Boniek: – Przesmycki zrobił bardzo dużo dla rozwoju polskich sędziów

redakcja

Autor:redakcja

20 lipca 2021, 18:47 • 2 min czytania

Zbigniew Boniek w wywiadzie z „Interia.pl” odniósł się do odwołania Zbigniewa Przesmyckiego z funkcji przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN. Uważa, że dobrze wykonywał swoją pracę, lecz najbardziej jego pozycję osłabili sędziowie. Ponadto stanowczo podkreślił, że nie ma zamiaru ingerować w wybór nowego szefa arbitrów.

Boniek: – Przesmycki zrobił bardzo dużo dla rozwoju polskich sędziów
Reklama

–  Zarządzanie środowiskiem sędziów nie jest łatwe. Przesmycki robił to wedle swego schematu, natomiast trudno znaleźć drugiego człowieka, który będzie takim pracoholikiem, oddanym sprawie sędziów. Pan Przesmycki nie dbał o PR, miał mocną pozycję. Najbardziej osłabiali go słabi sędziowie. Jak jesteś słaby, to mówisz że cię krzywdzą. Ten okres hołubienia słabych w Polsce powinien minąć. (..,) Na Przesmyckiego narzekano z bardzo prostej przyczyny, jak to w Polsce bywa, jeśli panujesz za długo, masz swój charakter, jesteś mocny, charyzmatyczny, nie ulegasz wpływom, nie słuchasz podszeptów, to zaczynasz doskwierać. Uważam, że Przesmycki zrobił bardzo dużo dla rozwoju polskich sędziów, ale zgodnie z protokołem PZPN 19 sierpinia, wraz z moim odejściem, kończy się rola przewodniczącego sędziów pana Przesmyckiego. – powiedział Zbigniew Boniek w rozmowie z Interią. 

Dodał: – Nie chcę podpowiadać moim następcom. Przewodniczącym powinien być ktoś, kto ma znakomite koneksje, jest szanowany i lubiany w UEFA, zna przewodniczącego sędziów w Europie, czyli pana Rosettiego, lubi pracę i chce się w stu procentach poświęcić rozwojowi sędziowani w Polsce. Proszę pamiętać, że kto by to nie był na miejscu Przesmyckiego, to sędziowie zawsze będą w ogniu krytyki. Sędzia jest jak czerwone światło, znak zakazu – nikomu się nie podoba.

źródło: interia.pl

Reklama

Fot. FotoPyK

 

 

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama
Reklama