Od ponad roku Adama Buksę kochają słupki i poprzeczki. A przynajmniej on sam tak określa to niecodzienne zjawisko w rozmowie z oficjalną stroną New England Revolution. W fazie play-off minionego sezonu MLS obramowanie bramki obijał w meczach przeciwko Montrealowi Impact (poprzeczka i słupek), Orlando City (słupek) i przede wszystkim w finale Konferencji Wschodniej z Columbus Crew (słupek). W nowym sezonie też zdarza mu się poobijać słupki i poprzeczki, ale jeszcze bardziej Adam Buksa upodobał sobie siatkę bramki rywali. Polski napastnik ma już na koncie osiem goli, parę fajnych serii, jest ważną postacią czołowej drużyny amerykańskiej ligi piłkarskiej i tym samym coraz bardziej rozpycha się w Stanach Zjednoczonych.
Buksa myśli o Europie
Adam Buksa gra w MLS, żeby wypromować swoje nazwisko i wrócić do Europy. To nie podlega żadnym wątpliwościom.
– Mój plan jest niezmienny. Jadąc do USA, nie mówiłem, że chcę się tam osiedlać. To kolejny krok w mojej karierze i tego się trzymam. Mam kontrakt na trzy lata, minął już rok, a docelowo myślę o powrocie do Europy. Nie wyobrażam sobie opcji, żeby w USA zakotwiczyć dłużej. Kiedy nastąpi powrót? Na razie nie wiadomo, ale myślimy nad różnymi rozwiązaniami, stąd też współpraca z Pinim Zahavim – opowiadał w rozmowie z nami po zakończeniu sezonu 2020.
Bezproblemowe wpłaty i szybkie wypłaty. Sprawdź metody płatności w Fuksiarz.pl i postaw na siebie!
Jego pierwszy rok w Stanach Zjednoczonych był dziwny i szalony. Nie dość, że wyjeżdżał na inny kontynent, do wcale nie tak oczywistej ligi dla perspektywicznego polskiego piłkarza w jego wieku, to jeszcze wybuchła pandemia, która pokrzyżowała mu chociażby wyjazd na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski za kadencji Jerzego Brzęczka. Jak sobie poradził w premierowym podejściu do MLS? Całkiem przyzwoicie, obiecująco, choć bez szału. W fazie zasadniczej strzelił pięć goli, do czego dołożył jeszcze jedno trafienie w fazie play-off. Większą sensację sprawiło samo New England Revolution, które miało bić się o play-off i to wcale bez wielkiej presji na zapewnienie sobie tam miejsca, a skończyło sezon o krok od finału MLS.
– Nikt nie spodziewał się nas w pierwszej czwórce, a zaliczyliśmy bardzo dobrą końcówkę ligi. Drużyna piłkarska jest na poważnie budowana od dwóch lat. Wcześniej właściciel skupiał się głównie na drużynie futbolu amerykańskiego – New England Patriots, którzy są najbardziej utytułowani w historii tej dyscypliny w Stanach Zjednoczonych. Teraz zależy mu na piłce nożnej. Wybudował centrum treningowe warte kilkadziesiąt milionów dolarów. Sprowadza coraz lepszych zawodników. Jego celem jest zdobycie mistrzostwa MLS. Również dlatego w klubie pracuje Bruce Arena, czyli najbardziej utytułowany trener w USA. I Bruce Arena mówi otwarcie, że w kolejnym sezonie gramy o pełną pulę. O triumf w MLS. Nie ma usprawiedliwień, nie ma zabawy w dyplomację. Budujemy drużynę na mistrzostwo. Plany są mocarne – opowiadał nam Buksa.
Mocarstwowe plany New England Revolution
I co?
Ano to.
New England Revolution przewodzi Konferencji Wschodniej i jest najlepiej punktującą drużyną fazy zasadniczej MLS – Seattle Sounders, lider Konferencji Zachodniej, ma 32 punkty. Zapowiedzi o „planach mistrzowskich” nie są więc ani trochę przesadzone. Adam Buksa doskonale odnajduje się w tym układzie.
