Aleksander Buksa rozstał się z Wisłą w burzliwych okolicznościach. Gdy obie strony wymierzały sobie kolejne ciosy, on sam, aż do teraz, nie zabierał głosu. Po transferze do Genoi, już na chłodno, napastnik z rocznika 2003 rozlicza się z Wisłą Kraków. – Zwróciłem Wiśle kwotę za podpis oraz wynegocjowaną pensję. Nie chcę mieć etykiety gościa, który rzuca się na pieniądze – opowiada. Dlaczego nie widział dla siebie w Krakowie sportowych perspektyw? Czy Jakub Błaszczykowski podawał mu rękę? Jak Wisła przypierała go do ściany? Czy jest pod butem ojca? Czy władzom Wisły było na rękę wystawianie młodzieżowca na lincz? Zapraszamy na pełną konkretów rozmowę z Aleksandrem Buksą.

– Chcę wyjaśnić kilka rzeczy. Gradobicie, które było kilka miesięcy temu, już mnie nie męczy, nie rusza. Natomiast gdy bitewny kurz już opadł, chcę na spokojnie przedstawić wszystko ze swojej perspektywy i zakończyć temat.
Zacznijmy od tego, czy nie przedobrzyłeś? Rok temu miałeś – patrząc na polską, ale i światową piłkę – znacznie większą pozycję. Debiutowałeś jako bardzo młody chłopak, strzeliłeś cztery bramki w Ekstraklasie, mówiło się o tobie jako o wielkim talencie. Oczywiście nadal nim jesteś, ale mam wrażenie, że ta cała burza nie pomogła ci pod kątem regularnego grania. W kontekście twojego transferu padały takie nazwy jak Barcelona czy Borussia. A tu mamy Genoę. Wciąż zespół z topowej ligi, ale, no właśnie – tylko Genoę.
Pojawiały się większe firmy, ale na koniec ciężko kibicowi czy osobie, która obserwuje z boku, wybrać dla kogoś dobry klub. Mogłem iść do teoretycznie większego klubu. I ktoś zaraz zarzuciłby, że „po co tam idziesz, skoro przepadniesz, takich jak ty mają tam mnóstwo”. Idziesz do klubu, w którym masz teoretycznie większe szanse na rozwój, na grę – i to też komuś nie pasuje, bo pojawiały się inne, większe, bardziej uznane marki. Nie patrzyłbym więc na to w ten sposób. Każda decyzja odnośnie wyboru nowego klubu ma swoje plusy i minusy. Uznałem, że Genoa będzie bardzo dobrym miejscem na kolejny krok w mojej dotychczasowej przygodzie z piłką.
Czy przedobrzyłem? W lecie rok temu moja pozycja była znacznie lepsza. Pojawiały się dobre oferty. Wisła otrzymywała konkretne sumy, które mogłyby zwieńczyć mój ewentualny transfer. Natomiast ja zostałem w Wiśle dlatego, że widziałem w niej szanse rozwoju. W trakcie sezonu sytuacja zaczęła się zmieniać na gorsze. Zwłaszcza w porównaniu do rundy wiosennej, gdy strzeliłem parę bramek i wyglądało to co najmniej obiecująco. Nie ukrywam – byłem bez formy. Ale nie byłem w tym odosobniony. Wydaje mi się, że 99% zespołu było wtedy pod formą. Najlepszym przykładem jest mecz z KSZO Ostrowiec, duża wpadka. Początek sezonu w lidze też nie wyglądał najlepiej. Wtedy zaczęło się psuć.
Opowiedzmy o zeszłym sezonie z twojej perspektywy.
W rozmowie z jednym z asystentów sztabu szkoleniowego chciałem się dowiedzieć, jaki jest na mnie plan, jaka jest wizja. Dowiedziałem się, że planu nie da się określić, bo cały sztab ma niepewną pozycję. Zaczęliśmy przegrywać mecze, atmosfera robiła się gorąca. Nie wiedziałem, jak to będzie wyglądało. Oczywiście nie chciałem wymuszać żadnej presji na to, żebym grał w pierwszym składzie czy coś takiego, bo – jak większość osób w tym zespole – być może nie byłem wtedy w najwyższej formie. Niemniej pierwszy mecz z Jagiellonią zagrałem do 68. minuty. Później wchodziłem z ławki na końcówki.
Największym minusem tego wszystkiego było to, że nie widziałem dla siebie planu B. Wisła nie ma zespołu rezerw, w przeciwieństwie do większości zespołów w Ekstraklasie, gdzie młodzi, którzy nie grają, mogą się ogrywać. Niektórzy grają w drugiej lidze, niektórzy w trzeciej. Ale grają. To piłka seniorska. Żeby utrzymać ten rytm meczowy, warto takie jednostki meczowe zaliczać. W Wiśle nie ma takiej możliwości.
Wielokrotnie postulowałem do trenerów, żebym w takich przypadkach – gdy się dobrze układa terminarz – schodził chociaż do juniorów. Pamiętam sytuację z jesieni. Juniorzy grali w środę w Lubinie, Ekstraklasa była w niedzielę. Teoretycznie mógłbym pojechać na taki mecz. Ale zawsze dostawałem informację „nie, potrzebujemy cię w Ekstraklasie”. Potem jechałem na Ekstraklasę i grałem dwie minuty, pięć minut, nieważne. Często wchodziłem na skrzydło. Przy naszym defensywnym stylu gry, zwłaszcza w końcówkach meczów, w praktyce nie wychodziłem z własnej połowy i grałem na prawej obronie. Takie wyjazdy – nie powiem – dosyć irytowały. Zwłaszcza, że miałem perspektywę gry w juniorach, która była blokowana.
❤️💙 Aleksander #Buksa è Rossoblù!
📝 https://t.co/5YrgOwLMWf pic.twitter.com/9jD4qW9NIT
— Genoa CFC (@GenoaCFC) July 1, 2021
To był największy minus tego sezonu. Nie miałem regularności… gdziekolwiek. Największą regularność złapałem pod koniec, kiedy zagrałem w czterech meczach Centralnej Ligi Juniorów. Chciałem w jakiś sposób wynagrodzić sobie ten sezon grą. Uważam, że to był dobry czas. To nie jest Ekstraklasa, natomiast ważne jest, by grać. Udało mi się tam strzelić 5 bramek w 4 meczach i pare razy asystować. Regularną grę dostałem więc jedynie w ostatnich tygodniach, już po sezonie Ekstraklasy.
To ile ty w ogóle minut rozegrałeś w zeszłym sezonie, jeśli zliczymy wszystkie rozgrywki?
W Ekstraklasie było ich 150. W Pucharze z KSZO 90. To już mamy 240. I cztery mecze w Centralnej Lidze Juniorów, gdy już wszyscy pojechali na wakacje. Wcześniej, w trakcie sezonu, zdarzyło mi się raz czy dwa zejść też do CLJ. Ale nie grałem tam całych meczów. Pojechałem na pewno pod koniec sezonu do Kielc, zagrałem 45 minut, pojechałem też do Zabrza.
Byłeś w klinczu – jesteś młodym, zdrowym piłkarzem i nie masz gdzie grać. Trochę to absurdalne.
Tak, to jest absurdalne i to na koniec zdecydowało, że nie chciałem przedłużać tej umowy. Zaraz ktoś mi zarzuci – Buksa, rzuciłeś się na pieniądze. Mogę powiedzieć w tym momencie publicznie, że zwróciłem Wiśle Kraków większość pieniędzy za ten sezon, włącznie z całym bonusem za podpis. Sam to zaproponowałem. Chciałem oddać całość zarobionych pieniędzy i Wisła się zgodziła, z tym że zaproponowała kwotę – to juniorska kwota, niewielkie pieniądze w porównaniu do tego, co miałem zarabiać przez cały sezon – i tylko to mi przysługiwało. Natomiast zdecydowaną większość zwróciłem – kontrakt i całą kwotę za podpis. Dlatego chcę, by to jasno wybrzmiało – nie zostałem w Wiśle Kraków dla pieniędzy. Zostałem po to, żeby się rozwijać. Natomiast cała sytuacja wyniknęła przez to, o czym przed chwilą mówiłem. Nie rozwinąłem się. Nie było miejsca, gdzie mógłbym grać. Dlatego podjąłem decyzję, że odchodzę. Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pretensje czy wątpliwości – rzeczywiście, lepsza sytuacja do odejścia była rok temu w lecie, kiedy i Wisła by zarobiła, i ja bym miał lepsze warunki.
OK, padła ważna kwestia – zwróciłeś Wiśle pieniądze. Dlaczego to zrobiłeś?
Aneks, który przygotowali moi prawnicy i który został podpisany przez Wisłę, zawierał kwotę za podpis. Zwróciłem ją oraz wynegocjowaną pensję. Dlaczego? Dlatego, że zostało mi zarzucone – widziałem na ten temat niejeden artykuł, nawet ktoś z Wisły publicznie o tym mówił – że to był zwykły skok na kasę. Nie chcę mieć etykiety gościa, który rzuca się na pieniądze. Nie o to tu w tym wszystkim chodziło. Zostałem w Wiśle, żeby zaliczyć fajny sezon, rozwijać się. Natomiast nie uważam, że się rozwinąłem. Przeciwnie – zwinąłem się. I te pieniądze na koniec zdecydowałem się oddać.
Teraz nikt nie może ci czynić z tego zarzutu. Jesteś w stanie powiedzieć, jakiego rzędu to były pieniądze?
Kwota mojego miesięcznego wynagrodzenia pojawiała się w mediach. Nie wiem skąd, takie informacje nie powinny wypływać. Można sobie ją odszukać. Kwota za podpis? Była pokaźna, większa niż ta miesięczna. Co do całości – jeśli ktoś chce, może łatwo to oszacować. Nie chciałem po prostu, żeby sprawa pieniędzy przesłoniła to, co najistotniejsze. Ludzie myślą, że chodziło tylko o pieniądze. Odnoszę wrażenie, że niektórzy myśleli, że ja od początku wiedziałem, że nie podpiszę tego kontraktu w styczniu, mimo iż byłem wcześniej dogadany z klubem. I zostaję tylko po to, by zbierać sobie pensje, wziąć za podpis i odejść w lecie z gotówką w kieszeni. Tak nie było.
Też się spotkałem z takimi opiniami. Inna z teorii – zobaczyłeś, że kluby proponują ci bardzo duże kwoty za podpis, więc wolałeś przygarnąć ją dla siebie, a nie dla Wisły, i w taki sposób wygrać to rozstanie. Dlatego zdecydowałeś się zerwać słowną umowę.
Pojawiały się takie zarzuty. Pod względem finansowym najlepsze oferty miałem w zeszłym roku w lecie, a miałbym jeszcze lepsze, podobnie jak Wisła Kraków, gdybym po prostu grał i się rozwijał. Taki scenariusz byłby optymalny zarówno dla mnie jak i dla klubu. Nie stało się tak. Wisła miała pełne prawo zarządzać moją osobą w dowolny sposób, ale na koniec ja musiałem mieć przekonanie, że to się odbywa z korzyścią sportową dla mnie. Niestety tak nie było i dlatego nie przedłużyłem kontraktu i przeniosłem się do Genui.
OK. Natomiast jak rozumiem, nie wybrałeś tego klubu dla pieniędzy, a dla perspektywy rozwoju. Jaki plan przedstawiła na ciebie Genoa?
Kwestie finansowe nie były na pewno najważniejsze. Dlaczego wybrałem Genoę? Patrzyłem, jaka jest droga Polaków w Serie A. Byłem w bazie treningowej, widziałem infrastrukturę, spodobało mi się to miejsce. Perspektywa trenowania i grania z najlepszymi zawodnikami na świecie okazała się kluczowa.
