Jeśli ktoś podchodził do tego finału na zasadzie “eee, grają późno, ale na pewno będzie się dużo działo, to mnie rozbudzą”, to mógł być poważnie rozczarowany. I być może śpiący już po pierwszej połowie. Starcie Argentyny z Brazylią w finale Copa America było – nazwijmy to – wizualnie dyskusyjne. Ale ostatecznie to Messi i spółka sięgnęli po złoto.
Oczywiście, że wielu kibiców samego Messiego mogły chwycić za serca te obrazki, gdy Argentyńczyk niemal równo z ostatnim gwizdkiem arbitra padł na kolana i chyba sam nie dowierzał, ze wreszcie osiągnął coś z kadrą narodową. To nie był wielki mecz samego Messiego. Był ciasno kryty, nie pozwolili mu rywale na rozwinięcie skrzydeł, w drugiej połowie zmarnował jeszcze okazję strzelecką.
Ale Albicelestes nie potrzebowali dzisiaj wielkiej formy swojej gwiazdy. Potrzebowali jednego gola więcej niż Brazylijczycy. I skutecznie zdusili ten mecz, gdy objęli już prowadzenie w pierwszej połowie.
Finał Copa America 2021 – Argentyna wygrywa z Brazylią po brzydkim, ostrym meczu
90 minut oglądania, jedno trafienie di Marii, ale żółtych kartek… O panie. Momentami czuliśmy się jak w meczu niższych lig angielskich. Albo I lub II ligi polskiej. Mało szans strzeleckich, za to multum fauli i kartoników. Argentyńczycy polowali na nogi Neymara i w wycinaniu go równo z trawą przekazywali sobie pałeczkę w rotacji. Kartkę dostał de Paul za wycięcie brazylijskiego asa? No to zaraz na kartkę na Neymarze zaczął pracować Lo Celso. Ale Argentyna mogła tak grać dzięki temu, co wydarzyło się w 22. minucie. De Paul zagrał podanie z cyklu tych optymistycznych – dalekie, cięte dogranie na 40 metrów za linię obrony. Podanie byłoby idealne – gdyby nie fakt, że na linii tego podania znalazł się Renan Lodi. Lewy obrońca Brazylii zachował się jednak kuriozalnie i po prostu… minął się z frunącą piłką. Zza jego pleców wyskoczył Di Maria, który zgrabnym lobem przelobował Edersona.
Albicelestes mieli swój wynik. Mogli skupić się na tym, by wybijać Brazylijczyków z rytmu. I długo im się to udawało. Tuż po przerwie Richarlison trafił nawet do siatki po przypadkowej przebitce w polu karnym, ale sędziowie słusznie wskazali pozycję spalona. I to taką wyraźną, może nawet taką powyżej metra.
To zdecydowanie nie był finał, w którym ujawniło się najpiękniejsze oblicze futbolu rodem z Ameryki Południowej. Dryblingom ustąpiły cwaniackie faule, finezji musiały ustąpić brzydkie spięcia po gwizdku arbitra. Sfrustrowany był Neymar tym ciągłym wycinaniem go, gdy tylko chciał podryblować. Sfrustrowana była cała Brazylia, która niby chciała, ale nie mogła.
Leo Messi wygrywa Copa America po raz pierwszy
I te obrazki ze świętowania… Ledwie sędzia gwizdnął po raz ostatni, a Leo Messi był już na kolanach z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie chcemy tutaj robić za jakich specjalistów od mowy ciała, ale jeśli mielibyśmy stwierdzić: w tej pozie więcej było ulgi, aniżeli czystej radości. Widać było, że temu asowi ciążył brak sukcesu z kadrą, a na tym turnieju ciągnął swoją kadrę za uszy. Został najlepszym strzelcem turnieju, najlepszym piłkarzem Copa America – nawet jeśli w finale długimi fragmentami po prostu był solidnie przykryty.
Zasłużone nagrody dla Messiego? Zdecydowanie. Ale tez zasłużone zwycięstwo Argentyny na tle całego turnieju. Oni po prostu byli najlepsi – nawet tego widowiska wątpliwej jakości w samym finale.
Argentyna – Brazylia 1:0 (1:0)
- Angel di Maria (22′)
fot. NewsPix