– Pochodzenie to jakaś społeczna mania. Kiedy strzelam gole, jestem Francuzem. Ale gdy tylko na chwilę przestaję, jestem wyklinany i staję się Arabem – powiedział Karim Benzema w czasach, kiedy nie był jeszcze jednym z najlepszych napastników na świecie. Urodził się we francuskim Lyonie, ale jest pochodzenia algierskiego, jest gorszym dzieckiem Republiki, jak błyskotliwie określiła postrzeganie takich jak on przez naród francuski reportażystka Ludwika Włodek. Opowieść o Karimie Benzemie w barwach Trójkolorowych zawsze będzie więc historią przeszytą kwestiami narodowościowymi. Ale choć są one definiujące, to jeszcze więcej w tym wszystkim polityki i skandali, gierek i waśni, które ostatecznie przegrały z czystym sportem. Usystematyzujmy. O co chodzi w relacjach Karima Benzemy z reprezentacją Francji?
Czy Benzema jest Francuzem?
Karim Benzema jest Francuzem. Urodził się w lyońskiej dzielnicy Bron, do której wyemigrowała jego rodzina. Brat jego ojca był imamem w algierskiej wiosce Tighzart, jego rodzice również czynnie angażowali się w religijne życie na ojczystych terenach. Swojego syna wychowali w duchu muzułmańskich wartości. Deklaruje poszczenie w ramadanie, regularną modlitwę, widziany był w meczetach. Ale pierwsze dwadzieścia dwa lata spędził we Francji, piłkarsko wykształcił się we Francji, gwiazdeczką futbolu został we Francji, więc od samego początku nie miał wątpliwości, że chce występować w trójkolorowych narodowych barwach. Występował we francuskich kadrach U-17, U-18, U-19, U-21, a kiedy dostał propozycję zagrania dla dorosłej kadry Algierii, odmówił, bo wiedział, że zaraz czeka go debiut w seniorskiej reprezentacji Tricolores.
OBSTAWIAJ EURO NA FUKSIARZ.PL
Pojechał na Euro 2008. Przed mistrzostwami świata 2010 zrezygnował z niego Raymond Domenech, bo Benzema borykał się z problemami w Realu. Domenech szybko tego pożałował i potem przyznawał, że za łatwo go skreślił. Zawiódł na Euro 2012. Strzelił trzy gole na mundialu 2014. Do tej pory rozegrał w niej 85 meczów i strzelił dla niej 27 goli. Dużo, mało? Trudno powiedzieć, bo wszystkie te wielkie turnieje, eliminacje do nich i mecze towarzyskie miały miejsce w czasach, kiedy Benzema dopiero szukał swojej tożsamości, dopiero rozwijał się jako napastnik, schowany w cieniu Cristiano Ronaldo w Realu Madryt.
W międzyczasie budził kontrowersje. Właściwie to zawsze budził. Skandale się go imały. A to jechał 260 km/h, a to cudem wykaraskał się z oskarżeń o seks z 16-letnią Zahią Dehar, a to media plotkowały, że zapłacił za stosunek z belgijską transseksualną prostytutką Victorią Dorval, która chwaliła się w mediach, jak to bardzo Benzemie miało być z nią dobrze, a to były menadżer oskarżył go o pobicie. Benzema pochodził z trudnego środowiska, z biednej dzielnicy i nigdy się od swoich korzeni nie odciął.
Ale o tym zaraz.
Bo jeszcze jednym ważnym grzechem Benzemy przeciw narodowi francuskiemu było to, że ostentacyjnie nigdy nie śpiewał Marsylianki. Co mecz, to milczenie.
Awantura o hymn
– Dlaczego nie śpiewam hymnu? Jeżeli wsłuchamy się w słowa, to usłyszymy, że opowiada o wojnie, a tego nie toleruję. Grałem dla reprezentacji Francji wyłącznie ze względów sportowych, ale moim krajem jest Algieria. Mam 30 lat, dwójkę dzieci i chciałbym, żeby znały moje nastawienie – mówił Karim Benzema w głośnym wywiadzie udzielonym w 2018 roku, kiedy już od ponad dwóch lat nie grał w reprezentacji Francji.
Czy ma rację?
No ma.
Fragment Marsylianki w przekładzie romanisty Edwarda Porębowicza:
To tyran przeciw nam zawiesił
Zbroczony krwawo sztandar ten.
Zbroczony krwawo sztandar ten.
Słyszycie z bitew pól niesiony.
Żołnierzy przeokrutnych ryk?
Już idą, wam zaciągnąć stryk,
By zarżnąć wasze syny, żony
Refren:
Do broni, bracia dziś!
