Reklama

Grzechy główne Podbeskidzia

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 maja 2021, 18:07 • 6 min czytania 18 komentarzy

Podbeskidzie na 99% leci z ligi. Musiałby się stać cud, żeby Górale zostali w Ekstraklasie. Dlatego można zacząć ich rozliczać. Kto jest winny, co najbardziej nie działało? Jak to zwykle bywa – nie ma jednej odpowiedzi. Dlatego wybraliśmy główne grzechy beniaminka.

Grzechy główne Podbeskidzia

GRA W OBRONIE

Oczywistość, ale trudno przy takim wyliczeniu o tym nie wspominać. Obrona Podbeskidzia była na przestrzeni tego sezonu fatalna i nawet jeśli ogarnęła się nieco wiosną, to i tak – gdyby wystawiać oceny w skali szkolnej – nie przeszłaby do następnej klasy. Obecnie Górale mają 59 straconych bramek w 29 meczach. Daje to wspaniałą średnią 2,03 gola na mecz. Legendarne Zagłębie Sosnowiec w sezonie 18/19 miało średnią 2,16. Jest więc z Podbeskidziem nieco lepiej, ale jak widać nie na tyle, by mieć zapewnione utrzymanie w sezonie, kiedy spada jedna drużyna.

Wystarczyło nie być najgorszym. A i to przerasta ekipę z Bielska-Białej.

Natomiast czy mogło być inaczej, kiedy gra Baszłaj? My wiemy, że nasza liga jest w gruncie rzeczy komediowa, ale bez przesady. W efekcie Podbeskidzie dostawało cztery i więcej bramek od:

  • Górnika
  • Rakowa
  • Lechii
  • Lecha
  • Piasta
  • Wisły Płock
  • Śląska

Blisko połowa drużyn wsadziła im tyle sztuk w trakcie 90 minut. Przecież to jest absolutna katastrofa.

Reklama

BRAK POMYSŁU NA TRANSFERY

Wydaje się, że Podbeskidzie uległo temu, czemu nie powinno, czyli – uznało, że skoro skład daje radę w pierwszej lidze, to da też piętro wyżej. To bzdura, która niejedną drużynę już spuściła z ligi. Wiadomo, to romantyczne mieć sentyment, doceniać piłkarzy, którzy wywalczyli awans, ale na końcu trzeba spojrzeć na to z rozsądkiem i skreślić słabsze ogniwa. Bo za miłe gesty nikt ci w Ekstraklasie punktów nie da.

A Podbeskidzie? Przecież oni dopiero w listopadzie się skapnęli, że nie mają bramkarza i ściągnęli Peskovicia z Cracovii. Trudno mając to na uwadze rozmawiać o jakichś sensownych wynikach.

Porównajmy składy z pierwszego meczu w Ekstraklasie Podbeskidzia i ostatniego w pierwszej lidze.

Pierwsza liga:

  • Polacek – Jaroch, Osyra, Komor, Gach – Bieroński, Figiel – Danielak, Nowak, Sierpina – Biliński

Ekstraklasa:

  • Polacek – Jaroch, Komor, Baszłaj, Gach – Bieroński, Rzuchowski – Danielak, Nowak, Sierpina – Biliński

Wiele się nie zmieniło, a jak zmieniło, to w taki sposób, że do składu wskoczył dramatyczny Baszłaj. Nie chodzi o to, żeby dokonywać całkowitej rewolucji, ale umiejętnie zastąpić słabe ogniwa lepszymi. Podbeskidzie kompletnie tego nie potrafiło.

Reklama

A spójrzcie na Wartę – latem wzięła choćby Grzesika, Ivanowa, Kuzimskiego i Czyżyckiego, ci piłkarze okazali się dla niej przydatni. Gdyby poznaniacy wyskoczyli z tym samym, co mieli w pierwszej lidze, to byłby problem. Natomiast znali swoje słabości.

FRYCOWE

O, tak po prostu. Mówi się, że beniaminkowie płacą frycowe, ale Podbeskidzie zachowywało się jak dziecko, któremu ktoś dał przez przypadek kartę kredytową bez limitu. Porozdawali głupio wiele punktów, żeby wspomnieć:

  • pudło Frelka na pustą bramkę z Cracovią
  • przegrany mecz ze Śląskiem po rajdzie Picha środkiem boiska w końcówce
  • remis z Jagiellonią mimo prowadzenia 2:0
  • porażkę z Wartą po golu w 86. minucie

Trudno w takim wypadku myśleć o konkretach. Zresztą poniekąd dużo na ten temat mówił wywiad z Michalem Peskoviciem na naszych łamach. Bramkarz zwracał tam uwagę na psychikę całej drużyny i ona po prostu nie jest najlepsza. Podbeskidzie nie dźwigało presji, wychodziło na boisko przestraszone. A jak dostawało bramkę to już w ogóle – kaplica.

