Ostatni mecz Herthy Berlin w Bundeslidze miał miejsce, uwaga, 10 kwietnia. Kilka tygodni bez gry w piłkę w środku sezonu to ewenement, który, jak widać, może pojawić się nawet w topowej lidze. W Polsce coś takiego już się wydarzyło, bo na wiosnę pierwszoligowa Termalica też musiała czekać na wznowienie rywalizacji blisko miesiąc. Różnica polega na tym, że w Niecieczy trenowali ze spokojną głową z myślą o odpieraniu ataków i awansie do Ekstraklasy. W Berlinie nie było tak kolorowo. Domowa kwarantanna, drastyczne wyjście z obiegu. Teraz powrót i walka o utrzymanie.
Dzisiaj ekipa Krzysztofa Piątka dosłownie zaczyna maraton o życie. Zaczyna ucieczkę przed gilotyną, którą z perspektywy piłkarzy da się wyczuć na karku. Widmo spadku nigdy nie było tak blisko, bo tak naprawdę Hertha jest kolejnym klubem po Schalke, który na relegację zasługuje. Przez większość sezonu gra paździerz i nie zmienia tego nawet fakt, że pod względem siły kadry ten zespół ma potencjał na środek tabeli. To już jednak marzenie, o ironio, ściętej głowy. W tej chwili berlińczycy zajmują ostatnie miejsce w tabeli (Schalke można stamtąd wymazać) ze stratą czterech punktów do bezpiecznego miejsca.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Trzy tygodnie, sześć finałów. W tym dwa pojedynki z bezpośrednimi rywalami w walce o tlen. Oj, będzie młócka, spójrzcie tylko.
Źródło: Flashscore
Bój ślimaków na dnie tabeli
Na szczęście dla Herthy ani Arminia, ani Koeln nie punktowały lepiej pod jej nieobecność. Właściwie to próżnowali wszyscy oprócz Mainz, co oznacza jedno: nie trzeba nadrabiać strat ze strachem, że ktoś odjechał na więcej niż kilka oczek. Wiadomo – zawsze to jakiś plus. Niestety na tym pozytywne wieści się kończą, bo o ile terminarz “Starej Damy” skalą trudności nie powala, o tyle częstotliwość spotkań może być zabójcza. Żaden inny zespół w Bundeslidze nie zagra w maju tyle, co właśnie ferajna trenera Dardaia. A na tym niezbyt optymistyczne wieści się przecież nie kończą.
Niewiadomą jest fakt, że tę drużynę ostatni raz w akcji widzieliśmy 10 kwietnia. Wtedy jeszcze dobrze punktującą, może nawet wznoszącą się na fali. Potem – klops, czarna dziura. I jak tu teraz określić szanse Herthy na utrzymanie? Mówimy o sytuacji niecodziennej, bo przez dwa tygodnie zawodnicy mogli co najwyżej porobić pompki w salonie czy podawać piłkę do ściany. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że z tego powodu szykuje się poważny uszczerbek w grze zespołowej i indywidualnej. Widzieliśmy to już rok temu, kiedy piłkarze wracali po pandemicznej pauzie z nienajlepszym czuciem piłki. Pewnych rzeczy nie da się oszukać.
Cóż, decyzja sanepidu była dotkliwa, a może się okazać, że wręcz kluczowa dla losów klubu z Berlina. Niby każdy w Bundeslidze traktowany jest tak samo, ale nikt nie spotkał się z tak ostrą reakcją władz. Nadzieja zatem w reszcie ekip z dołu tabeli, że podtrzymają swoją “formę”. Hertha po tak poważnym ciosie potrzebuje teraz trochę szczęścia. Okej, jest zależna od siebie, tylko że grać o pełną pulę punktów co trzy dni bez większych komplikacji to może Bayern, a nie ekipa walcząca o utrzymanie. Mogą pojawić się ciężary, choć terminarz daje nadzieje.
Patrząc na rozkład jazdy, Hertha może być względnie spokojna.
Obecna pozycja w tabeli “Starej Damy” jest trochę zakłamana, więc spójrzmy na fakty. Hertha może wskoczyć nad kreskę tak naprawdę po jednym tygodniu. Punkty leżą na ziemi, nikt ich nie pozabierał. Koeln w trzy mecze zdobyło ich sześć, Arminia – cztery. Werder ugrzązł w bagnie już dawno temu, Augsburg wyrwał ostatnio tylko jeden punkcik. Perspektywy nie są zatem tak złe, jak niektórym może się wydawać. Jeśli Krzysztof Piątek i spółka nie będą rozbici po tylu dniach bez normalnych treningów, będzie i margines jednego-dwóch meczów na powrót do względnie poprawnej formy, i warunki do równej walki na finiszu.
Szczerze mówiąc, mecze z Mainz i Freiburgiem Hertha mogłaby potraktować jako zderzenie z tempem meczowym z miejsca spisanym na straty. Najważniejsze spotkania będą dopiero później.
No więc: starcie z Freiburgiem, dla którego sezon już się zakończył. Potem arcyważne spotkanie z Arminią i – mimo że nawet pół-martwe zwierzę potrafi w stanie agonii zrobić krzywdę – formalność z Schalke. Trzy dni później kolejny mecz, najprawdopodobniej o to, kto spadnie z ligi lub zagra w barażach, z Koeln. Na koniec Hoffenheim, które w ostatniej kolejce powinno być pewne utrzymania, jeśli nie dojdzie do jakiegoś kataklizmu. Da się to zrobić, droga Hertho.
***
Aha, no i przypominamy o fajnej ofercie Early Payout. Dzięki Fuksiarz.pl nie macie stresu, że coś wymknie się spod kontroli. Wystarczy, że, przykładowo, postawicie na Mainz, które zrobi w meczu szybkie 2:0. To możliwe, bardzo możliwe. Kiedy drużyna będzie prowadzić minimum dwiema bramkami, wasz kupon w Fuksiarz.pl jest wygrany.
Fot. Newspix