Reklama

Douglas wraca wiązać krawaty. Lech zbroi się na stulecie

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

02 lipca 2021, 14:03 • 6 min czytania 60 komentarzy

Barry Douglas lewą nogą wiąże krawaty. I to nie tak na odwal, jak wujas na tańce w remizie, a raczej jak dystyngowany dżentelmen na wystawny wieczorowy bankiet. Wyjeżdżał z Ekstraklasy ze statusem czołowej postaci tej ligi do Turcji, skąd ekspresowo załatwił sobie transfer do Anglii. Tam, równie szybko i sprawnie, wyrósł na wyróżniającą się postać w Championship. Ba, z Wolverhampton zrobił nawet awans do Premier League, wykręcając kozackie statystyki i debiutując w reprezentacji Szkocji. Łyżka dziegciu? Nigdy nie było mu dane zagrać w elicie. Na to był trochę za krótki. Teraz ma 31 lat i wraca do Lecha Poznań. Na tu i teraz, ten dzień i ten miesiąc, to mocne wzmocnienie Kolejorza przed sezonem, w którym ekipa Macieja Skorży będzie chciała namieszać w ligowej stawce na stulecie klubu. 

Douglas wraca wiązać krawaty. Lech zbroi się na stulecie

Odstrzelony jako bohater

Był 2018 rok. Wolverhampton liderował stawce Championship. Znajdował się na autostradzie do Premier League. W drużynie Nuno Espirito Santo brylowały duże postacie – ot, chociażby Matt Doherty, Ruben Neves czy Diogo Jota. Angielskie media przewidywały, że to nie będzie drużyna jednego roku. Że tu jest potencjał na zwojowanie elity. Stworzenie jakiejś większej historii. I tak też się później stało, ale trzeba było jeszcze klepnąć awans. A on też miał mniej oczywistych bohaterów niż największe gwiazdy.

Jednym z nich był właśnie Barry Douglas. Szkot wykręcił w tamtym sezonie szalone liczby, jak na zawodnika, który nie tak dawno pykał w Ekstraklasie. 39 meczów, 5 goli, 14 asyst. Nikt w Championship nie zanotował więcej ostatnich podań. Tylko Robert Snodgrass miał taki sam wynik. Poza tym reszta stawki mogła tylko oglądać plecy Douglasa.

Docenił to też Alex McLeish, który powołał lewego obrońcę z Wolverhampton na zgrupowanie reprezentacji Szkocji i dał mu zadebiutować w wygranym 1:0 meczu z Węgrami w marcu 2018 roku. Douglas mógł liczyć, że dostanie szansę w Premier League. Zasłużył sobie na to. Ogółem poza Polską wzorowo radził sobie zarówno w systemie z czwórką defensorów jako klasyczny lewy obrońca, jak i w systemie z trójką stoperów jako lewy wahadłowy. Ładował swoje dośrodkowania mierzone na nos, egzekwował dużą część stałych fragmentów gry, robił różnicę na skrzydełku.

Reklama

Przyzwoity w Championship

Tylko, że Wolverhampton miał mocarstwowe plany sprawienia niespodzianki w elicie. Chciał się wzmacniać, a naturalnym elementem takiego procesu jest wymiana starszych i zasłużonych modeli na lepsze, nowocześniejsze i bardziej perspektywiczne. Chcesz się rozwijać, musisz podejmować trudne decyzje. I co? Władze Wilków zdecydowały, że w drużynie na kolejny sezon nie będzie miejsca dla Douglasa. W składzie zastąpił go Jonny Otto z Celty Vigo, którego wykupiło Atletico Madryt i od razu posłało na wypożyczenie do Anglii. Wolverhampton zapłacił za niego 21 milionów w 2019 roku. To też znamienne, jeśli ktoś pyta, czy ktokolwiek w Wolves żałował jakoś specjalnie odstrzelenia Douglasa. No nie, raczej nie.

Tak czy inaczej, Barry Douglas nie przepadł. W kolejnym sezonie zaciągnął się na łajbę Leeds United, które zapłaciło za niego ponad 3 miliony euro, gdzie Marcelo Bielsa i Mateusz Klich konstruowali awans do Premier League. Nie był już tak spektakularny, nie wykręcał już tak świetnych liczb (2018/19 – 26 meczów, 5 asyst; 2019/20 – 15 meczów), trapiły go urazy i zaczął pełnić rolę wartościowego zmiennika, ale to dalej był bardzo przyzwoity poziom na warunki drugiego poziomu rozgrywkowego w Anglii. Tym razem jednak, kiedy Leeds zrobiło awans do Premier League, raczej nie było mowy, żeby Douglas odgrywał tam jakąkolwiek ważniejszą rolę, więc poszedł na wypożyczenie do Blackburn Rovers.

