Reklama

I to w tym miejscu zaczyna się prawdziwy ból (16)

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

26 czerwca 2021, 21:42 • 5 min czytania 45 komentarzy

Przeczuwałem, że tak to się skończy – długo udawało mi się uniknąć porównywania Polski z innymi reprezentacjami, bo przecież inny poziom, inny potencjał, inne okoliczności. No ale gdy dzisiaj kibice w bieli i czerwieni fetowali kolejne gole, które ich ulubieńcy strzelali w pewnym marszu po ćwierćfinał Euro 2020, trudno było nie porównać. Gdy oglądaliśmy, jak funkcjonują wahadła. Jak śmiertelnie groźny może być rezerwowy napastnik. Jak można się bawić piłką nawet wówczas, gdy już naprawdę nie trzeba zdobywać kolejnych bramek. 

I to w tym miejscu zaczyna się prawdziwy ból (16)

Pamiętam – sam trochę wyszydzałem – te porównania progresu Włoch od początku kadencji Roberto Manciniego do obecnej sytuacji, z naszym rozwojem pod wodzą Jerzego Brzęczka i Paulo Sousy. To inny świat piłkarski, jednak inny poziom, inny materiał, inne oczekiwania. Tam było jasne, że prędzej czy później nastąpi odbicie, bo nie da się wiecznie cieniować, gdy z najmocniejszych klubów co i rusz do reprezentacji dopływają perełki.

Ale już porównania z Danią wydają się nieco rozsądniejsze. Przecież tam też nie ma w lidze żadnego Juventusu. Tam też nie ma tradycji Ajaksu Amsterdam, który co rocznik wpuszcza świeżość do reprezentacji Holandii. Tam nie ma marek pokroju Realu czy Barcelony, tam nie ma niemal niczego, czego my byśmy nie mieli (albo czego nie moglibyśmy mieć, przy odrobinie wysiłku i szczęścia).

Zresztą, no przecież ich opędzlowaliśmy, wcale nie jakoś bardzo dawno temu. Tak, jak Age Hareide się odwinął, to na boisku zrobił 4:0, a na konferencji kompletnie zniszczył Adama Nawałkę, wygłaszając pamiętny osąd o przewidywalności reprezentacji Polski. Ale to nie była przepaść, gdybyśmy wyszli z nimi na ubitą ziemię kilka razy mecz po meczu – pewnie osiągnęlibyśmy podobne wyniki, raz wyszłoby na nasze, raz wyszłoby na korzyść Danii. I to stan raczej ciągły – rzadko się zdarza, by Duńczycy nas przerośli o kilka piłkarskich klas i też rzadko się zdarza, byśmy my mogli patrzeć na nich z góry. Oczywiście, ich liga jest mocniejsza od Ekstraklasy, ale to nie jest przepaść. Oczywiście, mają trochę szerszy wybór, zwłaszcza na numerach 15-26, ale to nadal nie jest przepaść. Zresztą – w teorii wszystko rekompensujemy sobie Robertem Lewandowskim i na dowolnego wikinga w biało-czerwonym kapeluszu możemy patrzeć z uczuciem równości.

Ale ten turniej? W ich wykonaniu to jeden wielki gwóźdź do naszych trumien.

Reklama

Zaczęli najgorszej jak się da, od porażki z Finlandią w nieprawdopodobnych okolicznościach, potem jeszcze po świetnej walce przegrali z faworytem. W międzyczasie stracili swoją największą gwiazdę w okolicznościach, których najbardziej nikczemni nie byliby w stanie życzyć nawet swoim wrogom. Nawet teraz, przed 1/8 finału, wypadł im z gry kluczowy zawodnik na dość słabo obsadzonej pozycji. Za Poulsena do składu wjechał Dolberg – nieco zapomniany wonderkid, który obecnie strzela w Nicei. Jeszcze stopera mają z Southamptonu, żeby mi się bardziej wszystko zgrywało pod tezę.

Oni naprawdę tutaj szli przez mękę, nie chcę zbyt mocno rozwijać tego wątku, bo kontekst jest jasny. Niczego nie dostali na tacy, każdy sukces musieli wyszarpać, mieli też na tym turnieju momenty ultra-trudne, czysto piłkarsko ultra-trudne, łącznie z tym, że przecież z Finami pomyłki zaliczyli wydawałoby się pewni gracze jak Schmeichel czy Hojbjerg. Wiem, że dzisiaj post factum możemy sobie dopisać teorię o Parken, które niosło ich w trudnych momentach, o pokrzepiających informacjach o zdrowiu Eriksena, które zapewne napędzały grupę i cementowały szatnię. Ale kluczowe było co innego – kluczowe było to, że Dania wytrzymała trudny moment.

