Reklama

Dziesięć najciekawszych nowych twarzy w Ekstraklasie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

23 lipca 2021, 15:55 • 10 min czytania 8 komentarzy

Startuje Ekstraklasa, radujemy się, choć pewnie po piętnastu minutach pierwszego meczu wszelki entuzjazm nam przejdzie. Jak zawsze łudzimy się też, że nowi zawodnicy na polskiej ziemi naprawdę coś konkretnego wniosą, a nasza liga dla wielu z nich wcale nie była piątym wyborem. A już całkiem serio: podobnie jak w kilku poprzednich okienkach, niewiele nowych twarzy wygląda na wejściu zniechęcająco pod każdym względem. Przeważnie da się znaleźć niejeden pozytywny punkt zaczepienia, czasami nawet jest ich bardzo dużo. I właśnie tymi nowymi twarzami się zajmiemy. Czyjej postawy będziemy w następnych tygodniach i miesiącach najbardziej ciekawi?

Dziesięć najciekawszych nowych twarzy w Ekstraklasie

Najciekawsi nowi piłkarze w Ekstraklasie

Gwoli wyjaśnienia. Pod pojęciem „nowe twarze” mamy na myśli te faktycznie całkowicie nowe, czyli nie braliśmy pod uwagę zawodników wracających do ligi, którzy swoją kartę w Ekstraklasie już wcześniej zapisali. Nie miało znaczenia, czy chodziło o powrót po roku jak u Dominika Furmana, czy po blisko siedmiu latach jak w przypadku Daniego Quintany. Już tu grałeś, generalnie cię znamy, kryteria są inne.

Ograniczyliśmy się do dziesięciu nazwisk, mimo że kandydatów było więcej. Całkiem ciekawie zapowiada się ten portugalsko-latynoski zaciąg Radomiaka, choć można mieć wątpliwości, czy nie zaburzono proporcji. Sprowadzony przez Śląsk Wrocław Caye Quintana był podstawowym piłkarzem Malagi w Segunda Division. Na tym szczeblu grał także Otar Kakabadze z Cracovii, będący niemalże etatowym reprezentantem Gruzji. Nieoczekiwanym zaskoczeniem in plus może być w Wiśle Płock Anton Krywociuk. Bassekou Diabate z Lechii Gdańsk ma kuriozalną kompilację video na YouTube, ale to 21-latek z występami w reprezentacji Mali. W zestawieniu dominują nazwiska z Legii i Wisły Kraków, a i tak jeszcze 2-3 przyciągały uwagę.

Ostatecznie stanęło na poniższej dziesiątce.

Reklama

Cracovia w top3 na koniec sezonu? Kurs 7.50 na Fuksiarz.pl

Filip Balaj (Cracovia)

Zawodnicy mający dobre liczby na Słowacji często jakoś nie potrafią się odnaleźć w Ekstraklasie, czego najnowszym przykładem losy Samuela Mraza. Niedawny król strzelców ligi słowackiej kompletnie nie sprawdził się w Zagłębiu Lubin. Filip Balaj staje więc przed dużym wyzwaniem, ale trzeba przyznać, że na papierze ten transfer wygląda dobrze. Chłopak w sierpniu skończy 24 lata, w razie spełnienia oczekiwań będzie jeszcze do sprzedania za dobre pieniądze. Przyszedł już w maju, poznał zespół, przepracował cały okres przygotowawczy, w sparingach zapewnił zwycięstwo nad Sturmem Graz i trafił do siatki Termaliki. W ostatnim sezonie zdobył 16 bramek dla średniaka ViOn Zlate Moravce, z czego 13 w fazie zasadniczej. Na tym etapie był na Słowacji liderem klasyfikacji strzelców.

Znaki zapytania? To jego pierwszy naprawdę udany sezon. Wcześniej za bardzo nie błyszczał. Zimą 2018, po jednej niezłej rundzie w FC Nitra, przeszedł do Żyliny, ale na dłużej nigdy nie wywalczył sobie miejsca w składzie, przez co statystykami nie imponował. W każdym razie – jeśli koledzy będą mu dobrze dorzucać ze skrzydeł, może być z niego duży pożytek.

