O reprezentacji Turcji cały czas mówi się w kontekście potencjalnej niespodzianki, czarnego konia Euro 2020, choć nie prezentuje widowiskowej i ofensywnej gry. To pragmatyczny zespół, bazujący na taktyce skrojonej pod konkretnego rywala. Trudno doszukać się tu wielkiej filozofii. Przede wszystkim główną siłą „Gwiazd Półksiężyca” jest formacja defensywna. Turcja w eliminacjach na mistrzostwa Starego Kontynentu straciła zaledwie trzy bramki – wszystkie po stałych fragmentach. Przypadek? Niekoniecznie, obrona składa się bowiem z zawodników występujących w najlepszych ligach europejskich. A na środku defensywy Senol Gunes ma prawdziwy kłopot bogactwa.
Wprawdzie w meczach towarzyskich przed Euro postawa obrońców pozostawiała wiele do życzenia, ale wynikało to w dużej mierze z tego, że selekcjoner zaczął się bawić ustawieniem i testował grę trójką z tyłu. W marcowych spotkaniach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze również dostali dwie sztuki od Holandii i aż trzy razy dali się zaskoczyć Łotyszom. Jednak linia defensywy wciąż jest najbardziej rokującą formacją i od jej dyspozycji będzie zależeć to, czy „Gwiazdy Półksiężyca” namieszają w stawce. W optymalnym zestawieniu – na papierze – bez wątpienia robi duże wrażenie, a wielu uczestników turnieju zwyczajnie może pozazdrościć Turcji personaliów odpowiedzialnych za destrukcję.
Relatywnie młodzi i jednocześnie doświadczeni stoperzy
W tureckiej defensywie próżno doszukać się starych wyg, graczy zbliżających się do epilogu kariery. I jest poniekąd zaskakujące. Przecież w obronie nierzadko potrzeba rutynowanych graczy. Cwaniaków, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Zwłaszcza w futbolu reprezentacyjnym doświadczenie i umiejętność gry pod presją to niezwykle cenny kruszec. Ale opiekun „Gwiazd Półksiężyca” nie bał się postawić na młodych zawodników. Raz, że doskonale zdawał sobie sprawę z konieczności przemiany pokoleniowej. Dwa – otrzymał idealny materiał do obróbki. Ba, nawet gotowy do tego, by uszyć coś wytrzymałego. Należy też wspomnieć, że jego poprzednik, Mircea Lucescu, położył podwaliny pod obecny kształt defensywny. Sęk w tym, że zbyt rewolucyjnie próbował wprowadzać młodych zawodników, nie tylko do obrony. Senol Gunes potrafił to odpowiednio wyważyć. Najlepszym przykładem tego jest Burak Yilmaz, którego na nowo stworzył dla kadry. Obdarzył go zaufaniem, a rumuński trener chyba jednak przekombinował z obsadą pozycji numer dziewięć.
Wracając do formacji defensywnej, koniecznie trzeba podkreślić, że selekcjoner kadry Turcji został beneficjentem pewnej istotnej zmiany w tamtejszej klubowej piłce. – Myślę, że nikt tak dobrze nie poskładałby tego, jak Senol Gunes. To zdecydowanie najlepszy turecki szkoleniowiec. W 2002 r., podczas pierwszej kadencji, z reprezentacją wywalczył brązowy medal na mundialu. Potem wykonał w klubach gigantyczną pracę, żeby na to miano zasłużyć. Oprócz jego osoby, ogromny wpływ na lepsze wyniki kadry mają również nowe przepisy, które wprowadzono w tureckim futbolu na przestrzeni kilku ostatnich lat. Wreszcie otworzyli się na transfery zagraniczne. Swego czasu obowiązywały tam bardzo restrykcyjne limity dotyczące obcokrajowców, a tureckie kluby, żeby utrzymać najbardziej zdolnych rodzimych zawodników, płaciły im astronomiczne sumy. Przez to wielu bardzo dobrych piłkarzy nie wyjechało za granicę. Po zniesieniu limitów zmienił się ten stan rzeczy i najlepsi młodzi piłkarze postanowili zbierać szlify w zachodniej Europie – tłumaczy Filip Cieśliński, ekspert tureckiego futbolu.
