Wiadomo, jaka była historia Garetha Bale’a w Realu – z przygodami, by tak rzec. Z jednej strony Liga Mistrzów, pamiętny gol, z drugiej sporo kontrowersji, wręcz otwarte przyznawanie, że Walijczykowi nie bardzo chce się już grać. Teraz Bale na łamach The Times odniósł się do fragmentu tej przygody, czyli relacji z hiszpańskimi mediami. Nie ma dla nich zbyt miłych słów.
Bale stwierdził: – W Hiszpanii futbol jest strasznie wyolbrzymiany. Media śledzą cię przez cały dzień. Nie mogłem wychodzić z przyjaciółmi lub rodziną, bo kończyło się tym, że 20 czy 30 osób było wokół mnie. Musiałem szukać miejsc, gdzie będzie spokojniej. Ten styl nie spodobał się mediom, tyle że ja nie zamierzałem się dla nikogo zmieniać. Media były też złe, bo nie rozmawiałem z nimi po hiszpańsku. Zrobił się wielki dramat, telenowela, że nie potrafię tego i tamtego. A ja mówię na tyle dobrze, żeby sobie poradzić i ogarniać, co się dzieje.
Z pewnością ma sporo racji, bo w Hiszpanii czy Włoszech piłkarze podchodzą pod bogów, a cóż, bogów chce się podglądać. Pewnie też dlatego Bale uciekał choćby na pole golfowe. Ale i tam łapało go oko kamery.
Pozostaje życzyć więcej spokoju.
Fot. Newspix