Muris Mesanović (Termalica)

Wydaje się, że to naprawdę ciekawy napastnik jak na beniaminka Ekstraklasy. Mesanović przez ostatnie półtora roku grał w znacznie mocniejszej tureckiej ekstraklasie i w tym czasie strzelił dziewięć goli – najpierw trzy dla Kayserisporu, a potem sześć dla Denizlisporu, w którym dzielił szatnię m.in. z Radosławem Murawskim. Wcześniej także pokazywał, że potrafi regularnie posyłać piłkę do bramki: zaliczył dwucyfrowy sezon w Slavii Praga (2016/17, mistrzostwo Czech), a przed wyjazdem nad Bosfor w ciągu rocznego pobytu w Mladzie Boleslav uzbierał 16 trafień. Gdyby zaraz na początku drugiego sezonu w Slavii nie doznał poważnej kontuzji kolana, dziś zapewne byłby w innym miejscu.

Nie jest to zawodnik przyszłościowy (31 lat), ale na tu i teraz jest w stanie sporo dać Termalice. Jak czytamy w piątkowym „Przeglądzie Sportowym”, do transferu do Polski zachęcił go jego kuzyn Adi Mehremić, czyli stoper Wisły Kraków. Wydaje się, że świni ligowemu rywalowi nie podłożył.

W tym momencie największe zmartwienie Mesanovicia to… kontuzja lewego obrońcy Marcina Grabowskiego, który był pierwszym młodzieżowcem do grania. W tej sytuacji najbliższy składu wydaje się napastnik Kacpier Śpiewak, a wtedy Bośniak musiałby posadzić na ławce Romana Gergela.

Reklama

Lindsay Rose (Legia Warszawa)

W nim największa nadzieja na podniesienie poziomu środka obrony Legii, który w obecnym zestawieniu nie gwarantuje solidności nawet z Florą Tallin. Rose przyszedł bardzo późno i to obecnie jego główny mankament, ale papiery ma mocne. Przez poprzednie dwa sezony był absolutnie kluczową postacią Arisu Saloniki, który w obu przypadkach wchodził do eliminacji europejskich pucharów. Wcześniej zaliczył blisko sto występów w Ligue 2 i ponad 60 we francuskiej ekstraklasie. Wiosną 2015 tworzył nawet duet stoperów Lyonu z Samuelem Umtitim. Na dłuższą metę jednak nigdy w Ligue 1 nie ustabilizował swojej pozycji, o czym świadczy fakt, że jego bilans na tym poziomie rozkłada się aż na cztery kluby (Valenciennes, Lyon, Lorient, Bastia).

Jak już Rose dojdzie do pełnej dyspozycji, należy oczekiwać, że stanie się podstawowym zawodnikiem Legii. Na razie zdążył zadebiutować w Superpucharze z Rakowem i – nie ma co ukrywać – wypadł niezbyt zachęcająco.

To zawodnik, który w przyszłości może być silnym punktem zespołu. Ale na dziś brakuje mu jeszcze rytmu meczowego. Miał dziś kilka sytuacji, w których Artur Jędrzejczyk rozgrywałby piłkę od tyłu, a on szukał prostszych rozwiązań. Ale można to zrozumieć, to jego pierwszy mecz w nowym klubie po dłuższej przerwie. Myślę, że mógł się troszeczkę lepiej zachować przy straconej bramce. Od niego zaczęło się podanie w poprzek, i z tego był korner, po którym padł gol. Ale miał też udział przy sytuacji, po której trafiliśmy w poprzeczkę. Odebrał wysoko piłkę i mieliśmy z tego poprzeczkę Lopesa. Przyjrzymy się dokładnie jego grze, przeanalizujemy ją wspólnie z nim, ze sztabem. Dopiero się uczy naszej drużyny. Zagrał z konieczności, bo Artur Jędrzejczyk grający na tej pozycji, nie mógł wystąpić – oceniał jego występ Czesław Michniewicz, cytowany przez Legia.net.

