Reklama

Budować ze Śląskiem konsekwentny projekt

redakcja

Autor:redakcja

20 lipca 2021, 16:24 • 12 min czytania 22 komentarzy

Śląsk w minionym sezonie wykręcił wynik ponad stan tego, co grał. Teraz z Jackiem Magierą chce zrobić jeszcze progres, a to by oznaczało w zasadzie łatkę etatowego pucharowicza. Czy wrocławianie są tak mocni, by nim zostać?

Budować ze Śląskiem konsekwentny projekt

Nie jesteśmy pewni. Pewni natomiast jesteśmy tego, że obok boiskowych bojów, w Śląsku trwa też budowa po prostu stabilnego, konsekwentnie prowadzonego projektu. Uwzględniającego tak ambitne cele, jak i rozwój – a także sprzedaż – młodych talentów. Konkurencyjny, czołowy klub ligowy, z fundamentami zapewniającymi odpowiednią siłę sportową i ekonomiczną – to cel długofalowy.

Istotne pamiętać o tym w tym sezonie o tyle, że Jacek Magiera ma wszelkie predyspozycje, by stać się istotnym elementem tak rozwijanego Śląska. Ale Ekstraklasa widziała już niejeden przypadek, gdy teoretycznie wymarzony mariaż kończył się nim się na dobre zaczął.

OCENA ROZDANIA (SKALA 1-5) – 4

Może i zeszłoroczna walka o ostatnie pucharowe miejsce była wyścigiem żółwi, i to takich żółwi, które mają wyjątkowo ciężkie skorupy, a jeszcze obijają. Ale nie zmienia to faktu, że o zeszłorocznej kadrze Śląska mamy prawo powiedzieć:

To kadra pucharowicza.

Reklama

Kadra pucharowicza, której nie opuścił nikt istotny, bo nawet jeśli istniał fanklub Israela Puerto we Wrocławiu, to nie był on ani szczególnie liczny, ani fanatyczny. Idąc więc tym tropem, prosta logika nakazuje napisać:

Śląsk już miał kadrę pucharowicza, a jeszcze się wzmocnił.

Oczywiście jest w tym drobny element sofistyki, niemniej tak, zespół Śląska wyglądał już rzetelnie, puchary zrobił pomimo, że niektóre ogniwa mające ciągnąć zespół, zawodzimy (tak, patrzymy na ciebie Waldku Soboto, ale nie tylko na ciebie). One mogą się wciąż przebudzić, dać z siebie więcej. Transfery przeprowadzone latem to może nie jest jakaś gwiezdna ofensywa, ale jest tu pochwała konsekwencji. czyli:

  • Mamy młodych, ciekawych graczy, pasujących, by tak rzec, do biznesowo-sportowego modelu Śląska
  • Mamy piłkarzy doświadczonych, którzy pasują do sportowego modelu Śląska

Młodzi Maksymilian Boruc z rezerw WBA, odstrzelony przez Piasta Javier Ajenjo Hyjek z przeszłością w młodzieżowej drużynie Atletico, grywający w I lidze pomocnik Kacper Radkowski sprowadzony z Zagłębia Sosnowiec? Każdy w razie czego może zagrać na “pozycji” młodzieżowca, ale rzecz w tym, że Śląsk nie ma w tym elemencie najmniejszego problemu. Czysto po piłkarsku, a nie PESEL-em, bronią się czy Bejger, czy Praszelik. To tylko zwiększa komfort Jacka Magiery w tym elemencie. No i nie da się ukryć – to też transfery, które w razie czego mogą zostać sprawdzone w “dwójce” Śląska, która bardzo dobrze radziła sobie w zeszłym sezonie II ligi. Śląsk już sam zobaczył, jak niezwykle wartościowe jest posiadanie rezerw na poziomie centralnym. Tej drużynie też na pewno będzie się mocno przyglądał Jacek Magiera, nie bojący się odważnych ruchów między rezerwami a pierwszym zespołem – w Śląsku też już to udowodnił stawiając na Konrada Poprawę.