Zewrzyjcie szyki wraz!
I marsz, i marsz!
By ziemię krwią
napoić, przyszedł czas!
Piłka nożna nie jest pozapolityczną enklawą. W samej reprezentacji Francji występuje mnóstwo zawodników związanych pochodzeniem i narodowością nie tylko z narodem Moliera, ale też byłymi francuskimi koloniami lub z krajami biedniejszymi, dla których podstawowym kierunkiem emigracji była właśnie Francja. Współczesny świat zachodu to tygiel kulturowy, wielki hołd dla kosmopolityzmu, w którym rdzenność ojczyzny i pochodzenia jest tematem niezwykle płynnym i szeroko pojmowanym.
Absurdem jest więc krytykowanie Karima Benzemy za szczere słowa prawdy, których nigdy przed nikim nie ukrywał. W końcu to nie przez swoje podejście do narodowych barw wyleciał z kadry.
Dlaczego Benzema wyleciał z reprezentacji Francji?
Postawmy sprawę jasno.
Karim Benzema nigdy nie został skazany. Jego proces trwa od ponad pięciu lat. Prawem każdego człowieka jest domniemanie niewinności, aż do momentu prawomocnego skazania. Wiele powinno wyjaśnić się podczas jesiennego procesu w sądzie wersalskim – możliwa kara to pięć lat więzienia i siedemdziesiąt pięć tysięcy euro kary. Sporo. Tym bardziej, że Benzema wcale nie musi być traktowany łagodnie, bo – co jasne – swoje już w życiu nabroił.
O co poszło?
Sprawa jest znana, ale trwa już tak długo, że wielu mogło się w niej pogubić.
Mathieu Valbuena nagrał sekstaśmę ze swoją narzeczoną. Na własny użytek. Nie zamierzał nigdzie jej publikować. Minęło jednak trochę czasu i popsuł mu się telefon. Oddał go Axelowi Agnotowi – złotej rączce, z którego usług technologiczno-informatycznych korzysta wielu francuskich piłkarzy – żeby ten przeniósł mu kontakty ze starej komórki na nową. Valbuena nie przypomina sobie, żeby kiedykolwiek w innej sytuacji dawał komukolwiek swój telefon. Niedługo później zaczął być szantażowany. Ktoś deklarował, że wszedł w posiadanie jego sekstaśmy. Szantażyści stawiali ultimatum: 150 tysięcy euro albo publikacja kompromitującego filmu. Mathieu Valbuena był przerażony. Wtedy właśnie na horyzoncie pojawił się Karim Benzema. Benzema, który wcielił się w rolę starszego brata, gościa od dobrych rad.
Francuski pomocnik zdradził kulisy działania Benzemy w rozmowie z Le Monde.
– Przekonywał, że wie, co z tym zrobić. Powtarzał bardzo często, że mam do czynienia z „bardzo złymi ludźmi”. Ciągle mówił: „Jeśli chcesz, to odpuść, ale mogę cię zapoznać z moim kolegą”. Ten wątek co chwilę wracał w naszej rozmowie. Na koniec Karim powiedział: „Co mam robić? Dać mu twój numer? Dać jego numer tobie?”. Nie mówił w sposób agresywny, nie było też mowy konkretnie o pieniądzach, zaczął naciskać, żebym się z kimś spotkał. To było dziwne. Nie róbmy z ludzi idiotów. Powiedziałem do Karima:
– Cisse miał w 2008 roku podobny problem.
– I zapłacił?
– Tak, zapłacił.
– I co, wyszło na jaw?
– Nie.
Powtarzał gadkę. Jego słowa znaczyły „będziesz musiał zapłacić”, choć nie powiedział tego wprost.
Następnie wyszło, że szantażystą jest przyjaciel brata Benzemy, jego kolega z czasów dzieciństwa. Policja przejęła nagrania rozmów między nim a gwiazdorem Realu Madryt. Kiedy Benzema się o tym dowiedział, zaczął wydzwaniać do Valbueny i przekonywać go, że jest jego przyjacielem i nie ma żadnego związku ze sprawą.
– Byłem nim ogromnie zawiedziony. Nie miał do mnie szacunku, a przecież to przez lata był mój kumpel z reprezentacji – żalił się Valbuena.
Benzema został aresztowany. Spędził dwadzieścia cztery godziny na przesłuchaniach policyjnych. Sprawa trwa do dziś. Karim Benzema normalnie gra w piłkę, strzela bramki dla Realu, ale szambo się wylało.
Niechęć Francji do Benzemy
Francuska opinia publiczna znienawidziła Karima Benzemę.
