– Uważam, że po zimowym okresie przygotowawczym panowała w drużynie większa wiara niż jest teraz. Każdy miał czystą kartę, każdy mógł zacząć od początku, wszystkie wydarzenia jesieni zeszły na dalszy plan, więc rodził się w zespole pozytywny duch. Potem przydarzyły się błędy. Teraz nie mamy nic do stracenia. Ostatni tydzień, ostatnia kolejka, ostatni mecz. Rzucamy wszystko na szalę. Nie po to przyszedłem do Podbeskidzia, żeby spaść z nim do I ligi. Miałem pomóc w utrzymaniu w Ekstraklasie. Stać ten klub na to. Pięć lat pracowali na ten awans, niedobrze byłoby, jeśli tak by się to wszystko skończyło. Bielsko-Biała zasługuje na ekstraklasowy klub – mówi w rozmowie z nami Michal Pesković, bramkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała, które bije się o ligowy byt. Zapraszamy.
Po meczu z Wisłą Płock polały się łzy.
Tak, bo wiedziałem, jaką wagę ma ten mecz. Stal jeszcze miała swój mecz i po tej kolejce mogliśmy spaść.
Jeden z najboleśniejszych momentów w piłkarskiej karierze?
Nie daliśmy rady. Jeśli wygralibyśmy z Wisłą Płock, tabela wyglądałaby zupełnie inaczej. Trudna sytuacja. Ten mecz trzeba było skończyć z trzema punktami. Prosta piłka. Teraz nie możemy liczyć tylko na siebie. Cały czas musimy patrzeć na Stal. Mieć nadzieję, że to oni zawiodą, oni przegrają, oni dadzą nam szansę na utrzymanie. Denerwuje mnie, że musimy się oglądać na innych w tej walce, bo to nigdy niczemu dobremu nie służy.
Łatwo było się pozbierać?
W tygodniu czekaliśmy na wynik Stali z Rakowem, teraz było tak samo, za tydzień powtórka z rozrywki. Schemat się powtarza. Jestem przyzwyczajony. Uciekliśmy spod topora. Stal nie wygrała z Legią. Poszczęściło się, dalej jest szansa na utrzymanie. A jak jest szansa, to trzeba walczyć do końca i wierzyć w to utrzymanie. Po remisie z Płockiem wybuchnąłem, pojawiły się łzy, ale na drugi dzień wiedziałem już, że Stal nie wygrała, że nie można tracić wiary i trzeba walczyć do końca, do ostatniej kolejki.
Tylko faktycznie cały czas musicie patrzeć w stronę Stali.
Cały nasz ligowy los wisiał na włosku. Gdyby Stal wygrała z Legią…
To by Podbeskidzia nie byłoby już w lidze.
Nawet nie chcę o tym myśleć.
Co w ostatnich tygodniach stało się z Podbeskidziem? Zaliczyliście ponadprzeciętny początek rundy, ale z każdym tygodniem było tylko gorzej i gorzej.
Szkoda punktów, które straciliśmy w doliczonych czasach gry w Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław. To było głupie, niepotrzebne, bezsensowne. Teraz tych punktów brakuje i będzie ich brakowało. Zupełnie inne emocje towarzyszyłyby nam w kolejnych spotkaniach, jeśli tam, w fajnym stylu, dowieźlibyśmy remisy czy nawet pokusili się o wygrane, bo przecież były ku temu okazje. Inna sprawa, że teraz już trudno, czasu się nie cofnie, rozpamiętywanie nie zagoi ran.
Takimi meczami spada się z ligi.
Wygrywaliśmy, potem remisowaliśmy, szliśmy do końca. I bach. Rywale strzelali gola. Zostawaliśmy z niczym. Nasza wina, sami sobie zgotowaliśmy taki los. Mogliśmy zamknąć temat utrzymania szybciej. Teraz jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. I nawet nie możemy liczyć tylko na siebie. Walczyliśmy o bezpieczne miejsce ze Stalą Mielec, z innymi zespołami, a kończy się to tak, że my jesteśmy w absolutnie najgorszej sytuacji ze wszystkich.
W styczniu i w lutym było po Podbeskidziu widać większą determinację, większą mądrość.
Ale to tylko wrażenie, gdybyśmy dowieźli remisy ze Śląskiem i z Zagłębiem, patrzyłoby się na nas zupełnie inaczej.
Ale nie dowieźliście.
Zabrakło nam właśnie tej mądrości, tego piłkarskiego cwaniactwa. W ogóle uważam, że po zimowym okresie przygotowawczym panowała w drużynie większa wiara niż jest teraz. Każdy miał czystą kartę, każdy mógł zacząć od początku, wszystkie wydarzenia jesieni zeszły na dalszy plan, więc rodził się w zespole pozytywny duch. Wszyscy myśleli tylko, że chcemy wygrywać i wygrywać, chcemy punktować i punktować. Powtarzane to było w kółko, jak mantra, to się udzielało. I na początku rundy to było widać.
OBSTAWIAJ EKSTRAKLASĘ W FUKSIARZ.PL I ZGARNIJ CASHBACK DO 500 PLN BEZ OBROTU!