WŁOCHY WYGRAJĄ Z TURCJĄ? KURS: 1,57 W FUKSIARZU!
*
I rzeczywiście zawodnicy, którzy obecnie tworzą trzon tureckiej defensywy, w większości czmychnęli w świat, zanim na dobre posmakowali ligowego futbolu w ojczyźnie. Na przykład Caglar Soyuncu wyjechał do Freiburga z zaplecza Super Lig. Ozan Kabak po zaledwie jednym sezonie w Galatasaray odszedł za 11 milionów euro do VFB Stuttgart, a Merih Demiral po powrocie z rezerw Sportingu Lizbona w barwach Alanyasporu wystąpił w kilkunastu spotkaniach i wyruszył na podbój Serie A. Tak więc są to już piłkarze dobrze zaznajomieni z zachodnimi rozgrywkami. Co istotne – nie odgrywają w nich wyłącznie epizodycznych ról.
Liczba minut środkowych obrońców reprezentacji Turcji w sezonie 2020/21 *
- Merih Demiral (1998 r.), Juventus Turyn: 934 minuty
- Caglar Soyuncu (1996 r.), Leicester City: 1815 minut
- Ozan Kabak (2000 r.), Schalke 04/Liverpool: 1245 minut + 803 minuty
- Kaan Ayhan (1994 r.), Sassuolo: 785 minut
* – dotyczy to rozgrywek ligowych.
TURCJA WYGRA DZIŚ Z WŁOCHAMI? KURS: 7,30 W FUKSIARZU!
Zmartwieniem Senola Gunesa jest z pewnością stracona runda wiosenna przez Meriha Demirala, ale i tak wszystko wskazuje na to, że na mistrzostwach postawi na niego i Caglara Soyuncu. A nawet jeśli jego forma nie będzie optymalna, to w odwodzie jest Ozan Kabak, który już występował w parze z zawodnikiem Leicester City. Choć akurat radzili sobie przeciętnie. Warto przypomnieć, że gdy wspólnie zabezpieczali tyły, Łotysze sieknęli im trzy gole. Kontuzja Demirla wymusiła zastosowanie takiego rozwiązania, z tym że sternik „Gwiazd Półksiężyca” chciał też, żeby cała czwórka była pod prądem.
Generalnie turecka defensywa idealnie sprawdza się w spotkaniach z rywalami, którzy od samego początku mocno napierają, przejmują inicjatywę. W eliminacjach na Euro 2020 Francuzi dwukrotnie nie byli w stanie sforsować ich szyków obronnych. O czymś to świadczy, prawda? Obrońców wspomagają także cofnięci zawodnicy drugiej linii – Okay Yokuslu i Ozan Tufan. Zdecydowanie gorzej wygląda to, kiedy po drugiej stronie znajduje się teoretycznie słabszy rywal. Nierzadko stoperzy biorą się za rozgrywanie akcji na połowie przeciwnika, przez co narażają swój zespół na głupie straty. Turcja ewidentnie nie czuje się dobrze w roli faworyta. Co innego, gdy nie musi prowadzić gry – wówczas może spokojnie poczekać na kontratak, w zaskakującym momencie ruszyć wysokim pressingiem, przejąć piłkę i szybko wypracować z tego dogodną sytuację.
Lewa obrona? Pięta achillesowa Turcji.
