Reklama

Piast wreszcie się nie osłabił. I oby tak zostało

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

19 lipca 2021, 11:46 • 14 min czytania 47 komentarzy

Puchary przegrane rzutem na taśmę, w ostatniej kolejce. Trzecie miejsce dwa sezony temu. Złoty medal 18/19. Piast Gliwice stał się w ostatnich latach drużyną, z którą każdy musi się liczyć. Ale czy to ekipa, od której już przed sezonem należy wymagać, by dotrzymywała kroku walczącym o tytuł? A może to ciągle zespół, który, owszem, jest zdolny to robienia dużych rzeczy, ale cokolwiek się stanie należy potraktować to w kategoriach niespodzianki?

Piast wreszcie się nie osłabił. I oby tak zostało

Po złotym medalu Piast nie zaliczył żadnego spektakularnego skoku kadrowo-organizacyjnego. Ale jednocześnie zarządza sukcesem na miarę możliwości. Kadra systematycznie się osłabiała z okienka na okienko, a mimo to gliwiczanie wciąż pozostawali blisko czołówki. W samym klubie pojawiły się środki na transfery gotówkowe, ale wciąż nie są to bimbaliony, które zapewniałyby Waldemarowi Fornalikowi wielki komfort. W Gliwicach, klubie miejskim, rządzi rozsądek. Dlatego szaleństwem byłoby stawianie sprawy na zasadzie „puchary albo śmierć”. Choć Piast powinien w nie celować, bo jest zbyt dobrze poukładaną drużyną, by zadowolić się tylko miejscem w środku stawki.

OCENA ROZDANIA (1-5): 3,5

Gdyby Piast nie wykupił z Łudogorca Jakuba Świerczoka, byłoby to… bardzo smutne. Świadczyłoby o tym, jak nisko upadła nasza piłka, skoro jeden z czołowych klubów nie jest w stanie za stosunkowo niewielkie zatrzymać gościa, który zrobił taką furorę. Udało się jednak rzutem na taśmę dogadać z Bułgarami i Piast ma w swoich szeregach napastnika, którego może albo szybko sprzedać, albo zbudować na nim kadrę na przyszły sezon. To bez wątpienia najważniejszy ruch tego okienka z perspektywy Piasta.

A jakie były inne? Piast ściągnął trzech młodzieżowców – Michaela Ameyawa (Widzew), Ariela Mosóra (Legia Warszawa) i Wojciecha Kamińskiego (Wigry Suwałki). Wygląda na to, że po dwóch latach obowiązywania przepisu, Waldemar Fornalik wreszcie będzie mógł stawiać na nominalnego skrzydłowego. Szkoleniowiec Piasta upatrzył sobie właśnie tę pozycję dla obowiązkowego piłkarza U-21 i posyłał tam do boju głównie Sebastiana Milewskiego (środkowy pomocnik) i Dominika Steczyka (napastnik). Faworytem do gry zdaje się być Ameyaw, dla którego awans do Ekstraklasy to naturalny krok. Mosór z kolei bujał się w Legii pomiędzy rezerwami a jedynką i miał niewielkie szanse na przebicie się. A że wygasał mu kontrakt, postanowił znaleźć klub, który da mu większe perspektywy. Kto wie, być może powtórzy drogę Mateusza Praszelika, któremu szybka ucieczka z Legii wyszła na dobre.

Reklama

Nowi obcokrajowcy? Są. Piast sięgnął po dwóch Hiszpanów – Alberto Torila (napastnika) i Miguela Munoza (środkowego obrońcę). Obaj trafiają z Realu Murcia. Pierwszy ma 24 lata i całą karierę spędził w hiszpańskiej trzeciej lidze, a w ostatnim sezonie strzelił dziewięć bramek. Drugi ma lat 25 i także grał tylko w Segunda B. Jak słyszymy – to raczej nie od nich będzie zaczynało się ustalanie jedenastki. Obaj dostaną czas, by się zaadaptować.

W odróżnieniu od poprzednich dwóch lat, z Piasta wreszcie nie odeszło wiele kluczowych postaci. W zasadzie tylko jedna – Gerard Badia, ulubieniec kibiców, kapitan, ogromna wartość zwłaszcza dla szatni. Ale na boisku? No nie, Badia nie należał już do grona piłkarzy, bez których nie wyobrażamy sobie Piasta. Do tego odeszli Javier Ajenjo Hyjek (Śląsk Wrocław), Piotr Malarczyk (Korona Kielce), Sebastian Milewski (Arka Gdynia) i Bartosz Rymaniak (Górnik Łęczna). Gdyby tak zostało, byłby to dla Piasta idealny układ. Na oferty czekają w pierwszej kolejności Świerczok, Plach i Sokołowski. Może być różnie.

