Reklama

Wszystkie problemy Górnika Zabrze

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2021, 08:39 • 7 min czytania 15 komentarzy

Górnik Zabrze to obecnie najgorsza drużyna Ekstraklasy. Nie w przekroju CAŁEGO sezonu, bo o utrzymanie nie walczy, w lidze zostaje. Ale dostatecznie długo, by takie określenie nie wzbudzało kontrowersji. Zabrzanie mają mnóstwo problemów, a kibice Górnika mają prawo mieć mnóstwo obaw przed kolejnym sezonem.

Wszystkie problemy Górnika Zabrze

JAK ŹLE JEST

Zdajemy sobie sprawę, że te tabele krążą dość regularnie, ale nic na to nie poradzimy: są brutalne. Jeśli jesteś najgorszy za sześć siódmych sezonu, to przypadku nie ma.

A tutaj tabela wiosny. Tu również Górnik jest najgorszą drużyną.

Reklama

Niektóre liczby tych tabel to jakieś nieporozumienie. Bo jak inaczej nazwać jednego gola strzelonego przez całą wiosnę na wyjeździe. Albo to, że na siedem ostatnich meczów tylko w dwóch Górnik cokolwiek strzelił. Musimy też wrócić do najlepszego meczu zabrzan: pamiętacie jak Górnik zwolnił Vukovicia strzelając trzy gole na Legii? Kto by wtedy powiedział, że do maja Górnik na wyjazdach strzeli tylko tyle, co tamtego dnia przez 90 minut? Szokujące.

NAPASTNIK? DOBRY, TYLKO NIE STRZELA

Jimenez jaki jest, wszyscy wiemy. Czyli – nie najgorszy. Potrafi strzelić, potrafi wykreować. Potrafi też frustrować, ale i tak trudno mieć akurat do niego za ten sezon jakieś większe pretensje. Choć owszem, te plotki o transferze do Szachtara czy Dynama już się raczej nie powtórzą. Chyba, że do Szachtara/Dynama z ligi bardziej położonej na wschód niż ukraińska. Niemniej nie narzekalibyśmy, gdyby w lidze został, on umie grać w piłkę. To zawodnik do mądrego użycia.

Problemem jest to, że Jimenez powinien mieć kogoś sensownego do współpracy.  I oddamy – próbowano kogoś takiego znaleźć. Nie na każdej pozycji Górnik aktywnie szukał wzmocnień, ale w ataku – próbowano. W Górniku cały czas zachowana jest wiara w Krawczyka, ale poza nim był Sobczyk, który na papierze wyglądał obiecująco, nawet w pierwszych meczach fajnie współpracował z Hiszpanem. Wreszcie pojawił się Boakye, który na papierze mógł być gwiazdą Ekstraklasy. Kimś, kto zmieni układ na planszy. No i zmienił, ale w jeden mecz machając łapami do Jimeneza częściej, niż wszyscy inni piłkarze Górnika przez cały pobyt Hiszpana w Polsce.

Ostatecznie żaden z partnerów Jimeneza nie odpalił i w Górniku posucha z bramkami zdaje się robić tylko większa.

BRAK NASTĘPCY BOCHNIEWICZA? NIE. BRAK PODJĘCIA PRÓBY ZNALEZIENIA NASTĘPCY

Nie chcemy jakoś bardzo wyzłośliwiać się z defensywy. Po pierwsze, jest tu Martin Chudy, któremu nie da się wiele zarzucić, gra dobrze, jest rzetelny. Bez niego Górnik mógłby zlecieć jeszcze niżej, a tak czasem uciułali jakiś punkt. Po drugie, tak jak do ataku rzucono nowych graczy, którzy powinni wyglądać lepiej, tak po transferze Bochniewicza w defensywie nie wykonano żadnych ruchów. Nic, zero, null.

