
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 23.02.2021 08:28 przez
redakcja
We wtorkowej prasie dominują echa weekendu i zapowiedzi wtorkowych meczów w Lidze Mistrzów. Wracamy m.in. do tematu Pawła Wszołka, oburzonego za zmianę w przerwie, oraz utraty przytomności przez Patryka Dziczka. Wywiadów tym razem brak.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Robert Lewandowski zmierzy się z Ciro Immobile, który zgarnął mu w zeszłym sezonie sprzed nosa Złotego Buta.
Dziś obaj snajperzy staną naprzeciw sobie. Bayern Monachium zmierzy się z Lazio Rzym w 1/8 finału Ligi Mistrzów i zaczyna na poważnie, bo faza grupowa była tylko przystawkę, walkę o obronę trofeum zdobytego w sierpniu w Lizbonie.
Immobile w rywalizacji o Złotego Buta miał jednak ułatwione zadanie. We Włoszech rozgrywane jest 38 kolejek, a w Niemczech 34. Ponadto Bundesliga wcześniej zakończyła sezon. Lewandowski strzelił 34 gole i mógł tylko przyglądać się, jak w lipcu Włoch wyprzedza go w walce o to trofeum (36 bramek).
W tym sezonie Lewandowski spisuje się jeszcze lepiej i na razie nie wygląda na to, by ktoś miał szansę pokonać go w walce o Złotego Buta. Może pochwalić się już 26 trafieniami.
Immobile znów dobrze sobie radzi, ale jednak znacznie słabiej niż przed rokiem. W Serie A zdobył dotąd 14 bramek w 21 meczach. Natomiast w Lidze Mistrzów ma lepszy bilans od Polaka, strzelił pięć goli, gdy nasz rodak trzy. Tyle że Bayern szybko zapewnił sobie awans i mógł oszczędzać swoją największą gwiazdę, podczas gdy Lazio walczyło o wejście do 1/8 finału dosłownie do ostatnich sekund fazy grupowej, więc Immobile był niezbędny.
Geniusz i wariat w jednym. Thomas Tuchel tak komplikuje piłkarzom treningi, by czuli, że mecz przy tym to bułka z masłem.
(…) Ci, którzy znają Tuchela, nie są jednak zaskoczeni takim zarządzaniem drużyną. Po Niemcu można spodziewać się dwóch rzeczy: że przykazuje piłkarzom, by dbali o jak najdłuższe posiadanie piłki i że będzie stosował dużą rotację w składzie. I jeszcze trzecia rzecz – że na jego treningach nikt nie będzie się nudził, ponieważ trener zawsze czymś zaskoczy. W poprzednich zespołach Tuchel zasłynął niecodziennymi metodami treningowymi. Raz kazał piłkarzom grać na śliskiej nawierzchni, by nauczyli się lepiej panować nad piłką. Czasem zespół trenuje na ekstremalnie szerokim boisku, a innym razem na niebywale wąskiej przestrzeni. A obrońcom Niemiec wkłada piłki tenisowe do rąk i każe trzymać przez całą gierkę, żeby oduczyli się niepotrzebnie łapać rywali za koszulki. Te wszystkie nowinki mają sprawić, by trening wydał się graczom na tyle skomplikowany i wyczerpujący, by czuli, że mecz to przy tym bułka z masłem.
Koniec uzależnienia Legii. Mistrzowie Polski znaleźli sposób, jak strzelać gole bez Tomasa Pekharta.
– Tym razem nie liczył się wzrost, warunki fizyczne, a umiejętności i spryt. Była wizja, podnoszenie głów, by zobaczyć kolegę na dobrej pozycji. Trzy z pięciu zdobytych przez legionistów bramek były efektem wypracowanych akcji – analizuje Jacek Bednarz, były piłkarz i dyrektor sportowy Legii. Nowy styl i brak na boisku Pehkarta uaktywnił strzeleckie możliwości Luquinhasa, Bartosza Kapustki, Filipa Mladenovicia – to oni grali tym razem pierwsze skrzypce. Akcenty ofensywne zostały rozłożone.
