Gdy już w 10. minucie meczu Vestergaard schodził z boiska z czerwoną kartką – wydawało się, że zwycięstwo Leicester City nad Southamptonem jest pewne jak kultowe techno w Trendzie. Ale na szczęście dla fanów „Świętych” – ich drużyna nie nawiązała do pamiętnych występów z szybkim osłabieniem w tle (0:9…). Wręcz przeciwnie – Southampton pierwszy strzelił gola!
Wygrać się nie udało. W 61. minucie Ward-Prowse dał prowadzenie gospodarzom, ale już siedem minut później wyrównał Evans. Czy to jednak powód do załamywania rąk? „Święci” grali 80 minut w osłabieniu, a przecież rywal walczy na całego o Ligę Mistrzów. Punkt należy traktować jako sukces gospodarzy. Z drugiej strony – „Lisy” mogą boleśnie odczuć to potknięcie, jeśli bezbłędną kolejkę zaliczą Chelsea, West Ham i Liverpool, dzielnie ścigające zespół zamykający podium. Zwłaszcza, że terminarz Leicester City ma przed sobą ciężki – wyjazdy na Old Trafford i Stamford Bridge, a potem jeszcze Tottenham u siebie.
Walka o czwórkę LM trwa. Sympatycznie, że pośrednio udział wziął w tym wszystkim Polak. Jan Bednarek zagrał dzisiaj pełne 90 minut i z pewnością powinien dostać sympatycznego smsa od Łukasza Fabiańskiego. „Młoty” po dzisiejszym spotkaniu znów mogą wierzyć, że Leicester jest do dogonienia.
Southampton – Leicester City 1:1 (0:0)
Ward-Prowse 61′ – Evans 68′
Fot.Newspix