To nie mogło wypalić. Po prostu nie było logicznych argumentów,  by Górnik wyglądał równie dobrze, co z Bochniewiczem. Przez jakiś czas trwała próba zakłamywania rzeczywistości, ale na długą metę nie ma takich szans, żeby nagle topowego stopera ligi zastąpił jeden do jednego Koj czy któryś z młodzieżowców. I tak można wyrazić zaskoczenie, że Gryszkiewicz gra nadspodziewanie dobrze, bo był już pod kreską. I tak ta defensywa nie była jakąś piętą Achillesową, największą bolączką.

Reklama

Nie zmienia to jednak faktu, że personalnie defensywa Górnika jest niedoświadczona i umiarkowanie jakościowa. Ma potencjał, ci młodzi chłopcy mogliby się odnaleźć, no ale przydałby się tu kierownik defensywy z prawdziwego zdarzenia.

CHIMERYCZNOŚĆ KREATYWNYCH GRACZY

Czy Górnik ma ciekawych, kreatywnych zawodników? Ano są w tej drużynie zawodnicy, których stać na dużo. U szczytu formy, są w stanie być gwiazdami na swoich pozycjach. To jest o tyle istotne, że przypomnijmy: mówimy o najgorszej drużynie ligi licząc za wiele ostatnich miesięcy. O Stali, Wiśle Płock czy Podbeskidziu trudno powiedzieć, że na paru pozycjach mają graczy o potencjale na ligowe czoło. W Górniku jest kręgosłup złożony z Chudego, Wiśniewskiego, Janży, Manneha, Nowaka, Jimeneza.

Ale szczególnie ta ostatnia trójka, która mogłaby stanowić bardzo silną, kreatywną i nieszablonową linię pomocy, prawdziwy motor napędowy, jest chimeryczna. Gdy Boakye przychodził do polskiej ligi rozpływał się w zachwytach nad Mannehem. Mówił, że tak dobrego młodego zawodnika dawno nie widział, a przecież był w niejednej szatni pełnej talentów. O Mannehu mówiło się też, że świetnie pracuje z nim Brosz, a chłopak stawia milowe kroki i wkrótce może go czekać mocny transfer. Górnik ma większe problemy od Manneha, ale zastanawia nas, czy nie mógłby w większym stopniu brać odpowiedzialności za grę. To samo tyczy się Nowaka, który miał fantastyczne wejście, a wiemy, że potrafi być kimś, kto ciągnie zespół.

Ta pomoc powinna tworzyć więcej, częściej brać lejce od meczu. I tak są jaśniejszymi punktami, no ale od dobrych graczy wymaga się więcej.

MIERNE TRANSFERY ZZA GRANICY

Cenimy Artura Płatka. Rozumiemy, że z budżetem, jaki posiada Górnik, ciężko poszaleć za granicą, a Boakye niewiele w tej kwestii zmienia, bo był transferem o szczególnej historii. Niemniej można pytać:

Kiedy ostatnio Górnik Zabrze sprowadził dobrego zawodnika zza granicy? Ten sezon wygląda tak:

  • Boakye, który marnuje sytuacje, które Krawczyk zmarnowałby pięć razy taniej
  • Evangelou, czyli poniżej ligowej przeciętnej na swojej pozycji. Jak ktoś ma tak grać, to lepiej postawić na młodego Polaka, przynajmniej zbierze doświadczenie i będzie budował swoją pozycję rynkową, co też w Górniku uczyniono
  • Masouras, popłuczyny po Vasilantonopoulosie, złapał sporo minut głównie dlatego, że ktoś te minuty złapać musi
  • Sobczyk, niezłe wejście, dające przebłysk, ale cały Górnik w tym sezonie opierał się na niezłym wejściu, które potem weryfikowała cała reszta sezonu

Aby znaleźć udane transfery Górnika zza granicy, trzeba cofnąć się do wiosny zeszłego sezonu. Wtedy zabrzanie sprowadzili Vasilantonopoulosa, Jirkę i Giakoumakisa. Szczególnie ciekawym przypadkiem jest ten ostatni, bo jakkolwiek już w Górniku okazywał się przydatnym kawałem chama, który raczej sfauluje niż da się sfaulować, tak trudno było sądzić, że tak się rozstrzela w Eredivisie, gdzie z 24 golami na koncie pewnie zmierza po koronę króla strzelców.

