Były selekcjoner reprezentacji Polski, Jerzy Brzęczek, w rozmowie z “Dziennikiem Zachodnim” odniósł się do krytyki, która była kierowana pod jego adresem, gdy pełnił funkcję sternika kadry. Opowiedział także o swoich oczekiwaniach względem występu “Biało-Czerwonych” na Euro 2020. Na sam koniec poruszył też wątek jego powrotu na ławkę trenerską.
W rozmowie padło stwierdzenie ze strony dziennikarza, że Jerzy Brzęczek znowu odpowiada z uśmiechem na pytania dziennikarzy, a były selekcjoner odparł: – Krytyka jest bardzo ważna i potrzebna, ale trzeba rozróżnić krytykę w wykonaniu dziennikarzy czy ekspertów od ośmieszania czy wyśmiewania, które też miało miejsce. To nie było łatwe życie ani dla mnie, ani dla mojej rodziny, ale na pewno nie żałuję tego 2,5 roku, bo dane mi było pracować z najlepszymi polskimi piłkarzami i grać z wielkimi drużynami. Zarzucano mi, że awansowałem z najsłabszej grupy, a tymczasem z naszej grupy na Euro zagrają trzy zespoły, a Macedonia niedawno pokonała Niemców i to na ich boisku. W 10 meczach eliminacyjnych straciliśmy tylko pięć goli. U nas jest kilkanaście milionów selekcjonerów i albo jesteś wielki, albo nikim. Są tylko emocje, brak rzeczowej dyskusji, a ja z każdym miesiącem po odejściu z kadry utwierdzam się w tym, że wykonałem ze swoim sztabem naprawdę dobrą pracę.
Ponadto w dalszej części powiedział, że mimo – według niego – nieprzyjemnej grupy, liczy na to, że będzie to pozytywny turniej w wykonaniu naszej reprezentacji, a może nawet lepszy niż cztery lata temu we Francji. W rozmowie z “Dziennikiem Zachodnim” odniósł się też do jego przyszłości zawodowej. – Trochę tej adrenaliny już mi brakuje, więc niewykluczone, że wkrótce podejmę jakąś pracę, a czy to będzie polska ławka trenerska czy zagraniczna to dopiero zobaczymy. Na razie nie ma w tej sprawie żadnych konkretów – mówi Brzęczek.
źródło: Dziennik Zachodni
fot. FotoPyK