A jednak. Kończy się ta wspaniała przygoda kanadyjskiego piłkarza z Ekstraklasą. Może – delikatnie rzecz ujmując – nie pokazał za wiele jakości, ale co dostarczył kibicom śmiechu – to już jego. Natomiast do śmiechu nie było na pewno fanom Jagi, gdy notował kolejny parodystyczny występ. Gdy nie był w stanie celnie dośrodkować lub na swojej flance zostawiał rywalom autostradę do bramki białostockiej ekipy. Tyle że to już koniec. W przyszłym sezonie nie będziemy oglądać „popisów” Krisa Twardka.
No chyba że ktoś inny się na niego skusi, choć szczerze wątpimy w to. W Ekstraklasie zagrał 15 razy. Rzecz jasna ani razu nie strzelił bramki. Asysty? Zapomnijcie. Dobra, może z dwa występy miał udane, a poza tym totalna bryndza. Długimi fragmentami imitował piłkarza. Chociaż krytykę brał dzielnie na klatę, co podkreślał w różnych wywiadach. Tyle dobrego.
Co ciekawe – w marcu tego roku działacze Jagi postanowili przedłużyć współprace z Kanadyjczykiem do czerwca 2023 r. Zapowiadał wówczas, ze chce ustabilizować formę i na stałe wskoczyć do wyjściowej jedenastki.
Cóż, nie będzie mu to dane – za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt. Ostatnio z okazji odejścia Egy Maulany z Lechii Gdańsk, osoba montująca kompilację udanych zagrań Indonezyjczyka, sprytnie zmontowała taki filmik dla Ekstraklasa TV. Znaczy, i tak wyszło groteskowo, ale coś tam posklejał. W przypadku Twardka obawiamy się, że może być o to naprawdę ciężko.
fot. Newspix