– Posiadanie piłkarza, który potrafi trafić do siatki po wrzutce w pole karne to duża wartość, ale trzeba mieć jeszcze coś innego do zaproponowania. Widzieliśmy to w sobotę. W meczu z Wisłą Płock były zmiany pozycji, więcej kreatywności – zauważa Radosław Majdan, były bramkarz, obecnie ekspert telewizyjny. Chwali sobotni występ, ale cały czas docenia to, czego dokonał w tym sezonie Czech. – Zachowując proporcje Pehkart jest dla Legii, jak Lewandowski dla Bayernu – stwierdza.
Mecz z Wisłą pokazał nowe możliwości Legii, ale zdaniem naszych ekspertów nie powinien wpłynąć na pozycję Pekharta w tej drużynie.
Zawodnicy Lecha Poznań z bocznych sektorów boiska wreszcie wykazali się kreatywnością.
Kolejorz był wyraźnie lepszy od ekipy z Dolnego Śląska i choć wynik tego nie odzwierciedla, to współczynnik oczekiwanych goli xG (obliczany na podstawie jakości i liczby uderzeń) już tak. Kolejorz kończył zawody z 1,7, a drużyna z Wrocławia z 0,47. Przepaść.
– Można powiedzieć, że to był mecz dwóch zespołów będących w kryzysie, ale od początku to my dominowaliśmy. Było znowu widać w naszej grze pewność siebie i radość – cieszył się skrzydłowy Jakub Kamiński.
– Odpowiednio ruszaliśmy się z piłką i bez niej, wykonaliśmy sporo dośrodkowań, to było ważne – dodał drugi z bocznych pomocników Jan Sykora.
Piłkarze odpowiadający za flanki wreszcie zaprezentowali się dobrze i to jedna z głównych przyczyn lepszej postawy ekipy Żurawia. Boczni obrońcy Tymoteusz Puchacz i Alan Czerwiński oraz Sykora mieli po jednym kluczowym podaniu, przy czym Czech zanotował także asystę. To po jego świetnym dośrodkowaniu bramkę zdobył debiutant Aron Johannsson. Co prawda Kamiński akurat w tej statystyce się nie popisał, aczkolwiek młodzieżowiec generalnie był aktywny i wydatnie przyczynił się do lepszej ofensywy Lecha, m.in. to on rozprowadził akcję, po której Czerwiński nieźle centrował do Johannssona.
SPORT
Dośrodkowania z rzutów rożnych Karola Danielaka przyniosły Podbeskidziu trzy z pięciu goli, jakie zespół strzelił w rundzie wiosennej.
– Do wykonywania stałych fragmentów gry mocno się przykładam. Trenujemy to intensywnie. Zapadła decyzja sztabu szkoleniowego, że to ja je wykonuję i staram się robić to, jak najlepiej – powiedział po spotkaniu Karol Danielak.
Warto, odnośnie tego zawodnika podkreślić dwie rzeczy w kontekście meczu z Jagiellonią. Po kolejnym z jego dośrodkowań, już w drugiej połowie, Podbeskidzie mogło strzelić zwycięskiego gola, ale Siergiej Miakuszko, który zebrał zbyt krótko wybitą piłkę, huknął prosto w Xaviera Dziekońskiego, golkipera „Jagi”. Tuż przed przerwą z kolei, Danielak miał świetną sytuacją na 2:0, ale piłka najpierw spłatała mu, na trudnej murawie, psikusa, a następnie posłał ją nad bramką. Generalnie jednak skrzydłowy, który w sezonie 2019/20 był najlepszym strzelcem Podbeskidzia, mógł być zadowolony zarówno ze swojego występu, jak i z punktu, który jego zespół wywalczył, bo było to już ósme wiosenne „oczko” bielskiej drużyny, a przypomnijmy, że przez całą jesień beniaminek zdobył ich tylko 9.
Paweł Wszołek miał się wściec na zmianę w przerwie meczu Legii z Wisłą Płock.
Efektowne zwycięstwo nad „nafciarzami” było także jubileuszowymi występami w warszawskich barwach Artura Jędrzejczyka, który zagrał po raz 200., oraz Pawła Wszołka, rozgrywającego spotkanie nr 50. Zresztą przy tym drugim nie obyło się bez kontrowersji, kiedy w przerwie Michniewicz postanowił zdjąć go z boiska. Wszołka zastąpił debiutujący Ukrainiec Artem Szabanow, a polski skrzydłowy był z tej decyzji – lekko mówiąc – niezadowolony. Tomasz Włodarczyk z meczyki.pl doniósł, co potwierdził potem portal legia.net, że 28-latek wpadł w szał, zaczął krzyczeć coś o rozwiązaniu kontraktu, braku szacunku, nie podał nikomu ręki. Legia najprawdopodobniej ukarze Wszołka za jego zachowanie, ale jeszcze nie wiadomo w jaki sposób. Bardzo możliwa jest wpłata pieniędzy na cele charytatywne.