BŁĘDY BREDEGO

O jednym już w sumie mówiliśmy, czyli braku wymiany ogniw po awansie. Brede przyznawał w wywiadzie z Kubą Białkiem: – Ciężko po takim awansie nagle wszystko przekreślić, odstawić ludzi, którzy wywalczyli ten awans. Zadziałało nasze dobre serce. Ale jak w powiedzeniu – masz miękkie serce, to musisz mieć twardy tyłek. I tego najbardziej żałuję.

Po drugie trener nie zmienił stylu gry. Chciał grać wysoko, odważnie. To się w pierwszej lidze sprawdzało. W Ekstraklasie nie. Jak mówił: – Rozmawiałem ze sztabem i drużyną, czy lepiej stać za podwójną gardą, kontrować, grać według zasady “nie strać, a z przodu może coś strzelimy”. Wszyscy chcieliśmy innej drogi, kontynuacji odważnej gry, wysokiej obrony, szybkich i zdecydowanych przejść po stracie piłki. Według statystyk przedstawianych też przez eksperta Canal+ Filipa Surmę, byliśmy trzecim zespołem, który najwyżej odbiera piłkę. Nie ukrywam, że myślałem, że zaskoczymy ligę taką właśnie grą. I w niektórych momentach to się sprawdzało, za co byliśmy chwaleni. Lecz znowu wracamy do prostych błędów, które zamazały cały nasz trud i odwagę.

Po trzecie – wieczne mieszanie w linii obrony. To są słabi piłkarze, ale jeśli słaby zmienia słabego, to nie może być nawet mowy o zgraniu. Tylko raz zdarzyło się jesienią, by Podbeskidzie nie zmieniło linii obrony po meczu – z Wisłą po Warcie. Bez tej stabilizacji trudniej było o wyniki. Jasne, trener szukał, bo miał materiał, jaki miał, ale na koniec – niewiele wypracował.

NIE DO KOŃCA OGARNIAJĄCY PREZES I WPŁYW RATUSZA

Czy prezes musi się znać na piłce? Nie. Ale wówczas musi się otoczyć ludźmi, którzy na piłce się znają. Może do czasu rozpoczęcia współpracy z Janem Nezmarem trudno uznać, że w Bielsku tak się sprawy miały. Przypomnijmy nasz wywiad z Kłysem:

A kto wybiera nowego trenera?

Ja.

Przed chwilą pan powiedział, że pan się nie zna na piłkarzach. Na trenerach się pan zna?

Nie znam się, ale czy pan przyjmuje kogoś do pracy?

Nie.

Okej. Ale jakbym zatrudniał sekretarkę, to musiałbym się znać na jej zadaniach?

Zadania sekretarki nawet ja potrafiłbym ocenić.

Zły przykład. Ale jak przyjmuję kogoś do działu sportowego, to znam się na tym, czy on dobrze wykona pracę?

Mam nadzieję.

Rozmawiam z ludźmi. Patrzę na ich CV. Szukam opinii z miejsc, w jakich pracowali. Słucham, jaką wizję zespołu mają. Co by zrobili, żeby Podbeskidzie zostało w Ekstraklasie. Na podstawie tych informacji przedstawiam kandydatury osobie, która się na tym zna. Taką osobą może być Jan Nezmar.

Z całym szacunkiem – można mieć obawy, czy Podbeskidzie zawsze było pod dobrą opieką.

Poza tym tajemnicą nie są wpływy ratusza w klubie. Przecież to Urząd Miejski jako pierwszy informował o zatrudnieniu Kasperczyka, a nie oficjalna strona klubu. Przecież Kłys, gdy rozmawiał z zespołem, mówił, że Brede zostaje. Gdy wrócił ze spotkania z władzami miasta, Bredego już wyrzucił.

W takim układzie właścicielskim trudno o rozsądek. Podbeskidziu często go brakowało.

ROBERT KASPERCZYK NIE DAŁ POTRZEBNEGO IMPULSU

Żeby była jasność. Kasperczyk to najmniejszy problem Podbeskidzia. Tak wygląda tabela za okres jego pracy w klubie:

Różnica są małe, ale są. Podbeskidzie za ten układ by nie spadło. Natomiast – misja ratownicza jednak się (najprawdopodobniej) nie powiedzie. Drużyna po dwóch wygranych na początku wiosny całkowicie straciła impet. A to też rola trenera, by zawodników utrzymywać pod prądem. Znów wrócimy do wywiadu z Peskoviciem – on twierdzi, że na początku rundy każdy był pozytywnie nakręcony, a potem wszystko siadło. Nowa miotła sprzątała więc wyjątkowo krótko.

Oczywiście nie jest winą Kasperczyka to, że jego piłkarz na pustą bramkę trafia w słupek, ale patrząc całościowo – powinien zrobić ciut więcej.

*

Dużo, oj dużo tych problemów. Wiadomo, taka Stal też święta nie była, absolutnie, ale jednak zbyt wiele zrobiło Podbeskidzie, by jednak spaść. Najwyraźniej dopnie swego.

Fot. FotoPyk & Newspix 

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

18 komentarzy

Loading...