Reklama

Trudne sprawy Legii Warszawa. Co zrobić z Wszołkiem i Vesoviciem?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

10 maja 2021, 15:03 • 7 min czytania 50 komentarzy

Legia Warszawa bywa nazywana „polskim Bayernem”. Czasami prześmiewczo, ale ten tytuł zdecydowanie do niej pasuje. Nie tylko ze względu na liczbę sukcesów na krajowym podwórku w ostatnich katach. Także dlatego, że zespół z Bawarii to słynne „FC Hollywood”. A ostatnie „dramy” związane ze skrzydłowymi Legii – Marko Vesoviciem i Pawłem Wszołkiem – zdecydowanie pasują do hollywoodzkich oper mydlanych.

Trudne sprawy Legii Warszawa. Co zrobić z Wszołkiem i Vesoviciem?

Piłkarz mówiący o braku szacunku, gdy jest zmieniany w przerwie. A później o niesprawiedliwym traktowaniu, kiedy przedłużają się negocjacje transferowe. Żona zawodnika wrzucająca w social media zdjęcia z okresu, w którym jej mąż leczy kontuzje na własną rękę, oskarżająca klub o to, że nie udziela mu wsparcia. Niezłych gagatków trafiła Legia, zwłaszcza że obaj rywalizują o miejsce na tej samej pozycji. Co więcej – obaj za moment będą wolnymi zawodnikami, bo po sezonie wygasają im umowy.

I jest to na pewno jeden z powodów, przez które wszystkie te „dramy” wybuchają. Ale jeśli ktoś z duetu Vesović – Wszołek myśli, że w czymkolwiek mu one pomogą, to jest w dużym błędzie.

Josip Juranović na EURO – plusy i minusy

Czesław Michniewicz zapewne patrzy na tę dwójkę jak na dwóch niesfornych synów. Szkoleniowiec Legii jest w niewdzięcznej sytuacji, bo o ile stołeczny zespół może się cieszyć, że Josip Juranović najpewniej pojedzie na EURO (premia od UEFA + podbicie wartości rynkowej zawodnika), tak sam szkoleniowiec już niekoniecznie. Bo terminarz Legii w pucharach wygląda tak:

  • 6-7 lipca i 13-14 lipca – 1. runda el. LM
  • 20-21 lipca i 27-28 lipca – 2. runda el. LM

A że faza grupowa EURO 2020 w przypadku Chorwacji trwa do 22 czerwca, to nawet jeśli Juranović odpadnie w grupie, jego gra w 1. rundzie jest praktycznie niemożliwa. Odpoczynek, przygotowania… No nie, bez szans. Dlatego Legia musi zostawić przynajmniej jednego z duetu Marko Vesović – Paweł Wszołek, żeby mieć komfort przy wystawianiu składu. Nawet w przypadku transferu zawodnika na tę pozycję, lepiej mieć przecież pod ręką sprawdzoną opcję.

Reklama

CO NA EURO UGRA CHORWACJA? TYPUJ MISTRZOSTWA W FUKSIARZ.PL Z BONUSEM EARLY PAYOUT!

I właśnie taki plan mistrzom Polski przyświecał. Dlatego negocjacje zostawiono na koniec, bo dopiero teraz Vesović wraca do dyspozycji po urazie. Oczywiście nie jest to idealne rozwiązanie i jeszcze do tego wrócimy. Natomiast sprawy okazały się trudniejsze niż początkowo zakładano.

Wszołek czy Vesović – kto zostanie w Legii?

Legia oczywiście nie chciała działać na oślep. W teorii ma dwóch praktycznie równorzędnych piłkarzy. Czarnogórzec w tym sezonie nie grał z powodu kontuzji, natomiast całościowo – jak najbardziej można postawić między tym duetem znak równości.