Natomiast trzeba wziąć pod uwagę to, że w zeszłym sezonie praktycznie nie grałem. Dlatego jadę tam z czystą kartą, bez żadnego handicapu. Zdaję sobie sprawę, że o żadnych minutach w kontrakcie nie ma mowy i nigdy nie było (śmiech). Ale pewnie o tym będziemy jeszcze rozmawiać. Potrzebuję przede wszystkim regularności. Dobrego treningu, dobrej gry. Czy to będzie gra w Primaverze? Bardzo możliwe, że tak. Przygotowuję się na to, że to nie będzie łatwy okres, bo nikt mi nie da pierwszego składu od razu. Być może będzie to wypożyczenie. Też biorę taki wariant pod uwagę. Natomiast kluczowy będzie dla mnie okres przygotowawczy, najbliższe tygodnie, kiedy będę trenował z zespołem i będziemy widzieć, jak się rozwija sytuacja. Jestem przygotowany na różne scenariusze.
Czyli pierwsze tygodnie spędzasz z pierwszym zespołem. A potem decyzja, co dalej.
Tak.
Wspomniałeś o minutach w kontrakcie. Pojawiały się też zarzuty, że chciałeś wynegocjować sobie minuty w kontrakcie, co miałoby sprawić, że dostajesz szanse niezależnie od twojej formy.
Wszystko sprowadza się do mojego jednego zarzutu w stronę Wisły – za mało grałem. Nie było tego, co najważniejsze, co mnie miało rozwijać, czyli gry. Obracano też to w żart, że niby miałbym chcieć zapisać w umowie liczbę kontaktów z piłką, to analogia do wypowiedzi mojego taty. Chodziło mi tylko o regularność w grze. Mamy sytuację, o której mówiłem. Mecz w Ekstraklasie jest w niedzielę, młody zawodnik nie może liczyć na grę, bo jest w danym momencie za słaby i to normalne – nie kwestionuję tego, nie mam żadnych pretensji. Ale dlaczego nie miałem możliwości gry w juniorach? Już nie biorę pod uwagę meczów z Podbeskidziem, gdy wygrywamy 3:0 i gram dziesięć minut. Albo gdy przegrywamy 1:3 i dostaję też dziesięć minut. To nie o to chodzi – to decyzje trenera, z którymi nie polemizuję. Być może się nie nadaję, nie ma najmniejszego problemu.
Natomiast nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego nie miałem możliwości gry w juniorach. Zgadzam się z tym, co mój tata powiedział. Natomiast zostało to obrócone w prześmiewczy sposób, że Buksa musi mieć wpisane w kontrakt 40 kontaktów z piłką. Ja w tamtym czasie chciałem, by to było chociaż pięć tygodniowo. Nie chodzi o to, ile mam kontaktów z piłką, a o ciągłość pracy. Mam na myśli trening i granie co tydzień. Jeśli klub nie jest w stanie mi tego zapewnić w moim wieku – 16, 17, 18 lat, gdy granie jest dla mnie najcenniejsze – to ja w tej sytuacji nie chcę w tym klubie być. Dlatego zdecydowałem się nie przedłużać umowy.
Jak wyglądał moment, o którym w oświadczeniu na meczyki.pl opowiadał twój tata, gdy zostałeś zaproszony do biura Wisły i dano ci do podpisania umowę, której nigdy nie widziałeś na oczy?
To był koniec stycznia. Parę dni przed spotkaniem dostałem maila z sekretariatu z zaproszeniem, w którym było napisane, że mam przyjść do siedziby klubu – bez taty, bez agenta, bez nikogo. Domyślałem się, że chodzi o kwestie kontraktowe, bo jak tu się nie domyślać? Natomiast na spotkaniu, można powiedzieć, zostałem trochę przyparty do ściany. Wymuszali ode mnie odpowiedź – albo podpisujemy teraz, albo nie podpisujemy nigdy. Dowiedziałem się od prezesa Błaszczykowskiego i wiceprezesa Bałazińskiego, bo oni byli obecni na tym spotkaniu, że deadline wygasa dzisiaj. Że muszę podjąć decyzję. Już, teraz. A umowa jest na biurku. Oczywiście odmówiłem, a po zakończeniu rozmowy pan Błaszczykowski prześmiewczo stwierdził, iż mogę wyłączyć już dyktafon… To zostawiłem już bez komentarza.
Czytałeś tę umowę?
Nie. Nawet jej nie widziałem. Powiedziałem, że na ten moment na pewno nic nie podpiszę. Nie wiem, czemu to miał być deadline, skoro był przecież koniec stycznia. Nie chciałem niczego podpisać ze względu na brak gry i brak perspektyw rozwoju. Rozmowa skończyła się na tym, że „nie to nie”. Cała sytuacja została obrócona w ten sposób, że ja nie dotrzymałem słowa, a oni wywiązali się w stu procentach z tego, co ustaliliśmy. Mówili, że wyciągnęli wnioski, zatrudnili nowego trenera, Petera Hyballę, który nie jest tani w utrzymaniu, o którego długo zabiegali i teraz na pewno będzie wszystko szło w dobrą stronę. Według nich jeśli miałbym myśleć o rozwoju, najlepiej byłoby zostać w Wiśle i pracować z trenerem Hyballą. A jak było z tym trenerem – wszyscy wiemy. Chyba nie potoczyło się to po ich myśli.
Chyba tak. Czyli mamy gościa, na którym możemy zarobić, ale nie potrafimy się dogadać z jego ojcem i agentem, więc weźmiemy go na rozmowę, skoro jest młody, i przymusimy do podpisania kontraktu.
Tak. Natomiast nie dałem omamić się jednym spotkaniem. Prezesi mówili mi, że tu chodzi o mój rozwój i na pieniądze przyjdzie czas, bo mamy super trenera. Nie wiem, na co liczyli. Od początku wiedziałem, że tego dnia nic nie podpiszę, bo tego nie robi się w pięć minut. Umowę trzeba przejrzeć, przeanalizować i ewentualnie wtedy podejmować decyzje. Dlaczego ja szedłem na to spotkanie sam i nie było to skonsultowane z moim agentem czy nawet tatą? To już trzeba pytać ich.
Stwierdziłeś, że nie możesz w takich okolicznościach podejmować decyzji, która miałaby cię związać na kilka lat.
Oczywiście, że tak. Skoro decyzja miała być podjęta tamtego dnia… Umowa ma przecież kilkanaście stron, sam nie byłbym w stanie podjąć obiektywnej decyzji w trakcie jednego spotkania. Nie powiedziałem, że na pewno nie podpiszę. Powiedziałem, że nie podpiszę dzisiaj. Oni mówili, że nie mogą sobie dać więcej czasu, bo muszą kompletować kadrę, trener musi mieć odpowiedź, dlatego jeśli nie chcę podpisać tej umowy teraz, tego konkretnego dnia, to jej nie podpiszemy w ogóle.
Z drugiej strony, twój ojciec na meczyki.pl formułował zarzut, że to była umowa, której nigdy jej nie negocjowaliście. Skąd ten zarzut, skoro nawet na nią nie spojrzałeś?
Nie widziałem tej umowy tego dnia. Natomiast podpisując umowę w sierpniu były wstępne ustalenia jak będzie wyglądała dalsza część tej umowy, jeśli ją podpiszemy w styczniu. Bardziej o to chodziło. Być może w tej umowie były wcześniejsze założenia, a być może nie. Ja nie byłem w stanie stwierdzić, że tam na pewno jest wszystko dobrze i nikt nie wpisał żadnych kruczków. Dlatego powiedziałem, że w tym momencie tego nie podpiszę.
Ty jesteś od grania, a nie od sporządzania umowy, po to masz swoje otoczenie – zaangażowanego ojca, menedżera – żeby to oni dbali o takie rzeczy.
Oczywiście, że tak. Mogli zaprosić agenta, mogli zaprosić mojego tatę. Mogliśmy zrobić jakąś konferencję, cokolwiek.
Czujesz, że to nieprzedłużenie umowy spowodowało, że nie dostawałeś minut na wiosnę?
Nie wiem. I nie chcę się domyślać. Nie wiem, kto był osobą decyzyjną w całej tej sprawie – czy to w stu procentach trener, czy został puszczony jakiś sygnał z góry. Nie mam pojęcia. Nie grałem dużo na jesień, nie grałem też dużo na wiosnę, nie tracę czasu na domysły.
Czułeś sam po swojej formie, że zasługujesz wiosną na szansę? Widzieliśmy Żana Medveda, który – umówmy się – nie był wirtuozem piłki. Jesienią z kolei wybiegał Fatos Beciraj, o którym można powiedzieć to samo. Podejrzewam, że oglądanie takich piłkarzy – obcokrajowców, którzy średnio ogarniają – jeszcze bardziej mogło pogłębiać twoją frustrację.
Tak jak i jesienią, tak i na wiosnę – pracowałem sumiennie. Nie odpuszczałem żadnych treningów. Dawałem tyle, ile mogłem dać. Można powiedzieć oczywiście, że gdybym wyszedł na boisko, nie wyglądałbym gorzej niż napastnicy w niektórych meczach. Ale nie chcę też, żeby to było obrócone w ten sposób, że ja na pewno wyglądałem lepiej od takiego Żana Medveda i to ja powinienem grać. Taka była, mam nadzieję, decyzja trenera. I mógł ją podjąć. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Tak jak zresztą i jesienią – skoro jestem słabszy, to nie gram. A jakie są opinie innych na tych temat, można ich wysłuchać, ale osobą decyzyjną powinien być trener. Skoro zdecydował, że mam grać tyle, ile zagrałem, czyli niewiele, to być może byłem słabszy. Ale to najmniejszy problem w tej całej dyskusji.
Jak ty sam odbierałeś to wszystko, co się działo wokół twojej osoby? W pewnym momencie dyskutowała o tej sprawie cała piłkarska Polska. Każdy miał jakieś zdanie na ten temat – albo Buksa zachował się nielojalnie, albo to Wisła zawaliła temat. A ty byłeś gdzieś obok tego wszystkiego. Nie wypowiadałeś się, zbierałeś strzały w twoim kierunku od właścicieli Wisły Kraków.
Wszedłem w dorosłość z gongiem. Szambo się wylało, gdy skończyłem 18 lat. Ten bagaż doświadczeń pewnie zostanie ze mną na całe życie. Dla mnie to był bardzo ciężki sezon, nie ukrywam. Nie chciałem, żeby to się tak potoczyło. Jestem z Krakowa, w Wiśle byłem od jedenastego roku życia. Nigdy nie myślałem, że tak się to może skończyć. Ale życie pisze różne scenariusze. Wcześniej, gdy grałem w juniorach i wchodziłem do pierwszego zespołu, był jasny podział pracy – ja się skupiam na piłce, wszystko co ma pośredni związek z futbolem typu odpowiednia regeneracja to też moja działka, a o reszcie decydują tata i agent. Wydaje mi się, że to była zdrowa współpraca.
Natomiast w momencie, gdy rozmowy z Wisłą zmierzały do tego, że umowa nie będzie przedłużona – a negocjował mój tata i agenci – to tego gonga na koniec dostałem właśnie ja. Bo przecież mam 18 lat i już od trzech dni mogę decydować o sobie. Stąd się wzięła opinia – jak to ktoś poetycko napisał na prześcieradłach w Myślenicach – że tatuś kupił mi karierę, Buksa jest pod butem taty, nie ma nic do powiedzenia. To nie tak. Przecież decyzja o tym, że nie przedłużam umowy z Wisłą, była moją wolą. Widziałem, jak wygląda sytuacja. Wyjaśniałem wcześniej, dlaczego tak się skończyło. Natomiast po całych tych negocjacjach, po całej tej historii, dostałem po łapach. Skończyłem 18 rok życia i od razu wszedłem na – w cudzysłowie – wojenną ścieżkę.