Zagłębie Sosnowiec pozyskało z Termaliki Patrika Miszaka i na razie nie może skorzystać z jego usług, bo Zagłębie gra z Termaliką.
– Wiedzieliśmy, że taki zapis mówiący o tym, że piłkarz w nowym klubie nie zagra przeciwko Termalice został zawarty. My podpisywaliśmy kontrakt z wolnym zawodnikiem, który porozumiał się wcześniej w sprawie swojego odejścia z klubu z Niecieczy. W zamian za status wolnego zawodnika, zgodził się na taki warunek. Gdyby złamał to zobowiązanie, musiałby zapłacić karę finansową. Fakt jest taki, że w pierwszym meczu musimy sobie poradzić bez Patrika, a potem liczymy na to, że będzie wiodącą postacią w naszym zespole. Podpisaliśmy z nim 3-letni kontrakt, liczymy na niego – podkreśla Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia.
Podobną sytuację jak z Miszakiem, w Sosnowcu przerabiano w poprzednim sezonie. Wówczas przeciwko byłemu klubowi nie mógł zagrać Fabian Piasecki, który do Zagłębia trafił z Miedzi Legnica. „Piasek” nie mógł zagrać zarówno jesienią, jak i wiosną. Przed drugim meczem sprytnie „złapał” czwartą żółtą kartkę i w ten sposób mógł się wyczyścić z kartek nie grając w meczu, w którym i tak by nie wystąpił.
SUPER EXPRESS
Trener Salernitany, Fabrizio Castori opowiada o utracie przytomności przez Patryka Dziczka w meczu z Ascoli. Polak bez kontaktu z rywalem upadł na boisko w końcówce spotkania.
Drużyna Koników Morskich była w wielkim strachu o zdrowie, a nawet życie swojego kolegi. Na szczęście jeszcze w tym samym feralnym dniu Polak porozmawiał z członkami drużyny prosto ze szpitala, do którego trafił zabrany z murawy przez karetkę. – Porozmawialiśmy z Patrykiem już wieczorem po meczu, kiedy wracaliśmy do domu autokarem. Chłopaki połączyli się z nim za pomocą wideokonferencji. Na szczęście było to możliwe – podsumowuje Castori.
23-latek przeniósł się teraz do kliniki wRzymie, gdzie jego stan zdrowia zostanie poddany dokładnym badaniom. Wstępne diagnozy wskazują na omdlenia wazowagalne – odruchowe zwolnienia rytmu serca lub spadki ciśnienia. –Przede wszystkim dla jego życia będzie lepiej jak odkryje teraz przyczyny tych zasłabnięć. My mamy nadzieję, że odzyskamy go takiego jak wcześniej, ale w zestawieniu z życiem nie ma nic ważniejszego. Najważniejsze jest zdrowie –podkreśla trener Salernitany.
O tym wydarzeniu opowiada także inny Polak z Salernitany, Paweł Jaroszyński.
(…) Świat obiegła informacja, że Dziczek był ratowany w dramatycznych okolicznościach. Klubowy lekarz w rozmowie z telewizją Sky Italia poinformował, że piłkarz po prostu zemdlał, nie był defibrylowany. Cała sytuacja jest jednak niepokojąca, bowiem były zawodnik Piasta Gliwice stracił przytomność drugi raz w ciągu kilku miesięcy. We wrześniu zemdlał podczas treningu. – Czytałem i słyszałem jakieś dziwne plotki o reanimacjach. To jedno wielkie kłamstwo. Muszę to zdementować, bo to głupota. Nic takiego nie miało miejsca – dodał Jaroszyński.
RZECZPOSPOLITA
Jeszcze raz o starciu Bayernu z Lazio i pojedynku Lewandowskiego z Immobile.
– Jeśli ktoś ma sprawić problemy Bawarczykom, to właśnie Lazio – przekonuje w Sky Sport Italia były obrońca reprezentacji Włoch Alessandro Costacurta. – Uważam, że to najgorszy rywal, jakiego mogli wylosować.