Pisaliśmy wówczas:
Jedna z sondażowni zapytała zwykłych Francuzów o zdanie na jego temat. Wyniki? Tylko (aż?) 15% badanych darzy napastnika jakąkolwiek sympatią, a nieco ponad rok takie uczucia deklarowało 56%. Nieco więcej osób uważa, że mimo wszystko Benzema powinien być powoływany do kadry, zwolennicy takiego rozwiązania to 22%. Z kolei obecność w reprezentacji poszkodowanego Valbueny popiera 55% Francuzów.
Obok sprawdzenia nastrojów społecznych, ważne są również głosy opinii publicznej i autorytetów. Szanowany dziennik L’Equipe jednoznacznie stwierdził, że drzwi do kadry dla piłkarza Realu powinny być zatrzaśnięte, nie ma w ogóle nad czym debatować w przypadku tego piłkarza, a zastanowić się trzeba, czy na Euro powinien zagrać Valbuena.
SPRAWDŹ OFERTĘ FUKSIARZ.PL!
W jego obronie stanął właściwie tylko Zinedine Zidane, ale jego głos nie był w żaden sposób decydujący. Reszta środowiska go potępiała. Zaczęła się medialna krucjata wykluczenia go z reprezentacji Francji:
Noel Le Graet, prezes Francuskiego Związku Piłki Nożnej: – Benzema urodził się w trudnej dzielnicy i nigdy nie zmienił towarzystwa. Dalej ma tych samych przyjaciół, a to wiąże się z problemami. To dla mnie trudne, bo zawsze żywiłem do nieco ciepłe uczucia, ale nie ma dla niego miejsca w reprezentacji Francji. Musimy myśleć o kolektywie. Jeśli pojechałby na Euro, nikt nie myślałby o nas jako o drużynie. Wygralibyśmy – byłoby to zwycięstwo Benzemy. Przegralibyśmy – byłaby to porażka Benzemy. Nie prowadzi to absolutnie do niczego dobrego. Benzema zaburzyłby harmonię i atmosferę. Martwię się tylko rasistowskimi listami i wiadomościami obrażającymi Benzemę. Kiedyś je pokażę, bo to skandaliczne.
Manuel Valls, ówczesny premier Francji: – Nie ma miejsca dla Benzemy w tej reprezentacji.
Valls został wręcz polityczną twarzą ruchu mającego na celu odstawienie Benzemy na boczny tor. Francois Hollande, były prezydent Francji, w swojej książce podał Benzemę jako przykład wątpliwego moralnie człowieka i przykład marności intelektualnej większości piłkarzy. To była masowa narodowa niechęć do piłkarza Realu.
Sprawa rasizmu
Zbliżało się Euro 2016. Karim Benzema czuł, że raczej na nie pojedzie, że afera jest zbyt głośna i zbyt paraliżująca. Czuł się sfrustrowany. Uważał, że to jedna wielka rasistowska kampania wymierzona przeciw niemu. Eric Dupond-Moretti, prawnik piłkarza, toczył medialne starcia z Manuelem Vallsem. Ostatecznie decyzja należała jednak do Didiera Deschampsa. On długo nie zabierał głosu w tej sprawie. Nie chciał nikogo skreślać, nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Do tej pory Deschamps i Benzema darzyli się wzajemnym szacunkiem. Benzema, podczas mundialu 2014, powiedział nawet, że doświadczanemu szkoleniowcowi zawdzięcza swoje odblokowanie.
– Bardzo dużo rozmawialiśmy. Nie tylko o futbolu. Przede wszystkim trener dodał mi wiary w siebie, pracował nad moją psychiką, a mnie pozostawało już tylko wyjść na boisko i ciężko pracować – mówił Benzema.
– Było kilka kryzysowych momentów w naszej relacji. Musiałem mu parę rzeczy uświadomić, powiedzieć niemiłe rzeczy. To wybitny snajper. Nie nauczę go, jak strzelać czy jak podawać. On to umie. Jestem za to od tego, żeby dać mu wewnętrzną siłę, zmotywować go i zbudować – wtórował mu Deschamps.
– Decyzja dotycząca Benzemy w reprezentacji była decyzją sportową. Nie uważam, by jego powrót był w najlepszym interesie dla francuskiego zespołu. Podejmuję decyzje, mając na uwadze dobro drużyny i to, czym jest reprezentowanie barw narodowych – tłumaczył francuski selekcjoner.
Benzema nie wytrzymał. Stwierdził, że Deschamps ugiął się pod naciskiem rasistowskiej części Francji. Skończyło się srebrem, ale i wielkim niesmakiem. Od tego czasu ani razu nie dostał powołania na zgrupowanie Trójkolorowych.
