Każdy dostał mniej więcej tyle samo czasu, żeby przygotować się do nowego sezonu, ale na przykładzie Wisły Kraków i Zagłębia Lubin najlepiej widać, że można te przygotowania pozorować, albo rzeczywiście rzetelnie przyłożyć się do rozgrywek. Jedni ściągnęli ciekawych piłkarzy i obiecującego trenera, z kolei drudzy byli bierni na rynku i mieli spory problem, żeby jakiegokolwiek szkoleniowca zatrudnić. Ekstraklasa bywa nielogiczna, ale nie tym razem – lato zostało udokumentowane na boisku.
Wiadomo, nie ma żadnego sensu pompować balona po jednym spotkaniu (tym bardziej z takim rywalem), ale Wisła Kraków mogła się dzisiaj podobać. Agresywna, dynamiczna, przebojowa, z pomysłem. Nieźle z polską publicznością przywitały się nowe nabytki: Hanousek zabezpieczył lewą stronę i chętnie śmigał do przodu, El Mahdioui odnalazł się w środku pola, nie panikował, potrafił podnieść głowę i rozrzucić piłkę. Kliment strzelił gola i dał nadzieję, że nie będzie paralitykiem pokroju Medveda czy Beqiraja. Skvarka miał udział przy dwóch bramkach. No, sympatycznie.
WISŁA KRAKÓW – ZAGŁĘBIE LUBIN. YEBOAH SHOW
Ale i tak najlepszy był Yeboah. Jasne, on bywa irytujący przez swoją niedokładność i chimeryczność, ale jak złapie gaz, ludzie kochani, jest nie do zatrzymania. Dziś się bawił. Wchodził w dryblingi, szukał nieszablonowych rozwiązań, no i przede wszystkim dał konkrety.
Zostań Fuksiarzem i zarejestruj się TERAZ!
Po pierwsze wykorzystał rzut karny, co z jednej strony nie jest fizyką kwantową, ale kilka chwil wcześniej Starzyński pokazał, że można się pomylić (o czym zaraz). Po drugie to on wpadł w pole karne przy drugiej bramce, zagrał do Skvarki, a uderzenie Słowaka strącił z najbliższej odległości Kliment. Ghańczyka w takiej dyspozycji okiełznać jest cholernie trudno. Trzeba mieć fachowców z tyłu, a że Zagłębie takich nie ma… Cóż, usterka gwarantowana.
Ale nie tylko obrona Miedziowych wyglądała słabo, cały zespół prezentował się mizernie. Zupełnie tak, jakby nie miał pierwszego trenera przez więcej niż połowę przygotowań. Cóż za zaskoczenie – tak właśnie było! Niby Miedziowi mieli przed przerwą poprzeczkę po główce Simicia, karnego po decyzji Lasyka, ale właśnie: więcej w tym szczęścia niż rozumu.
WISŁA KRAKÓW – ZAGŁĘBIE LUBIN. LASYK JAK MIEDZIOWI – NIE DOJECHAŁ
No bo sorry, Lasyka w pierwszej połowie trudno było zrozumieć. Faul na Ratajczyku był – delikatnie mówiąc – dyskusyjny. Owszem, Gruszkowski go dotknął, ale Ratajczyk tak zlagował, że zdążył jeszcze poprawić piłkę i dopiero potem padł, jakby pomyślał: „kuźwa, w sumie nie mam pomysłu, kładę się”. Naturalnie nie jesteśmy zdania, że trzeba urwać nogę, by sędzia mógł wskazać na wapno, ale jak będziemy gwizdać takie pierdoły, to zobaczymy po 20 karnych na mecz i to bez hiperboli. Ratajczyk tak dotknięty w tramwaju nawet by nie zauważył kontaktu.
Po drugie – jak Lasyk mógł nie zobaczyć ręki Baszkirowa? Miał to wszystko jak na tacy. Rosjanin był spóźniony, zaryzykował wślizgiem, dostał w rękę, więc wapno. Ale nie – Lasyk pokazał rożny i dopiero VAR uzmysłowił mu to, co się stało. Czyli tak: jak nie powinien dyktować jedenastki, to podyktował, jak powinien, to nie podyktował i musiała mu pomagać technologia. Nie wyglądało to najpoważniej.
Natomiast gdyby nawet Starzyński skorzystał z prezentu i trafił do siatki, a nie w słupek, nie mamy wielkiego przekonania, że Zagłębie to prowadzenie by utrzymało. Wisła była lepsza w każdym elemencie gry, a wynik 3:0 to tak naprawdę najmniejszy wymiar kary. Po przerwie lubinianie też nie potrafili podnieść rękawicy. Uderzał Starzyński z wolnego i chyba tylko nadgorliwość Lisa dała rzut rożny, próbował Szysz, ale powinien przyjmować i wygonił się na ostry kąt. Mało to wszystko było przekonujące.
WISŁA KRAKÓW – ZAGŁĘBIE LUBIN. NADZIEJA NA DOBRY SEZON
Bardziej pachniało golem dla Wisły. Jeszcze z uderzeniem Skvarki w świetny sposób poradził sobie Hładun, ale gdy Skvarka podawał do Młyńskiego, był już bezradny. Nowy nabytek Wisły posadził na dupie Simicia (zobaczcie w powtórkach tę rozpacz obrońcy) i załadował bez żadnych wątpliwości.
Zgarnij CASHBACK do 500 pln BEZ OBROTU w Fuksiarz.pl!
Naprawdę miło oglądało się taką Wisłę Kraków, a przecież trener Gula nie miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, tak więc ta kadra powinna być jeszcze silniejsza. Natomiast jak wspomnieliśmy na wstępie, poczekajmy z hurraoptymizmem. Niech ta ekipa zmierzy się z kimś, kto do sezonu podszedł nieco poważniej niż Zagłębie i się do niego przygotował. Bo niestety Miedziowi przyszli dzisiaj pisać wypracowanie, ale jak mawia Bobo Kaczmarek: kompletnie nie na temat.
Fot. FotoPyk