Tam spędził ostatni sezon. Jak było? Bez szału. Barry Douglas radził sobie w ligowym przeciętniaku. Zagrał trzydzieści razy, zaliczył dwie asysty, choć powinien mieć ich więcej, bo zaawansowane statystyki sugerują, że wykreował siedem dogodnych okazji kolegom z zespołu. Ustawiany był jako klasyczny lewy obrońca w systemie z czwórką z tyłu, często zapędzał się do przodu, klasycznie dla siebie komfortowo czując się z piłką przy nodze w biegu wzdłuż linii. Wraz z końcem czerwca został bez klubu.

Umie robić ładne rzeczy

Przygarnął go Lech Poznań. Tym samym Kolejorz bierze bardzo solidnego gracza z ligi, do której zazwyczaj emigrują Polacy i wcale nie jest tak, że pełnią w niej ważniejszą rolę niż Douglas pełnił w ostatnim sezonie w Blackburn, nie mówiąc już nawet o jego chwilach chwały z 2018 roku. Na pewno dużo w tej kwestii zrobił fakt, że Duglas doskonale zna Poznań, doskonale zna Ekstraklasę. Wyjeżdżał stąd jako czołowa postać ligi. Facet, który porządnie wyglądał w europejskich pucharach, dla którego krajowe rozgrywki były wspaniałą okazją do zaprezentowania pokaźnego arsenału talentów operowania lewą nogą.

Miał zdolność do tworzenia ładnych obrazków. Taki techniczny wolny z Legią do teraz hula po polskim internecie przy lepszych okazjach. Po jego stałym fragmencie gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów, bramkarz drużyny z Sarajewa nawet się nie ruszył. Barry Douglas egzekwował wolne i dośrodkowywał na nos w pełnym biegu, jak mało kto w tej lidze. Wybraliśmy go nawet do jedenastki dekady Lecha Poznań.

Pisaliśmy:

Reklama

Był posiadaczem najlepiej ułożonej lewej nogi w lidze. I w ogóle nas nie dziwi to, że jest ceniony na poziomie Championship. Jasne, powinien lepiej bronić. Momentami miało się wrażenie, że to urodzony skrzydłowy w stylu Rafała Kurzawy, któremu ktoś pomylił pozycję. Gdy składał się do dośrodkowania, leciało na nos, gdy podchodził do wolnego, bramkarzowi podnosiło się ciśnienie. Jak się ładnie mówi o tego typu zawodnikach – nowocześnie grający defensor. Opuszczał ligę z bagażem 21 asyst w 75 meczach. Jak na swoją pozycję – rewelacyjna statystyka.

Powinien sobie poradzić

Wraca po latach jako zawodnik starszy, bardziej doświadczony, ale chyba nie jakoś specjalnie słabszy. Rozwiązuje problem Lecha z obsadą lewej obrony po odejściu Tymoteusza Puchacza. To gość, który jest w stanie wskoczyć do pierwszej jedenastki tu i teraz, automatycznie wnosząc wyróżniającą się na ekstraklasowe warunki jakość. Zawsze trochę odstawał w defensywie, ale coś nam się wydaje, że jednak w porównaniu do takiego Puchacza i w tym elemencie nie musi mieć kompleksów. A to przyspał, a to nie dosięgnął główki, a to nie wrócił na czas, ale te jego błędy nie wynikały z lenistwa czy lekceważącego stosunku – to jest po prostu wpisane w jego profil. Za to z przodu Douglas jest w stanie dać Lechowi coś ekstra. Puchacz strzelił jednego gola i zaliczył dwie asysty w minionym sezonie PKO Bank Polski Ekstraklasy. Coś nam się wydaje, że Douglasa stać na potrojenie tych liczb.

Lech sięga więc po zawodnika, na którym już nie zarobi, Excel nie będzie się zgadzał, ale piłkarska jakość powinna się obronić. Barry Douglas dalej powinien wyróżniać się w Ekstraklasie. Będziemy zdziwieni, jeśli mu się nie powiedzie, a chętnie zobaczylibyśmy bocznego obrońcę z dobrze ułożoną stopą, który pokaże co poniektórym w tej lidze, że dośrodkowanie wcale nie musi kończyć się na głowie pierwszego obrońcy drużyny przeciwnej. Douglasa na to stać. Lech się zbroi, bo nie chce popełnić błędu sprzed roku, kiedy kadra była za wąska. Mądrze, bo za rok wybija stulecie, a głupio byłoby przeżywać jubileusz w atmosferze smutku i rozczarowania.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
1
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

60 komentarzy

Loading...