– Zachorowałem na tachykardię, która zaburza rytm pracy serca. W pewnym momencie siedząc miałem podwyższone tętno, tak, jakbym żwawo spacerował. Wciąż nie mam stuprocentowej pewności jaka jest geneza tej choroby, ale wiele wskazuje właśnie na koronawirusa. Tachykardia to nie jest coś, co można wyleczyć w tydzień, tak jak przeziębienie – mówi Szymon Marciniak w wywiadzie dla Interii. To właśnie ta choroba jest powodem, dla którego polski arbiter nie pojedzie na zbliżające się Euro.
Informacja sprzed kilku dni była zadziwiająca dla polskiego środowiska sportowego. Okazało się bowiem, że żaden polski sędzia nie poprowadzi meczu jako arbiter główny na Euro 2021. Nawet Szymon Marciniak, który do tej pory był ceniony przez FIFA i UEFA.
Polski arbiter wyjaśnia w rozmowie z Interią, że o tej decyzji UEFA wie już od kwietnia. – Zachorowałem na tachykardię, która zaburza rytm pracy serca. W pewnym momencie siedząc miałem podwyższone tętno, tak, jakbym żwawo spacerował. Wciąż nie mam stuprocentowej pewności jaka jest geneza tej choroby, ale wiele wskazuje właśnie na koronawirusa. Tachykardia to nie jest coś, co można wyleczyć w tydzień, tak jak przeziębienie – mówi.
Szymon Marciniak nie pojedzie na Euro
Marciniak prowadzi jednak mecze Ekstraklasy, więc niektórych może dziwić – choroba nie pozwala mu na wyjazd na Euro, a w Polsce normalnie gwiżdże? – Będę brutalnie szczery: różnica intensywności pracy w Ekstraklasie, a na Euro, jest ogromna. Dlatego nikt w UEFA nie chciał podejmować ryzyka i wysyłać mnie na turniej albo mecze play-off Ligi Mistrzów. Rozumiem to i nie mam pretensji. Wiem, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż praca i sędziowanie, choć muszę przyznać, że dwa ostatnie lata są dla mnie bardzo ciężkie. Najpierw kontuzja kręgosłupa, a teraz koronawirus… – tłumaczy.
Cała rozmowa – TUTAJ.
fot. FotoPyk