Reklama

GKS Tychy wymęczył wygraną z GKS-em Jastrzębie. Szaleństwo na szczycie tabeli I ligi!

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

29 kwietnia 2021, 20:36 • 3 min czytania 3 komentarze

Będzie ogień na finiszu I ligi! Pozycja lidera dla Termaliki nadal wydaje się niezagrożona, ale to, co dzieje się za jej plecami to szaleństwo. Po dzisiejszej wygranej GKS-u Tychy w Jastrzębiu różnica między drugim a szóstym miejscem wynosi punkt. Jeden marny punkt.

GKS Tychy wymęczył wygraną z GKS-em Jastrzębie. Szaleństwo na szczycie tabeli I ligi!

Grono zespołów, które prawdopodobnie skończą sezon przynajmniej w strefie barażowej o Ekstraklasę już się wykrystalizowało, ale walka o drugie miejsce, także premiowane bezpośrednim awansem, zapowiada się pasjonująco.

GKS Jastrzębie – GKS Tychy: Odyjewski zdał egzamin

Tyszanie znajdowali się pod sporą presją. Ostatnio swoją grą nikogo na kolana nie rzucali. Na wyjazdach przegrywali z Koroną i Chrobrym Głogów, a u siebie co prawda wygrywali bardzo ważne spotkania z Arką i Radomiakiem, ale przy dużym udziale szczęścia. Groźniejszych z gry arkowców załatwił “strzał życia” Wiktora Żytka, a z Radomiakiem podopieczni Artura Derbina korzystali na kontrowersjach sędziowskich. W Głogowie z kolei na nich tracili i m.in. dlatego nie mogli teraz wystawić Konrada Jałochy. Doświadczony bramkarz pauzował z powodu czerwonej kartki i między słupkami musiał stanąć Adrian Odyjewski. Dla 23-latka był to dopiero czwarty występ w I lidze, choć w kadrze GKS-u znajduje się już trzeci sezon.

I trzeba przyznać, że chłopak zdał egzamin. Po zmianie stron bezradny dotychczas GKS Jastrzębie zdecydowanie przyspieszył, obrona gości zaczynała się gubić. Najgroźniej było wtedy, gdy Farid Ali błyskotliwie oszukał Szymurę i mocno uderzył – Odyjewski nie zawiódł, zdołał odbić piłkę. Druga próba Aliego także go nie zaskoczyła. Czasami pomagało szczęście – bomba Marka Mroza była minimalnie niecelna. Kilka centymetrów niżej i nie byłoby szans na interwencję.

Reklama

Przekonaj się jak działa Cashback bez końca – zarejestruj się w Fuksiarz.pl!

GKS Jastrzębie – GKS Tychy: goście słabsi w drugiej połowie

Do przerwy Odyjewski praktycznie nie miał nic do roboty. Musiał jedynie na samym początku obronić lekki sytuacyjny strzał Daniela Szczepana, a potem mógł się przyglądać, co dzieje się pod drugim polem karnym. A działo się sporo. Nim Kamil Szymura dał prowadzenie klasowym strzałem głową po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka z rzutu rożnego, niecelnie po fajnych akcjach uderzali Bartosz Biel i Łukasz Moneta. Pod bramką Mariusza Pawełka co chwila się kotłowało, ale często brakowało tego mitycznego ostatniego podania.

Dodajmy, że Szymura po trafieniu do siatki zupełnie nie okazywał radości i trudno się dziwić. Jest wychowankiem jastrzębian, a w ich pierwszej drużynie grał przez siedem lat. Dopiero minionego lata wybrał się do Tychów, żeby powalczyć o wyższe cele i na razie chyba nie żałuje.

Tyszanie, mimo oddania inicjatywy w drugiej odsłonie, powinni szybciej rozstrzygnąć mecz. Grzeszczyk z rzutu wolnego obił słupek, a Szymon Lewicki zmarnował stuprocentową okazję po świetnej akcji Sebastiana Stebleckiego. Zawiodło pierwsze przyjęcie, musiał uderzać spod siebie i nawet nie trafił w światło bramki. Steblecki został jedną z ofiar porażki z Chrobrym (Derbin wprowadził aż siedem zmian w wyjściowej jedenastce), ale dziś po wejściu z ławki pokazał swoje najlepsze cechy, czyli technikę i kreatywność.

GKS Tychy wygrał na wyjeździe po dwóch miesiącach niemocy i potwierdził swoje aspiracje dotyczące Ekstraklasy. GKS Jastrzębie może dziękować niebiosom, że do II ligi spada tylko jeden zespół i akurat napatoczył się targany wieloma problemami GKS Bełchatów.

GKS Jastrzębie – GKS Tychy 0:1 (0:1)
0:1 – Szymura 41′

Early Payout gwarantuje wygranie zakładu w momencie objęcia dwubramkowego prowadzenia przez Twoją drużynę! Zarejestruj się w Fuksiarz.pl i zgarnij wysokie wygrane!

Reklama

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
56
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

3 komentarze

Loading...