Reklama

Juventus, Milan, Napoli i dwa miejsca w Lidze Mistrzów. Kapitalny finisz Serie A!

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

23 maja 2021, 14:44 • 7 min czytania 4 komentarze

Trzy zespoły, punkt różnicy, miliony w grze i brak miejsca na błąd. Finisz Serie A w tym sezonie zapowiada się tak kapitalnie, że zobaczymy nawet włoską odsłonę Multiligi. Milan, Napoli, Juventus. Tak wyglądają miejsca 3-5 przed ostatnią kolejką rozgrywek. Po dzisiejszych meczach jedna z wielkich marek znajdzie się więc w Lidze Europy. W drugą stronę? Szczęśliwiec może zostać nawet wicemistrzem Włoch. Nic dziwnego, że media na południu Starego Kontynentu od paru dni podgrzewają emocje i dorzucają do pieca.

Juventus, Milan, Napoli i dwa miejsca w Lidze Mistrzów. Kapitalny finisz Serie A!

Choć w zasadzie specjalnie dorzucać do niego nie trzeba. Wystarczy przypomnieć sobie co Andrea Agnelli, prezydent Juventusu i jeden ze współtwórców Superligi, mówił o Atalancie Bergamo. A konkretniej o tym, że La Dea ma czelność grać w Lidze Mistrzów. – Szanuję ich, ale nie mają doświadczenia na międzynarodowej arenie. Mieli jeden udany sezon i od razu dostali miejsce w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Czy tak to powinno wyglądać?

A teraz chichot losu. To właśnie Atalanta może sprawić, że Juventus następny sezon spędzi w Lidze Europy. Ekipa Gian Piero Gasperiniego ma już w kieszeni bilet do LM i gra z Milanem. O podkładaniu się nie ma jednak mowy – La Dea walczy o to, żeby po raz pierwszy w historii zdobyć srebrny medal.

Ale jeśli wszystkie trzy drużyny aspirujące do miejsca w TOP 4 wygrają, to właśnie Atalanta będzie tuż nad Juventusem. I będzie tam dlatego, że w tym sezonie “Stara Dama” nie potrafiła pokonać w lidze “Królowej Prowincji”.

Juventus w Lidze Mistrzów? Pirlo ratuje stracony sezon

Oczywiście po drodze wydarzyło się wiele innych spraw, które zdecydowały o tym, że Juventus po dziewięciu latach dominacji może spaść z tronu prosto w czarną otchłań. Bianconeri w tym sezonie nie wygrali ani jednego meczu z:

Reklama
  • Atalantą Bergamo
  • Hellasem Werona
  • Fiorentiną
  • Benevento

O ile wpadki z La Deą idzie zrozumieć, tak już brak zwycięstw z Benevento i Fiorentiną, które plasują się w dolnej połowie tabeli, rażą w oczy. Oczywiście po wygranej z Atalantą w Pucharze Włoch nadzieje w Turynie odżyły. Andrea Pirlo chciał chyba nawet porównać Juve do Undertakera, bo stwierdził, że niektórzy widzieli już ich martwych, pięć stóp pod ziemią, tymczasem oni wciąż żyją i mają się dobrze. Ale czy faktycznie mają się dobrze, skoro wieloletni mistrzowie nie mają nawet swojego losu we własnych rękach?

W zasadzie, skoro już o tym mowa, to jest on w rękach Polaków. Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski zmierzą się dziś w pojedynku, który w poprzedniej rundzie przeszedł do historii tego sezonu. Szczęsny zaliczał kluczowe interwencje, a Skorupski wyciągnął aż dziewięć strzałów. To jeden z najlepszych występów w jego karierze we Włoszech. Po tamtym spotkaniu pisaliśmy:

“Sprawdziliśmy – to drugi najlepszy wynik Polaka w tym sezonie. Rekordem wciąż pozostaje spotkanie z Sassuolo, w którym Skorupski wyjął aż 10 strzałów. Jeśli bierzemy pod uwagę tylko to, czego dotychczas we Włoszech dokonał Skorupski, jego występy z obecnego sezonu także się wyróżniają. Po siedmiu latach na południu Europy Polak tylko raz zanotował więcej skutecznych interwencji. W sezonie 2016/2017 zatrzymał 11 strzałów w meczu z Milanem. Ciekawie wyglądają także liczby Skorupskiego z konfrontacji z Juventusem. Z mistrzem kraju Polak mierzył się dotychczas dziewięć razy. Wpuścił 18 bramek, ale też obronił 39 strzałów. Nie jest to zły wynik, bo zwykle miał pełne ręce roboty. Średnio przyjmował ponad sześć celnych strzałów na mecz”.