Oto jego dotychczasowe statystyki.
Siedemnaście meczów, osiem goli. Bilans jeszcze lepszy od tego, który wykręcił po rundzie jesiennej 2019 roku w Pogoni Szczecin, kiedy zapracował sobie na transfer do MLS. Nachwalić nie może się go Bruce Arena.
Ważne gole Buksy
– Adam Buksa to o mądry, pracowity facet. Jest coraz lepszy. Właściwie z każdym meczem widzę, że umie coraz więcej, lubię takich graczy – mówił ostatnio menadżer New England Revolution.
Duży komplement. Tym bardziej, że Buksa wcale nie ma pewnego miejsca w pierwszym składzie ekipy z Massachusetts. Rywalizuje bowiem z argentyńskim napastnikiem Gustavo Bou, który kosztował klub ponad sześć milionów euro i który w tym sezonie wykręca jeszcze lepsze statystyki niż Buksa – piętnaście meczów, dziesięć goli, dwie asysty. Kiedy Bruce Arena decyduje się na ustawienie z jednym napastnikiem, w pierwszej jedenastce wychodzi więc właśnie Argentyńczyk, tylko że… Arena coraz rzadziej może pozwolić sobie na takie rozwiązanie. Wszystko to dlatego, że rezygnowanie z Buksy mijałoby się z celem. Tym samym New England Revolution gra na dwóch snajperów, a sam Bruce Arena mówi, że „czuje się niezwykle podbudowany tym, jak dopełnia się jego duet napastników”.
Skorzystaj z wyjątkowych promocji u bukmachera Fuksiarz.pl! Odbierz cashback na start do 500 PLN!
Do tego Adam Buksa strzela ważne gole.
- Chicago Fire (2:2) – gol kontaktowy na 1:2
- Columbus Crew (1:0) – gol decydujący na 1:0
- Cincinnati (1:0) – gol decydujący na 1:0
- Toronto (2:3) – gol kontaktowy na 2:3
- Red Bulls (3:2) – gol decydujący na 3:2
Jak gole strzela Adam Buksa?
Jak strzela? Nie są to trafienia wielce spektakularne, żadne wygibasy i popisy ekwilibrystyki. Po prostu snajperski nos.
- Chicago Fire – główka w tłumie.
- Columbus Crew – wyczucie płaskiego dośrodkowania.
- Red Bulls – zamykające wykończenie na pustą bramkę.
- Cincinnati – główka w gąszczu w polu karnym.
- Toronto – trudna pozycja do strzału głową, mocne uderzenie w przeciwległy róg.
- Inter Miami – pierwszy gol – rozprowadzenie, wyczekiwanie w polu karnym, pewne wykończenie; drugi gol – pewne wykończenie sytuacji sam na sam. Podkreślamy: kompletnie parodystyczne zachowanie defensorów Interu przy obu trafieniach.
- Red Bulls – nieco szczęśliwe przyjęcie prawą nogą, strzał lewą nogą, gol na wagę trzech punktów.
Praktycznie w każdym z tych meczów Buksa miał jeszcze przynajmniej jedną niezłą okazję do powiększenia swojego dorobku bramkowego. Ot, chociażby przeciwko New York Red Bulls obił słupek i poprzeczkę bramki strzeżonej przez Carlosa Coronela, zanim w końcu trafił do siatki. Raczej nie ma wątpliwości, że do końca sezonu zasadniczego tych trafień będzie więcej, choć już jest naprawdę nieźle. Tak wygląda klasyfikacja strzelców:
- Raul Ruidiaz – 11 goli,
- Gustavo Bou – 10 goli,
- Javier Hernandez – 10 goli,
- Daniel Salloi – 9 goli,
- Adam Buksa, Nani, Cristian Dajome, Ricardo Pepi – 8 goli
Do najlepszych trochę brakuje, ale dystans jest niewielki, do zniwelowania. Ładnie, ładnie, nie zaprzeczamy. Trochę po cichu, trochę na uboczu, Adam Buksa prowadzi swoją karierę we właściwym kierunku.
Fot. Newspix