Nie jest łatwo trzymać się własnych reguł, zwłaszcza, gdy wokół czyhają różnej maści zagrożenia, ułatwienia i pokusy. Od zawsze w menedżerach polskiej ligi mam jednak jedną żelazną zasadę – przynajmniej jeden łodzianin, ełkaesiak. No i jak tu takiego wyszperać w obecnym sezonie Ekstraklasy? Linia pomocy ułożyła się sama – po tym, gdy musiałem umieścić w niej Piotra Pyrdoła, bodaj jedynego pasującego do rysopisu, budżet odsapnął, można było poczynić grubsze inwestycje.
Ale po kolei. Na początku krótkie objaśnienie moich nadrzędnych zasad z fantasy, oczywiście poza tą nieco abstrakcyjną, że gdzieś tam musi się znaleźć ziomek z mojego miasta.
ZASADA PIERWSZA – RÓWNY SKŁAD? CO NAJWYŻEJ NA ORLIKU!
Hołduję od lat zasadzie, że nie ma sensu inwestować w szeroki, wyrównany skład, bo i tak najczęściej punktują gwiazdy ligi. Oczywiście, czasami to się zupełnie nie spłaca, zwłaszcza w sezonach obfitujących w niespodzianki, ale na pierwsze tygodnie ligi pozwala zrobić jakiś minimalny utarg, bez ryzyka kompletnego strzału w płot i utraty kontaktu z liderami już na starcie zabawy.
Wedle tych zaleceń: ławka to u mnie zawsze kwartet najtańszych w grze, by zaoszczędzić budżet. O dziwo – udało mi się nawet złapać okazję, myślę że Turski może dostawać jakieś minuty, Parzyszek zapewne ma w kontrakcie wpisane schodzenie z boiska na ostatnie 20-30 minut, więc myślę że sympatyczny 18-latek z Pogoni może czasem dołożyć do swojej atrakcyjnej ceny też punkty. Ba, tym razem poszedłem na całość i jednego 0,5-milionowca zmieściłem też w pierwszym składzie. Zdaję sobie sprawę, że Wiktor Pleśnierowicz nie będzie pewnie punktował od samego wejścia, najpierw dojście do formy, wtłoczenie w system Piotra Tworka. Ale to gość z potencjałem na rozwój, który w dodatku nie jest droższy od Seweryna chociażby. Swoją drogą – przy odrobinie szczęścia może i Boruc dostanie jakieś minuty we Wrocławiu? Tak, Szromnik i Putnocky to dwaj równorzędni fachowcy, ale jeśli Śląsk się uwikła w grę na trzech frontach, być może podstawowi młodzieżowcy będą w lidze odpoczywać. I stworzy się furtka dla byłego bramkarza WBA.
Jestem z moich 0,5-milionowców bardzo zadowolony. Zwłaszcza, że dołączając do tego ełkaesiaka i łodzianina, Piotra Pyrdoła, obsadziłem sześć pozycji w składzie za szaloną kwotę 4 milionów złotych. Zostało mi dziewięć pustych slotów i 26 baniek do wydania. Czyli innymi słowy – mogłem sobie pozwolić na najlepszych.
ZASADA DRUGA – NIE OSZCZĘDZAĆ NA BRAMKARZU
Najdroższy bramkarz w grze, nie był to jakiś bardzo oryginalny wybór, co piąty gracz w UL wybrał właśnie golkipera Pogoni Szczecin. Ale też nie ma sensu na bramkarzu oszczędzać. To jest przy dobrym, pewnym i regularnie grającym fachowcu inwestycja, która momentalnie się spłaca. Gdy bierzesz bramkarza z ekipy z górnej połowy tabeli, pewnie będzie przynosił punkty nawet w przegranych meczach – bo będą to porażki nieznaczne. Można się za to spodziewać kilku bardzo sympatycznych strzałów, gdy dany fachura zejdzie z czystym kontem bramkowym.
Stipica to był jeden z najbardziej oczywistych wyborów, chyba wziąłem go od razu po Pyrdole. Pomijając już fakt, że rekordy minut bez straty gola, że żelazna defensywa „Portowców”, że udany sezon i w sumie też udane okienko za szczecinianami – Pogoń ma przyzwoity terminarz. Górnik u siebie, Warta na wyjeździe, Piast u siebie, Lubin na wyjeździe, Stal Mielec u siebie. Stipicę sprzedam pewnie przed 13. kolejką – potem czeka ich wyjazd na Legię, potem od razu na Raków i Śląsk Wrocław u siebie.
ZASADA TRZECIA – WAHADŁA
Bardzo mnie ucieszyło spopularyzowanie strategii z mocnym akcentem na rolę wahadłowych wśród klubów Ekstraklasy. Od zawsze bowiem w obronie stawiałem przede wszystkim na ofensywnie usposobionych bocznych defensorów, którzy chętnie podłączali się do akcji ofensywnych. To zazwyczaj była gwarancja przynajmniej paru asyst, czasem też goli. Dzisiaj komfort wyboru jest większy niż kiedykolwiek. Ja postawiłem na parę Mladenović-Stiglec, choć oczywiście miałem tu dużą zagwozdkę z uwagi na mnogość godnych uwagi wahadłowych w rodzimej lidze.
Juranović? Może być oszczędzany na puchary, gość dopiero co wrócił z Euro. Garcia jako ten, który może Stigleca nawet wysadzić na ławkę? Jeszcze nie, jeszcze nie teraz. Douglas, Tudor? Jednak chyba za wysoka cena, jak na obrońców. Z tego samego względu zresztą obawiam się o tego Mladenovicia, którego ostro przepłaciłem. Natomiast chcę wierzyć – za taką jakość warto zapłącić.
***
Uff, po dostosowaniu się do własnych reguł, tak naprawdę pozostało już bardzo niewiele znaków zapytania. Na pewno nie mogłem sobie odmówić pokusy zakupu Luquinhasa i Emreliego, znanego również jako Mehreli. Dwaj piłkarze Legii Warszawa powinni przynieść sporo radości kibicom ze stolicy i nawet jeśli założymy, że lwia część tej radości ma dotyczyć meczów europejskich pucharów – moim zdaniem obaj dostarczą też szybko liczby w lidze. A także w Ustaw Lidze.
Ciężary pojawiły się później, głównie dlatego, że trudno w tej chwili wskazać faworyta do walki o mistrzostwo jesieni. Jestem pewny, że Legia będzie w czubie, ale co się stanie dalej? Postanowiłem ubezpieczyć się na wszystkie ewentualności, stąd inwestycje w:
- piłkarza Lecha, który ma zadatki, by punktować fenomenalnie, jeśli Lech będzie grał w czubie, albo chociaż porządnie, jeśli będzie rozczarowywał. To Ishak, który w pełni sił swoje zrobi, nawet otoczony piłkarzami bez szczególnej werwy. Jeśli Lech mocno wystartuje – dokupię kolejnych kolegów z Poznania.
- piłkarz Zagłębia, który daje stempel prawie pod każdą akcją. Filipie Starzyński, witam serdecznie na pokładzie.
- kreatywni liderzy Rakowa i Pogoni – czyli moim zdaniem i tylko moim zdaniem: pewne punkty.
Do piątku zmienię to wszystko jeszcze milion razy, ale na dzisiaj całej piętnastce życzę po prostu: powodzenia.