Oczywiście faktem jest też to, że Bologna nie wygrała z Juventusem od 1998 roku. Natomiast Sinisa Mihajlović jest jak Piotr Rutkowski. On się nigdy nie podda. Jego zespół preferuje swobodny, ofensywny futbol. “Stara Dama” będzie dziś pod ogromną presją, więc gdy natknie się na szarżującego rywala – może być niewesoło. Zresztą trener rywali rozpoczął już gierki psychologiczne. Najpierw stwierdził, że ostatnio sędziują mu sami młodzi arbitrzy, którzy popełniają błędy, więc z Juventusem głównym rozjemcą będzie pewnie Paolo Valeri. I faktycznie – Valeri został wyznaczony do poprowadzenia meczu. Potem “Miha” rzucił jeszcze, że śniło mu się, jak Paolo Dybala podchodzi do rzutu karnego w 90. minucie, przy stanie 0:0, ale obudził się i nie wie, czy Argentyńczyk strzelił.

Tak czy siak, misja Juventusu jest piekielnie trudna. Ale turyńczycy mają jeden atut. Cristiano Ronaldo. Co by nie mówić Portugalczyk 15 razy w tym sezonie dawał Juve prowadzenie. Dwukrotnie napoczynał też Bolognę. Jeśli ktoś ma pociągnąć Bianconerich do Ligi Mistrzów, to właśnie on.

EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL! W SERIE A WYGRYWASZ JUŻ PRZY 2:0! 

Reklama

Milan w Lidze Mistrzów? Nerwówka na własne życzenie

“La Gazzetta dello Sport” porównała sytuację Milanu na finiszu sezonu do biegu Dorando Pietriego. Włoski maratończyk przeszedł do historii tym, że zaprzepaścił swój wysiłek, potykając się tuż przed linią mety maratonu. To porównanie bardzo trafne, bo Rossoneri mogą ustanowić nietypowy rekord. Jako pierwszy w historii Serie A mistrz zimy mogą wypaść ze strefy premiowanej grą w Lidze Mistrzów. Po drużynie, która zamiatała 2020 rok, wiele już nie zostało. Mediolańczycy mogli przecież szykować się do starcia z Atalantą z szampanami w ręku. Tymczasem tydzień temu to oni stracili punkty z ekipą, która miała już za sobą oprocentowane świętowanie utrzymania – Cagliari.

Nie żartujemy. Trener Sardyńczyków powiedział po meczu z Milanem, że pozwolił ekipie na kilka piwek. A potem jednokrotni mistrzowie Włoch zremisowali na San Siro i w Lombardii jest nerwowo. Gdyby zespół Stefano Piolego tamten mecz wygrał, wszystko byłoby jasne.

  • Milan – 78 punktów i lepszy bilans gier z Juventusem
  • Juventus – 75 punktów i brak szans na wyprzedzenie Rossonerich

W walce pozostałaby tylko “Stara Dama” i Napoli. Ale tak się nie stało i Milan może mieć pretensje tylko do siebie. Dobrze ujął to Radja Nainggolan, który zorganizował LIVE z kibicami. A na nim odpowiedział krytykującemu go fanowi z Mediolanu, żeby nie płakał, bo Milan nie mógł z nimi wygrać, skoro nie strzelał na bramkę.

To fakt. Rossoneri oddali 21 uderzeń, ale tylko dwa z nich były celne.

W obozie zespołu z Lombardii przed dzisiejszym wieczorem panuje wielka mobilizacja. Stefano Pioli powołał na mecz nawet kontuzjowanych zawodników. Kibice przybyli pod ośrodek treningowy, żeby wesprzeć drużynę przed ważnym spotkaniem.

https://twitter.com/MilanPosts/status/1396399527138152448

Milan nie grał w Lidze Mistrzów od 2014 roku. Przypomnijmy – to rok, w którym Niemcy zostali najlepszą drużyną globu. A sześciu piłkarzy niemieckiej kadry, którzy zagrali w finale z Argentyną, zawiesiło już buty na kołku. W teorii Rossoneri nie mają zbyt wielkiej roboty do wykonania. Wygrana i są w domu. Tyle że problem robi się, gdy zaglądamy choćby w historię spotkań obydwu zespołów.