Z czego się twoim zdaniem biorą takie głosy, że jesteś pod butem taty? Faktycznie było ich dużo. Nawet gdy rozmawiałem o całej sprawie z Piotrem Obidzińskim, który negocjował twój kontrakt na wczesnym etapie, wysnuł taki wniosek, że w sprawie swojej kariery nie masz nic do powiedzenia.
Wydaje mi się, że to pokłosie charakteru mojego taty, który jest wymagającym człowiekiem w negocjacjach. Szczerze mówiąc – nie chciałbym być pod drugiej stronie, jeśli miałbym z nim negocjować. Zupełnie się nie dziwię, że takie głosy padają. Ja – na tyle, ile było to możliwe – byłem wyłączony z tych rozmów. I tak to miało wyglądać od początku. Być może stąd wzięła się opinia, że ja nie miałem nic do powiedzenia. Po prostu nie byłem obecny przy negocjacjach. Wiedziałem tylko, w którą stronę to idzie, natomiast bezpośrednio nie brałem w nich udziału. Grałem w piłkę, zajmowałem się szkołą. Dobrze pamiętam jedną z wypowiedzi pana Obidzińskiego dla Weszło. Tłumaczył w niej, że mój tata jest wspaniałym człowiekiem oraz bardzo wyważonym biznesmenem. Zgadzam się z nim, dlatego właśnie to mój tata prowadził rozmowy z Wisłą.
Na meczach juniorów roi się od różnych agentów. Ja miałem to szczęście, że moją przyszłością zajmował się mój tata. Dlaczego szczęście? Ano dlatego, że po pierwsze – miał doświadczenie z moim bratem, po drugie – wiedziałem, czego można się po nim spodziewać, po trzecie – miałem pewność, że mnie nigdy nie oszuka. I będę miał realny wpływ na to, w którą stronę chcę iść w życiu.
To brzmi inaczej niż siedzenie pod butem.
Myślenie, że to on decyduje, a ja nie mam nic do powiedzenia, jest bezpodstawne. Nikt nie siedzi u nas w domu i nie słyszy, o czym rozmawiamy. Dla mnie to duża zaleta, gdy w wieku 15 lat nie musiałem korzystać z pomocy agenta, bo miałem wszystko zapewnione – czy to logistykę, czy inne rzeczy pozaboiskowe. Dlatego nie potrzebowałem żadnych menedżerów, bo większe zaufanie miałem do mojego taty. To tłumaczy dlaczego on też prowadził negocjacje kontraktowe – czy to z panem Piotrem Obidzińskim, czy z panem Dawidem Błaszczykowskim.
Myślę, że dlatego mogło pozostać takie wrażenie, że tata układa mi karierę, a ja nie mam nic do powiedzenia. Ale wydaje mi się, że sytuacja, którą opisałem – ten cały sezon w Wiśle – przeczy temu, że to mój tata był wszystkiemu winien, bo to on zdecydował, że mam odejść z Wisły i ja nie mam nic do powiedzenia. Sytuacja wyniknęła w sposób naturalny. I myślę, że w głowach większości zawodników pojawiłaby się podobna myśl, że może warto pomyśleć o tym, by zmienić klub, że może wyczerpałem swojego maksa w Wiśle. Ja po prostu nie widziałem szansy na to, żeby zrobić jeszcze krok do przodu w tym miejscu. Ewidentnie cofałem się w rozwoju.
Jakie podejście do ciebie po tej całej aferze miał Jakub Błaszczykowski? Nie pytam o niego jako o właściciela klubu, a kolegę z szatni.
Mieliśmy chłodne relacje. Po paru dniach od całej sytuacji Kuba nie przywitał się ze mną. Ciężko powiedzieć, żeby wszystko było w porządku.
Nie przywitał się raz czy nie witał się regularnie?
Nie witaliśmy się. Po całej sytuacji, gdy było wiadomo, że nie przedłużę kontraktu, nie przywitał się ze mną raz, a później ja sam stwierdziłem, że nie muszę się z nim witać na siłę, to nie był mój pomysł.
Jeżeli Błaszczykowski jest kapitanem zespołu i się z tobą nie wita, podejrzewam, że mogłeś czuć się w jakiś sposób wykluczony z tej grupy.
Takie teatralne sceny były według mnie bardzo słabe. Ja nie rozumiem tego, szczerze mówiąc. Zwłaszcza, że było wiadomo, że jeszcze pół roku jestem w klubie. Zawodnicy dookoła to widzieli. Każdy może to pozostawić swojej subiektywnej ocenie, ale w moim odczuciu było to słabe.
Dlaczego zapozowałeś z koszulką „Buksa 2023”?
Teraz łatwo mówić, że to był błąd. Gdybym miał zrobić to jeszcze raz, to bym tego nie zrobił. Natomiast patrząc na to z perspektywy tamtego momentu – to było potwierdzenie, że ja naprawdę byłem pewny, że przedłużę ten kontrakt w styczniu. I to był błąd, bo druga strona, mam na myśli Wisłę, też była praktycznie pewna. Pomiędzy tą pewnością była jeszcze cała runda jesienna, która na koniec sprokurowała całą sytuację. No wiadomo – gdybym mógł jeszcze raz to zrobić, to bym tego po prostu nie zrobił.
To zdjęcie bardziej obciąża Wisłę jako klub.
Klub jest większy niż zawodnik, to zawsze będzie bardziej obciążać klub.
Tak. Ale wiesz – oni przedstawili to jako sukces, że dogadaliśmy się z młodym chłopakiem, który nam zapewni miliony w przyszłości. PR-owo na tym zdjęciu – w momencie publikacji oczywiście – Wisła zyskała bardzo dużo. Ale nie przeszło ci przez myśl, że skoro nie jest wszystko podpisane, może nie lepiej pakować się w taką szopkę?
Wtedy? Nie, nic takiego nawet mi nie przeszło przez myśl. Pewnie dlatego udostępniłem to zdjęcie u siebie. Chciałem zostać w Wiśle. I nie chciałem, by coś takiego wyniknęło. Nie miałem więc takiej myśli w głowie, że może coś nie wypalić. Wszystko było dogadane, ja byłem zadowolony z tego, że zostaję i z chęcią się podzieliłem tą informacją w mediach społecznościowych. Można powiedzieć – błąd, który dużo nauczył. Bo póki nic nie jest jeszcze klepnięte, lepiej nie wychodzić przed szereg.
Usunąłeś to zdjęcie z Instagrama?
Nie. I komentarzy też nie wyłączyłem. Stwierdziłem, że nie będę tego usuwał, bo nie ma po co. Naczytałem się w komentarzach wiele miłych rzeczy. Było ich ponad trzysta, mój absolutny rekord. Stwierdziłem, że nie będę tego usuwał, bo skoro już się popełniło błąd, to nie trzeba go zamiatać pod dywan i udawać, że się nic nie stało. W internecie i tak nic nie ginie. Będę traktował to zdjęcie jako przestrogę dla siebie. Ktoś inny też może potraktować je jako przestrogę, by pewnych decyzji nie podejmować zbyt pochopnie.
Jak byłeś dogadany z Wisłą w momencie, gdy publikowaliście to zdjęcie? Jaki plan na ciebie miała Wisła, co nie zostało finalnie spełnione? Mówiłeś choćby o drużynie rezerw, natomiast w momencie dogadywania się wiedziałeś, że jej nie ma.
Miałem wizję gry. Ale w sposób fair play – nie wpisując żadnych minut w kontrakt, o tym nikt nie mówił. Po prostu – wizję gry na uczciwych zasadach, kto jest lepszy w danym momencie, ten gra. Miałem wrażenie, że rzeczywiście cały zespół na początku sezonu był w słabej formie. Natomiast nie podobało mi się to, że nie było zindywidualizowanych zajęć, indywidualnych odpraw, które były na początku, gdy wchodziłem do drużyny seniorów. Dlatego mi to imponowało i chciałem tu zostać. Zawsze, po każdym meczu, nawet jak to był trzyminutowy występ, wiedziałem, co muszę poprawić w następnej kolejce. Szedłem na indywidualną analizę, widziałem wszystko, co zrobiłem źle, co dobrze. Byłem rozliczany z błędów, które popełniłem. To się zatraciło.
Kolejna rzecz – jakość treningów nie do końca wyglądała tak, jak powinna. Mało było indywidualizacji. Nie widziałem specjalnie… Kurczę, to trzeba popatrzeć na to też w ten sposób, że skoro klub chce zarobić na piłkarzu miliony, to musi też temu piłkarzowi coś dać, żeby on mógł się rozwinąć. Wisła nie dała mi narzędzi, żebym się rozwinął. No bo tak – nie grałem, treningów zindywidualizowanych nie było, analizy indywidualnej nie było, nie schodziłem do juniorów, drużyny rezerw nie ma. Jak ja się miałem rozwijać? Mamy tyle minusów, że ciężko z tego wszystkiego wyciągnąć pozytywny wniosek, że klub zrobił wszystko, co w jego mocy, bym poszedł do przodu. Ale że się nie rozwinął, to znaczy, że był pod formą i to jego wina. Nie wydaje mi się, żeby tak było. Ja dawałem z siebie sto procent i robiłem taką samą robotę, jak wcześniej, gdy mi szło. Chodziło o coś innego. O coś, czego zabrakło.
Jesteś generalnie kibicem Wisły.
Tak. Niezmiennie.
Masz ścianę przemalowaną w barwy Wisły Kraków.
Jeszcze jej nie przemalowałem w barwy Cracovii!
Nie planujesz?
Nie!
Wiesz, do czego zmierzam. Jesteś chłopakiem emocjonalnie związanym z tym klubem. Wychowałeś się niedaleko stadionu. A tu nagle jesteś w konflikcie ze swoim ukochanym klubem. Kibice twojego ukochanego klubu mają cię za wroga. Podejrzewam, że z tej perspektywy to też nie była dla ciebie łatwa sytuacja. Mierzysz się z takim czymś, a mimo wszystko życzysz temu klubowi jak najlepiej.
Ciężka jest to miłość, jeśli można tak to nazwać. Mówię całkowicie szczerze – nie dziwię się kibicom Wisły, że tak do tego podeszli. Zobacz – mamy gościa, juniora, 17-latka i mamy żywą legendę klubu, Jakuba Błaszczykowskiego, który przyszedł do Wisły, wyłożył pieniądze i uratował ten klub. I za to należy mu się jak najbardziej szacunek, bo nikt tego nie chciał zrobić, zrobił to on. I teraz mamy sytuację, w której właściciel klubu mówi, że dogadał się z młodym i jego ojcem, ale nie dotrzymali słowa. Próbowaliśmy przedstawiać sprawę z naszej perspektywy, tata udzielał wypowiedzi, ale w dyskusji z klubem byliśmy skazani na porażkę. W Krakowie jest wielu fanatyków, którzy – co oczywiste – stanęli za Błaszczykowskim. I wcale im się nie dziwię.