Costacurta przypomina, że w fazie grupowej Lazio wywalczyło cztery punkty w meczach z Borussią Dortmund i podobnie jak Bayern awansowało bez porażki. Duży w tym udział miał Ciro Immobile. Człowiek, który w ubiegłym sezonie pokonał Roberta Lewandowskiego w wyścigu po Złoty But, strzelił w grupie pięć goli. – Co w Robercie lubię najbardziej? To, że nigdy nie jest zadowolony. Ciągle stara się poprawiać i przekraczać swoje granice – chwali Polaka Immobile w rozmowie UEFA.
Miroslav Klose, poproszony przez dziennikarzy „Kickera” o porównanie obydwu zawodników, nie ma wątpliwości, który z nich jest lepszy. – Ciro potrzebuje niewielu okazji do zdobycia bramki, ale Robert to piłkarz kompletny, wzór do naśladowania dla innych napastników – mówi Klose, który grał zarówno w Monachium, jak i w Rzymie, a od niedawna jest asystentem Hansiego Flicka.
Fot. FotoPyK
Opublikowane 23.02.2021 08:28 przez
Ojejku, tupanie nóżkami Wszołka. On jest zły, on chciał grać w piłkę. Z nowymi kolegami. Już nie tymi z Konwiktorskiej, tych sprzedał. Już teraz z łazienkowskiej. Są nowi, lepsi. Egzotyczni.
Niebawem konferencja prasowa agenta Wszołka wyjaśniająca wszystkie okoliczności!
A trzęsienie ziemi dopiero nadchodzi. Nastolatek perła mozambiku z Albanii już spakował walizki i czeka na lotnisku w Gibraltarze na samolot Europa FC w kierunku Warszawy.
Serca Sebastianów biją na te słowa o wiele mocniej…..
Co ty byś zrobił bez tej Legii.
Jedynymi jasnymi chwilami w twoim szarym, prowincjonalnym, marnym zywocie, sa te gdy mozesz postękac na Legie.
Wiec rób to, jesli ci pomaga.
Terapeuta (gdyby cie bylo na niego stac), tez by pochwalił
Smialo, napisz jeszcze cos, zaloguj sie na legia.net (jak wielu tobie podobnych) i jakos przetrwasz przytłaczającą codzienność
Może gdyby nie było legii…. nie trzeba by było przypominać jej radzieckich korzeni? Myślałeś, że chuj tam? Zapomną?
Nie, nie zapomnieli.
Kto i kiedy zdobywał dla legii pierwsze mistrzostwa, kiedy inne kluby były gnojone.
A potem wielkie zdziwienie, że u nikogo w tym kraju nie macie szacunku. No to zapytaj starszych, pamiętają. Powiedzą ci dlaczego.
Widzisz tłuku, Legia na 14 MP w czasach komuny zdobyła 4, Widzew na 4 MP w czasach komuny zdobył 2, czyli połowę. Który klub był większym beneficjentem (trudne słowo) tych wykrzywionych czasów i układów? Spróbuj sobie tępa dzido wywnioskować, jeśli dasz oczywiście radę.
Ruch Chorzów: przed komuną – 5 tytułów. Za komuny – 9. Po komunie – 0
Górnik Zabrze: przed komuną – nie istniał. Za komuny – 14 tytułów. Po komunie – 0
Poproszę o podobną analizę drużyn Europa FC oraz Dudelange.
Niech ci rodzice wytłumaczą twoje pochodzenie…
Nie masz wyobraźni? To proste. Gdyby nie było Legii, to byłby inny klub warszawski, który w 1945 wybrali komuniści i to on byłby dziś najbogatszy w Warszawie. Natura nie zna próżni.
Xawier Dziekoński… inicjały XD
super! wszyscy się cieszymy
Wszołek szmaciarzu Pamiętamy!
A tabliczkę mnożenia też pamiętacie?
Rozserdziłse! Rozserdziłserozserdziłse…Hej hej, rozserdził se, Tuhaj-Bej:)
Ale czy Tuchel uzywa drona? Jak nie to jest totalnym pionkiem w porownania do Stevena Seagala trenerow pilkarskich Czeslawa Zinedina Mourinho.