafisz na kogoś, dla kogo jesteś tylko przystawką przed sezonem. Na kogoś, kogo pokonanie byłoby rozpatrywane w kategorii cudu, a za trzydzieści lat Pixar nakręciłby o tym animowany film. Śląsk mocnego rankingu nie ma (2.725), aktualnie posiada gorszy niż Tre Fiori z San Marino (3.000), więc fakt, ze w razie pokonania Hapoelu Beer-Sheva zagra z przegranym (!) dwumeczu Rapid Wiedeń – Anorthosis, trzeba uznać za spore szczęście.
Ale z kolei dwumecz z Rapidem uczy, że samo szczęście nie wystarczy. Śląsk ma wyjątkowego farta, że w III rundzie trafił na rywala, z którym – mniej więcej – szanse ma 50 na 50, tak samo jak potencjalnie w IV rundzie. Można się o te procenty rzecz jasna pokłócić, ale nie będzie to na pewno 10 do 90 na niekorzyść Śląska. Raczej stany średnie. To jest wielka szansa, ale też nie należy zapominać, że pewnie bezstronni eksperci Śląskowi dawaliby najmniej szans. Tu też można dyskutować, choćby nad Anorthosisem, który od początku marca w lidze wygrał jeden mecz, ale zdobył Puchar Cypru – niemniej na takie zastanawianie się przyszedłby czas, gdyby do dwumeczu miało dojść. Na zdrowiej jest uznać, że cały horyzont uwagi przejmuje Hapoel Beer Sheva.
Śląsk Wrocław – Hapoel Beer Sheva: rywal do złapania
Hapoel Beer Sheva w ostatnim pięcioleciu trzykrotnie grał w fazie grupowej europejskich pucharów:
- – Liga Europy 16/17, z której wyszli, choć grali z Interem, Southampton i Spartą; Inter ograli dwukrotnie
- – Liga Europy 17/18, gdzie polegli w o wiele słabszej fazie grupowej z Lugano, Viktorią Pilzno i Steauą (tylko trzy punkty)
- – Liga Europy 20/21, gdzie zajęli trzecie miejsce w grupie z Bayerem, Slavią i Niceą
Oczywiście szczególnie starsze wyniki nie mają większego znaczenia, ale pokazują ambicje klubu. Hapoel ma na rozkładzie w ostatnich latach mnóstwo solidnych drużyn, z Olympiakosem Pireus, Łudogorcem, Kajratem czy wspomnianymi wygranymi z Interem na czele. W minionej rundzie Hapoel zdemolował bułgarską Ardę aż 6:0 w dwumeczu.
Natomiast wiecie, jakoś uspokaja nas fakt, że najlepszym strzelcem Hapoelu Beer Sheva – a zarazem drugim najlepszym asystentem – był Josue, właśnie sprowadzony przez Legię. To znaczy, wiadomo, Josue wygląda na dobrego piłkarza. Z gorącą głową, ale wiele potrafi. Natomiast najlepszy piłkarz Hapoelu wciąż trafił jednak do Ekstraklasy, a nie do jakiejś topowej ligi. Zespół do pewnego stopnia przechodzi fazę resetu – od lutego prowadzi go Ronny Levy, na razie punktuje średnio, 1.35 punktu na mecz. Latem nastąpiła też przebudowa kadry.
Ciekawe, że sam Ronny Levy sięgał po wymówki, jakie raczej padają po naszej strone – wskazywał choćby, że liga w Izraelu zaczyna grać pod koniec sierpnia, więc Polacy są już w grze. Zauważał też, że wprowadzenie nowych piłkarzy zajmie czas. Trochę w tym zasłony dymnej, ale tak – to też nasz atut. Punkty rankingowe sobie, występy w fazach grupowych sobie, na ten moment nawet w Izraelu uważają, że te drużyny mają szanse pół na pół.
To dobry prognostyk – zwykle jest tak, że każda nacja przeszacowuje szanse własnego zespołu.
Śląsk Wrocław – Hapoel Beer Sheva: typy redaktorów Weszło
Kursy na Śląsk – Hapoel w Fuksiarz.pl:
- Śląsk wygra – 2.80
- Obie drużyny strzelą – 1.82
- 1 połowa/mecz – 4.40
Kamil Warzocha: Jako że jest to mecz rozgrywany we Wrocławiu, można być optymistą. Śląsk niesiony przez kibiców zawsze wygląda lepiej niż na wyjazdach, a do tego za kadencji Jacka Magiery gra z większym polotem. Traci bramki, defensywa nie jest szczelna, ale z drugiej strony potrafi odpowiedzieć w ofensywie z nawiązką. Dlatego postawiłbym na fakt, że to nie będzie zamknięty mecz, a Śląsk musi grać o strzelenie bramki od samego początku, czas będzie działał na jego niekorzyść. Stąd stawiam na to, że WKS strzeli przynajmniej jednego gola w pierwszej połowie po kursie 2,25.
Leszek Milewski: Hapoel Beer Sheva postrzelał w poprzedniej rundzie, Śląsk strzela jak najęty. Jedni i drudzy są w pewnej fazie przebudowy, Hapoel pewnie jeszcze większej, niż Śląsk. Jedni i drudzy dopiero od wiosny mają nowego szkoleniowca, który dopiero układa klocki po swojemu. Co to może sugerować? Kolejny szalony dwumecz z dużą liczbą bramek. Spodziewam się, że Jacek Magiera nie będzie chciał iść na wymianę ciosów, byłby zadowolony z 1:0 we Wrocławiu, ale myślę, że może być dużo chaosu na boisku, a z chaosu rodzą się błędy defensywne i gole. Stawiam powyżej 2.5 po kursie 2.07
Fot. NewsPix