Trójka graczy, która przyjechała z Półwyspu Iberyjskiego, jest trochę zagadką, ale oddajmy, że Śląsk ostatnio raczej trafiał niż nie trafiał jeśli chodzi o ten kierunek. Pamiętacie, że naszą ligę potrafili wciągać goście z Segunda B? No cóż, Caye Quintana przychodzący wzmocnić atak to gracz, który grał cały sezon w La Liga 2, a łącznie ma tam ponad 80 spotkań. Podobnie stoper Diogo Verdasca – blisko sześćdziesiąt spotkań na tym poziomie. Lewy wahadłowy Victor Garcia meczów w drugiej lidze hiszpańskiej ma 32. Dla każdego z nich gra w tych rozgrywkach to nie melodia zamierzchłej przeszłości, tylko taki Garcia podobnie jak Quintana – poprzedni sezon. Portugalczyk Verdasca grał tam w latach 2017-2019, potem za gotówkę wykupił go Beitar Jerozolima.

Summa summarum, o każdym z tej trójki można powiedzieć, że są uzasadnione przyczyny, by sądzić, że dadzą sobie w Ekstraklasie radę. A nie przychodzą na spaloną ziemię – Śląsk ma obecnie taką kadrę, że praktycznie na każdej pozycji jest rywalizacja. Symboliczne jest to na lewej obronie/lewym wahadle, gdzie Dino Stiglec miał abonament na grę. Ligowa czołówka. Ale teraz ciekawą opcją jest tam również Victor Garcia.

Reklama

NOWY AS W TALII: PETR SCHWARZ

Petr Schwarz przez dwa sezony w Rakowie Częstochowa ugruntował… nie wiemy czy pozycję ligowej gwiazdy, ale na pewno zawodnika ponadprzeciętnego w tym elemencie. Wyjątkowy był dla niego sezon 19/20, kiedy brylował w klasyfikacji kanadyjskiej, ostatecznie zaliczając osiem bramek i siedem asyst. Rok później wyglądał to gorzej, ale też zmieniła się rola Schwarza, grał mniej, a też często jeśli grał, to głębiej, nawet nominalnie na pozycji stopera, choć w fazie ataku zmieniającego się w rasowego środkowego pomocnika.

Co tu kryć – Petr Schwarz dał się już po prostu poznać jako bardzo dobry piłkarz.

Piłkarz inteligentnie grający, piłkarz mający rozegranie, mający prostopadłą piłkę, potrafiący świetnie wykońać stały fragment, potrafiący zachować na boisku zimną krew. Schwarz jest jednym z tych piłkarzy, którzy kleją formacje – jest synonimem wszechstronności, który potrafi efektywnie pomóc w zabezpieczaniu tyłów, jak i chwilę później posłać zabójcze podanie czy nawet znakomity strzał.

Nie będzie też żadnego gadania o potrzebie aklimatyzacji, doskonale zna Ekstraklasę, jej realia, świetnie włada też językiem polskim. To z miejsca duże wzmocnienie, a jeszcze transferowy majstersztyk, bo przecież Schwarz przychodził z kartą na ręku.

Jedyny problem to fakt, że latem się leczył. Niemniej już zdążył zadebiutować w Śląsku podczas dwumeczu z Paide, zaczął też grać w sparingach – ma się ku lepszemu. Może trzeba być przygotowanym, że nie od pierwszych kolejek będzie wyglądał tak, jak potrafi wyglądać Schwarz, ale to zawodnik, na którego warto poczekać.

BLOTKA: POTURBOWANA OBRONA

Próba wskazania słabego punktu w Śląsku Wrocław jest interesującym eksperymentem myślowym. Bo przecież nie mówimy o jakiejś wspaniałej drużynie, przy której grze ręce same składają się do oklasków. Przy takich zespołach wskazanie słabego punktu nie powinno być problemem.

