Wybory do władz lokalnych struktur piłkarskich wzbudzają dużo negatywnych emocji. W ostatnim czasie informowaliśmy o absurdalnych „dryblingach” ze strony działaczy Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej, którzy w obawie przed utratą stanowisk, w niezwykle perfidny sposób próbowali pozbawić szans na wygraną opozycyjnego kandydata. Ich zabiegi na nic się zdały – Maciej Mateńko pokonał dotychczasowego sternika. Z kolei w Małopolskim Związku Piłki Nożnej wciąż trwa kampania wyborcza i okazuje się, że również nie brakuje kontrowersji.
Tak więc o chodzi? Zarząd MPZN-u zmienił ordynację wyborczą, która wskazuje na konieczność jawnych pisemnych rekomendacji delegatów. Wstępnego poparcia można udzielić tylko i wyłącznie jednemu kandydatowi. W dodatku istnieje niezwykle skomplikowany system wyboru delegatów w podokręgach. Opozycja twierdzi, że została pozbawiona szans na uczciwą rywalizację. Aktualna władza zaś argumentuje wszystkie działania zgodnością z prawem i… autorytetem prezesa Ryszarda Niemca.
Po prostu jeden wielki galimatias.
***
Owszem, brzmi to niezwykle zawile. Dlatego już spieszymy z tłumaczeniem. W wyborach na prezesa ZZPN-u każdy klub mógł wystawić swojego delegata. Kluby od 3. ligi w górę miały możliwość delegowania większej liczby przedstawicieli. Oczywiście kolegium sędziów, rada trenerów także mogły wystawić swoich delegatów. Natomiast w MZPN-ie sprawa ma się inaczej. Tak samo, jak w ZZPN-ie, drużyny występujące na ponadwojewódzkim poziomie rozgrywkowym mają prawo wyboru własnych przedstawicieli na Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze. Inne ciała kolegialne również. Jednak kluby z niższych lig wybierają delegatów w podokręgach, którym przyznano odpowiednią liczbę osób do pełnienia tej funkcji podczas wyborów.
Czyli: klub X występujący A-klasie nie może delegować kogoś z własnego grona, chyba że na zebraniu podokręgu zostanie wcześniej wybrany. Oczywiście wpływ na to ma zupełnie inn struktura związku, ale w Mazowieckim Związku Piłki Nożnej, który również tworzy wiele podokręgów, system wyborczy jest podobny do rozwiązania przyjętego w ZZPN-ie.
Tak wygląda podział delegatów z Małopolskim Związku Piłki Nożnej:
Część środowiska pragnie zmian
Paweł Adamiec, osoba odpowiedzialna za kampanię Łukasza Sosina, uważa, że takie rozwiązanie służy zabetonowaniu związku. W takim systemie bowiem trudno jest skruszyć mur oparty na fundamentach podokręgów, a dokładnie na prezesach tych struktur, rzecz jasna popierających obecnego prezesa, Ryszarda Niemca, który od 28 lat kieruje związkiem.
– Na dobrą sprawę, Ryszard Niemiec rządzi w pojedynkę od 1993 roku. Kluczowi współpracownicy są z nim od lat, zmieniają się tylko ci z dalszego szeregu. Przez te 28 lat zmieniał się świat piłki, w Krakowie jednak czas jakby się zatrzymał. Obserwując organizację rozgrywek, mechanizmy zarządzania związkiem, brak transparentności, można przywoływać te smutniejsze standardy polskiej piłki lat 90. Brakuje podstaw, proszę wejść na stronę internetową MZPN, poszukać na FB czy Twitterze. To pierwsze wygląda jak z początków internetu, tego drugiego nie ma – tłumaczy Adamiec.
Dodaje: – Ryszard Niemiec nad startem zastanawiał się już w 2016 r., rozważając wtedy oddanie sterów. Nic z tego nie wyszło, władzy nie oddał. Cztery lata później, ku naszemu zdziwieniu, zapowiedział, że wystartuje również w tych wyborach. Jego plany i decyzję, którą ogłosił współpracownikom, pokrzyżowały wyłącznie względy zdrowotne. Pojawił się dylemat – co robić dalej? Stanęło na tym, że namaścił na swojego następcę – Ryszarda Kołtuna. Swojego przyjaciela, wiceprezesa urzędującego w MZPN-ie i najwierniejszego współpracownika. Jego kandydatura krążyła w kuluarach już w 2016 roku, ale prezes Niemiec uznał, że to on powinien dalej prowadzić związek.
