Reklama

Sparing na całego. Remis z Rosją na poligonie

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2021, 23:01 • 6 min czytania 70 komentarzy

Co prawda mecze z Rosją, nawet towarzyskie, przez liczne pozaboiskowe konteksty idealnie nadają się pod pisanie efektownych historii, ale nie każdym meczem z Rosją da się ją napisać. Dzisiejszy mecz z pewnością był wartościową jednostką treningową, wierzymy, że przyda się Paulo Sousie. Ale tak piłkarsko, jako mecz, a nie trening czy środek mający pomóc w poprawnej selekcji, trwał 45 minut. Skład tego produktu meczopodobnego też był dość eksperymentalny z naszej strony. Niemniej nie powiemy, że nie było pozytywów, bo paru reprezentantów Polski na zadane przez Sousę pytania zgłosiło się do odpowiedzi.

Sparing na całego. Remis z Rosją na poligonie

POCZĄTEK – MARZENIE

Zastanawialiśmy się jak w ogóle podejść do tego meczu. Bo skład, jaki był, każdy widział. Nie powiemy, że bliższy wyjazdowi na Puchar Króla do Bangkoku niż na Euro, ale wiecie o co chodzi. Na Hiszpanów, delikatnie mówiąc, takim składem nie wyjdziemy. Trudno więc oczekiwać jakiejś wielkiej płynności, zgrania, raczej powinno się szukać indywidualnych błysków, kogoś, kto zdał test i zgłosił się: jestem. Mogę pomóc.

Ale za długo zastanawiać się nie mogliśmy, bo Polska wyszła na prowadzenie.

I to po bramce, że palce lizać.

Nie wiemy, co nam się w niej bardziej podobało – czy to, jaką piłka piłka w pole karne wyszła Klichowi, nawet biorąc pod uwagę lekki rykoszet po drodze. Czy to, jak idealnie Frankowski wyczekał linię spalonego. Czy to, że się nie podpalił w żaden sposób, tylko idealnie w tempo wyłożył piłkę Świerczokowi. Świerczok… no, dobrze to skończył, dobrze się znalazł, fajnie wszedł w pole karne. Ale chyba sam musiał przyznać, że to Klich z Frankowskim zrobili tutaj pierwszorzędną robotę.

Reklama

Szybkie, chyba jednak niespodziewane 1:0, biorąc pod uwagę, że Rosjanie wystawili znacznie bardziej galowy skład. Zaczęliśmy przypominać sobie te historie, jak to Rosjanie – według różnych doniesień – trenowali na ostatnim zgrupowaniu siedemdziesiąt razy dziennie, co sprawiło, że są zmęczeni. I po tym golu to naprawdę wyglądało tak, jakby mieli zaraz przed eksperymentalnym zestawieniem Polski się rozsypać. Niebywała była nerwowość w ich ruchach. Pokrzykiwali na siebie, tracili piłki na własnej połowie, nasz wysoki pressing co i rusz przynosił skutek.

Nie powiemy, narobiło nam to apetytu na świetny mecz w wykonaniu Polaków.

I tylko problemy są dwa. Po pierwsze, ten zryw nie przyniósł nam już żadnej klarownej okazji w pierwszym kwadransie, kiedy nasza dominacja była największa. Mieliśmy co najwyżej zaczątki ciekawych akcji. A po drugie, istotniejsze, potem Rosjanie przypomnieli sobie, że jednak nie są reprezentacją z dykty i papieru, tylko za chwilę jadą na Euro.

ROSJANIE WRACAJĄ DO GRY

Różnica w tym meczu zrobiła się taka, że w pierwszych minutach mogliśmy docenić: o, Klich znowu posłał fajną piłkę. O, Frankowski nieźle pobiegł. A potem przyszło doceniać, że Helik wyprzedził Dziubę, że Krychowiak przeciął kontrę. Jeszcze żyło się tym, że wszystko nieźle funkcjonuje, ale już Rosjanie przejmowali inicjatywę.

Odpowiedzieli szybko, bo w 21. minucie. Gołowin wstrzelił miękką piłkę w pole karne. Puchacz chyba bardziej myślał, jak tu ewentualnie przeszkodzić Dziubie. A zapomniał, że Karawajew też jest piłkarzem, a nie gościem, który tak sobie z nudów stoi w polu karnym. Karawajew wyprzedził Puchacza i pchnął piłkę w kierunku bramki. Serio, trudno to nazwać inaczej, to nie był strzał, pchnięcie. Problem w tym, że do Puchacza dołączył Fabiański i też zawalił. To było lekkie uderzenie na krótki słupek, Fabian nie miał prawa puścić tego między nogami.

Od tego czasu zaczęło się przeciąganie liny. Fajnie przypomniał o sobie Świerczok, próbując wypróbowanego w ESA centrostrzału. I serio, wiemy, że większość centrostrzałów wychodzi przypadkiem, ale tutaj Świerczok tak chciał, znamy go. Uderzenie w poprzeczkę, mogło zaskoczyć. Klasyczny dla Świerczoka element nieprzewidywalności.