Potem przydarzyły się gorsze fragmenty, błędy, wyrwane mecze, po których pozostaliśmy z niczym i uważam, że może nam trochę brakować tej wiary. To nas hamuje. Weźmy takie spotkanie z Wisłą Płock. Dobrze graliśmy przez 15-30 minut. Ale, trzeba wiedzieć, to nic nie da! Nic. Trzeba tak grać 90 minut. Szło nam. Fajnie się układało. Było 1:0. A potem niepotrzebny faul, karny i 1:1. Każdy zespół zareaguje inaczej. Spada ta wiara. Przychodzi niepewność. Wydaje mi się, że trzeba być nastawionym na to psychicznie.
Każdy wiedział, że będziemy grać o utrzymanie, że gramy o ligowy byt. Na to trzeba być gotowym mentalnie. To kwestia każdego zawodnika. Jak podejdzie do tematu i to nie tylko w dniu meczu, bo to już za późno. Gotowym trzeba być jeden, dwa, trzy dni wcześniej. Wiedzieć, co nas czeka i być na to przygotowanym. To trochę szwankuje.
Sugerujesz, że piłkarze Podbeskidzia nie są dobrze przygotowani mentalnie?
Trudno powiedzieć. Ale nie rozumiem tego, że jeden mecz zagramy dobrze i wygramy, a potem drugi słabo i przegramy. Ta nieregularność, dziwaczna niestabilność mnie zadziwia. Przydałoby się pociągnąć serię. Wygraliśmy z Wisłą Kraków, byliśmy pewni siebie, szliśmy na Zagłębie Lubin i nie możemy tak przegrać tego meczu. Nie w taki sposób, nie w takim stylu. Pewność siebie i wiara są bardzo ważne. W tym mamy braki. Tego nie może zabraknąć z Legią. Każdy musi wierzyć, że możemy wygrać. Jasne, że to Legia, że to mistrz kraju, że to lider, ale to my gramy o utrzymanie i to nasza kwestia, żeby zdziałać coś na Łazienkowskiej. Jeśli cały zespół nie będzie zgodny, jeśli cały zespół nie będzie wierzył, to trudno będzie o wygraną.
Podbeskidzie ma argumenty piłkarskie, żeby się utrzymać?
Ma, ma. Punkty zgubiliśmy głupimi błędami. Kto się myli, ten traci punkty, tak to działa w tym sporcie. Myślę jednak, że mamy zespół na utrzymanie w Ekstraklasie. Jeśli potrafimy wygrać z Legią, z Wisłą, z Lechem, to nie jesteśmy przypadkową drużyną, siła w klubie jest. Trzeba tylko inaczej nastawić głowy.
Irytują cię błędy w defensywie? Bramkarz na nich sporo traci.
Obrona każdego klubu robi błędy, ale my zrobiliśmy ich stanowczo za dużo, wykroczyliśmy poza średnią, poza skalę. Nie mam do nikogo pretensji. Zespół działa tak, że jeśli jeden zrobi błąd, reszta musi mocno pracować na to, żeby to naprawić. Wspólna praca. Z Wisłą Płock też remisowaliśmy po naszym błędzie. W drugiej połowie chcieliśmy wyjść mocniej, wyżej, agresywniej, samemu wymuszać pomyłki. Długo to nie wychodziło, ale z czasem coś tam zaczęło się dziać. Szkoda tylko, że nie udało się strzelić bramki, skończył się mecz.
Za miejsce w tabeli Podbeskidzia bardziej odpowiada defensywa niż ofensywa, prawda?
Zobacz na jedną statystykę – 59 straconych bramek. To mówi samo za siebie.
Nie da się ukryć.
Dużo za dużo. Nikt nie stracił tyle goli, ile straciliśmy my. Ale to głównie przez jesień. Przez te 0:4, 0:5, 1:4 z końcówki. Bo na wiosnę, ile straciliśmy najwięcej? Dwie bramki w jednym meczu?
Cztery ze Śląskiem.
Jeden taki mecz, a też nie przegraliśmy do zera. Dwa gole straciliśmy w samej końcówce. Cholera, naprawdę szkoda tego meczu. Z nami to jest tak, że bramki potrafimy strzelać. Tylko szkoda, że tak głupio tracimy.
Widać wzmożoną motywację w drużynie?
Nie mamy nic do stracenia. Ostatni tydzień, ostatnia kolejka, ostatni mecz. Rzucamy wszystko na szalę. Teraz jeszcze mamy wolne, ale jutro, kiedy pojawię się w szatni, chcę widzieć siłę i energię. Chcę widzieć motywację do walki o utrzymanie. W Warszawie każdy musi wierzyć, że się uda, nikt nie może zwątpić – od pierwszego zawodnika w wyjściowym składzie, przez każdego kolejnego i zmienników, po ostatniego rezerwowego.
Będziesz chciał zostać w Podbeskidziu po ewentualnym spadku?
Nie myślę o tym, nie wypada mi nawet. Różnie może być. Najlepszy scenariusz to taki, w którym Podbeskidzie wygrywa z Legią, Stal nie wygrywa ze Śląskiem i utrzymujemy się w lidze. Wtedy nie będę musiał głowić się, czy zostanę po spadku. Nie wiem, czy się utrzymamy, czy będzie cud, ale wiara musi być.
Długo grasz w piłkę, ale to chyba jeden z najtrudniejszych momentów w twojej karierze.
Nie po to przyszedłem do Podbeskidzia, żeby spaść z nim do I ligi. Miałem pomóc w utrzymaniu w Ekstraklasie. Stać ten klub na to. Pięć lat pracowali na ten awans, niedobrze byłoby, jeśli tak by się to wszystko skończyło. Bielsko-Biała zasługuje na klub w Ekstraklasie.
ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK
Fot. Newspix