*
To miały być kolejne wybory, w których obecna władza bez problemu przedłuży swoją sukcesję. Tylko że grupa młodych ludzi postanowiła pójść pod prąd – postanowiła, że poprze kandydaturę Łukasza Sosina. Jednak – jak twierdzi opozycja – w obawie przed jego rosnącym poparciem zarząd MZPN-u zdecydował się zmienić wymogi formalne zgłaszania kandydatów.
– Stwierdziliśmy, że warto spróbować powalczyć w tych wyborach. Z MZPN-em jestem związany od 2016 roku, będąc w jednej z komisji. Zebrała się ona od tego czasu dwukrotnie. Wywodzę się ze środowiska prawniczego, które na studiach skupiło się na prawie sportowym. Próbowaliśmy zmieniać ten związek od środka, ale pokazano nam drzwi, gdy chcieliśmy wprowadzać w życie swoje pomysły. Gdy wieloletni działacze zobaczyli, że stanowimy dla nich realne zagrożenie, przygoda się skończyła. Mówimy o realizowaniu podstawowych pomysłów takich jak nowa strona internetowa, profil na Facebooku. O bardziej ambitnych w ogóle nie było mowy. Opór jakichkolwiek wobec zmian jest ogromny – opowiada Paweł Adamiec
Kontynuuje: – Łukasz Sosin zebrał naszą grupę młodych osób pragnącą zmienić ten związek, mają nowoczesną wizję, ale też z poszanowaniem ogromnej małopolskiej tradycji i pracy lokalnych pasjonatów. Założyliśmy stronę internetową, nakręciliśmy klip. Odzywaliśmy się do klubów, do podokręgów. Oczywiście, „przypadkowo” wtedy, gdy ogłosiliśmy swój start w wyborach, MZPN ustanowił absurdalną ordynację wyborczą. Po pierwsze, stwierdzono, że delegaci będą wybierani w podokręgach. Czyli, nie tak jak np. na Mazowszu, gdzie każdy klub głosuje bezpośrednio na kandydata. Tutaj delegaci wybierani są w podokręgach, które stanowią 75% wszystkich osób mających prawo głosu. O tym kto zostanie delegatem w praktyce decyduje wybrany szef podokręgu, zgłaszając kandydatów.
Jawne rekomendacje dla kandydatów
Pierwsza przeszkoda to zabetonowany system wyborczy. Natomiast druga – zdaniem opozycji najbardziej absurdalna – to przepis mówiący o tym, że – uwaga – aby kandydat mógł oficjalnie zgłosić się do startu, musi zebrać trzydzieści pisemnych oświadczeń o poparciu delegatów, które są podawane do wiadomości publicznej. Okej, niby nic w tym dziwnego. Takie rozwiązanie działa, chociażby w PZPN-ie i ma powodować, że nie zgłoszą się przypadkowi ludzie. Tylko w przypadku wyborów na prezesa PZPN-u rekomendacje dają organizacje: wojewódzkie związki i kluby, nie delegaci. Sęk w tym, że w Małopolsce takie oświadczenie o poparciu może dotyczyć wyłącznie jednego kandydata. Znacznie zawężą to ich liczbę, ale co gorsza, delegaci muszą się jawnie opowiadać, zanim w ogóle dojdzie do głosowania tajnego.
Paweł Adamiec: – Obecny zarząd liczy na to, że nie uzbieramy tych trzydziestu pisemnych oświadczeń. Po pierwsze – jest to niezgodne z prawem. Ordynacja wyborcza powinna być określana na etapie tworzenia statutu, a zarząd może ją doprecyzować. Tutaj zarząd podjął uchwałę w głosowaniu, że potrzeba tych jawnych pisemnych rekomendacji tylko dla jednego kandydata. Niemniej MZPN zwrócił się do PZPN-u o opinię prawną i prof. Wach stwierdził, że takie rekomendacje można dopuścić. Argumentacja? Warto, aby z tą opinią się zapoznać. M.in. stwierdzono w niej, że prezes nie jest organem związku, co ma z kolei wpływ na kompetencje zarządu do ustalania jego wyboru. Inny fragment mówi, że w sytuacji, gdy Ryszard Niemiec nie kandyduje w wyborach jako, zapewne, przyszły prezes honorowy wspierający działania związku ma on „formalne i merytoryczne prawo do określenia oczekiwań małopolskiego środowiska piłkarskiego, wobec osób kandydujących do pełnienia tej zaszczytnej i odpowiedzialnej funkcji”.
