Jeśli wszystko dobrze się ułoży, możesz zbliżyć się do rywala w walce o utrzymanie na jeden punkt. Twój dzisiejszy przeciwnik – Crotone – nie gra już o nic, a ponadto dostało czerwoną kartkę w 25. minucie. Wszystko układa się perfekcyjnie, no chyba, że jesteś Benevento.
Podopieczni Inzaghiego musieli po prostu wygrać, abstrahując od tego, czy Crotone grało przez większość spotkania w dziesiątkę. To Benevento walczy jeszcze o pozostanie w Serie A, to Benevento traciło do Torino cztery punkty. A mogło, ba! Powinno tracić tylko jeden.
Bramkę zdobyli już w pierwszym kwadransie. Do siatki trafił Gianluca Lapadula i zrobiło im się trochę raźniej, tym bardziej, że po niespełna pół godziny gry z boiska wyleciał Golemić. Nic nie stało na przeszkodzie, by iść po gola numer dwa, może nawet trzy. Problem w tym, że Benevento średnio było tym zainteresowane.
Jasne, oddawali więcej strzałów, mieli większe posiadanie piłki. Co jednak z tego, skoro z poważniejszych prób można wymienić tylko strzał Roberto Insigne w słupek oraz uderzenie Kamila Glika z samej końcówki spotkania. To nieco za mało, by zapewnić sobie utrzymanie w Serie A, skoro nie wystarczyło na pokonanie przedostatniego Crotone.
Tym bardziej, że ekipa Cosmiego nie miała zamiaru składać broni bez walki. Wyprowadzili kilka szybkich ataków, a jeden z nich, ten z doliczonego czasu gry, okazał się dla Benevento zabójczy. Znowu drogę do siatki znalazł Simy, który akurat może być pewny tego, że Serie B nie będzie mu straszne.
Napastnik Crotone zdobył w tym sezonie już 20 bramek. Tylko czterej piłkarze w całej lidze są bardziej skuteczni.
W ostatniej kolejce Benevento zmierzy się z Torino, jedynym klubem, który pozostał na placu boju. By jednak ekipa Inzaghiego zachowała szanse na utrzymanie, musi liczyć na to, że ekipa z Turynu przegra najbliższy mecz z Lazio.
Fot.Newspix