NOWY AS W TALII: Jakub Świerczok

Nowy-stary as. Wybieramy Świerczoka, bo to bez dwóch zdań najważniejszy ruch w tym okienku dla Piasta i gość, z którego odejściem kibice już się niemalże pogodzili. Świerczok to pewniak. Albo nadal będzie gwiazdą Ekstraklasy, albo da Piastowi łatwy zarobek w postaci nawet kilku milionów euro. Gdy gliwiczanie ściągali go z Łudogorca, kierowali się także merkantylnymi pobudkami. No bo umówmy się – głupio byłoby nie skorzystać, gdy pieniądze leżą na ulicy. Może i nie stać ich na zakup piłkarzy za milion euro, ale doskonale zdawali sobie sprawę, że po tego napastnika będą zgłaszać się inne kluby. Po prostu – wydanie tego miliona euro było okazją.

Choć Piast na początku nie był przekonany do tego dealu. Według informacji „Przeglądu Sportowego”, automatyczny wykup Świerczoka obowiązywał do końca kwietnia, ale Bogdan Wilk i spółka nie zrobili do tego czasu przelewu za milion euro. A to oznaczało, że trzeba będzie z Bułgarami negocjować.

Ostatecznie cena wykupu Świerczoka nie wzrosła. W przeciwieństwie do jego pozycji na rynku. Pod koniec kwietnia Świerczok jeszcze nie był reprezentantem Polski, a tu nagle dostał powołanie, strzelił gola w sparingu z Rosją, stał się wygranym zgrupowania przed mistrzostwami Europy. Ba, wydawało się nawet, że może wygrać rywalizację o bycie drugim napastnikiem reprezentacji.

Reklama

Tak się nie stało. Na samym Euro napastnik dostał tylko pół godziny w meczu ze Szwecją, to Świderski był wystawiany obok Lewandowskiego. Ale nawet sam fakt bycia w reprezentacji na dużym turnieju jeszcze bardziej podbija stawkę. Po Świerczoka już zgłaszał się Zenit, który proponował trzy miliony euro. Bogdan Wilk w „Przeglądzie Sportowym” deklaruje, że Piast wcale nie musi pozbywać się swojego piłkarza. Stać go na to, by pozostawić go w kadrze.

Dla Ekstraklasy byłoby idealnie, gdyby Świerczok został. To – jak na nasze ligowe warunki – wirtuoz. Jeden z niewielu piłkarzy, których kapitalnie się ogląda. Świerczok może opuścić początek sezonu – nie pojechał z drużyną na obóz (dostał indywidualną rozpiskę) i nie wystąpił w sparingu ze Slavią, będącym próbą generalną przed sezonem (Piast zremisował 1:1). Ze względu na mistrzostwa Europy dołączył do zespołu później niż reszta zawodników.

BLOTKA: skrzydła

Jeśli mielibyśmy szukać pozycji, na której Piast ma największe rezerwy, wskazalibyśmy na skrzydłowych. Pewniakiem do gry jest ktoś z trio Ameyaw-Pyrka-Winciersz (prawdopodobnie ten pierwszy). Fornalik od lat obsadza jedno skrzydło młodzieżowcem i najpewniej nie będzie tego zmieniał. Problem może pojawić się na drugiej stronie, gdzie o swoje walczą…

  • Tiago Alves,
  • Kristopher Vida,
  • Dominik Steczyk.

Umówmy się – żaden z nich nie jest gwarancją oszałamiających liczb. Najsensowniej z tego grona wygląda Tiago Alves, który w zeszłym sezonie dorobił się etykiety idealnego rezerwowego. Wchodząc z ławki strzelił pięć goli, w tym jednego niezwykle ważnego, dzięki któremu z Pucharu Polski odpadła Legia Warszawa. Ale, no właśnie – nie bez powodu był rezerwowym. W lidze dobił do ledwie 579 minut. Vida, aż do wykupu Świerczoka, był najdroższym piłkarzem w historii Piasta. Nie uniósł tej presji, bardzo rzadko wzbijał się poza solidność. Steczyk nie jest już Steczykiem-parodystą, ale to wciąż nie jest gość, o którym pomyślimy sobie „ale będzie hulał na skrzydełku”. Pewną alternatywę będzie stanowił też ściągnięty latem Alberto Toril, który w przeszłości był też wystawiany na boku.

No ale, tak generalnie, te nazwiska tyłka nie urywają.