MZPN opublikował na swojej stronie wyżej wspomnianą opinię prawną. Treść zawarta w punkt 4. dotyczącym zasadności rekomendacji rzeczywiście brzmi groteskowo. Na zasadzie: skoro prezes Ryszard Niemiec rządzi tyle lat, to może sobie według własnego uznania tworzyć regulamin wyborów.
Rzecznik prasowy MZPN-u, Jerzy Nagawiecki, tłumaczy: – W procesie elekcyjnym rekomendacje są raczej zasadą, niż wyjątkiem. Porządkują i usprawniają wyłanianie władz. System ten jest powszechnie stosowany choćby przy wyborze rektorów uczelni wyższych, prezesów spółdzielni, szefów stowarzyszeń. Opiera się na założeniu, że członkowie stowarzyszenia (a takim jest MZPN), preferują pracę z osobami, do których mają zaufanie i których umiejętności oraz predyspozycje znają i cenią. W strukturach piłkarskich w naszym kraju rekomendacje występują w wyborach na prezesa PZPN -u oraz prezesów niektórych wojewódzkich ZPN-ów, choćby u sąsiadów z Podkarpacia i Śląska. Departament Prawny PZPN potwierdził zgodność przyjętej przez Małopolski ZPN regulacji z prawem związkowym i powszechnym.
Paweł Adamiec, jako prawnik, kompletnie nie zgadza się z tym. Uważa, że nie ma to nic wspólnego z usprawnianiem wyborów. – Jest to zbyt daleka ingerencja w proces wyborczy przez zarząd, co potwierdza opinia prawna, którą dysponujemy, a po drugie, ewidentne działanie przeciw jakiejkolwiek opozycji. Na początku apelowaliśmy medialnie, potem wzywaliśmy zarząd MZPN pisemnie, potem złożyliśmy na to skargę do organu nadzorczego, czyli prezydenta miasta. My uważamy, że prawo jest prawem, a równe szanse wyborcze powinno być ważniejsze niż zasługi pana prezesa.
Strach delegatów
Zebranie trzydziestu oświadczeń niby nie powinno stanowić większego kłopotu dla sztabu Łukasza Sosina Jednak ze względu na ich jawność delegaci zwyczajnie nie mają zamiaru ryzykować. Zdecydowanie nie jest to normalna sytuacja, że przy demokratycznych wyborach panuje strach przed poparciem opozycyjnego kandydata. Z drugiej strony nie może to dziwić, że klubowi działacze nie chcą wychodzić przed szereg. Powód? A to słabsi sędziowie będą przyjeżdżać na ich mecze, a to wydział dyscypliny przy wydawaniu orzeczeń nie będzie brał pod uwagę okoliczności łagodzących.
Łukasz Sosin: – Nie chcemy narażać przychylnych nam osób na problemy z tego tytułu. Mówią wprost: Łukasz, popieramy cię, ale gdy zrobimy to jawnie, dostaniemy po dupie. Przecież można przeprowadzić te wybory w sposób normalny, z zachowaniem zasad równości i tajności.
Paweł Adamiec: – Rozmawialiśmy z wieloma osobami i wyraźnie zaznaczyły: możemy was poprzeć, ale w głosowaniu tajnym. Jednak nie podpiszemy wam rekomendacji, bo nie wiemy, jakie nas mogę spotkać konsekwencje. U nas nie jest możliwe pospolite ruszenie, bo jesteśmy dużym wojewódzkim związkiem, a w tej ordynacji przekonanie małych klubów nic nam nie da. Wyniki zebrań w podokręgach były znane jeszcze przed ich rozpoczęciem. Próbowaliśmy rozmawiać, tłumaczyć, pokazywać program. Zapewniliśmy, że nie będziemy „wycinać” obecnych działaczy. Nieuzasadniony strach przed nieznanym, czyli pracowitym i nowoczesnym Łukaszem Sosinem jest jednak bardzo silny. Brak jakiegokolwiek grania fair play przez obecne władze związku sprawia, że wybory są fasadowe.
*
Sztab Łukasza Sosina jako przykład bardzo dużych konsekwencji za jawny i otwarty sprzeciw wobec obecnej władzy podał sytuację sprzed kilku lat. Osoby wpierające opozycyjnego kontrkandydata uważają, że formalne rozwiązanie podokręgu krakowskiego miało bezpośredni związek z tym, że stamtąd wywodził się ówczesny przeciwnik prezesa Niemca.
