Włączyliśmy mecz Belgii z Chorwacją z nadzieję, że zobaczymy kawał dobrego futbolu i pozytywnie nakręcimy się przed nadchodzącymi Mistrzostwami Europy. Jak się domyślacie – nie udało nam się. Mecz był dokładnie taki, jak całe to towarzyskie granie w ostatnich dniach – w pierwszej połowie rozkręcał się bardzo powoli, po przerwie posłużył trenerom jako poligon do robienia zmian, które totalnie niszczyły jakąkolwiek płynność w grze. Ale jest jeden pozytyw. Oglądanie Romelu Lukaku to nadal nieprawdopodobna przyjemność.
Gość ma za sobą wyśmienity okres w klubie, był jednym z głównych architektów sukcesów Interu Mediolan, prawdopodobnie należał do wąskiego grona 2-3 najlepszych piłkarzy w całej lidze, ostatecznie doprowadził do detronizacji Juventusu po prawie dekadzie dominacji. Można się było zastanawiać – jak przełoży to na kadrę? Czy uda mu się utrzymać to wysokie tempo z Mediolanu? Czy wręcz przeciwnie, po tak wyniszczającym maratonie we Włoszech, reprezentacyjne mecze będą w jego wykonaniu już zauważalnie słabsze?
Gdyby brać pod uwagę jedynie 90 minut z Chorwacją – cóż, bójcie się rywale Belgów.
ROMELU LUKAKU – PAN WSZĘDZIE
Co przykuwało uwagę? Wszędobylskość Lukaku. Tak naprawdę dzisiaj na placu gry wyróżniały się trzy postacie, wszystkie korzystały właśnie z gry Lukaku. Był to Yannick Carrasco, rytmicznie szarpiący na skrzydle, dwukrotnie dobijający akcje Lukaku, oraz Youri Tielemans, który co i rusz puszczał piłki w kierunku rosłego Belga z przodu. Trzecim był oczywiście sam Romelu, który dzisiaj robił robotę za dwóch, albo i za trzech.
Uroczy był ten obrazek przed jego strzałem w poprzeczkę. Chorwaci, ekipa mimo wszystko dobrze zorganizowana zwłaszcza w defensywie, wiedzieli, że jeden piłkarz to dla napastnika Interu żaden problem. Przy dłuższej piłce osaczyli Lukaku we trzech, a on i tak zdołał przyjąć piłkę, ułożyć sobie ją na strzał i huknąć, już właściwie na wślizgu, w słupek. Dobitka wspomnianego Carrasco trafiła zaś w poprzeczkę – była to jedna z najgroźniejszych akcji w całym meczu. Ale Lukaku błyszczał wszędzie, znamienna była akcja z drugiej połowy, gdy Lukaku napędzał kontrę Belgów. DWIE próby odbioru wślizgiem, które kończyły się skrobnięciem go po łydkach, do tego jeszcze przepychanka z Perisiciem i co? Lukaku na spokojnie oddał piłkę do boku.
To Lukaku zdobył też jedyną bramkę, choć trzeba tu przyznać – mocno fartowną. Po stałym fragmencie piłka krążyła w polu karnym Chorwacji, odbijała się od kolejnych głów, aż w końcu po zagraniu piętą jednego z Chorwatów – spadła do Lukaku. Ten się w podobnych sytuacjach nie myli, od razi zawinął strzałem z powietrza i zrobiło się 1:0. To Lukaku też powinien mieć drugiego gola, ale po jego strzale głową FENOMENALNIE spisał się Livaković.
CHORWACJA CZEKAŁA DO KOŃCA
Jeśli chodzi o Belgów – warto wspomnieć właściwie jeszcze tylko o jednej próbie Carrasco, który w czystej sytuacji uderzył wysoko ponad bramką. Grę robił im Lukaku, nie ma nawet sensu się oszukiwać, że ktokolwiek zbliżał się do jego poziomu. Co innego Chorwacja. Z grubsza tutaj… nie ma w ogóle o czym pisać. Chorwaci grali przewidywalnie i schematycznie, często zresztą po prostu za wolno, co raziło przede wszystkim przy kontratakach. Mając w środku Brozovicia i Modricia, zwyczajnie trzeba więcej się nabiegać – wychodząc na pozycję, przełamując linię, czyhając na dłuższe piłki od nich. U Chorwatów nie było tego widać, a gdy już w miarę dynamicznie przedostawali się pod pole karne Courtoisa, to albo Vrsaljko wrzucał prosto w obrońców, albo Perisić przeciągał centrę.
Okazję mieli jedną, za to właściwie stuprocentową. Po pinballu przed polem karnym Belgów, piłka spadła pod nogi Brekalo, który powinien wyrównać stan meczu. Niestety dla Chorwatów – Thibaut Courtois zjadł zęby na meczach, w których ma jedną groźną piłkę przez 90 minut. Momentalnie złożył się do interwencji i utrzymał 1:0 dla Belgii.
Dalekosiężnych wniosków ze sparingu nie ma sensu wyciągać, ale w tej chwili wyjaśniły się dwie kwestie. Chorwacja faktycznie jest już trochę starsza niż przed trzema laty, gdy oczarowała cały świat w Rosji. No i Lukaku istotnie jest potworem dla rywali. Ta druga rzecz raczej się już do turnieju nie zmieni. I to fatalna wiadomość dla Rosjan, Duńczyków i Finów.
Belgia – Chorwacja 1:0 (1:0)
Lukaku 38′
Fot.FotoPyK