Zeszły sezon transferowo – sprytne wyszukiwanie obcokrajowców było jednym z fundamentów zabrzan. Umieli znaleźć zawodników. Były pomyłki, ale celnych strzałów znacznie więcej. Nie da się jednak ukryć, że ten sezon to pod tym kątem spektakularna porażka. Z zagranicznego nadania nie przyszedł nikt wartościowy, nikt kto by podnosił jakość drużyny, albo przynajmniej nawiązywał do gry tych, których miał względem poprzedniego sezonu zastąpić.

SŁABA ŁAWKA

Górnik w poprzedniej kolejce przegrywał z Cracovią od trzeciej minuty. Cracovia też ma problemy w ofensywie, ale potrafi mieć mecze, kiedy w tyłach radzi sobie całkiem nieźle. Górnikowi nie szło przedzieranie się przez zasieki, jakie miał więc opcje, by wpuścić kogoś z ławki, kto coś zmieni? Proszę bardzo, poza rezerwowym bramkarzem Kudłą:

– Koj
– Eizenchart
– Masouras
– Michalski
– Prochazka
– Wojtuszek
– Rostkowski
– Boakye

Czterech obrońców. Defensywny pomocnik. Wojtuszek z Rostkowskim, którzy mają talent, potrafią pokazać jakiś przebłysk, ale to są na razie chłopaki do ogrywania, a nie wiary, że dadzą ofensywny impuls. No i na deser Boakye, bodaj największe rozczarowanie wiosny w całej Ekstraklasie. Ale Boakye gra, bo jak ma nie grać przy takiej ławce – choć to trochę na zasadzie tonącego chwytającego się brzytwy.

No przecież tutaj nie ma pola manewru, by jakoś zarządzać sensownie z ławki meczem. Po prostu grasz tymi, którzy coś tam umieją, i liczysz, że jakoś to będzie.

Niektóre pozycje w ogóle są obsadzone tak, że ktoś może grać przeciętnie, a nie ma żadnej poważnej konkurencji.  Trudno powiedzieć co by się musiało stać, by ktoś wskoczył za takiego Janżę. Niektórzy młodzi nie rozwijają się tak, jak można by tego oczekiwać. Generalnie, brak zaplecza. W szerzej ujętym sensie, bo rezerwy w III lidze też sądząc po rezultatach nie są wylęgarnią gotowych na wejście do ESA zawodników.

WYPALENIE ROMANSU Z BROSZEM?

Według nieoficjalnych informacji, lato będzie końcem przygody trenerskiej Brosza w Górniku. Najczęściej wspomina się aktualnie o powrocie Adama Nawałki, ponoć były też rozmowy z Jerzym Brzęczkiem. I jakkolwiek mamy wiele szacunku do tego, co zrobił w Górniku Brosz, i kibice zabrzan też nigdy mu nie zapomną najlepszych chwil, tak może to jest dobry moment na rozstanie. Taki, na którym mogą zyskać obie strony.

Nie będzie to rozstanie w dramatycznych okolicznościach, spadkowych, sypiącego się projektu – nie, coś nie wyszło, ale nie do tego stopnia, by czy Brosz, czy Górnik znaleźli się w jakiejś drastycznej sytuacji. Zabrzanie pozostają miejscem, gdzie da się sprowadzić szanującego swój warsztat fachowca, a Brosz nie powinien mieć najmniejszego problemu z pozostaniem na transferowej karuzeli.

Jesteśmy za tym, by trenerzy pracowali długo, jesteśmy za stabilizacją. Ale też Brosz pracuje w Górniku pół dekady. Może dla samego rozwoju tego trenera potrzeba innego otoczenia, innych realiów. Górnikowi to też może pozwolić na inne spojrzenie, a być może nieco inny projekt.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

15 komentarzy

Loading...