– Co ciekawe – w 2016 r. Ryszard Niemiec miał kontrkandydata w osobie Jarosława Marfiaka, wywodzącego się z podokręgu krakowskiego. Oczywiście prezes Ryszard Niemiec wygrał, bo sieć zależności była na tyle mocna, że przeciwnik nie miał żadnych szans. Startowała również sekretarka związku, której ciężka praca jakkolwiek ratuje związek w sytuacjach krytycznych, pani Ewa Gajewska. Po wyborach Ryszard Niemiec podnosił zarzuty o działalność podokręgu – których de facto nie udowodnił – i na jego wniosek zarząd rozwiązał podokręg krakowski. Nie jest to związane z reformą w PZPN-nie, bo inne podokręgi zostały. W tym momencie jedynym terenem, który nie ma podokręgu i podlega bezpośrednio pod MZPN, jest Kraków. Musi on teraz głosować w tzw. strefach. Teraz proszę sobie to połączyć. Otóż, jak ludzie mają nie bać się podpisywać rekomendacji Łukaszowi Sosinowi, gdy dodatku mogą podpisać to tylko jednej osobie?
Jerzy Nagawiecki, rzecznik MZPN-u, kategorycznie zaś zaprzecza tej relacji. Jaki był powód reorganizacji? Według obecnego zarządu takie działanie miało na celu usprawnienie funkcjonowania związku. – Zarząd MZPN rozwiązał Podokręg PN w Krakowie z uwagi na porządkowanie i upraszczanie struktur zarządczych związku. Zakres obowiązków krakowskiej jednostki terenowej pokrywały się bowiem częściowo z kompetencjami wydziałów MZPN. Sugerowanie innych motywów pozostawiam bez komentarza – mówi Nagawiecki.
Nagrody i medale jako element kampanii
Generalnie to żadne zaskoczenie, że przed wyborami władze związku rozpoczęły działania zachęcające do udzielenia im poparcia. To normalna sprawa. Na przykład w ZZPN-ie wręczano klubom piłki, a następnie uchwałą zarządu podjęto decyzję o przyznaniu drobnego wsparcia finansowego dla drużyn z niższych lig. Działacze tych zespołów mogli przeznaczyć je na pokrycie kosztów sędziów lub opłaty dyscyplinarnych. Żeby była jasność – nie były to ruchy niezgodne z prawem, niemniej dużo mówi sam fakt, że nasiliły się, gdy przyszedł czas walki o poparcie delegatów.
W MZPN-ie uznano, że to odpowiedni moment na to, by uhonorować odznaczeniami prominentnych działaczy. Wręczanie medali obywało się na walnych zebraniach podokręgów. Niby nic w tym dziwnego. Standard. Ale w tych „spotkaniach służbowych” mógł uczestniczyć tylko jeden przedstawiciel MZPN-u. Tłumaczenie? Jak zawsze – pandemia i obostrzenia sanitarne. Klasyka gatunku. A teraz proszę zgadnąć, kto z wojewódzkiego związku był delegowany do wizytacji?
Odpowiadamy: Ryszard Kołtun – kandydat na prezesa MZPN-u.
Inne osoby, w tym członkowie sztabu Łukasza Sosina, otrzymały zakaz możliwości uczestnictwa w zebraniach podokręgów. – Wówczas, ze względu na bardzo niekorzystną sytuację pandemiczną, były organizowane w trybie zebrań służbowych. MZPN-n wystosował zalecenie, że nie należy zapraszać gości z zewnątrz, z wyłączeniem jednego przedstawiciela MZPN-u, który będzie nadzorował przebieg zebrania. Ryszard Kołtun, gdy tylko czasowo nie pokrywały się te zebrania, uczestniczył w każdym możliwym wydarzeniu tego typu. Mało tego – na tych zebraniach wręczał medale i odznaki dla prezesów podokręgów. Tych samych, którzy proponowali delegatów, głosujących później na prezesa. Jak my mamy z nimi rywalizować? – pyta się retorycznie Paweł Adamiec.