  • Milan nie wygrał trzech poprzednich starć z Atalantą
  • Kiedy Stefano Pioli ostatnio odwiedził Bergamo, dostał 0:5 w łeb
  • W Serie A trener Milanu nie wygrał żadnego z ośmiu meczów na terenie La Dei
  • Na pięć wyjazdów do sąsiadów z Lombardii, Milan wygrał tylko raz

Pocieszenie? Chyba trzeba go szukać w tym, że Rossoneri to wciąż najlepsza wyjazdowa drużyna Serie A. Co ciekawe, jeśli Milanowi się powiedzie, także będziemy mogli mówić o rekordzie. Jeszcze nigdy Lombardia nie miała bowiem trzech przedstawicieli w Lidze Mistrzów.

Serie A w Fuksiarz.pl

Milan ogra Atalantę? Kurs 2,70.

Napoli w Lidze Mistrzów? Gattuso w najlepszej pozycji startowej

W najlepszej sytuacji jest jednak ten, który doskonale zna smak wywrotki na mecie. Gennaro Gattuso i jego Napoli byli w pewnym momencie skreśleni. Aurelio de Laurentiis prowadził już rozmowy z następcami byłego świetnego pomocnika Milanu. I co? I ostatecznie Gattuso staje przed szansą odkupienia win za sezon 2018/2019. Wtedy Milan do 33. kolejki był w TOP 4. Co stało się potem?

  • Remis z Parmą
  • W łeb od Torino

I ekipa Gennaro dojechała do mety z punktem straty do czwartego Interu. Gdyby wtedy udało się Nerazzurrich wyprzedzić, odbudowa Milanu potoczyłaby się zdecydowanie szybciej. Ale wtedy Gattuso musiał gonić, a dziś musi bronić. Napoli wystarczy wygrana z grającym o nic Hellasem Werona, żeby znaleźć się w raju. Nic dziwnego, że kiedy Partenopei ładowali bramkę na 2:0 z Fiorentiną, ławka rezerwowych wybiegła na boisko, tak jakby gra w Lidze Mistrzów była już pewna. Ale mieli rację: ciężko to spartolić. Napoli długo pracowało na to, żeby znaleźć się w takiej pozycji. Wyniki od końcówki lutego i odpadnięcia z Ligi Europy?

  • 11 zwycięstw
  • 3 remisy
  • Porażka w zaległym meczu z Juventusem

Finisz godny maratończyka. Ale nie tego “Milanopodobnego”. Napoli zostawiło w pokonanym polu Milan, Romę czy Lazio. Przerwało także passę zwycięstw Interu. Naprawdę: więcej zrobić się nie dało. Doszło do tego, że kibice błagają Gattuso, który uniósł się honorem z powodu braku wiary właściciela klubu, żeby został w klubie na kolejny rok. – Rino stoi u progu arcydzieła. Przywrócił Napoli empatię, serce i tożsamość. Jego zespół zdobył 27 bramek w 10 meczach. Odnalazł się nawet Victor Osimhen, ofensywa jest imponująca – pisze o neapolitańczykach “LGdS”.

W teorii w Napoli wszystko się zgadza. W formie są liderzy, jak Piotr Zieliński i Lorenzo Insigne. Wspomniany Osimhen zaczął w końcu się spłacać. I nawet absencja Kalidou Koulibaly’ego nie jest zbyt wielkim osłabieniem. Ekipie z południa Włoch potrzeba więc tylko jednego: spokoju. A skoro Gennaro Gattuso przez lata uchodził za trenera-motywatora, to ciężko się spodziewać, żeby Partenopei polegli akurat z powodów mentalnych.

***

Niedziela, godz. 20.45. Zapamiętajcie tę datę i przygotujcie sobie kilka ekranów. Znając Włochów, emocjonująca końcówka sezonu jest więcej niż pewna.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...