Reklama

Presja na Legii. Pogoń trzy punkty za liderem

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2021, 20:38 • 4 min czytania 32 komentarzy

To nawet nie jest trzeci kolejny mecz bez straty gola, ale trzeci kolejny, w którym Portowcy nie dali rywalowi w ogóle uprawiać piłki nożnej. Wisła Płock nie oddała celnego strzału na bramkę Stipicy, Podbeskidzie pierwsza groźną akcję stworzyło w doliczonym czasie gry przy 0:2. Dziś Górnikowi można przez 90 minut policzyć może strzał Ściślaka i to by było na tyle. Stylem bez fajerwerków, ale konsekwentnym, skutecznym, Pogoń pojawiła się trzy punkty za plecami Legii.

Presja na Legii. Pogoń trzy punkty za liderem

GÓRNIK CHCIAŁ COŚ GRAĆ, ALE NIE WYSZŁO

Górnik wszedł w ten mecz tak, jakby to był Górnik z pierwszych kolejek tego sezonu. Tak, ten Górnik, po którym dawno nie ma śladu, jest tylko mgliste wspomnienie, prawie jak po finale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem City. No i niestety pierwsza połowa pokazała dlaczego:

  • – Bo Górnik przeważał, wyglądał nieźle, zakładał wysoki pressing całkiem sprawnie, sporo wymieniał podań na połowie Pogoni
  • – Przełożyło się to na szalone dwa strzały z dystansu, jeden Nowaka, drugi Prochazki
  • – Z czego tylko strzału Nowaka nie wstyd puścić na powtórkach
  • – Ten okres przewagi Górnik ostatecznie udokumentował stratą bramki
  • – W dodatku wywołanym stratą na własne życzenie.

Na własne życzenie, bo sami zobaczcie. Paluszek zagrywa do Ściślaka. To Ściślak nie opanował piłki, stracił, popełnił błąd, po którym poszedł z piłką Kucharczyk i stało się. Ale jaki był sens tego zagrania Paluszka? Ściślak był naciskany przez dwóch. Gdyby przechwycił, i tak musiałby odgrywać piłkę w tył.

Reklama

A tak Kuchy poszedł skrzydłem, dograł do Kurzawy i padła bramka. Kurzawa uderzył z pierwszej piłki, mocno, celnie – widać, że techniki nie zapomniał. Były zawodnik zabrzan nie świętował gola. Powinien natomiast świętować Prochazka, bo w tej akcji koncertowo krył Kurzawę na radar.

TYPOWY KUCHARCZYK

Zatrzymajmy się  na chwilę przy Kuchym, bo to była dla niego symboliczna połówka.

  • – Zaczął od zmarnowania stuprocentowej sytuacji po wrzutce Kurzawy
  • – Potem zaliczył asystę przy golu Kurzawy, jeszcze asystę z przytomnym przechwytem
  • – Wywrócił się przy próbie dośrodkowania, zagrywając za linię i na wysokość trzeciego piętra
  • – Miał sam na sam po kapitalnym dograniu Kurzawy, ale zatrzymał go Chudy.

A przecież z drugiej połowy można mu doliczyć jeszcze sytuację, w której nagle, przy wysokim pressingu, podjął decyzje o wślizgu. I udało się, w ten sposób zdobył piłkę w zasadzie na wysokości pola karnego Górnika. Dograł do Smolińskiego, ale ten przepuścił piłkę pod butem.

Bywa z Kuchym różnie, ale nudzić się nie można.

WIELKIE NIC GÓRNIKA W OFENSYWE

Po golu Górnik wyraźnie się podłamał, tylko Nowak szarpał – jego świetną akcję mógł skończyć Ściślak, ale cóż, nie skończył i tyle. To nie była sytuacja z gatunku: Stal Mielec, Matras na drugim metrze. Ot, ta z gatunku bardzo dobrych. Mogło wpaść, nie wpadło.

Problem zabrzan polegał na tym, że ta sytuacja Ściślaka była w zasadzie ostatnim realnym zagrożeniem na bramkę Stipicy. W drugiej połowie – nic, nic i jeszcze długo nic. Nie można traktować jako zagrożenia serio strzału Nowaka zza szesnastki, choć to był bodaj i tak jedyny celny strzał zabrzan, więc wyzłośliwiać się nie można.

Reklama

Oblicze żenady ofensywy Górnika to na pewno Boakye. Gość miał dać impuls ofensywie Gónika, gość miał dać klasę godną boisk z lepszego piłkarskiego świata. A tymczasem jest klasycznie, ale z gatunku: machanie łapami, snucie się po boisku, kipiąca frustracja. Podobało nam się dzisiaj, jak Boakye się przewrócił i tylko śledził sędziego wzrokiem. Pogoń gra sobie akcję, jeszcze tuż obok Boakye, a ten patrzy na sędziego, jakby chciał wzrokiem wymusić reakcję. Spoiler:

Nie wymusił.

Pogoń też nie grała nic wielkiego, rzecz w tym, że nie musiała. Ta połowa wielkiej chluby im nie przynosi, jest raczej ciekawostkowa: ot, symulka Kowalczyka w polu karnym, za którą dostał żółtą kartkę. Rzut wolny Kurzawy, który został tak rozegrany, że aż lagę posyłał Stipica. Jakieś wrzutki, jakieś coś tam – generalnie, do przemilczenia. Ale Pogoń miała wynik i go dowiozła, na tym etapie sezonu nie liczyło się nic innego.

CO DALEJ Z POGONIĄ?

Trzecie zwycięstwo z kolei Portowców, trzecie w kontrolowanym stylu, w którym Pogoń prawie całkowicie wyłączyła atuty ofensywne rywala. To musi robić wrażenie, to jest konsekwencja i powtarzalność. A jak jeszcze doliczymy fakt, że po Kurzawie widać ewidentnie, że potrzebuje tylko trochę czasu, by znowu być ligowym kozakiem – Pogoń to naprawdę przemyślany zespół.

Górnik? No cóż, po prostu na ten moment takim nie jest. Patrząc po reakcjach takiego Jimeneza czy Janży, zawodników mających coś do powiedzenia w szatni – oni tam wszyscy są wkurzeni, że ta gra wygląda tak, jak wygląda. Ale co z tego, skoro potem wychodzą na boisko i znowu jest tak, jak było.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

32 komentarzy

Loading...