Zarząd związku nawet nie kryje się z tym, że w taki sposób dbają o swój wierny elektorat. A także zaznaczył, że nie każdy sternik podokręgu został wyróżniony. – Zarządzenie prezesa MZPN Ryszarda Niemca dotyczyło charakteru zebrań sprawozdawczo-wyborczych w czasie pandemii koronawirusa i wynikało wprost z ograniczeń narzuconych rozporządzeniami Rady Ministrów. W zebraniach sprawozdawczo-wyborczych w 14. podokręgach brało udział w sumie kilku członków Zarządu MZPN. Bodaj najczęściej niżej podpisany (Ryszard Kołtun przyp. red.). Reprezentanci MZPN tradycyjnie wręczali wyróżnienia i odznaki zasłużonym działaczom piłkarskim. Warto nadmienić, że nie wszędzie i niekoniecznie prezesom podokręgów – tłumaczy rzecznik związku.
Czy opozycja wywiesiła już białą flagę?
Trudno, żeby w takim położeniu sztab Łukasza Sosina z optymizmem wybiegał w przyszłość. W dalszym ciągu prowadzi kampanię, stara się przekonywać środowisko o słuszności i konieczności zmian, lecz przy tylu niedogodnościach, zwłaszcza wymogu jawnej rekomendacji wyłącznie dla jednego kandydata, ich szanse są bardzo niewielkie. Część delegatów wprost zadeklarowała, że nie zdecyduje się na publiczne poparcie kandydatury Łukasza Sosina. Zatem, jakie kroki zamierza podjąć opozycyjna grupa tuż przed wyborami?
Paweł Adamiec: – Nie zbieraliśmy tych oświadczeń, bo nie zgadzamy się z nimi prawnie. Nie chcemy też zmuszać delegatów do trudnych wyborów, jakim byłoby narażenie się. Jesteśmy konsekwentni. 2 czerwca składamy kandydaturę bez tych oświadczeń, a jeżeli nie zostanie przyjęta, wówczas wkraczamy na drogę sądową. Ktoś musi mieć odwagę powiedzieć „nie”. Doskonale wiemy, na co liczą obecne władze. Trochę pokrzyczą w mediach, my nie będziemy odbierać od nich telefonów, a zaraz wszyscy zapomną i mamy kolejne cztery lata bez żadnych zmian. Liczymy na to, że tym razem się to nie uda.
Łukasz Sosin: – Wywodzę się ze środowiska piłkarskiego, wróciłem po 17 latach do Polski, a w strukturach związkowych są ci sami ludzie. Chciałem coś dobrego zrobić dla lokalnej piłki. Tylko nie mam zamiaru dostosowywać się do rywalizacji niemającej nic wspólnego z zasadami fair play. Najpierw wprowadzili przepisy o jawnej rekomendacji tylko dla jednego kontrkandydata, potem kandydat wywodzący się spod pieczy obecnego prezesa jeździ i rozdaje medale. Ale to tylko świadczy o strachu obecnej władzy. Mam nadzieję, że chociaż środowisko zobaczy, że jest grupa ludzi, która w uczciwy sposób pragnie zmian, ma świeże spojrzenie. Nawet jeśli nie uda nam się wygrać z obecną władzą, to liczymy na to, że pozytywnie zapiszemy się w świadomości wielu ludzi.
***
Czy kompletnie zabetonowany system wyborczy ulegnie zmianie? Jedyną szansą na to jest prawomocne orzeczenie, które ewentualnie wskazałoby, że ze względu na uchybienia natury formalnej, wybory należy unieważnić. W innym przypadku próżno liczyć na odwrócenie kart w przypadku obecnego zarządu. Co tu dużo ukrywać – Łukasz Sosin i spółka zostali zaszachowani, w dodatku w białych rękawiczkach. I to jest właśnie główny problem w wojewódzkich związkach – otrzymały dużą autonomię i swobodę działań, a w połączeniu z niejasną wykładnią prawa, dziurami w systemie mogą praktycznie dowolnie ingerować w ordynację wyborczą.
W ZZPN-ie, mimo majstrowania w regulaminach, opozycja potrafiła przebić się przez głęboko postawione zasieki. Ponadto kluby również miały dość nieczystych zagrywek ze strony związkowych działaczy. Przez Małopolskę nie przejdzie huragan zmian w lokalnym środowisku piłkarskim. Obóz Łukasza Sosin podjął się syzyfowej pracy? Nie do końca. Wyraźnie zamanifestował swoją obecność, zaapelował o konieczność unowocześnienia działań MZPN-u. Przede wszystkim pokazał, że istnieje grupa młodych ludzi, która nie ma zamiaru przybierać postawy obojętnej. A to w przyszłości może zaprocentować.
fot. Newspix