Dania wytrzymała, nie złamała się i gdy musiała rozbić Rosję i Walię, to po prostu wzięła i rozbiła Rosję i Walię.

Co ważne i co bolesne – to była gigantyczna zespołowa jakość, w dodatku jeszcze w tym przeklętym ustawieniu z wahadłowymi. Grali tak, jak my sobie wymarzyliśmy. Czy dlatego, że u nich na wahadle bryka Maehle, który na tej pozycji czarował w Bergamo, a u nas Puchacz, który w tym ustawieniu został wypróbowany przez Janusza Górę, gdy Maciej Skorża jeszcze nie był gotowy, by wziąć na siebie prowadzenie Lecha w spotkaniu z Legią? Nie wiem, być może. Ale to tym gorzej dla nas, bo to Duńczycy grali strategią skrojoną pod swoją drużynę, co zresztą najlepiej widać po reakcji na ubytki w składzie. Nie widać po nich przesadnie ani absencji Eriksena, ani – dzisiaj – nie było czuć, że Poulsen siedzi na trybunach. Ktokolwiek wchodzi – skład go porywa i wciąga, angażuje do wyćwiczonego granka, ofensywnego, pełnego polotu i finezji.

Każdy z nas zna to z boiska. Gdy jakimś cudem wybiorą cię do składu starsi kumple z podwórka – gra ci się zdecydowanie lepiej i łatwiej, niż z rówieśnikami, gdzie sam musisz ciągnąć drużynę. Ale by ten poziom osiągnąć – całość musi mieć wysoką jakość. Całość musi być świetnie zorganizowana.

W charakterze ciekawostki dodam, że obecny szkoleniowiec Danii, Kasper Hjulmand, miał objąć drużynę po Euro 2020. Oficjalnie ogłoszono, że to on zastąpi Age Hareide w czerwcu 2019 roku, na rok i miesiąc przed końcem kontraktu poprzednika. Celem zmiany i tak wczesnego jej ogłoszenia, było dobre przygotowanie całego narodu na nadchodzącą zmianę. Hareide miewał porządne wyniki, za to grał niezbyt ekscytująco, Hjulmand miał być odpowiedzialny za unowocześnienie i dodanie odwagi kadrze. Zanim podjął pracę z drużyną, zjeździł cały kraj, o czym świetnie napisał Michał Kołkowski. 

Reklama

Kiedy Kasper Hjulmand porozumiał się z działaczami duńskiej federacji piłkarskiej w sprawie objęcia posady selekcjonera drużyny narodowej, natychmiast wyruszył w podróż. Podróż po… Danii. Swojej ojczyźnie. Uznał bowiem, że do skutecznego zarządzania najważniejszym piłkarskim zespołem w kraju niezbędna jest perfekcyjna znajomość duńskiej tożsamości. Spojrzenie na nią z różnych perspektyw, nie tylko z własnej. Podczas wyprawy spotkał się przedsiębiorcami i studentami. Ze słynnym piosenkarzem i z byłą szefową rządu. A nawet z szambelanem królowej Małgorzaty II. Kolekcjonował refleksje, uwagi, doświadczenia.

Nie wiem czy Paulo Sousa miał czas spotkać się z pracownikami Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i kolekcjonować refleksje, uwagi i doświadczenia. Wiem, że strasznie Duńczykom dzisiaj zazdrościłem. Nawet nie awansu do ósemki w Europie, przecież przeżywaliśmy to pięć lat temu. Zazdrościłem gry. Gry, którą prezentują pomimo kontuzji, pomimo wcale nie topowego materiału i pomimo braku szalonych tradycji futbolowych, objawiających się między innymi dość kiepską na tle Europy ligą.

Boli wielka Dania. No naprawdę boli, co tu dużo pisać…

Fot.FotoPyK

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Wieteska wszedł na kwadrans i o mało nie doprowadził do straty dwóch bramek

Bartosz Lodko
1
Wieteska wszedł na kwadrans i o mało nie doprowadził do straty dwóch bramek

Felietony i blogi

Komentarze

45 komentarzy

Loading...