Chyba można stwierdzić, że reprezentacja Danii skradła serca kibicom w Europie. Wiadomo, wolelibyśmy ją lubić trochę mniej i sprawić, że to wszystko wokół Christiana Eriksena się nie wydarzyło, natomiast to nie jest przecież tak, że sympatia wzięła się tylko z tamtej sytuacji i ze współczucia. Dania po prostu gra zajebiście, jej obecność na Euro jest wartością dodaną. Chce się tę ekipę oglądać jak najdłużej. Pytanie więc, czy stać ją na ten najdłuższy możliwy pobyt?
REPREZENTACJ DANII – EURO 2020. MOCNA GŁOWA
Argumentów za finałem dla Danii przybywa z każdym kolejnym spotkaniem. Jeszcze po Finlandii niektórym mogło się wydawać, nawet w naszej redakcji, że nie ma opcji na nic innego, bo Duńczycy nie podniosą się mentalnie po wydarzeniach z 12 czerwca. Tymczasem oni z już z Belgią zagrali świetnie spotkanie, jeden z faworytów do końcowego triumfu w pierwszej połowie nie istniał. Duńczycy byli wszędzie, pressowali, mogli wygrywać wyżej.
Naturalnie na końcu to jednak Belgowie zwyciężyli, ale po pierwsze – trudno było nie zauważyć, że mieli trochę szczęścia. Docenienie klasy De Bruyne i Lukaku to jedno, natomiast gdyby skuteczniejszy był Braithwaite, który walnął w spojenie i powinien podawać koledze na patelnię z piątego metra, wcale nie musieli tego meczu wygrać. Po drugie znów możemy wrócić do tego mentalu – inna ekipa, słabsza, po takim ciosie też się mogła przeżegnać nogą i położyć.
Najpierw nie wygrywają w meczu okupionym straszną historią. Potem nie wygrywają spotkania, w którym są naprawdę mocni, natomiast znów czegoś brakuje. No przecież dla wielu załamka, tymczasem Duńczycy znów wiele sobie z tego nie zrobili, ogrywając Rosjan niezwykle pewnie 4:1.
REPREZENTACJ DANII – EURO 2020. DOBRY PLAN
A jeśli do dobrze pracującej głowy dodasz dobrze pracujące nogi, naprawdę możesz mierzyć wysoko. U Duńczyków tak się sprawy mają, strzelić osiem bramek w ciągu dwóch spotkań to na takim turnieju jest naprawdę dużą rzeczą. Widać, że tam selekcjonera nie zatrudniono nagle, bo prezes federacji sobie przypomniał za pięć dwunasta, że jednak chciałby grać inaczej. Nie, Hjulmanda zapowiedziano wcześniej, świat chciał, że przyszła pandemia i to jemu spadło Euro pod nogi. Ale w jakże innym stylu niż Sousie.
Też spójrzmy na CV Hjulmanda: Lyngby BK, Nordsjaelland, 1.FSV Mainz 05. Szału nie ma, delikatnie mówiąc, a też wyniki były przeciętne, skoro trener tylko raz przekroczył średnią 1,50 oczka na mecz. Jasne, mistrzostwo Danii zrobił, ale kiedy – sezon 11/12. Prehistoria. Natomiast stwierdzono po analizie, że taki trener może pasować do reprezentacji i to się dzieje. Hjulmand miał z tą kadrą wrócić do korzeni, pokazać bardziej ofensywny futbol niż Hareide i robi to.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL – TWOJA DRUŻYNA PROWADZI DWIEMA BRAMKAMI? WYGRAŁEŚ!
Gdyż bazę, jak już ustaliśmy, ma, natomiast wróćmy do tego na chwilę, bo udowodnił to również mecz z Walią. Nie mógł grać Poulsen, do składu wskoczył więc Dolberg, który wcześniej dostał jedynie 30 minut z Rosją. I co? Zagrał świetny mecz, strzelił dwie bramki, w tym jedną śliczną, kiedy załadował golkiperowi w długi róg zza pola karnego.
Świadomość, że wyjęcie jednego trybu niczego nie rujnuje, jest na takich zawodach bezcenna. W jedenastu można wyjść z grupy, nawet przemęczyć 1/8, ale dalej – ciężary. A Dania zmienników ma, bo wygrywa bez Eriksena, a przecież w tym samym spotkaniu z Walią na zmiany weszli jeszcze Cornelius i Jensen, dając asysty.
REPREZENTACJ DANII – EURO 2020. TROCHĘ FARTA
Poza tym Danii sprzyja – jakkolwiek to zabrzmi – szczęście. Trafiła do tej części drabinki w której unika Włochów, Francuzów, Belgów czy Portugalczyków. Naturalnie zaraz może spotkać się z Holendrami, a potem z Anglikami czy Niemcami, natomiast to niekoniecznie są te ekipy, które na tym Euro robią największe wrażenie. Holendrzy potrafili dostać dwie bramki od Ukrainy. Anglicy grali dość siermiężnie, wyszli z bilansem 2-0. Niemcy męczyli się z Węgrami i przez dobre minuty byli poza turniejem.
Nie znajdujemy argumentów dla których Duńczycy nie mieliby podjąć w takich spotkaniach walki. Zobaczyli, że mogą rywalizować z Belgami, na pewno wyciągną wnioski, dlaczego nie udało się obronić wyniku w drugiej połowie. Będą mocniejsi. Sami czują, jak wiele mogą.
Naturalnie ustalmy jedno – to wciąż żaden faworyt. Mimo tego, że zachwycamy się Maehle czy innym Damsgaardem, to co najmniej kilka reprezentacji ma lepszych piłkarzy. Dania w finale wciąż byłaby niespodzianką.
Ale właśnie – chyba już nie sensacją?
Fot. Newspix