Ale potem patrzysz i Śląsk wszędzie ma rzetelną obsadę. Na każdej pozycji rywalizacja. Pojęcie pewniaka do składu nie jest zbyt rozsądne w kontekście Śląska, bo tu naprawdę każdy może zostać zastąpiony. Jesteś w stanie złożyć mocny środek pomocy bez Mączyńskiego, można sobie wyobrazić grę bez Stigleca i tak dalej i tak dalej. Również Jacek Magiera podkreśla, że siłą Śląska może być ten wyrównany skład, może bez niebywałych indywidualności, ale z rzetelnym poziomem.

Gdy popytaliśmy we wrocławskim środowisku, wskazywano nam środek obrony jako potencjalną zagadkę. Nie ma Puerto, a po kontuzjach wracają Bejger i Poprawa. Golla już zdążył załadować z Paide samobója. Niemniej i tutaj są gracze, którzy każą sądzić, że będzie to wyglądało przyzwoicie, a doszedł jeszcze Verdasca.

ROZDAJĄCY: JACEK MAGIERA

Można powiedzieć, że Wrocław troszeczkę się zakochał w Jacku Magierze.

No dobrze, może “zakochał” to zbyt mocne słowo, ale jest zauroczenie. Awans do pucharów swoją drogą, bo wiadomo, że to nie jest wcale tak, iż przyszedł Jacek Magiera i stworzył maszynę – na finiszu w końcu Śląsk zremisował ze Stalą 1:1, nie kontrolował wydarzeń. Narracja, że Magiera pojawił się w siodle i od razu zrobił wynik jest prawdziwa, ale ma pewne zasadnicze “ale” do postawienia.

Natomiast pomaga budować wiarygodność tego szkoleniowca. Aktualnie we Wrocławiu ma on duży kredyt zaufania… praktycznie ze wszystkich stron. Od działaczy. Przez piłkarzy. Dziennikarzy. Po kibiców. Jest wielka wiara w warsztat tego szkoleniowca, imponuje także wielu sposób bycia i osobowość Magiery – wrodzony spokój, analityczne podejście, nieprzeciętna inteligencja.

To wszystko, jak zawsze, musi być poparte jednak wynikami. Jak zawsze, los trenera jest od nich uzależniony. Nie będzie się dało złych wyników zagadać, szczególnie, że kadra spełnia wymagania Magiery – wymówek nie będzie. Natomiast można założyć, że nawet gorsza passa, jakiś kryzys – a ten przyjdzie, bo przyjść musi na każdą drużynę i każdego trenera, nie inaczej będzie ze Śląskiem Magiery – będzie potraktowany z większą dozą wyrozumiałości, co nie jest w polskim środowisku piłkarskim oczywistością.

DŻOKER: WALDEMAR SOBOTA

Co to za dżoker, skoro mówimy o piłkarzu, który przyszedł dobry rok temu, przy akompaniamencie fanfar?

Ano jednak dżoker, bo wiadomo jak wyglądał Waldemar Sobota w minionym sezonie. Jeden z największych przegranych sezonu. Z zawodnika, który miał być nie tylko liderem Śląska, ale też gwiazdą całej ligi, do – cóż, nie da się tego inaczej określić – pośmiewiska. Sobocie zdarzały się błędy, które na okręgówce kończyłyby się natychmiastowym ściągnięciem z boiska. Był tylko dobry początek, potem równia pochyła, z czasem zmieniająca się w zjeżdżalnię z jakiegoś upiornego lunaparku.

Ale z obozu Śląska docierają sygnały, że Sobota u Magiery odżył. Wygląda o niebo lepiej, odciął się od minionego sezonu mentalnie, ma nową wiarę i pewność. Wciąż jest w stanie dać wiele drużynie i stawiamy, że zanotuje nie tyle lepszy sezon – bo to, rzecz jasna, żadna sztuka w porównaniu z minionym – ale bliższy takiemu, jakiego mu wyrokowano w zeszłym sezonie. Stawiamy, że stanie się ważną postacią Śląska, na której będzie spoczywać odpowiedzialność. Magiera ma historię odbudowywania piłkarzy – typujemy, że Sobotę przywróci do świata ponadprzeciętnych ligowców, na których grę dobrze się patrzy.