  • Wszołek 19/20 – 6 goli, 8 asysty, 4 asysty drugiego stopnia. Średnia not: 5,20
  • Vesović 19/20 – 2 gole, 3 asysty, 2 asysty drugiego stopnia. Średnia not: 5,76
  • Wszołek 20/21 – 3 gole, 5 asyst. Średnia ocen 4,67

Liczbowo widać, że rok temu Wszołek przewyższał Vesovicia, ale nie patrzmy tutaj na same liczby. Wiadomo, że reprezentant Czarnogóry był wtedy w świetnej formie. Sami go przecież chwaliliśmy. Wiadomo też, że wkład Wszołka w tytuł przed rokiem był niepodważalny. Tak jak i zjazd jego formy obecnie. Dlatego w Warszawie długo analizowano to, kto z nich bardziej przyda się drużynie. Czyj wachlarz umiejętności lepiej wpasuje się w to, czego wymaga trener. W tych analizach lepiej wypadł Polak, więc piłkarsko to on był faworytem do kontraktu. Problem Wszołka był jednak inny. Mental i ego.

Czesławowi Michniewiczowi podpadł już podczas wspomnianej na wstępie awantury. Panowie się pogodzili, jednak wiadomo, że ten trener nie lubi postaci, które wprowadzają zamęt i problemy. A co zrobił Wszołek? Podpadł mu po raz drugi, tym razem żaląc się na niesprawiedliwe traktowanie.

Paweł Wszołek odejdzie z Legii Warszawa?

„Meczyki.pl” wyjaśniały, że zawodnikowi chodziło o negocjacje z klubem, jednak nie ma to większego znaczenia, bo pojawiła się kolejna rysa na wizerunku. Jeszcze jedna doszła całkiem niedawno, kiedy okazało się, że skrzydłowemu nie śpieszy się z odpowiedzią na ofertę Legii. Wciąż słyszymy o tym, że Wszołek ma oferty z Turcji czy Włoch. Osobną kwestią jest to, ile w tym prawdy, a ile gry na kontrakt. Wiadomo, że Wszołek nie mógł liczyć w Legii na warunki takie, jakie ma teraz. Można więc zadać sobie pytanie, czy gdyby faktycznie miał na stole konkrety z lig zagranicznych, wciąż odwlekałby temat Legii, zamiast po prostu załapać się na dobry kontrakt w fajnym miejscu na ziemi. Najpewniej ostatni w karierze. Zresztą – „Bartkovy” informował, że zawodnik rozpoczął negocjacje z Lechem Poznań, więc tym bardziej można się skłaniać ku temu, że Wszołek po prostu próbuje ugrać dla siebie więcej lub poczekać, bo a nuż trafi się zainteresowany ze wspomnianych wyżej kierunków. I żeby nie było: nie krytykujemy, normalna zagrywka w tym świecie.

Reklama

Oczywiście zwlekanie samego zainteresowanego nie podoba się klubowi, który chciałby mieć temat z głowy, bo to ważny element planowania okienka. Dlatego Wszołek miał dostać ultimatum – odpowiedź do piątku. Według informacji „Super Expressu” to się nie wydarzyło. Do tego Legia dowiedziała się o rozmowach z Lechem, więc wajcha zaczęła się przestawiać w kierunku pozostawienia Marko Vesovicia.

Ekstraklasa w Fuksiarz.pl

Legia w ostatniej kolejce pomoże Podbeskidziu? Wygrana bielszczan po kursie 5,80!