Matej Hanousek (Wisła Kraków)

Przez ostatnie dwa i pół roku grał najwięcej z lewych obrońców Sparty Praga. Furory nie zrobił, trener Pavel Vrba teraz z niego zrezygnował, ale to nie znaczy, że nie będzie mocnym punktem Wisły Kraków, do której został wypożyczony. „Biała Gwiazda” pilnie potrzebowała konkretnego ruchu na tę pozycję i 28-letni Czech kimś takim się wydaje. Mimo wszystko w Sparcie za ładne oczy się nie gra, a on w jej barwach wystąpił 80 razy. Dopiero co rywalizował w Lidze Europy z Milanem, Lille i Celtikiem, który z nim w składzie udało się rozbić u siebie 4:1. Hanousek dość późno wypłynął na szerokie wody, wcześniej cała jego kariera seniorska dotyczyła Dukli Praga i FK Jablonec, co tłumaczy, dlaczego Wisła to jego pierwszy zagraniczny klub.

Mattias Johansson (Legia Warszawa)

Jeżeli Josip Juranović jednak tego lata odejdzie z Legii, wydaje się, że ma godnego następcę. Johansson gdzie by się nie zjawiał (Alkmaar, Panathinaikos, Genclerbirligi), szybko wywalczał sobie plac i go nie oddawał. Jesienią wrócił do reprezentacji Szwecji i zanotował trzy występy – towarzyskie z Rosją i Danią oraz z Portugalią w Lidze Narodów. Pewnie po cichu liczył, że pojedzie na Euro 2020. W Legii na razie wchodził na końcówki z Bodo/Glimt, ale już się pokazał z dobrej strony, zaliczając asystę przy golu Pekharta w meczu rewanżowym.

Krótko: będziemy zaskoczeni, jeżeli Johansson na dłuższą metę nie sprawdzi się przy Łazienkowskiej.

Jan Kliment (Wisła Kraków)

Chłopak po przejściach. Nie mając dużego doświadczenia w piłce seniorskiej wypromował się hat-trickiem na młodzieżowym EURO i za ponad milion euro został kupiony przez VfB Stuttgart. Zagrał kilka meczów w Bundeslidze i nawet strzelił gola Hoffenheim. Zdarzało mu się tworzyć duet napastników z Timo Wernerem. Na wypożyczeniu w Broendby miał świetne wejście w sezon 2017/18 (cztery gole, pięć asyst po ośmiu kolejkach). Na dłuższą metę jednak brakowało mu liczb, a na dodatek w kwietniu 2018 zerwał więzadła w kolanie i wypadł łącznie na 15 miesięcy.

Jan Kliment odbudował się w ostatnim sezonie w FC Slovacko. 10 bramek i 5 asyst w czeskiej ekstraklasie to na tyle dobry dorobek, by zakładać, że ma szansę stać się podstawowym napastnikiem Wisły Kraków i uzbierać dwucyfrową liczbę trafień. Zapewne nie stanie się to od razu, bo z powodu problemów zdrowotnych stracił trochę czasu w okresie przygotowawczym. W ataku grali wtedy Hubert Sobol i Przemysław Zdybowicz, a nawet Dor Hugi.

Wisła Kraków pokona Zagłębie Lubin w 1. kolejce Ekstraklasy? Fuksiarz płaci po kursie 2.37

Dor Hugi (Wisła Kraków)

Osiem goli i osiem asyst w minionym sezonie austriackiej ekstraklasy to nie są statystyki, które można zlekceważyć, zwłaszcza że Izraelczyk wykręcił takie liczby w najsłabszym w stawce SKN St. Poelten. Zespół ten po barażach spadł na drugi szczebel. Wcześniej Hugi był też konkretny na zapleczu ojczystej ekstraklasy. Jasne, poziom niezbyt wysoki, ale jednak widać, że ma pewną powtarzalność, że nie ogranicza się do chwilowych przebłysków.

Oczywiście fakt, że dobrze szło mu w Austrii niczego nie przesądza. Denis Thomalla przychodząc do Lecha Poznań miał za sobą sezon z dziesięcioma bramkami dla SV Ried, a pamiętamy, jak skończył się jego pobyt przy Bułgarskiej. Mimo to trudno się dziwić, że oczekiwania względem Hugiego są dość duże. Niewykluczone, że zacznie sezon na „dziewiątce”, bo ze względu na wspomniane kłopoty Klimenta w odwodzie pozostają jedynie Sobol ze Zdybowiczem. Nie będzie to dla niego jakaś wielka nowość. Najczęściej występuje na skrzydle, ale w każdym ze wcześniejszych klubów bywał także napastnikiem.

