Reklama

Widzew w Bełchatowie: piękny gol, kuriozalny gol, nerwówka

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

27 kwietnia 2021, 21:13 • 4 min czytania 12 komentarzy

Wielokrotnie narzekaliśmy, że Widzew – nawet, jeśli wygrywa – to gra nudne mecze. O spotkaniu z GKS-em Bełchatów nie da się tego powiedzieć. Łodzianie zapewnili i piękną bramkę, i absurdalne sytuacje, i musieli drżeć o wynik do samego końca – zresztą na własne życzenie. Ostatecznie dopisują do swojego konta trzy punkty, choć i tak niewiele to zmienia w kwestii walki o górną szóstkę, która po ogarnięciu się Arki zdaje się być zabetonowana.

Widzew w Bełchatowie: piękny gol, kuriozalny gol, nerwówka

Odbierz najwyższy cashback na start bez obrotu w Fuksiarz.pl!

GKS Bełchatów – Widzew. gole GKS-u

Marek Hanousek wpadł do Widzewa z ciekawym CV. Rozegrał 204 mecze w lidze czeskiej, więc spodziewano się, że wniesie doświadczenie. Nie kwestionujemy tego transferu, natomiast dziś zaliczył katastrofalny początek:

  • dostał prezent, gdy obrońca GKS-u podał mu piłkę na woleja, a ten – będąc niepilnowanym w polu karnym! – posłał świecę w trybuny,
  • chwilę później spowodował karnego.

Wykorzystał go Damian Hilbrycht, który niedługo potem miał kolejną świetną sytuację – posłał zawijasa w polu karnym i nieznacznie się pomylił. Widzew zaczął średnio, a gdy łapał wiatr w żagle, przydarzyła się kontuzja Wrąbla. Bramkarz zderzył się w polu karnym z Sabalą i wystąpił u niego problem z – zdaje się – miednicą. Najpierw długo interweniowały służby medyczne, później Wrąbel spróbował wrócić, lecz wiele o jego stanie zdrowia powiedziała nam sytuacja, w której została do niego wycofana piłka, lecz ten – żeby nie narażać zespołu na niebezpieczeństwo i siebie na pogłębienie urazu – nie mając żadnej presji wolał wybić na aut. Ostatecznie wszedł za niego strasznie niepewny Kudrjavcevs, który potrzebował chwili, by zacząć w ogóle posyłać celne podania.

Skorzystaj z innowacyjnej promocji Early Payout w Fuksiarz.pl! Przy dwóch golach przewagi Twój kupon będzie wygrany!

Reklama

Widzew – zabójczy doliczony czas

Przez perypetie zdrowotne Wrąbla doliczono dziewięć minut. I to kluczowy okres Widzewa w tym meczu. Najpierw kapitalną bramkę – pewnie gola kolejki – zdobył Patryk Mucha. Rzut rożny, piłka po lekkim chaosie ląduje przed polem karnym, a były gracz Zagłębia wali cudowny strzał – no idealny, taki lekko opadający – po widłach. Należy docenić kunszt strzelca, ale należy też zganić defensywę GKS-u – jakim cudem Mucha miał czas, by przyjąć sobie piłkę i spokojnie przymierzyć? Został kompletnie odpuszczony, takie rzeczy nie powinny się przydarzać nawet na poziomie pierwszej ligi.

Kryminał w obronie – choć tu akurat można lekko usprawiedliwić się przypadkiem – zobaczyliśmy też przy drugiej bramce. Tomczyk dostał prostopadłą piłkę, wygrał drybling w polu karnym (!) i chyba chciał wrzucać, ale piłka odbiła się od Otczenaszenki i spadła na głowę Michalskiego, który – mimo że nie dysponuje szalonym wzrostem – wygrał walkę w powietrzu o tę piłkę. Widzew zapalił na początku pożar, ale zdążył go ugasić jeszcze przed przerwą.

Widzew – kuriozalna bramka, nerwowa końcówka

O dziwo to nie trafienie Muchy będzie się najdłużej wspominało po tym spotkaniu, a drugiego gola Michalskiego. Skrzydłowy dostał piłkę od Ameyawa i – jakkolwiek to brzmi – wturlał się z nią do bramki. Ba! Michalski zostawił futbolówkę gdzieś pod tyłkiem i sam wpadł do bramki szybciej niż piłka. Nic nie odda tej sytuacji lepiej, niż screeny, obadajcie.

Michalski wpada do bramki szybciej niż piłka:

Michalskiemu pomaga szczęście, jest o krok od tego, by piłka jednak zmieniła kierunek:

Serio – totalnie komiczne trafienie. Mimo że zrodziło się z chaosu, Widzew kupił nim sobie trochę spokoju. A mógł (powinien!) kupić go jeszcze więcej, lecz Tomczyk spartolił setkę. Wyszedł sam na sam dostając świetną piłkę od Muchy, próbował zagrać pomiędzy nogami bramkarza, został przeczytany. To „trochę spokoju” szybko zostało przehandlowane – Flaszka uderzył z ostrego kąta, piłka przelała się po rękach niepewnemu Kudrjavcevsowi, do pustaka załadował więc Maciej Mas. Do samego końca to GKS cisnął, pod koniec były próby lokowania możliwie dużej liczby graczy w polu karnym Widzewa, nawet bramkarza przy stałych fragmentach. Stanęło na 2:3. GKS ciągle miał kontakt dzięki błędom łodzian, ale zrobił zbyt mało, by wywalczyć punkty na własnym terenie.

Reklama

Spadek ekipy Węglewskiego wydaje się być „niezagrożony”. GKS Jastrzębie ma dwa spotkania rozegrane mniej i cztery punkty przewagi. Nadzieją bełchatowian może być terminarz rywala z górniczego miasta – jego najbliższe mecze to GKS Tychy, Odra Opole, Miedź Legnica (dziś wygrała z Górnikiem Łęczna 1:0) i ŁKS. Nie zdziwimy się, jeśli ekipa z Jastrzębia wróci po tych czterech kolejkach bez punktów.

GKS Bełchatów – Widzew Łódź 2:3

6′ Hilbrycht, 71′ Mas – Mucha 45+1′, Michalski 45+6′, 64′

Zostań Fuksiarzem i zarejestruj się TERAZ!

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

12 komentarzy

Loading...