Cóż, nie tylko w reprezentacji Polski od lat trwają poszukiwania defensora, który na lata zapewni spokój na lewej flance defensywy. Niegdyś o Jakubie Wawrzyniaku mówiło się, że zastępuje gościa, który nie istnieje. W kadrze Turcji może i nie ma aż tak dużego problemu, z jakim zmagał Franciszek Smuda czy Waldemar Fornalik, ale pierwszym wyborem Senola Gunesa jest jegomość występujący w Le Havre, a więc zespole z Ligue 2. O ile na prawej stronie Zeki Celik (OSC Lille) gwarantuje odpowiednią jakość, o tyle Umut Meras dość często w tyłach wznieca pożar. Niemniej momentami potrafi wzbić się ponad przeciętność.
– Z jednej strony Gunes ma absolutny odchył w stronę młodych zawodników – potrafi poświęcić nawet sporo lepszego trzydziestokilkuletniego zawodnika kosztem tego, żeby dać szansę rozwoju młodemu piłkarzowi. Niewykluczone, że jest to jego ostatnia przygoda trenerska i chce zbudować kadrę na pokolenia. Stąd na mistrzostwa jedzie właśnie Umut Meras. Od dawna ma pozycję numer jeden na tej pozycji. Bogiem a prawdą trzeba też przyznać, że Turcja zwyczajnie nie ma lepszego zawodnika w jego miejsce. Jego zmiennikiem będzie 19-letni Ridvan Yilmaz, którego selekcjoner chce pokazać światu. Zresztą to Gunes wprowadził go pierwszej drużyny Besiktas – uważa Filip Cieśliński.
Nieoczywisty bohater ostatnich miesięcy
W eliminacjach na Euro 2020 podstawowym bramkarzem reprezentacji Turcji był Mert Gunok, lecz na kilka miesięcy przed czempionatem niespodziewanie miejsce w pierwszym składzie wywalczył sobie jego dotychczasowy zmiennik – Ugurcan Cakir. Golkiper Trabzonsporu wykorzystał szansę, dzięki czemu Gunes nabrał do niego ogromnego zaufania. Przełomowy okazał się marcowy mecz z Holandią, kiedy to Cakir w doliczonym obronił rzut karny, a kilka dni później zachował czyste konto w spotkaniu z Norwegią.
25-letnik zawodnik zdecydowanie wyróżnia się w grze na linii. Jest niesamowicie zwinny, obdarzony świetnym refleksem. Przypomina golkiperów poprzedniej generacji, którzy byli nieco na bakier z grą nogami. Jeżeli mielibyśmy wskazać jego największą wadę – zdecydowanie postawa na przedpolu. – Moim zdaniem będzie to pierwszy turecki piłkarz z Super Lig, który po Euro zmieni klub. I na pewno na mistrzostwach zrobi kolejny krok w stronę transferu poza Turcję – uważa Cieśliński.
Ekspert podkreślił również, że warto wnikliwie obserwować jego poczynania. Jego dyspozycja może okazać się kluczowa w kontekście ewentualnego wyjścia z grupy. Cieśliński uważa bowiem, że Cakir będzie musiał dać od siebie coś ekstra. W innym razie solidna defensywa może nie wystarczyć do realizacji celu.
*
Czy Turcja poprzez to, że w meczu otwarcia zmierzy się z Italią, została rzucona na głęboką wodę? I tak, i nie. Włosi bezapelacyjnie są faworytami tego starcia, ale „Gwiazdy Półksiężyca” wcale nie znajdują się na straconej pozycji. Wszystko wskazuje na to, że będą mogli zaprezentować preferowany przez nich styl gry. A tak jak już wspomnieliśmy, najlepiej czują się wtedy, gdy nie są zmuszeni stawiać na atak pozycyjny. Tak naprawdę premierowa rywalizacja w dużej mierze zdefiniuje tę reprezentację. Wskaże, czy jest w stanie nawiązać walkę z najsilniejszymi ekipami Starego Kontynentu. Dla defensywy będzie zaś to kolejny egzamin dojrzałości. Jasne, po jednym – być może przegranym – meczu nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków, tylko że spotkanie z Italią stanowi test o najwyższej skali trudności.
fot. Newspix