Dla Miroslava Klose miał to być przełomowy moment. Niemiec z polskimi korzeniami od kilku lat przygotowuje się do pracy w roli pierwszego szkoleniowca. Latem opuszcza Bayern Monachium, ale plany podjęcia pierwszej samodzielnej pracy musi odłożyć na jakiś czas. Powód – zakrzepica.
– Mam dwa zakrzepy w nodze. Natychmiast podano mi leki i specjalne pończochy, które muszę nosić przez całą dobę. Lekarze dali mi do zrozumienia, że nie należy lekceważyć tej choroby – mówi Klose w „Kickerze”. Dodał, że diagnoza była dla niego szokiem – czuł się dobrze i niewiele wskazywało na chorobę.
– Zaczęło się trzy tygodnie temu. Nagle poczułem silny ból w nodze. Nie wiedziałem, skąd się wziął. Następnie, chwilę przed tym jak z Bayernem udaliśmy się na kwarantanne, poszedłem do naszych lekarzy. Ból w nodze się nasilał – opowiada.
Klose pełnił w zeszłym sezonie funkcję asystenta Hansiego Flicka. Prowadził też zespół U-17 Bayernu, pomagał także przy reprezentacji. Wielokrotnie mówił, że podchodzi do swojej kariery trenerskiej świadomie. Najpierw chce się nauczyć fachu, a dopiero potem podejmować się samodzielnego wyzwania.
Ten moment właśnie miał nadejść. Klose budził zainteresowanie na rynku trenerskim, a Rafał Gikiewicz całkiem niedawno informował na Kanale Sportowym, że były reprezentant Niemiec trafi do drugoligowej Fortuny Duesseldorf, z którą był po słowie. Nagła choroba sprawiła, że teraz skupi się na powrocie do zdrowia.
– Nigdy nie chciałbym rozpocząć mojej kariery trenerskiej w ten sposób. Albo dobrze, albo wcale. Albo później – mówi Klose w „Kickerze”. I ucina temat jakichkolwiek ofert: – Odwołałem wszystkich zainteresowanych.
Klose wyznał też, że nie interesuje mu dalsza asystentura Hansiemu Flickowi – tym razem w reprezentacji. Życzymy zdrowia i szybkiego powrotu na ławkę!
Fot. newspix.pl