Natomiast bardzo łatwo jest rzucić słowa na wiatr, że Buksa jest chciwy, że decyduje chytrość, że decyduje ojciec, a nie zawodnik. Bardzo łatwo się to mówi, trudniej weryfikuje. Zwłaszcza w momencie, gdy po drugiej stronie jest Jakub Błaszczykowski jako właściciel klubu, z którym poniekąd ten konflikt istniał. Nie mam żalu do Wisły i rozumiem tych ludzi, że mogą być zdenerwowani na całą sytuację. Oni myślą, że to na pewno było tak, jak przedstawia to druga strona – czyli Wisła. Natomiast fakty były troszkę inne. Jak było naprawdę, wiedzą tylko osoby, które były w to zamieszane, w tym ja. Dlatego też to tak przedstawiam.
Chcesz powiedzieć, że Wisła przedstawia fakty w taki sposób, by obciążyły ciebie, a kibice poparli władze Wisły? Że Wisła buduje PR-ową barykadę, która miała oddzielić dobrą Wisłę od złego Buksy?
Mi się wydaje, że nie jest ciężko wykreować taką otoczkę.
To bardzo proste, oczywiście.
Tak, to bardzo proste i wydaje mi się, że… tak było. Gdy padło pytanie do któregoś z właścicieli – to chyba był pan Jażdżyński – czyj to był pomysł, żeby udostępniać zdjęcie do mediów i ogłaszać podpisanie kontraktu 2023, odpowiedział, że na pewno nie Wisły, ale nie wskazał, czyj konkretnie. No przecież na pewno nie mój. To ja decyduję, co Wisła wrzuca w media społecznościowe jako oficjalne informacje? Ja tylko decyduję o tym, co wrzucę na swój Instagram i teraz widzę, że to był błąd. Wprost tego nie mówiono, ale automatycznie taka barykada się tworzy. Mamy po jednej stronie Jakuba Błaszczykowskiego, po drugiej 17-latka z ojcem. No to nietrudno stwierdzić, za kim pójdą ludzie.
Byłeś łatwym celem.
Tak.
Chciałbym, żebyśmy na koniec odbiegli trochę od tematu Wisły. Jeśli mogę pozwolić sobie na taką opinię, mam wrażenie, że jesteś – brzydkie słowo – trochę produktem. Twoje całe życie jest zaprogramowane pod piłkę. Od najmniejszych lat jesteś otoczony niesamowitą opieką i masz zapewnione wszystko, by się rozwijać – nawet psychologa czy własne boisko w domu. Nie mówię, że to jest złe, bo zostały ci stworzone od bardzo młodych lat świetne warunki. Natomiast jest to pewnie w jakiś sposób obciążające. Czujesz się produktem? Jak ty się w tym odnajdujesz?
To też nie jest tak do końca. Mnie nikt do niczego nigdy nie zmuszał. Gdy miałem 10 lat, chodziłem na zajęcia artystyczne, plastykę, najpierw z mamą, potem sam. Mama była zachwycona, mówiła, że mam wielki talent artystyczny. Oczywiście jest on już zatracony, więc niech nikt mnie nie próbuje testować! Umiejętności artystycznych już nie ma, ale na tamten czas byłem uzdolniony. Chodziłem też na taekwondo. Jestem dwukrotnym mistrzem Małopolski młodzików. Wygrywałem ze starszymi. Szło mi bardzo dobrze, trener był bardzo zasmucony, gdy zdecydowałem się zrezygnować na rzecz piłki. Było jeszcze wędkarstwo. Bardzo często jeździłem na ryby, byłem na tym punkcie nakręcony. Utopiłem w różnych jeziorach sporo pieniędzy na sprzęt wędkarski. Mówię to po to, by zobrazować moje dzieciństwo – miałem wiele różnych możliwości, które albo sobie sam wyszukiwałem, albo moi rodzice w jakiś sposób próbowali mi je pokazać.
I myślę, że to była dobra droga. Miałem komfort, żeby wybrać sobie właściwą ścieżkę. Nie wiedziałem, czy na życie, czy na chwilę. Zdecydowałem się grać w piłkę, mimo że w wieku 9 lat miałem roczną przerwę. Po roku zdenerwowałem się: codziennie mam jakieś inne zajęcia i przez to w ogóle nie chodzę na treningi. Zaczęło mi brakować piłki. I zdecydowałem się wrócić. Zapisałem się do Bronowianki Kraków. Grałem hobbystycznie, ale z biegiem czasu zaczęło to wyglądać coraz bardziej profesjonalnie. Przeszedłem do Akademii Piłkarskiej 21, później do Wisły Kraków. Zaczęły się pojawiać pierwsze powołania na LAMO, ZAMO. I wtedy jeszcze nikt nie myślał o tym, że będę grał profesjonalnie. Ale szło w tym kierunku.
W wieku 15 lat dostałem powołanie do pierwszego rocznika reprezentacji młodzieżowych – U-15. Wiedziałem, że już będę chciał iść w tę stronę. Wyszło to naturalnie. Zaczęły pojawiać się cięższe zagadnienia w szkole, trzeba było to jakoś godzić. I wybrać – albo stawiamy na piłkę i godzimy ją ze szkołą, albo stawiamy na poważnie na szkołę. Zdecydowałem się godzić te dwie rzeczy na tyle, ile to możliwe. Ale chciałem, byśmy stworzyli do tego odpowiednie warunki, by to miało sens i przynosiło profity. Dlatego na tyle, ile moi rodzice mogli, próbowali mi zapewnić te warunki. Opierało się to na indywidualnych treningach personalnych, na opiece medycznej. Niestety, ale w Polsce ciężko jest znaleźć klub, który poświęci młodemu chłopakowi tyle czasu i pieniędzy, co rodzice. Nikt nie wdaje się w takie ryzyko. Wybierając tę ścieżkę, mój tata automatycznie też na nią wkroczył. Skoro grałem w piłkę, to chciał mi pomóc w niej zaistnieć. Do pełnoletności próbował mi torować drogę. I pomagał też negocjować różne umowy. Bo wiadomo – kompetencje miał w tym temacie większe niż ja dzięki doświadczeniu z moim bratem.
Jak wyglądała ta opieka, którą miałeś zapewnioną? Generalnie miałeś dużą przewagę nad rówieśnikami.
Jak najbardziej to była moja przewaga. Niektóre rzeczy byłem sobie w stanie zapewnić sam, innych nie. Z boiskiem w piwnicy to trochę wyolbrzymione – to tylko mały pokój ze sztuczną nawierzchnią.
Miejsce, gdzie można poodbijać piłkę i tyle.
Tak. Zwykły pokój wyłożony sztuczną trawą, na którym się można rozgrzać czy porozciągać. Psycholog? Sam się interesowałem tym tematem, zacząłem go zgłębiać, a rodzice byli na tyle przychylni, że pomagali mi o takie kwestie zadbać. Do tego dietetyk, treningi motoryczne… Nie będę nikogo przepraszał za to, że korzystałem z różnych elementów, które pomagały mi stać się lepszym.
Nie musisz przepraszać, jasne.
Do tego zmierzam. Tak było, po prostu.
Jak w Genoi poradzisz sobie ze szkołą? Przed tobą klasa maturalna.
Nie będzie to aż tak trudne, bo pandemia spowodowała, że każdy przeniósł się na tryb, na którym jestem od lat – indywidualny tok nauczania online. Będę go kontynuował we Włoszech. Będę musiał przyjechać tylko na koniec roku szkolnego, napisać parę egzaminów klasyfikacyjnych i maturę.
Rozmawiał JAKUB BIAŁEK
Fot. newspix.pl / FotoPyK
Teatralne lekceważenie trenera, teatralny brak powitań z młodym kolegą z drużyny, teatralne wykłady przed kamerami Canal Plus. Taki piłkarski Teatr Stary w Krakowie. Błaszczykowski był niezłym zawodnikiem, ale zamienił się w toksycznego frustrata – tak to chyba wygląda.
Ta Wisła Błaszczykowskiego to większa patologia niż ta miśkowa.
Dokładnie tak. Kolejny kamyczek a raczej kamień do ogródka Błaszczykowskiego. Zawsze mnie dziwiło, że on ma opinie prawie świetego, a sporo ma za uszami jak choćby konflikt z Lewym w Dortmundzie, aferę biletową, publiczne pranie bródów po zwolnieniu Obidzińskiego, ostentacyjne minęcia trenera i podanie ręki Kmiecikowi. Ten wykłąd po sezonie w C+ to tez był słaby, potem weszło go ładnie podsumowało. Zachowanie jego brata na tym spotkaniu o podpisanie kontraktu przez młodego Bukse tez załosne.
To całe szczęście, że lewy nie jest uważany za bufona. Uffff Jaka ulga.
A przez kogo jest? Poza świętym Kubuniuniem?
Bileter to taki ktoś jak karzeł z Żoliborza 30 lat młodszy. Trujący bluszcz. Będzie Wisła jeszcze wymiotywała po jego dobroci.
No i jest pierwsza spierdolina umysłowa, która musiała wcisnąć politykę do sportu.
albo jest po prostu człowiekiem z zasadami oddanym swojemu ukochanemu Klubowi
Bredzisz
Błaszczykowski to śliski typ – odrażające zachowanie w stosunku do młodego chłopaka, próba wymuszenia podpisu rodem z kiepskich filmów o mafii. Żałosne kanalie – on i jego braciszek.
Tak poza wszystkim jesli to prawda ze dorosły meszczyzna po wielu przejściach i z ogromna życiowa wiedza nie podaje ręki nastolatkowi bo sie na niego „obraził” to moim zdaniem kończy to dyskusje kto jest kim w tej układance A pamiętacie Kubusia i bileciki ???? Jakoś sie to mi tak skleja ze wierze młodemu
Za dużo już krzywych rzeczy na Kubę wychodzi. Chyba za bardzo się tam czuje jak w domu
Ciekawe że podajesz rękę komuś kto cię oszukał na kilka milionów euro. Nie ośmieszaj się
Oszukał ? W jaki sposób ?
Kuba jako człowiek będzie zawsze mniejszy od Lewego i Piszczka.
Taka prawda.
Przynajmniej do klubu kokosa go nie zeslali i dalej mógł trenować z pierwszą drużyną. Gdyby było inaczej to pewnie byłby to duży strzał anty PR we własną stronę i na szczęście tego nie było. A nawet rozwiązanie pośrednie to jest wywalenie z pierwszej drużyny i regularna gra oraz treningi w CLJ byłyby dużo gorsze dla zawodnika gdyby nie mógł trenowac na przyzwoitym poziomie (nawet bez gry).
A najlepiej to by było gdyby po prostu już od jesienie regularnie grał, anie jakiś skończony emeryt Beciraj, od którego pewnie i tak z czasem okazał by się lepszy i już jego transfer źle zapowiadał podejście klubu (tj że ma zabierać minuty Buksie) – żadne ryzyko sportowe gdyby na Bukśę postawić . Tym bardziej, że nie groziły ani puchary ani spadek, a w grze było 5 milionów euro w te lub we wte. Przypominimy że jak Milik grał pierwszą rundę w Górniku to prezentował poziom drugoligowy, nic nie strzelał a po prostu będąc za słabym był ogrywany po to aby rozwijać jego talent i dobrze go pózniej sprzedac
No i 99 % zawodników nie mogło być pod formą, bo pierwsza drużyna nie liczy 100 zawodników, zatem skoro choć jeden nie był pod formą, to…
Sezon pokazał, że spadek jednak w jakimś stopniu realny był.
