Reklama

Czy w Górniku Zabrze coś się wypaliło?

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2021, 12:10 • 5 min czytania 10 komentarzy

Górnik Zabrze to jeden z tych klubów, dla których końcówka sezonu Ekstraklasy prawdopodobnie będzie najmniej ekscytująca. Utrzymanie w praktyce jest zapewnione, a europejskie puchary to raczej za wysokie progi. Teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Drużyna z Roosevelta traci pięć punktów do Piasta Gliwice i Lechii Gdańsk, ale biorąc pod uwagę jej formę od 5. kolejki, nie widać realnych szans, by powalczyć o międzynarodowe przepustki. Coraz więcej mówi się też o zmianie trenera latem. Pytanie w takim razie, czy coś się przy Roosevelta wypaliło?

Czy w Górniku Zabrze coś się wypaliło?

Tylko naprawdę skrajni optymiści mogli zakładać po pierwszych czterech kolejkach, w których Górnik zgarnął wszystko, że uda mu się utrzymać ten kurs w dłuższej perspektywie. Już wtedy rzucało się w oczy, że Brosz ma wąską kadrę i o ile wyjściowy skład przy braku kontuzji i kartek prezentuje się zachęcająco, o tyle jest duży problem z potencjalnymi zmiennikami. Im dalej w las, tym bardziej stawało się to odczuwalne.

Zabrzanie na początku zaskakiwali rywali ustawieniem z trójką wysoko grających stoperów. W ten sposób pokonali Jagiellonię w Pucharze Polski i odnieśli cztery zwycięstwa w lidze. Potem jednak nie potrafili pokonać będącej wówczas w dużym kryzysie Wisły Kraków, a Zagłębie Lubin i Raków Częstochowa obnażyły wszystkie ich słabości. Tym śladem szli później inni, często z powodzeniem.

Zapominając o wspaniałym początku i licząc od 5. kolejki, Górnik byłby dziś na trzynastym miejscu w tabeli z przewagą trzech punktów nad ostatnią Stalą Mielec, która ma jeszcze mecz zaległy. Ten wynik znacznie bardziej oddaje realne możliwości śląskiego zespołu niż rewelacyjny start, zaciemniający rzeczywistość i bezpodstawnie rozbudzający apetyty.

Reklama

Górnik bowiem w dużej mierze wrócił do sytuacji z jesieni 2018 roku. Po wspaniałym sezonie jako beniaminek, który zakończył się startem w eliminacjach Ligi Europy, klub przespał trochę letnie okienko transferowe, licząc zapewne, że Brosz znów ulepi coś z niczego i wypromuje pięciu nowych piłkarzy. To nie jest takie proste, dlatego w przerwie zimowej trzeba było się ratować doświadczeniem w osobach Waleriana Gwilii, Martina Chudego, Borisa Sekulicia i Mateusza Matrasa. Dzięki temu udało się uniknąć spadku. W następnych okienkach próbowano zachować większy balans między młodością a doświadczeniem. Nie zawsze to wychodziło, bo niektórzy po prostu zawodzili. Filip Bainović przychodził przecież jako zawodnik na “już”, a dziś przebywa na wypożyczeniu w FK Radnik. Rok temu zimą znów udało się wykonać niezłe ruchy. Roman Prochazka, Erik Jirka, podbijający teraz Holandię Georgios Giakoumakis czy Stavros Vasilantonopoulos okazali się nabytkami co najmniej niezłymi.

Tego lata jednak Brosz ponownie musiał rzeźbić niemalże od nowa. Kontraktu nie przedłużył Igor Angulo, na którym opierała się cała ofensywa. Na początku rozgrywek sprzedany został Paweł Bochniewicz, będący liderem obrony. Z różnych względów nie zatrzymano Jirki, Giakoumakisa i Vasila. Z nowych zawodników na ten moment plus można postawić tylko przy nazwisku Bartosza Nowaka, choć i on miał ostatnio gorszy okres. Przyzwoicie spisuje się też Giannis Masouras. Jego rodak Stefanos Evangelou przegrywa rywalizację w defensywie i jak już gra, często pokazuje dlaczego. Jakości w ataku nie dał Alex Sobczyk, choć zaczął obiecująco.

