Pandemia trochę wyhamowała świat piłki. Ale i tak jest lepiej niż można było się spodziewać. Bo pamiętacie, o czym mówiło się podczas pierwszych miesięcy piłkarskiego zastoju? Niektóre kluby miały walczyć o przetrwanie, wieszczono koniec piłki w obecnym kształcie i drastyczne cięcia w zarobkach czy sumach transferowych.
Dramatu nie ma. Co nie oznacza, że kluby nie tracą na braku kibiców. HSV, bogaty klub z wielką bazą fanów, ogłosił na swojej oficjalnej stronie, że wskutek pandemii stracił 60 milionów euro. O kryzysie hamburskiego klubu opowiadał Frank Wettstein, dyrektor finansowy klubu.
– Spadek sprzedaży w HSV, który już nastąpił i którego należy spodziewać się w przyszłości, wynosi obecnie 60 milionów euro. To znacznie więcej niż w momencie spadku.
– Na początku pandemii postawiłem tezę, że jej konsekwencje będą odczuwalne przez pięć lat. Ta ocena się nie zmieniła, może nawet była zbyt optymistyczna. Pandemia jeszcze się nie skończyła. Wszystkie kluby będą musiały żyć z ograniczeniami również w nadchodzącym sezonie.
– Do tej pory byliśmy w stanie zrekompensować jedną trzecią z naszych środków finansowych, redukcję kosztów i rezerw. Ale to nie może trwać w nieskończoność.
Sytuacja jest generalnie nieciekawa. Ale może akurat HSV wyjdzie to na dobre? Przecież przez lata ten klub uchodził za przykład przepalanych w piecu pieniędzy. Mimo wielkiego budżetu od trzech lat nie jest w stanie powrócić na poziom Bundesligi.