Reklama

Niestety w tyłach też robiliśmy się coraz bardziej nieprzewidywalni. Był błąd Kędziory w wyprowadzeniu, gdzie w konsekwencji rywale mieli piłkę na 20 metrze i przed sobą zdezorganizowaną obronę Polaków – lepsza drużyna nie miałaby litości. Był Dziuba wrzucający nas na karuzelę po lewej stronie. Wyglądało to coraz gorzej, im bliżej było końca pierwszej połowy. Pressing Rosjanom wychodził coraz lepiej, klepka też, nam brakowało cierpliwości w rozegraniu.

Odgryźliśmy się jeszcze akcją, w której Piątkowski kapitalnie znalazł Klicha na lewej stronie, ten zacentrował do Świderskiego na głowę, ale uderzenie było za słabe i zbyt w środek bramki. Niemniej połowę puentowała doskonała akcja Rosjan, którzy w ostatnich sekundach przed przerwą rozklepali nas tak, że tylko rozpaczliwy wślizg Kędziory uratował nas przed stratą bramki.

KOPANINA PO ZMIANIE STRON

Niestety po zmianie stron w zasadzie skończyła się rywalizacja, zaczął się sparing na całego, w najgorszym wydaniu sparingowego grania. A więc hurtowe zmiany, coraz mniejsza – jeśli jakakolwiek – płynność w grze po obu stronach, ewentualnie jeśli zazębiło się cokolwiek, to tylko dzięki zrywom. Ale, zasadniczo, nie zazębiało się, i bilans tej drugiej połowy jest komiczny: zero celnych strzałów po obu stronach. Zero niecelnych naprawdę groźnych (wybacz Puchaczu, wszyscy wiedzieli, że ten rzut wolny nie wpadnie).

Mogliśmy żyć w tej połowie takimi sytuacjami jak:

  • Fajnym zwodem Świerczoka na Kudriaszewie
  • Odbiorami Jóźwiaka na połowie Rosji, w tym jednym bardzo wysokim, gdzie poszedł jeden na jeden
  • Kontrą, w której mogłoby coś się zdarzyć, gdyby nie poślizgnął się Frankowski
  • Kontrą, w której mogłoby się coś stać, ale się nie stało
  • Poślizgnięciem się Puchacza po drugiej stronie

Rosjanie natomiast mieli jedną naprawdęgroźną akcję, ale też specyficzną: szarżował bowiem Dziuba, pilnowali go Helik z Kędziorą. Helik targał Rosjanina za koszulkę i to mocno, także gdy już wpadli w pole karne. Gdyby Dziuba poleciał, karny jak nic. To na pewno nie była taka sytuacja, w której Helik powinien zachować się w taki sposób, jasne, Dziuba szarżował, ale była jednak asekuracja, walka. Inny napastnik by to wykorzystał i nieszczęście gotowe. Nieodpowiedzialność ze strony polskiego obrońcy.

Chcielibyśmy powiedzieć wam więcej o tej drugiej połowie, ale więcej da się powiedzieć o pogodzie. Generalnie trzeba podkreślić to, że nie spalił się dzisiaj Świerczok i jest sporym wygranym meczu. Dobrze popracował Frankowski. Kolejny sygnał dał Jóźwiak. Fajnie wyglądał środek Klich-Krychowiak. Obrona w takim zestawieniu robiła błędy, gubiła piłkę pod własnym polem karnym. Nie zrobił nic przydatnego Kownacki.

Ale wiecie jak to jest – mówi się o sparingach, że jeśli dadzą chociaż jedno nazwisko, które może się przydać w meczu o dużą stawkę, to już coś. Na ten moment trzeba się przygotować do Euro, a nie liczyć, że ładnie zagramy przed turniejem. My nie będziemy szarżować, rzucać nazwiskami, ale kilka odpowiedzi ten mecz Paulo Sousie powinien dać. Inna sprawa, że również to weryfikacje negatywne.

POLSKA – ROSJA 1:1 (1:1)

Świerczok 4 – Karawajew 21

Fabiański – Puchacz, Piątkowski (Bednarek 56), Helik, Kędziora (Bereszyński 56), Frankowski (Linetty 80) – Klich (Kozłowski 70), Krychowiak – Kownacki (Jóźwiak 56), Świerczok, Świderski (Moder 67)

Szunin (Safonow 63) – Karawajew, Semenow (Diwiejew 46), Dżikija, Kudriaszow – Zobnin, Ozdojew (Muchin 57), Miranczuk (Żamaletdinow 63), Kuzjajew (Żyrkow 67), Gołowin – Dziuba (Zabołotnyj 67)

Fot. NewsPix

Najnowsze

Komentarze

70 komentarzy

Loading...