ROZDAJĄCY: Waldemar Fornalik

Przed sezonem automatycznie przedłużył się o rok jego kontrakt. To trener, który bardzo dużo dał Gliwicom, ale samemu też straszliwie zyskał. Uczynił mistrza Polski z przeciętnego klubu, wykreował wielu piłkarzy, stworzył bardzo powtarzalną drużynę, lepiąc czasami na ślinę i trytytki… Waldek King, po prostu.

Piast powinien sporo dać na tacę za to, by Fornalika nie skusił żaden inny klub. Bo co tu dużo mówić – bez niego obecny projekt kompletnie by się posypał. Sam Fornalik jest na tyle cenionym trenerem, że bez problemu znalazłby sobie pracodawcę, u którego dostałby znacznie lepsze narzędzia do pracy. Pytanie, czy sam trener byłby takim scenariuszem zainteresowany. To typ człowieka, który raczej ucieka od reflektorów i pracy pod presją, a i jest mocno związany ze Śląskiem, z którego pewnie nie chciałby się ruszać.

W zeszłym sezonie jeszcze bardziej uwiarygodnił swoją postać. Na początku jesieni przytrafił mu się pierwszy poważny kryzys w Piaście, gdy nie wygrał w pierwszych ośmiu kolejkach. Grał dobrze, ale nieskutecznie, nie potrafiąc pogodzić ligi i pucharów. I Fornalik w imponującym stylu zażegnał kłopoty – na tyle sprawnie, że gliwiczanie zdążyli jeszcze włączyć się do walki o puchary. Skarb i twarz sukcesów Piasta ostatnich lat.

DŻOKER: Michał Żyro

Czy Piast bez Świerczoka znalazłby się z ręką w nocniku? Niekoniecznie, bo Michał Żyro wreszcie – po okropnej kontuzji i serii niepowodzeń po wyleczeniu jej – powrócił na dobre tory. Można się zastanawiać, czy ktoś miał w lidze lepszego ofensywnego zmiennika, niezaprzeczalną sprawą jest jednak, że Żyro należał w tym względzie do czołówki. Wykręcił przyzwoite jak na rezerwowego liczby: 5 goli i 6 asyst.

Gdyby trafił do mistrzowskiego Piasta, miałby duże szanse, by wygryźć hajpowanego wtedy Piotra Parzyszka. Żyro sporo czasu potrzebował, by wrócić do formy. Po nieudanych okresach w Pogoni i Koronie wydawało się, że jest za słaby nawet na Ekstraklasę. Odkuł się w Stali Mielec i teraz ma wszystko, by uważać go za naprawdę solidnego ligowca.

ŚWIEŻAK: Michael Ameyaw

Faworyt do wygrania rywalizacji na „pozycji młodzieżowca”. Wiadomo było, że trafi do Ekstraklasy, która nie narzeka na nadmiar piłkarzy z rocznika 2000 i młodszych. Na radarze miało go kilka klubów – między innymi Raków Częstochowa. Piast szybko go przekonał i ogłosił transfer na kilka kolejek przed końcem I ligi.

Czy Ameyaw to gwarancja liczb? Nie. Zeszły sezon to 2 gole i 2 asysty. Ale Ameyaw to całkiem spory potencjał. Widać u niego naturalny luz w poruszaniu się, zmysł do dryblingu, przebojowość, odpowiednią dynamikę. Wciąż musi jeszcze sporo poprawić, być bardziej powtarzalny i mniej chaotyczny, ale trafił pod odpowiednie skrzydła. Jego atutem jest już spore jak na jego wiek doświadczenie. 1,5 sezonu w drugiej lidze, sezon na zapleczu – całkiem dużo jak na 20-latka.

POTENCJALNY SKŁAD

OKIEM SZATNI: Patryk Sokołowski

Można was przed sezonem postrzegać jako drużynę, która będzie dotrzymywała kroku Legii?

Ciężkie pytanie. Myślę, że trudno mówić o tym, byśmy byli faworytem do mistrzostwa. Jest nim jak co roku Legia. Bardziej bym się skłaniał do tego, by skupić się na walce o lokaty dające europejskie puchary. A jeżeli nadarzy się taka okazja jak w mistrzowskim sezonie, forma będzie dobra, punktów będzie przybywać, to wiadomo, że chcielibyśmy powalczyć o jak najlepsze miejsce. Ale myślę, że nie ma co co na razie tak górnolotnie stawiać się na równi z Legią.

Służy wam bardziej podejście, w którym nie narzucacie sobie żadnej presji.

Myślę, że tak. Jak się narzuca presję z góry, że jakiś wynik musi być, powoduje ona, że nie gra się na luzie i nie pokazuje się tego, co ma się najlepsze.

