Patryk Szysz tak jak był w gazie wiosną 20/21, tak pozostaje w nim jesienią 21/22. W ostatnim meczu strzelił dwie bramki, czyli licząc tylko ten rok, ma ich dziewięć w lidze. Nigdy na ekstraklasowym poziomie nie był w takiej formie. To co, czas na wyjazd?
Patrząc z jego perspektywy – jak najbardziej. Zagłębie nie wygląda – mimo wygranej z Górnikiem – jak pociąg, który teraz będzie się tylko rozpędzał i wjedzie choćby do pucharów. Nie, Miedziowi ogólnie pogrążają się w przeciętności. Klub nie dokonał znaczących wzmocnień, nie widać jakiegoś sensownego pomysłu na tę drużynę (mimo przełomowej taktyki stawiania na młodych), poziom zaufania do prezesa Jankowskiego leci na łeb, na szyję.
Szysz jest tam może i ostatnim promyczkiem nadziei. Kimś, kto wybija się ponad ten marazm i daje konkret za konkretem. Tym łatwiej zwrócić mu na siebie uwagę innych klubów.
Tylko właśnie – patrząc z perspektywy Zagłębia, czy powinno go teraz puszczać? Jeśli puści, ten skład będzie wyglądał jeszcze gorzej. Szysz zagrał w minionej kolejce na szpicy, bo Żuraw posadził na ławce Podlińskiego. Jeśli więc Szysz odejdzie, Żuraw zostanie tylko z byłym zawodnikiem Radomiaka. Ponadto na skrzydłach też jego wybór będzie ograniczony, mimo transferu Daniela. No bo większość dobrego w ofensywie, to przecież Szysz.
Na miejscu Szysza naciskalibyśmy już na przenosiny. Niewiele go w Lubinie jeszcze czeka. Na miejscu Zagłębia chcielibyśmy ten ruch odłożyć w czasie. Ale nie mamy większych wątpliwości, że jak przyjdzie ktoś konkretny i rzuci ze dwie bańki, to Zagłębie swojego piłkarza puści. Ostatecznie trudno mieć wrażenie, że wynik sportowy ma w Lubinie pierwszorzędne znaczenie.
Jeśli chodzi o badziewiaków, to trudno się przyzwyczaić do obecności Mladenovicia w tym składzie. W zeszłym sezonie nie trafił tam ani razu. Byliśmy pod pewnym wrażeniem, jak ogarnął się mentalnie w Warszawie (a często działa to w inną stronę).
Lechia 18/19 – 11 żółtych kartek
Lechia 19/20 – 13 żółtych kartek
Legia 20/21 – tylko sześć napomnień
Potrafili do niego trafić w Legii, sam Serb też chyba chciał nad sobą pracować i przestał łapać durne kartki. Na jedną decyzję sędziego przeciwko Lechii, Mladenović miał trzy komentarze. W Legii jakoś zaprzestał ciągłej dyskusji i wyszło mu to na zdrowie.
Ale cóż, ma w sobie dalej ten pierwiastek głupiego wariactwa i on uaktywnił się w meczu z Radomiakiem. Teraz trzeba poczekać, by zobaczyć, czy to był wypadek przy pracy, czy Serb jednak wraca na gorsze tory. Do tego dochodzi drugi zapalnik, Josue, o którym od początku mówiło się, że ma trudny charakter. Michniewicz musi nad tym zapanować.
I stara się to robić, bo zapowiedział, że obu piłkarzy dostanie odpowiednią karę.
Fot. Newspix