Typowa polska myśl szkoleniowa. Na całym świecie obcokrajowiec musi walczyć o skład i być lepszym niż krajowy zawodnik, a u nas najgorszego co może być to Polak+młody+wychowanek. Współczuję mu że musiał oglądać popisy Medveda i Beciraja, nie ma opcji by był gorszy od nich
i tak lepiej niż w cracovi tam od razu Polak w druzynie to zapchajdziura a od grania sa dimuny i rodiny a probierz jak musi włozyc do składu Polaka to musi pic z rozpaczy
To są te co z roślinek wyrosły.. Mszyca i stonka tego by nie ruszyła.. Probiezdinio to hipokryta.. W sumie ten co mu szefuje to też raczej fachowcem od futbolu nie jest.. Kloppa, Mourinho czy innych wyjebał by po tygodniu tylko za to że mu się wpierdalać nie każą..
Tak! pocieszajcie się Cracovią! 😀
A przypomnijmy, ze to Probierz grzmial ze w Polsce sie nie ceni polskich pilkarzy i taki Deja jest uwazany za cieniasa, a gdyby byl Dejoviciem to by sie nim zachwycano. Coz za ironia…
Na całym świecie obcokrajowiec musi walczyć o skład i być lepszym niż krajowy zawodnik i w Polsce też. Na całym świecie nie wystawia się do gry kontuzjowanych zawodników zamiast zdrowych.
Pamiętacie czasy, gdy media rozdmuchiwały konflikt Lewego i Błaszczykowskiego? Prawie każdy był za tym drugim, no bo Lewy to taki i nijaki. A tu po jednym puzzlu układa się obraz Błaszczykowskiego. Świetnego piłkarza, który w pewnym momencie był blisko klasy światowej, ale prawdopodobnie słabego i małostkowego człowieka.
Ciekawe jaki on faktycznie jest. Tak prywatnie.
Słaby i małostkowy
Jest mendą, co potwierdzają kolejne krzywe akcje
Na to wygląda. Szkoda, bo długi czas był jednym z moich ulubionych polskich piłkarzy. Przez lata miał nienaganny PR mimo jakiś pojedynczych krzywych akcji.
Dziś najbardziej lubię Piszczka (faktycznie koniec kariery) i Fabiańskiego (też już niedaleko).
Kubuś na Lewego to zaczął być cięty po tym, jak mu ten założył siatkę na jednym z pierwszych treningów w Dortmundzie.
A dalej już samo poszło.
Jakoś nikt u nas nie pamiętam jego konfliktu na wyjściu z Dortmundem.
Poproszono go by sobie poszukał klubu, bez odstępnego.
To Kubuś stwierdził, że on nie ma zamiaru szukać. Może siedzieć na ławie.
Chodziło o 2 mln euro rocznie, które Kubson by stracił przechodząc wówczas do innego klubu.
No i nie przeszedł.
Smród był straszny, w moment stracił jakikolwiek szacunek w klubie, a po akcji w Wolfsburgu w Niemczech.
Niestety Błaszczykowski to tępy …
To prawda, nie kojarzyłem tego. Życia nie starczyłoby, żeby zajmować się takimi brudami. Czytam głównie wywiady i analizy. No i info o transferach. Zdarzają się też biografie piłkarzy, ale sporadycznie – bo często mało w nich jest samych piłkarzy. Takimi „ciekawostkami” zajmuję czas znacznie rzadziej. Zwykle przy okazji sprawdzania bardziej wartościowych informacji.
To jednak kolejna cegiełka.
Polskie błoto biletowe. A, tfu.
Jako kibic Wisły – zachowanie braci Błaszczykowskich było bardzo słabe, nieprofesjonalne. Rozmowa pokazuje drugą stronę konfliktu – można było się domyślić, że nie jest to tak jednostronne jak przedstawiały to władze klubu. Niestety, klub zasłużył na takiego kuksańca. Teraz pewnie można spodziewać się jakiegoś oświadczenia z ich strony i znowu zacznie się komedia.
Co do Buksy: należy pamiętać, że mimo wszystko złamał dane słowo, na tym polega natura obietnic, że dotrzymuje się ich niezależnie od okoliczności. Jeśli grał, to też bardzo słabo.
No ale raczej nikt z nas nie chciałby być na jego miejscu. Co by nie wybrał, byłoby źle. Powodzenia w Genoi. Teraz ma wóz albo przewóz, by ratować karierę po straconym roku. Dla polskiej piłki lepiej by było, by ktoś tak utalentowany jednak się rozwijał.
Mam dokładnie takie samo zdanie, szanuję Kubę za wyciągniętą rękę do tonącego klubu ale to nie tak że wszystko mu wolno i powinno się przymykać oczy na takiego typu zachowania. Dla mnie od początku wina leżała po środku raz że to nie pierwsza jakaś nazwijmy to trochę na wyrost”afera” z Kubą w roli głównej, a i kariera drugiego starszego Buksy i ingerencje ojca rzucają światło na to jak rozwijała się sprawa młodego Buksy. Podejrzewam że gdyby Wisła nie walczyła o utrzymanie i ten wyimaginowany cel pierwszej ósemki to Buksa grałby bez względu na to co prezentował aby podbić wartość i zadowolić tatusia, ale te przegrane mecze i slaba dyspozycja plus miejsce ligowe i odpadnięcie z pp wywołało nerwowe ruchy niedoświadczonych właścicieli i ot mamy co mamy. Niech mu się wiedzie w Genui, mam żal że nie został ale rozumiem jego sytuację i to że Wisła to nie jest w pełni profesjonalny klub (w ekstraklasie mało takowych). Udanej kariery Olek.
Co znaczy „danego słowa trzeba dotrzymywać”? Co to za farmazony?
To tylko jego praca.
Złożył obietnicę na daną chwilę. Chwilę później sytuacja się zmieniła.
Jak obiecałeś komuś pomóc, a on ci spali chałupę to też „obietnica będzie zobowiązująca”?
Ciekawy wywiad.. Ale tak odbiegając od piłki.. To jeśli mlodzian musi nad jezioro jechać i kupę kasy w sprzęt uwalić.. To nie mam pytań.. Chyba że kłusowniki prądem cale jezioro wytrzebili.. Ale serio zwykła wędka ze sklepu+plus żyłka spławik i haczyk .. To majątku nie kosztuje..a pan co to mu te pytania zadawał.. To tak trochę jak taka cipa.. Chyba że mu wszystko Starzy kupowali..
No starzy mu kupowali, są raczej dobrze sytuowani, pewnie na sprzęt wędkarski trochę wydali, bo ich stać. Możesz mieć rower za tysiaka i fajnie sobie pojeździć, a możesz mieć za 10 tys. i pojeździć jeszcze lepiej. Ze sprzętem wędkarskim pewnie podobnie. Tobie starzy niczego nie kupowali poza żarciem i ubraniami, nie pomagali rozwijać hobby, nie płacili za korepetycje?
No możesz mieć wędkę za uj wie ile i nic nie złapać. Możesz mieć rower z karbonu i tytanu ale co z tego jesli nie umiesz jeździć. To tak w przenośni .. Co z tego że ci starzy kupią korki CR7 LM10 czy jakie tam teraz są skoro w piłkę nie potrafisz grać.. Na korepetycje to mogą cię wysyłać caly czas i będziesz jak ten z filmu Job.. Adi.. Co to na angielski chodził.. Ja typa nie krytykuję.. Ale jak jesteś w czymś dobry to sobie samemu po trochu skręcasz(rower) w wędkarstwie podobnie.. Za szybko na wielką wodę człowieka rzucają i może se nie poradzić.. Np.. w modelarstwie .. W sumie wiele takich dziedzin się znajdzie.. Nie od razu Kraków zbudowali. Pozdro
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co ci chodzi. Może się mylę, ale odnoszę takie wrażenie, że bóldupisz nam tutaj, bo młody banan dostał od rodziców wędkę na wypasie i jakieś prestiżowe gumowce, żeby sobie nóg nie przemoczyć, a ty nad jezioro jeździłeś w trampach z wędką po dziadku wyprodukowaną w PRL. Nie każdy musi być totalnym self made manem, zresztą takich jest niewielka garstka. Buksa wywodzi się z zamożnego domu i na tym skorzystał, miał dobre perspektywy od najmłodszych lat, a rodzice w niego inwestowali także pieniądze. Jak się młody zainteresował wędkarstwem, to mu stary kupił dobrą wędkę, bo go stać, nie sugerował strugania bambusowego kija. Nie musiał walić kupy kasy w sprzęt, ale mógł. Tyle. Tak na marginesie, ktoś może byś bardzo dobry na rowerze, mieć wydolność, zadatki na kolarza, ale mieć dwie lewe ręce do serwisowania sprzętu, jakichś przeróbek itp.
Rodziców się nie wybiera
Nie, kurwa! Powinien cała kasę wydawać na filantropię!
Niech se wydaje na co chce.. Nie twojej czy mojej głowy problem..
Być może startował w zawodach wędkarskich, a tam trochę kasy trzeba władować, żeby mieć jakie takie szanse, sprzęt, zanęty, dojazdy, hotele, to naprawdę grube dziesiątki tysięcy w skali kilku lat. Co innego wędkarstwo rekreacyjne, gdzie sprzęt byle jaki, ale relaks, natura, sama przyjemność bez rywalizacji. A co do ryb w jeziorach, to często nie trzeba kłusowników z prądem, wystarczy kilka ekip emerytów, szczególnie policyjnych (Wiślacy?) czy górniczych, którzy mają mnóstwo czasu, koczują nad wodą po kilka miesięcy i wyrybiają większość wód. A zwykły zjadacz chleba, co ma wolne w niedzielę kilka godzin, nawet z najlepszym sprzętem wiele nie powojuje.
Hehehe Błasczykowski sie ze mną nie przywitał, no fakt młody osiemnastolatek czeka aż stary dziad będzie mu na powitanie rękę wyciągał. Zachowania jak dzieci w przedszkolu. Można powiedzieć że obie strony mają swoje racje, zobaczymy. Bukse zweryfikuje przyszłość.
Zawsze mnie uczono, że do osób starszych czy przełożonych w pracy nie podchodzi się z wyciągniętą łapą. To oni decydują, czy chcą się ze mną przywitać. Jako młodszy pierwszy mówię „dzień dobry”, ale rękę wyciąga ten starszy. Oczywiście mówię o sporej różnicy wieku (jak w tym przypadku), a nie rok czy dwa. Jeśli Błaszczykowski nie wyciągnął ręki, to nie jest tak, że obie strony mają swoje racje (przynajmniej w tej kwestii).
Zle to napisałem, zgadzam się. Żałosne jest to, że młody sie oburza że stary sie z nim nie przywitał.
Ma rajcę bo Błaszczykowski stwarza toksyczne sytuacje.
Tak samo zresztą, jak jego wujaszek.
Oblężona twierdza, zawsze i wszędzie.
„Kiedy piłkarze czekali na samolot z meczu Ligii Mistrzów, Kuba zaproponował, aby coś zjedli. Spojrzał w stronę Roberta sugerując mu, aby poszedł po jedzenie. Lewy wrócił za jakiś czas, jednak miał ze sobą dwie przekąski – jedną dla siebie, drugą dla Kuby.
A co wziąłeś dla Piszcza? – zapytał wtedy Kuba.
Wtedy nastąpiła krępująca cisza, a relacje piłkarzy ograniczyły się do minimum.
Dzisiaj Łukasz Piszczek uważa, że tamta sytuacja była głupia i niepotrzebna, a teraz zareagowałby zupełnie inaczej.”
Tak zaczął się konflikt z Lewym. Takim człowiekiem jest właśnie Kuba. Do tego dochodzą bileciki, brak rezygnacji z kadry itd.
Błaszczykowski jest jaki jest. Każdy byłby trochę „zryty” jak się w dzieciństwie widziało na własne oczy jak Twój Ojciec zabija nożem Matkę.