ŚWIEŻAK: ŁUKASZ BEJGER

Murowany pewniak do gry w wyjściowej jedenastce. To nasz ulubiony przypadek młodzieżowca, bo jest dla wszystkich jasne, że grałby również wówczas, gdyby przepisu o młodzieżowcu nigdy nie wprowadzono. A przecież Bejger to dopiero rocznik 2002.

Gdybyśmy mieli wskazać młodych piłkarzy Ekstraklasy, którzy mogliby zagrać teraz pełny, mocny sezon, a za rok wyjechać – Bejger okupowałby topowe miejsca takiej listy. Już potwierdził, że ESA na pewno go nie przerasta, ba, że jest w stanie przerosnąć klasą bardziej doświadczonych ligowców. To nowoczesny obrońca z solidnym wyprowadzeniem piłki, ale na pewno nie zapominającym, że obrońca ma przede wszystkim bronić – warsztat w Anglii nie poszedł na marne.

Bejger, choć tak młody, ma papiery na to, by być gwiazdą Śląska. Stoperem, wokół którego będzie tworzyć się defensywa złożona ze starszych graczy. To tej miary talent, którego Śląskowi wielu w lidze zazdrości. Jest relatywnie niskim ryzykiem Śląska uwzględniać w budżecie następnych lat duże pieniądze otrzymane z transferu byłego juniora Manchesteru United.

POTENCJALNY SKŁAD

OKIEM SZATNI: FABIAN PIASECKI

W trakcie tej przerwy trener dokręcał wam śrubę?

Fabian Piasecki: Oczywiście, że tak. Mieliśmy tak naprawdę 2-3 tygodnie, żeby się przygotować do pierwszego meczu o stawkę. To był solidnie przepracowany okres.

Który z piłkarzy z twojej drużyny robi największe wrażenie podczas tej przerwy?

Chyba najlepiej na tym mocno przepracowanym okresie przygotowawczym wyszedł Waldek Sobota. Widać, że potrzebował takiego mocniejszego przygotowania. Wygląda dwie klasy lepiej niż wtedy, gdy do nas przychodził.

A kto najciekawiej prezentuje się z nowych piłkarzy?

Wszyscy, którzy do nas dołączyli, prezentują się ciekawie, ale myślę, że Petr Schwarz. Widać po nim, że ma piłkarską jakość. Będzie dużym wzmocnieniem środka pola. Polecam też uważnie przyglądać się Victorowi Garcii.

Jakie będą największe atuty Śląska w najbliższym sezonie?

Myślę, że największym atutem będzie to, że stanowimy jedność jako zespół. Jeden za drugiego pójdzie w ogień. Nie mamy wielkich indywidualności, ale razem jesteśmy mocni.

A co ewentualnie może być waszą słabością?

Ciężko powiedzieć tak naprawdę. Okaże się w meczach ligowych.

Obawiacie się wirusa pucharowego?

Nie. Czujemy się pewni. Mamy poczucie, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Myślę że nie będzie u nas problemu łączenia ligi i pucharów, bo mamy szeroką kadrę. Na każdej pozycji masz zastępstwo jeden do jednego.

Które miejsce pod koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo by uczcić sukces?

Śląsk jest ambitnym klubem. Przed moim przyjściem miał 5. miejsce, w minionym 4. miejsce, teraz myślę, że podium to minimum. Taki będzie nasz cel na sezon – zrobić progres.

Twój osobisty cel?

Wywalczyć miejsce w pierwszym składzie i strzelać bramki dla Śląska. Wiem, że mogę dać dużo tej drużynie.

OKIEM EKSPERTA: KRZYSZTOF BANASIK, NACZELNY ŚLĄSKNET

Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie podobało?