Josue (Legia Warszawa)

Trudno nie być ciekawym, co zaprezentuje gość, który cztery razy wystąpił w reprezentacji Portugalii, 37 razy w FC Porto (5 goli, 10 asyst) czy 33 razy w Galatasaray (4 gole, 5 asyst). Ostatnio Josue grał w Izraelu, gdzie miał opinię zawodnika przewyższającego umiejętnościami tamtejszą ligę, ale jednocześnie człowieka bardzo konfliktowego, z którym nie wygrywa się trofeów. Wszystko więc sprowadza się do tego, żeby w Legii udało się okiełznać jego charakterek i wyeksponować zalety przy jednoczesnym ukryciu wad. Zadanie może być ułatwione ze względu na obecność w zespole dwóch rodaków, w tym jego znajomego z dawnych lat Andre Martinsa.

Jak dotąd Josue dostał pół godziny z Florą. Rzuciło się w oczy, że tytanem biegania nie jest i przeważnie szuka krótkiego, kombinacyjnego grania. Czekamy na próbkę jego umiejętności przy strzałach z dystansu, z których zawsze słynął.

Mahir Emreli (Legia Warszawa)

Wygląda na to, że Legia wygrała los na loterii, biorąc bardzo dobrego napastnika z mało obserwowanej ligi, który poprzez Polskę chce się dostać na Zachód. Emreli całą dotychczasową karierę spędził w Karabachu, który rok temu boleśnie pokazał „Wojskowym” miejsce w szeregu. Reprezentant Azerbejdżanu z miejsca kupił kibiców, strzelając dwa gole Bodo/Glimt w swoim debiucie. W rewanżu zaliczył asystę, a w Superpucharze z Rakowem doprowadził do remisu w doliczonym czasie. Najsłabiej wypadł w duecie z Pekhartem przeciwko Florze. To zawodnik znacznie bardziej uniwersalny i mobilny niż Czech, teoretycznie mogli ze sobą dobrze współpracować, ale w praktyce tego nie widzieliśmy. Pytanie, jak to będzie funkcjonowało na dłuższą metę, bo jeśli Pekhart zostanie, trudno zakładać, żeby szybko usiadł na ławce jako aktualny król strzelców Ekstraklasy, który dopiero co był uczestnikiem EURO.

Podolski strzeli przynajmniej 15 goli? Kurs 10.00 u Fuksiarza

Lukas Podolski (Górnik Zabrze)

Największe nazwisko, jakie kiedykolwiek sprowadzono do polskiej ligi. Na starcie czynników zachęcających jest tyle samo co znaków zapytania. Podolski ma już 36 lat, ale nie przyszedł do Górnika z Malediwów, tylko z tureckiej ekstraklasy. Nie błyszczał w niej, ale ciągle funkcjonował na poważnym poziomie. W Zabrzu jego poziom motywacji zapewne będzie zupełnie inny, lepszy. Nie jest zniszczony przez kontuzje. Umiejętności mu zostały, kwestie fizyczne powinien nadrobić w kilka tygodni.

Klub z Roosevelta już teraz mocno zyskał marketingowo i oby na tym się nie skończyło.

Wątpliwości? Rola jurora w niemieckim „Mam Talent”, która czasami może kolidować z meczami i która ogólnie wygląda trochę groteskowo w kontekście profesjonalnego piłkarza. Dalej – ryzyko zbytniego uzależnienia zespołu od jednego zawodnika oraz to, że Poldi jednak zwyczajnie rozczaruje, gdy z uwagą będą go kryć rywale. Czytając i słuchając jego wywiadów odnosimy wrażenie, że mocno się asekuruje co do tego, ile jest w stanie dać Górnikowi na boisku. Jeśli to tylko krygowanie się, to w porządku. Jeśli jednak praktyka potwierdzi, że pewnego poziomu już nie przeskoczy, trener Jan Urban może mieć problem. Tak czy siak, nikogo na kilka godzin przed startem sezonu nie jesteśmy tak ciekawi, jak Podolskiego. I chyba nie jesteśmy tu osamotnieni.

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
4
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
3
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

8 komentarzy

Loading...