Jakie są faktycznie relacje między nimi to są kulisy i bez takiej wiedzy trudno przesądzać jak jest. Ale jak jest coś na rzeczy, to ze względu na samo zagrożenie z tego powodu toksycznością relacji selekcjoner (wujek) – gwiazda reprezentacji, ten wujek nie powinien zostać selekcjonerem dopóki ta gwiazda jest kluczowym zawodnikiem
Jesteś debilem bez wychowania to nie wiesz, że to starszy wyciąga rękę do młodszego, a nie odwrotnie.
Rękę podaje starszy, to podstawy. Jeśli Bileter ostentacyjnie, a tak to zabrzmiało, nie podał młodemu ręki, to świadczy to tylko o małości Kubusia. Wcale nie jestem zaskoczony.
Buksa znalazł się w trudnej sytuacji, wybrnął z niej z gracją słonia w składzie porcelany, nie wyglądało to dobrze. Ale znając patologie krakowskiej Wisły, ich historię z przestępcami i krętaczami w gabinetach, kręcenie wierzycieli i programem 'rodzina na swoim’ w klubie, to winy Buksy jest w tej sytuacji najmniej.
To czy to będzie pilkarz, to inna sprawa. Jak dla mnie zawsze był przehajpowany, ale może się mylę. Czas pokaze.
Młodszy jako pierwszy mówi „dzień dobry”, ale rękę jako pierwszą wyciąga osoba starsza czy będąca wyżej w hierarchii (w tym wypadku Błaszczykowski spełnia oba te warunki). Tak, to młody powinien czekać na podanie ręki. Kiedyś Orest Lenczyk komuś to tłumaczył, funkcjonowało jako anegdota, ale nie mogę teraz tego znaleźć.
Faktycznie Błaszczykowski zachowuje się jak przedszkolak. Trafna analiza! Jeszcze ten rajd do Kmiecika po golu – to jego teatralny gównostyl.
dokładnie i w punkt to podsumował Boniek za co większość się tu mocno oburzała
dokładnie
Ale wiesz, że to starszy powinien wyciągnąć rękę na powitanie? Czy nie uczyli w domu?
Nie będę dołączał do chóru poprzednich komentujących i wylewał wiadra pomyj na Błaszczykowskiego, w tekście jest napisane, że nie podał mu tej ręki raz, a potem to jakoś samo wyszło, że się nie witają. Kuba miał prawo czuć się sfrustrowany i pewnie miał jeszcze zniekształcony obraz jak przebiegały negocjacje. Jestem w stanie zrozumieć, że raz się z nim nie przywitał, bo czuł się oszukany. Jeśli jednak brnął w to i umyślnie omijał młodego Buksę to jestem mocno rozczarowany postawą ikony klubu, która powinna być ponad to i po prostu szanować drugiego człowieka, tak jak wszyscy powinniśmy się szanować.
Niemniej, ciekawi mnie inna rzecz – nie wiem przez jaki filtr przeszedł ten wywiad, ale od Buksy bije niesamowita dojrzałość i mądrość jak na swój wiek i jestem po prostu zdumiony, że kibice rzucili się na 18-latka (przypomnijmy sobie wszyscy, czy w wieku 18 lat podejmowaliśmy zawsze racjonalne i przemyślane decyzje) oblewając go szambem. Młody Buksa miał prawo zrobić błąd, miał prawo się pogubić, miał prawo być nawet arogancki i lekko zadufany w sobie, miał prawo kierować się głównie pieniędzmi w tym wieku – powinniśmy to wszyscy zrozumieć, bo tak młody wiek często cechuje się po prostu pewną lekkomyślnością. Obraz jaki się wyłania jednak po tym wywiadzie jest inny, Buksa chciał po prostu grać w piłkę i czuć, że rozwija się razem z klubem, stwierdził że wyglądał jak cała drużyna słabo, nie stronił od samokrytyki.
Moja opinia jest taka, że jeśli ktoś zachowywał się dziecinnie w tym układzie to klub, który zmieniał trenerów jak rękawiczki, z filozofią klubu uderzał od ściany do ściany i nie dał narzędzi swoim zawodnikom do rozwoju. Nie wiem czy Buksa kiedykolwiek zrobi karierę, ale swoją postawą i tymi słowami pokazał, że jest nad wyraz dojrzałym młodym człowiekiem i przede wszystkim starał się być przyzwoity wobec klubu.
Ogólnie pewnie inteligentny chłopak, ale ciągłe narzekanie na to, że nie grał, o ile ktoś pamięta, w jakiej formie był kiedy grał, jest delikatnie rzecz ujmując niezbyt dojrzałe. Przypomnę, że był zawodnikiem klubu, który prawie do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie. Gdyby faktycznie został odesłany do juniorów, pewnie teraz czytalibyśmy pretensje o to, że został zesłany. Trening z pierwszą drużyną plus kilka minut na mecz w Ekstraklasie (na które obiektywnie wtedy nie zasługiwał) znaczą akurat dla rozwoju zawodnika o wiele więcej niż regularne pykanie sobie z juniorami. Więc albo tego nie ogarnia, albo faktycznie jest na tyle inteligentny, że przedstawia sytuację w korzystnym dla siebie świetle.
Można trenować z seniorami a praktykę meczową zdobywać z juniorami. Jeśli nie było rezerw a Buksa grał totalne ogony to byłoby optymalne rozwiązanie, tym bardziej skoro mówisz, że na minuty w lidze nie zasługiwał. Z resztą mecze takie niekoniecznie muszą na siebie nachodzić. A skoro sam prosił o grę w juniorach to lamentów byś nie czytał.
To akurat byłoby rozwiązanie bezsensowne, bo co innego trenujesz, a co innego i z kimś innym grasz. Taka hybryda nie byłaby korzystna dla nikogo, ani dla niego, ani dla klubu jako takiego, ani dla zespołu juniorów.
Czy (i kiedy) sam poprosił o grę w juniorach – w obecnej sytuacji, po tym wszystkim, „na słowo” nie wierzyłbym ani jednej, ani drugiej stronie.
wszystko spoko ale to:”pewnie miał jeszcze zniekształcony obraz jak przebiegały negocjacje” – właściciel (jeden z) ma zniekształcony obraz negocjacji? to co nie było go na nich (co jest kiepskie) czy uroiło sobie coś (co jest jeszcze gorsze)?
Z tekstu wynika, że Kuby nie było na tych negocjacjach, więc ich przebieg znał tylko ze strony swojego brata i Błażyńskiego, więc dlatego mówię o zniekształceniu, a możemy się tylko domyślać jak oni zrelacjonowali pertraktacje na temat umowy Kubie.
Ja tam zawsze uważałem że choć Buksa zachował się wtedy bardzo kiepsko to mimo to generalnie wciąż postrzegam go jako bardzo inteligentnego i na prawdę dojrzałego jak na swój wiek piłkarza
Chłopak wygląda na całkiem madrego, poukładanego gościa. A ze chcieli zrobić z niego tego najgorszego, tak niestety działa propaganda….
Nie poruszono w tym wywiadzie kilu ważnych i niewygodnych kwestii (wstyd Panie Białek) – skoro kontrakt był wynegocjowany wtedy kiedy Pan Aleksander pozował z koszulką to czemu nie został podpisany? A nie został podpisany gdyż Pan Aleksander oraz Tata grali na czas i zwodzili by dotychczasowa umowa z Wisłą wygasła i mógł odejść jako wolny zawodnik gdzie chce (po co Wisła miała sprzedawać piłkarza wtedy skoro miała w perspektywie do podpisania kontrakt – gdyby wiedziała, że kontraktu nie będzie pewnie by sprzedała) Zabrakło też kontekstu czemu Pan Aleksander został wezwany do gabinetu parę dni po ukończeniu 18 lat? Ano dlatego, że strona Buksów zwodziła klub, że kontrakt nie jest podpisywany bo Aleksander nie jest pełnoletni i że zostanie podpisany gdy tą pełnoletność osiągnie. Cały trąf polega na tym, że jak się coś wynegocjuje to to trzeba być mężczyzną i to klepnąć a nie lawirować jak krętacz aż w końcu wychodzić z ustaleń rakiem… sorry ale ja nie wierze, że to było wszystko „niechcący” i tak wyszło – to było z góry działanie w złej wierze i tyle.
i wchodzi taki debil potem na forum jak ty i wypisuje takie bzdury. Jest aż tyle matołów?
Buksa nie mógł podpisac profesjonalnego kontraktu ze względów prawnych przed 18 rokiem życia tumanie, a nie zwodził ich! I gość ma spaprać całe swoje życie bo na cos sie kiedyś umówił??? A co z obietnicami Wisły że zapewnia mu rozwój którego totalnie nie zapewnili??
Czemu teraz nikt z wisły nie wyjdzie i nie powie że buksa oddał kasę? A zachowanie Błaszcza żałosne. Nie podał młodemu ręki bo zdał sobie sprawę że został osmieszony. Zbawca na białym koniu myślał że rzuci 2 zdania i młody wszystko podpisze xd a jeśli chodzi o techniki 2 Błaszcza to… komppromitacja że ktoś taki rządzi moim ukochanym klubem
Masz poczytaj a potem się wypowiadaj.
https://pzp.info.pl/status-zawodnikow-niepelnoletnich/
Czego Ty nie rozumiesz?
Przecież już dawno temu wyjaśniono, że umówili się na podpisanie kontraktu, ale dopiero po 18 urodzinach.
Przecież to była tylko ustna umowa.
”
″Z naszych ustaleń wynika, że latem umówił się z Wisłą na ewentualne przedłużenie umowy do 2023 roku, ale dopiero po osiemnastych urodzinach. Wtedy według przepisów mogłaby zostać wpisana w kontrakt ewentualna klauzula odstępnego.
Wisła była zadowolona, że może ogłosić radosną nowinę kibicom i przystała na ustne warunki, które także nakładały na nią pewne ″obowiązki″ – rozwój Aleksandra poprzez regularne występy w lidze. Jednak cały czas wszystkie karty zostawały po stronie Buksów.
Klub nie ma bowiem na papierze żadnej gwarancji, że kontrakt zostanie przedłużony o kolejne dwa lata. I na dziś wszystko wskazuje na to, że nie zostanie. Bo według nieformalnego porozumienia 17-latek miał grać znacznie więcej niż ma to miejsce w tym sezonie. W dziewięciu kolejkach PKO Ekstraklasy rozegrał jedynie 109 minut″.”
Jak był zenujaco słaby to nie grał
Żenująco słabi Beciraj i Nedved grali.
Medved, Nedved to grał w Juve. Ale grali Plewka, Szot, Szota, Gruszkowski a przede wszystkim Starzyński a Buksa jak wchodził na ogony to kopał się w czoło.
Ale wiesz, że to spekulacje bo „z moich ustaleń wynika” i z wypowiedzi władz Wisły wnioskuje, że chcieli z nim podpisać kontrakt przed 18 urodzinami – czyli wychodzi na to, że nie chodziło o profesjonalny kontrakt tylko juniorski.
Ale wiesz, że to powyżej to tylko spekulacje? Z „moich ustaleń wynika” i z wypowiedzi władz Wisły wnioskuje, że chcieli z nim podpisać kontrakt przed 18 rokiem życia – czyli na juniorskich zasadach.
PS. No i chodziło też o klauzulę odstępnego.
Niby wkleiłeś linka. Niby poczytałeś, a dalej nic nie kumasz.