Krzysztof Banasik, portal ŚląskNet: – Wydaje mi się, że najbardziej transfery, które zostały przeprowadzone. Ponieważ zostały uzupełnione wszystkie pozcje, które wymagały uzupełnienia. Lewe wahadło – trafił tam Victor Garcia. Wreszcie będzie miał kto rywalizować z Dino Stiglecem. Potrzebowaliśmy środkowego obrońcy – mamy Diego Verdascę. Potrzebowaliśmy kogoś do środka pola – jest Petr Schwarz. Na pewno podobał mi się też fakt, że część z tych transferów została dokonana na tyle wcześnie, by zdążyli pojechać z klubem na zgrupowanie. Trener mógł im się przyjrzeć, oni też mogli przepracować z nim ten czas.

Podobało mi się też, że Śląsk mierzył się w sparingach z dobrymi przeciwnikami, choćby z ligi chorwackiej, serbskiej. Ciężko to szło, było 0:4 z Hajdukiem Split, ale te porażki są ważne pod kątem rozwoju. Można grać ze słabeuszami i wygrywać po 4:0 – żadna sztuka. A tutaj trener Magiera podszedł ambitnie i ja to szanuję, bo to były fajne lekcje. Trener Lavicka miał inne podejście, grą ze słabszymi chciał budować mentalność zwycięzców, tutaj mamy inne podejście – sprawdzania jak daleko jesteśmy od średnich zespołów europejskich.

Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?

Druga strona medalu jeśli chodzi o transfery. Jednak mogła być mocniej wzmocniona formacja ofensywna. Ile można liczyć na wiekowego Roberta Picha. Kontuzjowany jest Marcel Zylla. Erik Exposito to raczej nie jest człowiek, który stanowi gwarancję wielu bramek. To wzmocnienie nastąpiło, ale późno – przyszedł Caye Quintana. Ale czy to będzie zawodnik, który będzie dawał nam więcej radości niż Exposito? Ta formacja ofensywna nie wygląda źle, ale mogła zostać wzmocniona lepiej tak liczbowo, jakościowo, jak i również w lepszym momencie.

Którym transferem jarasz się najbardziej?

Żadnym konkretnym, bo żaden mnie nie rozgrzał. Są rzetelne, to realizacja wizji, którą ma pion sportowy z Dariuszem Sztylką na czele. Raczej nie sprowadzają zawodników, którymi byśmy się “jarali”. Są gracze młodzi, z widokami na dalszą sprzedaż, są obcokrajowcy z La Liga2 w papierach. Dużego nazwiska nie ma, takiego, które robiłoby wrażenie, ale nie da się powiedzieć, że te nazwiska są słabe. Na pewno kibice najbardziej liczą na Caye Quintanę, ale to też dlatego, że zawsze gracz ofensywny intryguje bardziej.

OKIEM ANKIETOWANYCH

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…

To niezwykle ciekawe, bo Śląsk ma solidne wszystkie formacje, ma solidne rotacje, ma ten mityczny balans pomiędzy młodymi graczami, solidnymi ligowcami, weteranami z dużą przeszłością, obcokrajowcami. Ma bodaj najlepszą w lidze rotację w bramce, dołożył ważną cegiełkę w postaci Schwarza, ma młodych graczy, których może rozwijać i sprzedać z zyskiem. Zachował skład, a jeszcze go wzmocnił. Nad wszystkim czuwa też trener, który wzbudza zaufanie.

To powinien być lepszy sezon niż poprzedni.

Ale sęk w tym, że poprzedni sezon był dość szczególny. Delikatnie mówiąc, w grze o puchary wybaczył sporo. I szczerze wątpimy, by to się powtórzyło.

Śląsk odrobił lekcje, Śląsk wygląda dobrze, ale liga zdaje nam się coraz bardziej konkurencyjna. I mimo porządnego lata we Wrocławiu nie wskażemy go jako jednego z faworytów w grze o puchary. Grono zainteresowanych nimi robi się stosunkowo szerokie, a w tej stawce Śląsk nie ma wyraźnej przewagi. Znowu może pójść na noże. Stawiamy jednak, że Śląsk w tej walce będzie do samego końca.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...