Jak duży kamień spadł ci z serca, gdy dowiedziałeś się, że Piast wykupił Jakub Świerczoka? O ile oczywiście z wami zostanie, ale Bogdan Wilk deklaruje, że Piasta stać na to.

To była bardzo dobra informacja dla Piasta. Kuba jest zawodnikiem, który robi naprawdę dużą różnicę w naszej lidze. Kwestia tego, czy zostanie z nami na kolejny sezon. Myślę, że to nie jest jeszcze do końca rozstrzygnięte. Pojechał na kadrę, miał bardzo dobry sezon, więc oferty na pewno będzie mieć. Kwestia tego, jak się to poukłada. Na pewno jest bardzo, bardzo dobrym zawodnikiem.

A ty sam zostaniesz? Gdy przedłużałeś kontrakt mówiło się, że przedłużasz go głównie po to, by klub na tobie zarobił, gdy będziesz odchodził.

Na razie mam kontrakt do końca roku. Na ten moment nie przyszła do klubu żadna konkretna oferta, więc zostaję. Co będzie w przyszłości, ciężko mi powiedzieć. Nie znam żadnych szczegółów. Jakbym znał, to pewnie też bym nie powiedział (śmiech). Ale na ten moment nic nie wpłynęło, więc skupiam się na tym, by jak najlepiej przygotować się do sezonu z myślą o tym, że najbliższe pół roku będę grać w Piaście. Okienko jest otwarte do końca sierpnia, więc nie mogę też deklarować, że zostanę na sto procent. Ale na razie się do tego przygotowuję.

Jak oceniasz po treningach nowych kolegów z drużyny?

Pozytywnie. Bardzo pozytywnie oceniam na pewno Ariela Mosóra, który przyszedł z Legii. Podoba mi się jego charakterystyka i to, jak się wkomponował. Jest pewny siebie, odważny, w przyszłości będzie stanowił o sile tego zespołu. Wszyscy nowi potrzebują czasu. Michael Ameyawowi będzie chyba najłatwiej, bo pozycja młodzieżowca jest u nas na skrzydle i tych szans będzie dostawał najwięcej. Też zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Widać, że jest pewny siebie i ma umiejętności w grze jeden na jeden. Kwestia tego, jak będzie wykorzystywał swoje szanse. A reszta? Zobaczymy, jak zostaną wkomponowani. Myślę, że ciężko będzie od razu na nich opierać skład, bo potrzebują czasu, by poznać jak funkcjonuje drużyna, jak trener chce, by grali. To nie są takie wzmocnienia, że wskakują od razu do pierwszego składu. Tak często bywa przy transferach Piasta, pion sportowy często wyszukuje zawodników, którzy dopiero po czasie pokazują to, co mają najlepszego.

Jakie miejsce na koniec sezonu sprawi, że odpalisz sobie piwo z poczuciem spełnienia?

Pierwsza trójka na pewno dałaby dużą satysfakcję.

OKIEM EKSPERTA: Michał Zichlarz („Interia”, „Sport”)

Sądzisz, że możemy postrzegać Piasta przed sezonem jako drużynę, która będzie dotrzymywała kroku najlepszym? Czy to wciąż zespół, który dużo może, ale nic nie musi?

Spójrzmy na trzy ostatnie lata, jakie gliwiczanie zajmowali miejsca w Ekstraklasie. Ścisła czołówka. Podobnie może być teraz. Wiadomo, że zespół Waldemara Fornalika nie jest upatrywany wśród głównych kandydatów do walki o te najbardziej eksponowane miejsca, ale znając warsztat trenera Fornalika i bardzo stabilną kadrę, którą dysponuje, różnie może być. Na pewno w Gliwicach nie mają takiego ciśnienia jak w Warszawie, Poznaniu czy nawet Częstochowie. Mogą, a nie muszą. I już choćby przez to będą groźni dla najlepszych. Na pewno też łatwiej jest zespołowi o tyle, że przecież w tym roku nie są zaangażowali w grę w pucharach. W zeszłym roku poszło nie najgorzej, przeszli dwie rundy, ale odbiło się to na lidze. Teraz ta sytuacja na pewno się nie powtórzy. Gliwiczanie mogą od początku pokazywać się z dobrej strony.

Czy Jakub Świerczok zostanie w Piaście?