Przez sporą część rundy jesiennej był kontuzjowany, dlatego nie grał. Po kontuzji powrót do formy chwilę może potrwać, a sama Wisła była w kiepskiej formie. Dużo nieporozumień z obu stron. Zawsze mi się zdawało, że jeśli jest się kibicem od dziecka danego klubu i kocha się go, to powinno się zrobić wszystko, aby pozostać. Można było iść na wypożeczenie, dogadać się, ale po prostu widocznie nie było dużej woli ze strony agnetów Aleksandra. No cóż, życie
Właśnie to jest jedną z patologii piłki, że wychowanków się wykorzystuje. Od nas to może grać za mniej, odłożymy za to na gwiazdorski kontrakt dla starego Słowaka, grającego ostatnio w II lidze czeskiej.
Nic nie jest czarno-białe ale.. Wysłuchałem racje obu stron i zdecydowanie bardziej wierzę Buksie. Rzeczywiście dojrzały jak na swój wiek. Trudno sympatyzować z Błaszczykowskim po jego wypowidziach nt. Obidzińskiego czy Buksy. Wydaje się takim typowym Januszem biznesu. Ale jego cyrk, jego małpy. On ponosi odpowiedzialność za wszystkie decyzje (np. Hyballa).
Jak na 18-latka, to wygląda na całkiem mądrego chłopaka. Co do Błaszczykowskiego, to wyłania się z tych przekazów medialnych obraz człowieka raczej toksycznego.
Starzyński, Szot, Szota, Gruszkowski grali, widocznie Buksa był słaby i tyle. Zresztą, czemu dziennikarz nie zadał pytania że sytuacja się powtarza, podobnie Buksowie zachowali się z Adamem.
Słabi Beciraj i Nedved też grali. Na pozycji Buksy, a nie Szoty.
Moze Buksa byl w dużo gorszej dyspozycji?
Wisła chciała wykręcić Buksie numer, małolatowi, dzieciakowi, chciała skorzystać na jego ufności i braku asertywności, obrzydliwe zachowanie jeżeli to faktycznie prawda, godne potępienia.
To że Błaszczykowskie to buraki już wiadomo od afery biletowej ♂️
Szczawik dostaje szansę od klubu na bycie zawodowym piłkarzem czyli coś o czym marzą setki tysięcy chłopców w Polsce. W zamian on podpisuje kontrakt z klubem i daje mu zarobić kilka milionów złotych. Niestety szczawik nie może podpisać kontraktu przed 18 rż. więc gra niby amatorsko a jak już skończy 18 i jest wypromowany to odchodzi za granicę i bierze całą kasę dla siebie. Buksa wydymał Wisłę na jakieś 10 baniek, nie dziwota że są wściekli, identycznie kiedyś zrobił Stepinski z Widzewem. Nauczka dla klubów – nie wystawiać w składzie nieletnich szczawików albo podpisywać z nimi dłuższe kontrakty na lewo zanim jeszcze skończą 18 i zadebiutują w eklapie.
Hahaha, święty Kubuś kolejny raz pokazał, że jest obrzydliwa mendą i chujem, ale debile wciąż go bronią.
Przedstawiłeś się dwojgiem imion i nazwiskiem Obrzydliwy Menda Chuj. Pasuje do Ciebie jak ulał. Co za dzban.
No tak, nieskazitelny Kubuś wyzwany więc krakowianki bronią. Brawo naiwny dziciaku.
Nikt nie zna kontekstu tego rzekomego nie podania ręki, a już wysyp frustratow rzygajacych na Kubę, że jest małym człowiekiem. Może spytajcie najpierw tych ktorym pomógł co o nim myślą. Ciekawym jak wy, zalosni hejterzy, poprawiać ie świat…
Nie wiem czy Kuba jest małym człowiekiem, ale wiem że z pewnością są nimi owi frustraci w komentarzach
Kuba codziennie zapieprza do kościoła a po kościele nie podaje koledze ręki tylko dlatego że ten miał inne plany na życie niżby to chciał Kubuś. Smutne jest życie gbura.
Skróty myślowe często wypaczają sytuację, tak jest twoim przypadku
Błaszczykowski to mały człowiek. Pamiętam gnoju jak zjebaleś karnego łamago. Dla mnie jesteś dzbanem, a nie legendą. Ps. Pamiętasz drewniaku jak miałeś pustaka w Dortmundzie? Do dzisiaj jest to pokazywanie.
Dajcie spokój tej telenoweli już. Niech się Buksa obroni na boisku. A akcja z oddaniem pieniędzy jest ultra żenująca. Oddał, bo pewnie za sam podpis w Genoi dostał wielokrotnie więcej. A dostał wielokrotnie więcej bo był wolnym zawodnikiem, gdyż nie przedłużył kontraktu z Wisłą. Błaszczykowscy pewnie mają swoje za uszami, wpakowali się w zadłużony klub, a po miesiącu miodowym przyszła masa codziennych problemów, interesów, gdzie każdy ciągnie w swoją stronę. I na swoich błędach muszą się teraz nauczyć.
Natomiast cały wywiad jest przeprowadzony na klęczkach. Tu nie ma żadnego trudnego pytania. Jeszcze to przytakiwanie „no tak tak”. Sytuacja, w której ojciec jest agentem profesjonalego piłkarza jest niezdrowa i tyle. Zobaczymy gdzie synowie pana Buksy zawedrują w swojej karierze, ale moim zdaniem nie tak daleko jak by mogli przy skali swoich talentów.
Łatwo walić w Błaszczykowskich, historia o tym, że dzieciak został źle potraktowany przez klub łatwo wchodzi do głowy. Ale fakty są takie, że chłopak dał słowo, które następnie złamał. Myślę, że zabrakło mu w tym wszystkim chłodnej głowy bo po kilku słabszych miesiącach postanowił nagle postawić wszystko na głowie i zerwał umowę. Wersji Buksy nie potwierdzają ani negocjacje z Obidzinskim, ani przykład młodych chłopaków jak Starzynski czy Szota, którym krzywda się w Wiśle nie dzieje.
Co do wywiadu fajny pomysł ale czyta się to tak jak wywiad piłkarza z agentem, dramat.
Fajna firma, spoko szef, produkty sie same sprzedaja, szkolenia dla pracowników raz w miesiącu. Dajesz slowo ze przyjdziesz do kogos za rok do pracy.
Przez ten rok szefa firma zmienia 2x, polowa dobrych pracownikow odeszla, przez afery produkty sie przestaly sprzedawac i przez te wszystkie zmiany skonczyly sie szkolenia dla pracowników.
Jak dla mnie Wisla poza gabinetami nie pokazala Buksie ze jej zależy. Brak profesjonalizmu bije po oczach że aż strach. A ze Buksa wie jak powinien wygladac trening i prowadzenie mlodego pilkarza, to zdecydowal sie odejść tam, gdzie mogą go czegoś nauczyć
Zobaczymy gdy Starzynskiemu czy Szocie zacznie kończyć się kontrakt i będą chcieli lepszego niż juniorski…
Wrócisz do ekstraklasy jako niewypał na zachodzie. Tyle, że nie do Wisły już.
A Wisła to jakaś Mekka polskiej piłki?
Mekka może nie, ale Medyna bynajmniej….
zawsze zastanawiam się jakimi imbecylami są ludzie którzy myślą, że bynajmniej=przynajmniej
Możesz mieć rację, bo Wisła pod rządami Kubiusia zmierza do I ligi.
Śmieszne tłumaczenie „zwróciłem Wiśle pieniądze”. Gwiazdorski kontrakt został częściowo zwrócony bo wizerunek „największego talentu Europy” mocno ucierpiał i kiedyś marketingowo bardzo by ta sprawa przeszkadzała.
Gwiazdorski? 😀
Nudne to jak flaki z olejem i nie da się czytać. Doczytałem do połowy i pass. Dziennikarz zbyt miękki. Adios
Genoa ma drużynę rezerw?
Ma drużynę Primavery, gdzie Primavera ma dość wysoki poziom. Polecam obejrzeć finałowy mecz Primavery pomiędzy Empoli a Atalantą na kanale Serie A na YT. Przyjemne spotkanie do oglądania.
Jak każdy klub w Serie A
PS. Swoją drogą pan Błaszczykowski swoim zachowaniem tylko utwierdza opinie jakie o nim krążą a pan piłkarz Buksa wydaje się , że to typowy przykład zawodnika gdzie wiek biologiczny rozmija się z wiekiem rzeczywistym. Kiedyś takimi drągalami Polacy robili wyniki w młodzieżowych rozgrywkach UEFA ale zawodników do I reprezentacji z tego nie było.
Jak junior szybko urośnie i jest silny to nie znaczy, że jest dojrzały psychicznie. A co do Buksy to może akurat jest i jedno i drugie, ale to nie znaczy że idzie piłkarsko na straty jako przedwcześnie rozwinięty talent, bo jego grę akurat cechuje inteligencja piłkarska, świetny taktycznie, podejmuje dobre wybory, dobrze gra bez pilki., to było top 5 Ekstrakalsy pod względem tych cech wtedy jak regularnie grał.
Szczawik dostaje szansę od klubu na bycie zawodowym piłkarzem czyli coś o czym marzą setki tysięcy chłopców w Polsce. W zamian on podpisuje kontrakt z klubem i daje mu zarobić kilka milionów złotych. Niestety szczawik nie może podpisać kontraktu przed 18 rż. więc gra niby amatorsko a jak już skończy 18 i jest wypromowany to odchodzi za granicę i bierze całą kasę dla siebie. Buksa pozbawił Wisłę jakichś 10 milionów zarobku, nie dziwota że są wściekli, identycznie kiedyś zrobił Stępiński z Widzewem. Nauczka dla klubów – nie wystawiać w składzie nieletnich szczawików albo podpisywać z nimi dłuższe kontrakty na lewo zanim jeszcze skończą 18 i zadebiutują w eklapie.
Nikt nie bronił Wiśle kontraktować starszych piłkarzy, Buksa zaczął grać gdyż na Reymonta nie było kogo wystawić. Typo się sprawdził, coś tam dla drużyny zrobił tylko władzę dały dupy.
Zawsze wiedziałem, że Błaszczykowski to wredny i mściwy człowieczek. Zachowanie iście godne kapitana Wisły.
Stanowisko co to …. jest. Zostałeś jego agentem . Artykuły dno, niezła ustawka….
Musisz być nastolatkiem. Ave Kubuś
Dziennikarzyk z kielc kolejny raz podjazd pod Wisełkę
Sprawa jest prosta. Ta kasa którą wzięłaby za Buksę Wisła trafiła na konto piłkarza i agenta, bo tak to w praktyce wygląda i nikt tej kasy Genoi nie darował. Reszta to tylko hipokryzja do kwadratu tego młodego człowieka. Zwrot części gwiazdowskiego kontraktu? Marketingowo Buksie ta sprawa bardzo zaszkodziła i w taki sposób próbuję minimalizować straty wizerunkowe. W perspektywie jest przecież zarabianie kiedyś nie tylko za kopanie piłki. Wrzutki w stylu „Błaszczykowski nie podał mi ręki” obliczone są na ludzi nie posługujących się rozumem tylko emocjami i ich zadaniem jest wywołać określony efekt. Fakty dla pana Buksy nie są zbyt wygodne więc wywiad został tak przygotowany aby wywołać odpowiednie emocje. No mało inteligentnych kibiców to wystarczy. Inna sprawa że ta sytuacja pokazuje dlaczego Polska piłka jest tak słaba choć mamę stadiony i już nie najgorszą bazę. Mało inteligentni czasami wręcz mocno niedouczeni działacze trenerzy są dziś u sterów klubów czy związku. Niestety podobnie jest z zawodnikami a głównym towarem eksportowym polskiej piłki są piłkarze do biegania i przeszkadzania przeciwnikowi tych kreatywnych. myślących nasz system nie produkuje.
