Mahir Emreli zaliczył w barwach Legii wejście smoka. Azerski napastnik strzelił dwie bramki i został bohaterem meczu z Bodo/Glimt. Przed spotkaniem rewanżowym z norweskim rywalem odpowiedział na pytania dziennikarzy. Podkreślił, że bardzo ceni sobie atmosferę w drużynie. Przyznał też, że nie może doczekać się występu przed własną publicznością. Wypowiedział się również na temat Tomasa Pekharta.
– Dla mnie atmosfera w klubie jest niesamowita. Od pierwszego dnia byłem dobrze przyjęty przez piłkarzy i trenerów, którzy są otwarci i pomocni. Trener Michniewicz mówi po rosyjsku, co dużo ułatwia. Wszyscy dobrze rozumiemy się na boisku i poza nim, co sprzyja aklimatyzacji. Komunikacja na boisku jest ważna, ale istotne jest też, by dobrze dogadywać się poza szatnią. Myślę, że cały zespół jest pozytywnie nastawiony i chce się cały czas rozwijać – powiedział Mahir Emreli.
Dodał: – Z tego co widziałem, piłkarze Bodo też czekają na naszych kibiców, nawet trenowali przy naszym dopingu (śmiech). Osobiście nie mogę się doczekać. Nasza drużyna tęskni za grą przy kibicach. Dużo o tym rozmawialiśmy podczas zgrupowania i podczas treningów. Wszyscy czekamy na to aż będziemy mogli grać przed trybuami pełnymi naszych kibiców.
Wyznał także, że imponują mu umiejętności konkurenta do gry w ataku warszawskiej drużyny. – To była przyjemność poznać Tomasa Pekharta. Za nim bardzo udany sezon, to zawodnik, który zrobił świetną karierę. Jako młody napastnik, mogę się wiele od Tomasa nauczyć. Trener podejmie decyzję czy możemy grać razem. Nie ma dla mnie różnicy czy gramy jednym czy dwoma napastnikami, to wybór trenera. Musimy być drużyną. Nie jest ważne, kto gra w pierwszym składzie, a kto siedzi na ławce rezerwowych, musimy się wzajemnie wspierać. Zinedine Zidane powiedział kiedyś, że zawodnik, który nigdy nie siedział na ławce rezerwowych, nie może stać się wielkim piłkarzem.
źródło: legia.com
fot. FotoPyk