Nie ma ciśnienia. Dyrektor sportowy Bogdan Wilk mówił, że Gliwice stać na to, by zatrzymać Świerczoka. Jest ważną składową drużyny. Uczestniczył w Euro, ma lekki uraz, dlatego nie grał w próbie generalnej ze Slavią. Jak zostanie, na pewno będzie mocnym punkcie zespołu. A z kolei jak pojawi się jakaś mega oferta, przykładowo z Zenita, Piast na pewno wyjdzie na plus. Przypomnijmy, że dwa lata temu, gdy Piast zdobył mistrzostwo, na transferach udało się zarobić naprawdę spore pieniądze. Valencia odszedł za 1,5 miliona, Dziczek za 2. W Gliwicach wiedzą, jak zarabiać, a przy tym umiejętnie prowadzić zespół. Zauważmy, ile się mówiło w letniej przerwie o Piaście, a ile o sąsiedzie zza miedzy – Górniku. O Piaście niewiele, o Górniku z powodu Lukasa Podolskiego cały czas. Jaką to będzie miało przekładnie na boisko? Pewnie znowu będzie tak, że Piast będzie w czołówce, a w przypadku zabrzan marzeniem byłaby walka o wyższe lokaty. W przypadku tych dwóch górnośląskich jedenastek dużo lepiej rokuje Piast.

Jak podobają ci się transfery? Po której nowej twarzy obiecujesz sobie najlepiej?

Wielkiego szału nie ma. Kadra jest jednak na tyle mocna, stabilna, ograna, że działacze i sztab i kibice nie muszą się martwić o to, co będzie. Mecz z silną Slavią Praga – mistrzem Czech, ćwierćfinalistą Ligi Europy – pokazał, że ten zespół może być naprawdę groźny dla najlepszych i znowu może walczyć o wysokie miejsca. Z tych zawodników, wiadomo – w Gliwicach po części są problemy z młodzieżowcami. Sprowadzono ich trzech. Ciekawe, jak poradzi sobie przykładowo Ariel Mosór, to może być interesująca postać, jeśli Waldemar Fornalik da mu szansę i wkomponuje w zespół. Jest dwóch piłkarzy z Hiszpanii, w tym napastnik Alberto Toril, który w zeszłym sezonie zdobył dziewięć bramek dla Realu Murcia, 24-latek, ukształtowany zawodnik. W Gliwicach piłkarze ofensywni z Półwyspu Iberyjskiego zawsze zdobywali bramki jak Ruben Jurado, Gerard Badia czy Jorge Felix.

Gdzie widzisz największe braki w Piaście?

Tacy piłkarze jak Lipski, Vida czy po części Tiago Alves, chociaż on wiosną pokazał się w kilku spotkaniach z naprawdę dobrej strony – w tej trójce drzemie taki potencjał, że jeśli zaprezentują umiejętności, które mają, a których nie do końca pokazali w poprzednim sezonie, to Piast może być naprawdę ciekawym zespołem. Dodałbym do tego może Michała Żyro.

Jaki jest cel Piasta na ten sezon?

Myślę, że działacze i trener Fornalik nie stawiają sobie jakichś bardzo wygórowanych celów. Podejdą na spokojnie. W zeszłym sezonie, wiadomo – zaczęli fatalnie, ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej. Mówiło się, że celem była górna część tabeli i myślę, że teraz będzie podobnie. Po pierwszej części sezonu gliwiczanie będą chcieli być w orbicie może nie środka tabeli, a trochę wyżej. A potem na wiosnę, jak to było w 2019 czy 2020 roku, znowu zaatakować. To na tyle stabilny i ukształtowany zespół z doświadczonymi piłkarzami w każdej formacji – Plach w bramce, Czerwiński w tyłach, silna pomoc z Patykiem Sokołowskim i Michałem Chrapkiem, no i atak, gdzie jest jeszcze Jakub Świerczok. Z takim składem można wiele zdziałać. Mamy lipiec, okienko jeszcze trochę potrwa i nie do końca wiemy, jak Piast będzie wyglądał. Czy zostaną Świerczok, Plach, Sokołowski? Jeśli zostaną, Piast może nawiązać do najlepszych kart swojej historii, gdy zdobywał mistrzostwo i wicemistrzostwo. Już mecz ze Slavią pokazał, że może być ciekawie i zespół Waldemara Fornalika może namieszać.

OKIEM ANKIETOWANYCH

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…

Walkę o puchary. Piast może nie jest tak ciekawym projektem jak Pogoń i Raków, może daleko mu do miana króla okna transferowego, ale nie widzimy pół powodu, dla którego miałby obniżyć loty. Skład został w miarę utrzymany, doszło do kilku zmian kosmetycznych, w klubie wielkiego ciśnienia nie ma, w poprzednim sezonie gliwiczanie grali bardzo równo… Ta maszyna cały czas działa jak należy.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
0
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

47 komentarzy

Loading...