Eran Zahavi? Kozak o sporej jakości, który potafi ładować seryjnie, wiadomo, w gorszych ligach niż taki Lewandowski, ale i tak trudno Izraelczyka nie doceniać. Natomiast teraz my nie o tym, bo ten Zahavi musiał sprostać innemu problemowi niż bramkarz drużyny przeciwnej. Mianowicie – jego dom został napadnięty.
I to tak poważnie, bo dwóch napastników miało grozić bronią żonie i dziecku Zahaviego. Portal Voetbalprimeur.nl podaje, że jeden z agresorów podał się za kuriera, a gdy żona mu zaufała i otworzyła drzwi, dołączył drugi, wpychając się z bronią do środka. Na szczęście nic się nikomu nie stało, a sprawę wyjaśnia policja.
Zahavi opuścił jednak mecz z Willem II, gdyż wiadomo – trudno po takiej historii skupić się na piłce. Jego PSV wygrało, ale to sprawa drugorzędna.
Życzymy przede wszystkim spokoju i tego, by sprawców odnaleziono.
Fot. Newspix