Jaki ten Buksa honorowy. Powszechnie wiadomo, że jak nie trzeba płacić za transfer to większość tej kwoty jaką musiałby zapłacić klub pozyskujący klubowi odstępującemu wpada do kieszeni managera i zawodnika. Pomijając , że Błaszczykowski mimo najlepszych chęci nieudolnie prowadzi Wisłę (piłkarze z swoim wielkim ego myślą , że na wszystkim się znają choć ich braki intelektualne widać gołym okiem) a konflikt z Hyballą był głównie wykreowany przez niego to w przypadku zachowania się wobec Buksy ma całkowitą rację. Obecnie w Polsce to co wyprawiają „tatusiowie z synkami zawodnikami” powoduje , że nikt poważnie nie chce się zająć szkoleniem bo i po co jak wysiłek klubu w wyszkoleniu kompletnie dla zawodnika i tatusia się nie liczy później jak będzie choć cień nadziei, że „synek” może się wypromować. Stąd mamy teraz całe pokolenia „młodych talentów” co potykają się o własne nogi.
dawno nie czytałęm większej głupoty xd czy wy umiecie czytac ze zrozumieniem czy tylko lejecie hejt? Tu wina jest tylko i wyłącznie klubu!! Basta!! młody jak by mu chodziło tylko o kase to odszedłby zanim podpisał kontrakt z wisła bo miał finansowo super oferty. Postanowił że zostanie bo będzie mógł w wiśle sie rozwijać a wisła na nim zarobi. Przecież jest czarno na białym napisane że wisła też mu obiecała rozwój!! Sami sobie odpowiedzcie ilu wisła przez ostatnie 30 lat rozwineła piłkarzy i posłuchajcie jak to wyglądało. Gość dla którego najważniejsze jest granie nie gra!! Nigdzie!! Ani w 2 drużynie ani w juniorach!! Przecież to jest skandal żeby twój diamencik nie rozwijał sie> to jest właśnie skrajna patologia polskiego futbolu!! Że pewnie 9/10 młodych nic sie by nie odzywało to potem gramy jak gramy. To wisła pierwsza złamała dane słowo!! 2 sprawa to czy młody widząc takie dyletanctwo nie chciał (w jego opini oczywiscie czas pokaze czy miał racje) marnowac sobie kariere bo komus cos obiecał rok temu? A najsmieszniejszy jest tekst twoj o PR gosc ma 18 lat i oddal jakas kase zeby miec dobry pr bo za 23 lata pewnie bd chcial byc expertem telewizyjnym xd ale trzeba byc tepy zeby cos takiego napisac xd oddał bo jest honorowy i tyle. Wie że to w skali jego kariery to są frytki. A prezes Błaszczykowski sie ośmiesz. Jest niestety ponieważ był moim ulubionym piłkarzem bardzo małym człowiekiem. Nie poddał reki? Ktos pisze że starszy podaje pierwszy xd gościu oni tam sie widywali dzien w dzien przez x czasu to kumple z zespolu. Mógł go wziasc na rozmowe powiedziec ze nie podoba mu sie jego zzachowanie bo w jego opini zagral w ch… i ok tak robia mezczyzni wygarnal mu co mysli i tyle pchamy ten wozek dalej, ale nie primadonna sie obraziła xd
Młody Buksa nie będzie lepszy od starszego brata. Nie widać tam wielkiego talentu. To tzw. „talent medialny” wykreowany przez media bo kto ogląda regularnie tego zawodnika w klubie i reprezentacjach młodzieżowych widzi ile mu brakuje do choćby takich młodych Duńczyków. Niestety teraz sprzedaje się tzw. potencjał a nie umiejętności bo zawodników zdolnych i dobrych jest ogromny deficyt. Stąd Messi, Ronaldo, Lewandowski będą najlepsi do 40-stki.
Warunkiem takiego gwiazdorskiego kontraktu dla zawodnika , który na razie nie ma za wielkich umiejętności tylko tzw. potencjał była jego zgoda na pozostanie w Wiśle. Niestety artykuł wygląda na pisany przez agencje piarową na zlecenie grupy menadżerskiej a ta o wizerunek piłkarza dba. Tajemnicą poliszynela jest, że spora grupa dziennikarzy sportowych w Polsce siedzi w kieszeni menadżerów panów piłkarzy.
Buksa był sportowo ciągnięty za uszy. Dostał szanse nawet jak już był beznadziejny. Mniej grał dopiero po kontuzji jak Wisla ratowała sezon. Z trybun dostawał mega wsparcie. Trudno o bardziej cierplarniane warunki dla 17-latka. Wysrwy Buksy o grze w juorowach czy rezerwach to dobre dla tych, którzy nie pamiętają jak faktycznie było.
Za to klasę pokazuje niejaki królewski który wraz z grupą żyjących w innych realiach sympatycznych chłopców kibicujących Wiśle udowadnia jak niewiele potrzeba aby zachorowało się pod czuprynką. Brawo krakowscy ynteligenci.
Sprawa jest prosta. Ta kasa którą wzięłaby za Buksę Wisła trafiła na konto piłkarza i agenta, bo tak to w praktyce wygląda i nikt tej kasy Genoi nie darował. Reszta to tylko hipokryzja do kwadratu tego młodego człowieka. Zwrot części gwiazdowskiego kontraktu? Marketingowo Buksie ta sprawa bardzo zaszkodziła i w taki sposób próbuję minimalizować straty wizerunkowe. W perspektywie jest przecież zarabianie kiedyś nie tylko za kopanie piłki. Wrzutki w stylu “Błaszczykowski nie podał mi ręki” obliczone są na ludzi nie posługujących się rozumem tylko emocjami i ich zadaniem jest wywołać określony efekt. Fakty dla pana Buksy nie są zbyt wygodne więc wywiad został tak przygotowany aby wywołać odpowiednie emocje. No mało inteligentnych kibiców to wystarczy. Inna sprawa że ta sytuacja pokazuje dlaczego Polska piłka jest tak słaba choć mamę stadiony i już nie najgorszą bazę. Mało inteligentni czasami wręcz mocno niedouczeni działacze trenerzy są dziś u sterów klubów czy związku. Niestety podobnie jest z zawodnikami a głównym towarem eksportowym polskiej piłki są piłkarze do biegania i przeszkadzania przeciwnikowi tych kreatywnych. myślących nasz system nie produkuje.
Myślisz że 19-latek minimalizuje straty wizerunkowe ? Ty zdrowy jesteś ? A co on jest Lewandowski że musi o wizerunek dbać bo reklamy za 5 mln euro nie podpisze ? Młody chłopak zwrócił pieniądze których wcale nie musiał zwracać i tylko gównoklub jakim jest obecnie Wisła mógł je przyjąć.
Trzeba być naprawdę tępym, żeby nie rozumieć że mając podpisaną umowę z agencją menadżerką takiego Zahaviego dbanie o wizerunek i opieka pijarowa to standard. Dziś piłkarz nie udziela sam wywiadu, bo robią to za niego agencję menedżerskie. Wieluń nawet nie ma praw do cieszynek jakie wykonują na boisku. Najlepszym przykładem jest pan piłkarz Piątek gdzie właścicielem praw do jego cieszynki z rewolwerami jest agencja piarowa a nie on sam.
Juz o tym wspomnialem, ze te wszystkie pokazowki nowoczesnego managementu ludzi Wisly, sa smiechu warte. Gosci wypowiadajacy sie ciagle w mediach o swoim wyksztalceniu i nowoczesnosci. Jak na razie to od czasu obrzucaniu sie na Twitterze, to wszystko wyglada na kompletna amatorke. Wisle uratowal Lesnodorski, a teraz jest prowadzona przez bande amatorow. Blaszczykowski zwalnia sobie trenerow, zatrudnia brata, robi co chce. Jezeli tak przeprowdzal spotkanie z tym dzieciakiem to jest totalnym debilem na ktorego Wisla nie zasluguje. Szkoda na to patrzec, a te wszystkie wyklady w mediach o tym jak sie powinno zarzadzac firma to byla po prostu komedia.
Wiadomo, Leśnodorski uratował klub, a Błaszczykowski przyszedł na gotowe i się rządzi. TAK BYŁO!!! XD
Bileter ma szansę zostać kolejnym „profesjonalnym” właścicielem klubu z Ekstraklasy i godnym następcom Wojciechowskiego, Ptaka, Mioduskiego czy Rutkowskiego.
Ten „wywiad” to chyba sami Buksy przysłali gotowy 🙂
Nie kumam, to Błaszczykowski ma pierwszy podawać rękę młodemu gówniarzowi??? Buksie już się nieźle we łbie pojebało!!
Rzeczywiście, nie kumasz.
PRZECIEŻ BUKSA STRACIŁ KILKA MIESIĘCY PRZEZ URAZY I COVID A TU ANI SŁOWA O TYM. JAKAŚ USTAWKA A NIE WYWIAD
Dziwi mnie i bawi, że fanboje Wisły tak przeżywają odejście słabszego od Nedveda i Baciraja kolesia, któremu „tatuś kupił karierę„.
Chwila, chwila… „Aneks, który przygotowali moi prawnicy i który został podpisany przez Wisłę, zawierał kwotę za podpis.” Czy przypadkiem tatuś Buksa nie zarzekał się w swoim piśmie, że żadnego bonusa nie było? Chyba nawet twierdził, że jeśli taki był, to on zwróci jego dwukrotność. No to był bonus czy nie?
Tyle co Błaszczykowski dał Wiśle ze Swoimi Koleśiami t śmiechu warte.Wielcy bizmesmeni
Białek oddaj kasę za ten artykuł.
To ta sama Genoa, co płaciła Wiśle za Brleka czekami bez pokrycia, i do tej pory wisi jeszcze Wiśle kasę za transfer wraz z odsetkami.?
Błaszczykowski wszedł w konflikt z:
– Kloppem,
– Lewandowskim,
– Nawałką,
– Bońkiem,
– Sousą w Fiorentinie,
– Obidzińskim,
– Skowronkiem,
– Hyballą,
– Buksą
Ale wcale nie nie jest toksyczną osobą, to cały świat jest dla niego zły.
Dobrze ze nie dorzuciles jeszcze z 10 sedziow pilkarskich, bo by ci wyszlo ze Blaszczykowski to istne wcielenie szatana. Najlepiej cale zycie siedziec w piwnicy i z niej nie wychodzic. Wowczas jest spora szansa nie wejsc w konflikt z absolutnie z nikim !!
Tak z perspektywy kibica Pogoni.
Mnie ten burdel w Wiśle cieszy. Jeżeli masz talent to zapraszamy do Szczecina. Tutaj dostaniesz szanse.
Ależ się tu zebrało wiejskich filozofów spod znaku rekina, którym Kuba przeszkodził w szmuglach
Zawsze podchodziłem i podchodzę z dystansem do typów , których każdy krok był kontrolowany przez ojców. Tata przywozi na trening, zabiera z treningu….etc,etc. Starszego Buksę tak pokierowali, że zamiast grać poważną piłkę, kopie w USA(jaki to poziom pokazuje postawa Frankowskiego na EURO). Pępowinę trzeba przeciąć….bo może cię w końcu udusić.
U ciebie przecięto ją za wcześnie i za daleko najwyraźniej – doszło do uszkodzenia mózgu.
Jeszcze jedna sprawa. W wywiadzie nie ma ani słowa o ewentualnym wypożyczeniu z Wisły do niższej ligi. Czyżby gwiazdor albo jego tata nie byli jednak zainteresowani regularną grą?
„… nie dopuśćcie do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych podania ręki” Henryk Reyman.