Wielkość Deschampsa
Tuż po tym, jak Karim Benzema zaatakował Deschampsa i zarzucił mu kierowanie się naciskiem rasistowskiej części kraju, dom francuskiego selekcjonera został zdewastowany i oznaczony graffiti przedstawiającym napis „RASISTA”. Świetnego trenera niezwykle to ubodło.
– Nigdy tego nie wybaczę. To wielki wstyd i wielka plama. Nie chodzi o samego Karima Benzemę. Złe rzeczy mówili na mój temat inni. Ta spirala nienawiści doprowadziła do brutalnej dewastacji i ataku, który dotyka całą moją rodzinę. Można mnie krytykować jako trenera, jako taktyka, ale to tyle, to nie ma znaczenia. Tu przekroczono nieprzekraczalną linię. Zaatakowano moją rodzinę. To niedopuszczalne. Mówienie pewnych rzeczy nieuchronnie prowadzi do agresji werbalnej lub fizycznej. Trzeba brać za to odpowiedzialność. Nigdy tego nie zapomnę – grzmiał wściekły Deschamps.
To człowiek z klasą. Właściwie to był jedyny raz, kiedy dłużej wypowiedział się w tej kwestii. Poza tym przeważnie milczał. Nie prowadził wojny z Benzemą, ale konsekwentnie pomijał go przy kolejnych powołaniach, nawet kiedy ten zaczął wybitnie grać w Realu Madryt. Nie potrzebował go. Francja, po srebrze ME, zdobyła złoto MŚ.
Minęło sześć lat.
Aż nadszedł maj 2021.
Deschamps spotkał się z Benzemą.
– Spotkaliśmy się i odbyliśmy długą dyskusję. Obydwaj tego potrzebowaliśmy. Potem długo zastanawiałem się, zanim podjąłem decyzję. Nie zamierzam ujawniać ani słowa z dyskusji, to tylko nasza sprawa – tłumaczył ten pierwszy.
To jest właśnie wielkość trenera mistrzów świata. To specjalista od zarządzania ego, od rozumienia swoich gwiazd. Wiedział, że powrót Benzemy nie zaburzy relacji w szatni, że wielu reprezentantów Benzema zna i z wieloma utrzymuje dobre relacje, że opinia publiczna grzechy Benzemy zapomniała. Swoje historie był w stanie odłożyć na drugi plan. Liczyła się wartość sportowa. A ta była w tym przypadku niepodważalna.
Co Benzema może dać reprezentacji Francji?
Francja jest największym faworytem do wygrania Euro. Didier Deschamps dysponuje potężnym składem. Zgranie, suma talentu, połączenie doświadczenia i młodości, proporcje świeżej krwi do starych wyg, jakość na poszczególnych pozycjach, odpowiedni balans między ofensywą a defensywą – to wszystko czyni Trójkolorowych absolutną reprezentacyjną potęgą. Nawet, jeśli Benzema nie dostałby powołania, po Francji należało spodziewać się medalu. Ale jak obsadzona byłaby pozycja napastnika bez gwiazdora Realu i czy aby na pewno tak przekonująco?
Ano nie do końca. Jako dziewiątka może grać Antoine Griezmann, ale jasne jest, że to kompletnie nie jego styl boiskowego funkcjonowania. Piłkarz Barcelony nie jest wielkim lisem pola karnego. Lubi pograć kombinacyjnie, rozgrywać, cofać się po piłkę, zalicza bardzo dużo kluczowych podań. Olivier Giroud to wieloletnia francuska opcja na atak i cichy bohater MŚ 2018, ale jego najlepsze czasy już dawno za nim. Wissam Ben Yedder zalicza świetny sezon w Monaco, ale czy to napastnik klasy światowej? No nie.
Ale wtedy, jak królik z kapelusza, cały na biało, na scenę wchodzi Benzema. Aktualnie prawdopodobnie druga najlepsza dziewiątka na świecie po Robercie Lewandowskim. 33-letni gwiazdor Realu zaliczający jeden z najlepszych sezonów w karierze. A może i najlepszy, bo nigdy jeszcze Benzema nie znaczył aż tyle i nie wyglądał tak kompletnie. Dla Francji to wprost nieprawdopodobne wzmocnienie, bardzo możliwe, że ruch szachujący.
I wydaje się, że ostatecznie to wartość sportowa Benzemy wygrała z całą polityką – z nieśpiewaniem Marsylianki, z czuciem się Algierczykiem, ze wszystkimi skandalikami i skandalami, z rasistowskim niesmakiem, z trwającym od sześciu lat procesem. Na swój sposób to triumf romantyzmu futbolu nad zagmatwaniem świata rzeczywistego.
Fot. Newspix