Półfinały i finały Euro 2020 rozgrywane na stadionie Wembley okazały się organizacyjną klapą. “Popis” swojego zachowania dali też miejscowi kibice. Dlatego – jak donosi “Telegraph” – UEFA i FIFA są mocno niezadowolone z postawy angielskiej federacji. Według angielskich mediów spadek akcji Wielkiej Brytanii w kontekście wyboru organizatora Mistrzostw Świata w 2030 roku oznacza, że rosną szansę Portugalii i Hiszpanii.
Finał Euro zakończył się skandalem organizacyjnym. Londyn tonął w śmieciach, angielscy kibice bili się między soba, w półfinale wygwizdany został duński hymn narodowy, a na Wembley dochodziło do kradzieży. UEFA ponoć wyraziła jednoznacznie złą opinię na temat organizacji przez Anglików kluczowych meczów Euro.
To o tyle istotne, że Anglia – wespół z Irlandią, Szkocją, Walią i Irlandią Północną – miała wystartować w wyścigu po prawo do organizacji mundialu za dziewięć lat. Według angielskich mediów łatka przypięta im po Euro 2020 oznacza, że szanse na przydzielenie im tej imprezy spadły.
Faworytem podobno jest teraz wspólna kandydatura Portugalii i Hiszpanii. Poza tym na ten moment oficjalną chęć wystartowania w konkursie FIFA zgłosiło też Maroko (prawdopodobnie z Algierią oraz Tunezją), wspólna kandydatura Ameryki Południowej (Urugwaj, Argentyna, Paragwaj i Chile) oraz kolejna opcja europejska – tutaj do walki o organizację stanie blok rumuńsko-grecko-bułgarsko-serbski. Mówi się też o kandydaturze afrykańskiej – rozważają ją Kamerun oraz Egipt.
fot. NewsPix