Żona nie pomogła Marko Vesoviciowi

Pomóc w tym miała także wizyta agenta zawodnika, czyli Ivicy Vrdoljaka. Vesović także nie mógł liczyć na przedłużenie umowy na równie dobrych co obecne warunkach, więc można się domyślić, że nie do końca był z tego faktu zadowolony. Vrdoljak miał jednak pogodzić obie strony i wydawało się, że w obliczu problemów, nazwijmy to, wychowawczych z Wszołkiem Czarnogórzec jest na prostej drodze do przedłużenia umowy. „Legia.net” informowała, że zawodnik ma otrzymać konkretną ofertę w tym tygodniu. I wtedy zaczęła się drama… Tamara Vesović w swoich wpisach ostro przejechała się po klubie. Według niej Legia:

  • zostawiła Vesovicia samego w obliczu kontuzji
  • nie pokryła kosztów rehabilitacji
  • kazała ją przedwcześnie zakończyć i wracać do klubu
  • nie zagwarantowała profesjonalnej opieki medycznej
  • okłamywała kibiców co do przygotowania Vesovicia do gry
  • kłamała w sprawie chęci podwyżki, nie prowadząc rozmów z samym zainteresowany

Nie wiemy, czy mąż ją do tego zachęcał, czy też wyszła z tą inicjatywą sama. Bardziej logiczna wydaje się opcja numer dwa, bo przecież Vrdoljak i Vesović musieli czuć, że są w znacznie lepszej pozycji niż tydzień czy dwa temu. Nie było sensu jej sobie psuć, zwłaszcza w taki sposób. Bo o ile do pewnego momentu można było żonie piłkarza wierzyć, tak kiedy na Instagram zaczęły wpadać fotki córki śpiącej w szpitalu, czy też samej Tamary robiącej zastrzyki z ckliwym opisem, sprawa zaczęła być trochę komediowa.

Zwłaszcza że partnerka zawodnika nie wspomniała, że to Marko zdecydował się na prywatne leczenie, na własną rękę. A to, przyznacie, trochę zmienia obraz sytuacji.

Legia Warszawa między młotem a kowadłem. Także ze swojej winy

Legia znalazła się więc w patowej sytuacji. Z jednej strony ma piłkarza, który co chwilę roznieca pożar w drużynie. Któremu nie podobało się to, że wiosną gra mało, bo chciał „nabić liczby”, żeby mieć w ręku argument w negocjacjach z klubem lub z nowym pracodawcą. Z drugiej ma zawodnika, który jest w niewiadomej formie po kontuzji, a jego najbliższe otoczenie przejechało się po klubie tak, jak przejechał się po nim Nazarij Rusyn. I skoro Rusyn przyszłości w zespole nie ma, to ciężko będzie teraz spojrzeć inaczej na temat Vesovicia. Zwłaszcza że jego żona uderzała nie w trenera, a wprost w Dariusza Mioduskiego.

A dobrze wiemy, że właściciel Legii niezbyt dobrze znosi krytykę.

Przypuszczamy, że mistrzowie Polski najchętniej pozbyliby się obu gagatków, pokazując tym samym, że nie ma co podskakiwać, niezależnie czy jesteś byłym reprezentantem kraju, czy zagraniczną gwiazdą. Ale jak już wspomnieliśmy, ze względu na EURO i wyjazd Juranovicia – nie za bardzo może sobie na to pozwolić.

Jest jeszcze jedna opcja, dzięki której mogliśmy uniknąć tego zamieszania. Marcin Szymczyk z „Legia.net” słusznie zauważył, że gdyby nie późne rozpoczęcie negocjacji i braki w kontaktach międzyludzkich, temat byłby już dawno rozwiązany. Oczywiście, tak jak wspomnieliśmy, ciężko było negocjować umowę z zawodnikiem, który leczył poważną kontuzję. Warto jednak przypomnieć, że braki w tzw. „umiejętnościach miękkich”, czyli właśnie w kontaktach z piłkarzami i personelem, wymienialiśmy jako jeden z minusów Radosława Kucharskiego, kiedy ocenialiśmy pracę dyrektora sportowego Legii i pytaliśmy o niego w środowisku.

Czyli klub też nie może powiedzieć: niewdzięczni piłkarze się na nas uwzięli. Po prostu każda sytuacja była jednym z klocków domino. I kiedy ruszył pierwszy, reszta także się posypała.

 

Created with Survey maker

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

50 komentarzy

Loading...