Kibice mogli wierzyć, że tradycyjnie zimą zostaną dokonane odpowiednie korekty, ale tym razem skończyło się późnym ściągnięciu Richmonda Boakye. Zapowiadał się na hit, miał rozwiązać problemy w ataku, dotychczas jednak bardzo rozczarowuje. Wygląda na kogoś, kto może i jest w stanie dużo dać, tyle że za jakieś pół roku, gdy w pełni odzyska formę. Nim do tego dojdzie, zapewne go już w Zabrzu nie będzie.

W Górniku mogą więc dziękować niebiosom za ten super start, bo inaczej drżeliby dziś o utrzymanie. Ale czy to powinno nas dziwić? Brosz ostatnio wyszedł na Śląsk Wrocław czterema młodzieżowcami w wyjściowym składzie, a dwóch kolejnych wpuścił z ławki. Trio stoperów Wiśniewski-Paluszek-Gryszkiewicz ma średnią wieku 21 lat. Coś za coś, nie tylko w Zabrzu się o tym przekonują.

Mimo to coraz więcej mówi się o potrzebie zmiany trenera. Jak dla nas jednak to bardziej Brosz może być zmęczony Górnikiem niż Górnik Broszem. Co sezon traci on kluczowych zawodników, a pole manewru przy wynajdywaniu następców jest niewielkie. Dyrektor sportowy Artur Płatek niedawno mówił u nas, że wykorzystuje tylko niewielki procent swoich kontaktów i znajomości, bo Górnik ma symboliczny budżet transferowy. Skoro problemem nie do przeskoczenia było zapłacenie 200 tys. euro za Giakoumakisa, to o czym mówimy? Z drugiej strony, zatrudnienie Bainovicia czy Boakye swoje kosztowało, nie jest to wątek zupełnie czarno-biały. W każdym razie nie dziwi nas, że również coraz częściej mówi się o odejściu Płatka do Lecha Poznań lub Jagiellonii. Tam mógłby w znacznie większym stopniu pokazać, na co go stać w roli dyrektora.

Brosz zapewne jest świadomy, że pewnego pułapu przy Roosevelta nie przeskoczy. Nie stworzy tu drużyny zobligowanej do walki o puchary czy mistrzostwo, to ciągle będzie cykl od budowy, poprzez rozwój zespołu i osiągnięcie z czasem niezłego wyniku, do wyprzedaży i kolejnej budowy. Ile razy można to przerabiać, zwłaszcza gdy ma się świadomość, że wiele klubów z większymi możliwościami ma twoje nazwisko na liście? Punkt dotyczący wyprzedaży dotyczy każdej ekipy w Polsce, ale inne są realia wypełniania luk nawet w Piaście czy Rakowie niż w Górniku.

Reklama

Oczywiście Brosz też jakieś błędy popełnia. Można mu chociażby zarzucić to, że gdy system z trójką stoperów przestał zaskakiwać przeciwników, nie wymyślił niczego nowego, nie skorygował strategii. Nieustannie jednak wracamy do tego, w jakich warunkach buduje zespół. Niech więc ludzie pociągający za sznurki w Zabrzu szanują to, co mają, bo byłoby naiwnością zakładanie, że zaraz ściągną kogoś lepszego.

A na razie jesteśmy ciekawi, jak piłkarze Brosza wypadną z Pogonią Szczecin, której głupio byłoby już utracić drugie miejsce. Gdyby zaś Legii powinęła się noga z Piastem i Lechią, to kto wie, czy “Portowcy” jeszcze nawet trochę stołecznej drużyny nie postraszą w kontekście walki o mistrzostwo. Kosta Runjaic musi sobie radzić bez kontuzjowanego Benedikta Zecha i liczyć, że wreszcie z podstawowego obowiązku należycie wywiąże się Luka Zahović. Pod nieobecność wykartkowanego Benedyczaka zapewne Słoweniec zacznie od początku i będzie miał wyborną okazję, by zakończyć temat, że jest nieakceptowany w szatni, a koledzy nie chcą mu podawać w trakcie meczów.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?

Paweł Paczul
49
Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?
Ekstraklasa

Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Kamil Gapiński
73
Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Komentarze

10 komentarzy

Loading...